VW Golf V GTI - dwa w jednym
Jedne rzeczy są nudne, inne wystrzałowe. Jeszcze inne doskonałe, albo po prostu poprawne. Można też natknąć się na ewenementy, które są dosłownie wszystkim na raz. Dlaczego używany VW Golf V GTI jest jedną z nich?
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00
Wakacje w pensjonacie z rodzicami nie wróżą nic optymistycznego. Ba – można nawet zaryzykować stwierdzenie, że to mogą być najnudniejsze wakacje w życiu. Ale zawsze można poznać rówieśników gdzieś na plaży, poczekać aż rodzice wyjdą wieczorem na dancing i zrobić domówkę rodem rodem z filmu „Projekt X”. I tym sprytnym sposobem nudne wakacje mogą zmienić się w takie, które na długo zapamięta cała dzielnica. W przypadku Volkswagena Golfa V poprawność w szaleństwo zmieniają trzy literki – „GTI”. W czym tkwi ich zagadkowa moc?
Pierwszy Volkswagen Golf z lat 70’ ubiegłego wieku szybko został okrzyknięty królem kompaktów. Po prostu dawał ludziom to, czego szukali oraz osiągnął wielki sukces. Był prosty, niezawodny, świetnie nadawał się do codziennej eksploatacji i śmiało można powiedzieć, że zbliżył się do doskonałości. W 1976 roku na rynku pojawiła się dodatkowo sportowa wersja GTI, która w motoryzacyjnym świecie namieszała jeszcze bardziej. Wóz okazał się praktyczny, a ponadto szybki, zwinny oraz emocjonujący. Niestety w kolejnych generacjach sportowe geny GTI zaczęły powoli zanikać. Golf GTI powoli tracił swoją lekkość, urok i prostotę. Czy piąta generacja to zmieniła?
VW Golf GTI na nowo
Śmiało można powiedzieć, że VW Golf V GTI postanowił nawiązać do korzeni. Stylistycznie to już nie tylko doklejony napis. Z zewnętrz pojawiły się czerwone akcenty, podobne do tych z lat 70’. Są na tyle subtelne, że zwracają uwagę, ale nie niszczą mimo wszystko stonowanego designu auta. Do całości wystarczy jeszcze tylko dorzucić ciekawy grill o fakturze plastra miodu oraz widowiskowe alufelgi, by okazało się, że te kilka zmian naprawdę mocno podkreślają pikantny charakter auta. Testowy egzemplarz ma kilka bonusów, bo został trochę upodobniony do flagowej wersji R32. We wnętrzu też nie zabrakło niespodzianek.
Na fotele trafiła charakterystyczna kratka, podobna do tej z pierwszej generacji z zamierzchłych czasów. Swoją drogą – tradycyjne fotele zostały zastąpione sportowymi, które genialnie podtrzymują ciało w zakrętach. Inna jest też kierownica. Lepiej leży w dłoniach, bo wieniec został pogrubiony. Mimo tego wnętrze praktycznie wcale nie ma sportowego klimatu. Czarna podsufitka wygląda stylowo, ale w połączeniu z czarnym kokpitem i małą ilością sportowych akcentów, całość prezentuje się po prostu ponuro i nudno. Na szczęście nie zabrakło sporej ilości praktycznych rozwiązań. Mimo 3-drzwiowego nadwozia i niezbyt dużej ilości miejsca na tylnej kanapie, pasażerowie mają własne nawiewy. Przedni podłokietnik ma z kolei regulowaną wysokość i niewielki schowek na mandaty – bo niewiele więcej do niego wejdzie. Praktyczne są też olbrzymie kieszenie w drzwiach oraz schowki z tyłu. Jak widać sportowe auto wcale nie musi być niepraktyczne. A jak wygląda sprawa z kosztami utrzymania?
Jest drożej
Cenę posiadania VW Golfa V GTI można skwitować jednym, prostym zdaniem – nie jest tak źle. Głównym kosztem jest tutaj zużycie paliwa. Mnóstwo części pasuje ze zwykłych wersji tego modelu, albo innych aut koncernu. Nawet silnik nie jest rynkową egzotyką, choć cierpi na kilka dolegliwości. W doładowanym motorze 2.0 TSI zdarzają się problemy z rozrządem oraz wysokim zużyciem oleju silnikowego. Poza tym psuje się osprzęt. Zawodzą cewki zapłonowe, pompa paliwa, oraz turbosprężarka z zaworami. Stuki z zawieszenia nie są z kolei niczym zaskakującym, ale awarie sprężarki klimatyzacji już tak. To dość charakterystyczna usterka do kompaktów koncernu VAG.
We wnętrzu czasami zawodzi elektronika, a powłoka galwaniczna łuszczy się z uchwytów, ale i tak najkosztowniejsze „niespodzianki” potrafi zrobić skrzynia biegów. Manualna jest niezawodna, ale dwusprzęgłowy automat DSG to już gorszy temat. W spokojnych rękach spokojnie wytrzyma ponad 200 tys. km ale ile osób jeździ spokojnie Golfem GTI? Już po przekroczeniu 100 tys. km DSG może wymagać remontu skomplikowanej mechatroniki obu sprzęgieł. Najważniejsze jest jednak jedno. Ile sportowych genów z pierwszej generacji ma piąta?
Jest pikantnie
2-litrowy motor ma 200KM, choć była oferowana też wersja specjalna wzmocniona do 230KM. Ta pierwsza ma 280Nm momentu obrotowego średnio spala około 10l/100km i pozwala zobaczyć pierwszą „setkę” po 7.5s. Tyle na papierze, a jak jest w praktyce? Auto znowu odzyskało dawną zwinność. Silnik jest bardzo elastyczny i chętny do pracy już od najniższych obrotów. Ma sporą nadwyżkę mocy i błyskawicznie wykonuje polecenia prawej stopy. Efekt? Świetna zabawa! Golf V GTI nawiązuje do pierwowzoru nie tylko stylistycznymi smaczkami, ale i radością. Przy okazji pozwala też kierowcy na znacznie więcej na drodze.
Dźwięk silnika co prawda nie jest zbyt emocjonujący, ale zaawansowane zawieszenie wielowahaczowe sprawia, że wóz jeździ jak po torach. Jest bardzo przewidywalny na drodze. Za całością nadąża układ kierowniczy, a automat DSG, mimo ryzyka, jest genialnym uzupełnieniem. Biegi zmienia błyskawicznie oraz oferuje manualną zmianę przełożeń za pomocą łopatek przy kierownicy. Uśmiech sam pojawia się na twarzy. Jak w latach 70’.
Volkswagen Golf V GTI wrócił do korzeni. Przestał być droższym Golfem i znowu zaczął sprawiać, że jazda jest po prostu przyjemna. I to do tego stopnia, że nawet przeciwnicy Golfa powinni się nim przejechać.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00