Volvo V50 - Premium w zasięgu ręki?
Co się stanie, gdy wymiesza się ze sobą niezły design, stosunkowo wysoki poziom bezpieczeństwa, technologię Forda i nieciekawą cenę w salonie? Volvo S40/V50. Dziś to auto stało się osiągalne dla większości kierowców, bo coraz częściej pojawia się w komisach i nie odbiega znacznie ceną od innych kompaktów. Czy warto je kupić?
Po krągłym poprzedniku przyszedł czas na nieco bardziej toporny design. Choć toporny nie znaczy zły. Nadwozie kombi o oznaczeniu V50 miało jeszcze brata sedana S40 i zmysłowy hatchback C30. Najpopularniejszy jest ten pierwszy. Design do dzisiaj prezentuje się całkiem świeżo, mimo że produkcja została zakończona w 2012 roku.
Auto ujrzało światło dzienne w 2004 roku, dlatego siłą rzeczy po drodze musiało przejść kilka zmian. Najwięcej nowości pojawiło się w 2007 roku – wóz zyskał trochę więcej uroku i wyposażenia. A czemu wariant kombi był tak chętnie wybierany? C30 to raczej auto 2-osobowe, a sedan S40 ma mały otwór załadunkowy do bagażnika. V50 nie dość, że prezentuje się dobrze, to jeszcze oferuje łatwy dostęp do 417l przestrzeni bagażowej. Choć pod gustownym nadwozie skrywa się sprawdzona technika.
Volvo V50 tak naprawdę jest Fordem Focusem w ładnym i drogim opakowaniu. Czy to źle? Cóż, drogą dedukcji można powiedzieć, że Audi A3 jest Volkswagenem Golfem. A tymczasem mimo wspólnej technologii różnic jest sporo – jakich konkretnie?
Niemiecka niezawodność?
Pod względem niezawodności jest podobnie do Forda. Volvo nie jest pancerne, choć nie sprawia wielu problemów podczas eksploatacji. Problematyczna bywa automatyczna skrzynia biegów i elektronika. Psują się choćby czujniki, stacyjka, alternator oraz wyświetlacze i układ elektryczny silników. Pod względem mechanicznym na nieprzewidziane wydatki może narazić zawieszenie, ale chodzi tu głównie o elementy gumowo-metalowe. Wiek skutkuje też wyciekami płynów i uszkodzonymi łożyskami. Z kolei przy dużych przebiegach odzywa się osprzęt – szczególnie w dieslach serwisu może wymagać doładowanie, koło dwumasowe, przepływomierz oraz układ wtryskowy. Reasumując – usterki zdarzają się, ale jeśli auto jest zadbane, to nie powinny być męczące.
Różnica dotyczy jednak wykonania auta. Jest lepiej wyposażone od Focusa, posiada ciekawsze materiały we wnętrzu, które dodatkowo zostały dokładniej spasowane. Ponadto sam projekt wnętrza sprawia takie wrażenie, jakby dział księgowości miał u zarządu specjalne względy. Choć temat wnętrza i tak jest dość dwuznaczny.
Po szwedzku
Z jednej strony użyte materiały są niezłe i miękkie. Z drugiej – niektóre elementy potrafią się łuszczyć, a całość jest plastikowa i przy pierwszym kontakcie nieco nudna. Ascetyczny styl Volvo ma jednak sporo plusów. Mimo dużej liczby przycisków zgrupowanych w jednym miejscu, deska rozdzielcza jest ergonomiczna. I jeszcze ten kokpit w postaci panelu zawieszonego w powietrzu… Wygląda ciekawie, a zaraz zanim znalazło się miejsce na schowek. Jest dość płytki, dlatego lepiej nie umieszczać tam nic większego – przedmioty, które spadną i dostaną się pod pedały mogą zagwarantować zbyt dużą dawkę adrenaliny. Szkoda, że w tylnych drzwiach nie ma kieszeni, a te w przednich są małe i niepraktyczne. Drobiazgi można za to umieścić w podłokietniku.
Regularny kształt bagażnika i dość duża ilość miejsca z przodu i z tyłu (jak na kompakt oczywiście) sprawdzą się podczas dłuższych wypadów. Volvo V50 przejęło też z Forda to, co najlepsze – na drodze potrafi mile zaskoczyć.
Co pod maskę?
Oczywiście poziom przyjemności z jazdy zależy od silnika pod maską, ale warto pamiętać o jednym – to auto dla rodziny. Nie musi być szybkie. Silniki benzynowe to mieszanka 4-cylindrowych propozycji od Forda (od 1.6 100KM do 2.0 145KM) i 5-cylindrowców Volvo (od 2.4 140KM do 2.5T 230KM), które potrafią sprawić, że zarówno kierowca jak i pasażerowie zdziwią się na co stać to auto. Niestety średnie spalanie startuje w tych przypadkach od 8.0l w górę. Jednak szczególnie mocniejsze warianty mają spory zapas momentu obrotowego i świetnie radzą sobie nawet z załadowanym autem. Spokojnym kierowcom wystarczy wariant 1.6 lub 1.8 od Forda. Nie są zbyt elastyczne, ale podczas zwykłych dojazdów do pracy sprawdzą się. Poszukujący mocniejszych wrażeń powinni zainteresować się konstrukcjami Volvo.
Oczywiście w ofercie znalazła się też cała masa diesli. Motor 1.6 jest trochę ospały, ale za to bardzo oszczędny. Ma też wadę fabryczną – problem ze smarowaniem turbosprężarki. W wersji DRIVe (z pakietem aerodynamicznym i kilkoma modyfikacjami) pozwoli jeszcze więcej zaoszczędzić na stacji. Łatwiej trafić na jednostkę 2.0D 136KM, która jest trwalsza i wyraźnie żwawsza. Oba silniki pochodzą z Forda, ale są też propozycje od Volvo – 2.0 D3, D4 i D5, których moc waha się w granicach 140-180KM. Zawodzi w nich głównie układ wtryskowy, choć z reguły dobrze znoszą nawet wysokie przebiegi. Ponadto w niewielkim aucie czynią cuda, są elastyczne i ładnie brzmią.
Volvo V50 aspiruje do wyższego segmentu, ale nie ma wątpliwości, że to mimo wszystko wóz kompaktowy. Dość trwały, często bogato wyposażony i nieźle wykończony. Kiedyś drogi, dzisiaj w zasięgu ręki coraz większej ilości osób. W związku z tym – dlaczego nie skorzystać?