Volvo S80 II - antyniemieckie
Ludzie boją się zmian. Dlatego przeważnie buty wolą mieć amerykańskie, ubrania włoskie, a samochody niemieckie - bo tak się przyjęło. Tymczasem eksperymentując ze zmianą można odkryć wiele nowego i zarazem dobrego. W branży motoryzacyjnej również. Jakie jest Volvo S80?
W świecie luksusowych limuzyn z półki Premium rządzą szczególnie trzy koncerny – Audi, Mercedes i BMW. Wszystkie emanują drożyzną i burżujskim stylem. Jednak gdyby tak sięgnąć wzrokiem nieco dalej, to okaże się, że na rynku jest jeszcze wiele innych intrygujących aut, które rzadziej bierze się pod uwagę. Co prawda Lexus dzielnie wspina się po szczeblach, ale jest jeszcze choćby Honda Legend, Jaguar, czy Volvo. Ta ostatnia marka dość mocno ewoluowała. Samochody w kształcie pudełka zapałek zyskały więcej finezji, a średnia wieku osób, które mówiły: „podoba mi się ten wóz!” obniżyła się z 90 lat do 30. To spory sukces, szczególnie, że Volvo mimo wszystko w dalszym ciągu omijają „dresy” – a to już coś.
VOLVO S80 – WIELE NARODOWOŚCI W JEDNYM AUCIE
Fenomen Volvo polega na tym, że marka od dłuższego czasu sprytnie unika bankructwa – czego nie można powiedzieć o jej kuzynie ze Szwecji, Saabie. Niesie to jednak ze sobą drobną wadę. W Volvo jest obecnie tyle Skandynawii, co Turcji w grosie przy dworcu kolejowym. Po 1999 roku marce tak naprawdę bliżej było do Niemiec niż Szwecji, po tym jak zaopiekował się nią europejski oddział Forda. To właśnie z tego okresu pochodzi konstrukcja S80 II. Firma jednak później znowu przestała generować zyski i w 2010r. ponownie zmieniła właściciela – dziś Volvo jest… chińskie. Przejął je azjatycki koncern o dziwnej nazwie, a przy okazji auta stały się jeszcze bardziej designerskie.
Volvo S80 II zostało zaprezentowane w 2006 roku i dzieli płytę podłogową z Fordem Mondeo. Kilka lat później doczekało się również lekkiej kosmetyki. W 2009 roku przybyło trochę chromu i powiększyło się logo, a w 2011 zmiany były nieco bardziej kompleksowe – poprawiono design, dorzucono więcej elektroniki. Przez lata konstrukcja została dopracowana, choć droga do perfekcji bardziej przypominała wydmy Safari, niż niemiecką autostradę…
CIĘŻKI ŻYWOT
To trochę przerażające, ale ciężko jest zliczyć w ilu akcjach serwisowych brało udział Volvo S80. Było ich ponad 20 i dotyczyły chyba wszystkiego co możliwe. Wady układu kierowniczego, silników, skrzyni biegów, poduszek powietrznych, wycieki, oprogramowanie… Długo można tak wymieniać. W najgorszym wypadku auto mogło spłonąć lub doprowadzić do wypadku, dlatego przed zakupem warto sprawdzić, czy konkretny egzemplarz był objęty którąś z kampanii serwisowych (a trudno, żeby nie był) i czy w ogóle w niej uczestniczył. Co poza tym?
Usterki diesli to raczej standard wśród nowoczesnych konstrukcji. Układ wtryskowy jest wrażliwy na jakość paliwa, problemy sprawia też doładowanie – zarówno w motorach wysokoprężnych jak i benzynowych. Niektóre jednostki mają problem z nietrwałym łańcuchem rozrządu, z kolei w dieslu D5 przedwcześnie zrywają się paski. Warto spodziewać się również usterek elektroniki, bo sporo jej w tym aucie – zwykle usterki dotyczą modułu ABS, sprężarki klimatyzacji i błędów komputera. Luzy w układzie kierowniczym i zawieszeniu to już standard na naszych drogach, za to automatyczną skrzynię biegów lepiej omijać. Awarie mechaniki, elektroniki i kosztowny serwis… Szybko można się spłukać. Do S80 łatwo można jednak się przekonać.
SZWEDZKI ASCETYZM
Flagowa limuzyna Volvo może i nie jest tak wyszukana stylistycznie jak młodsze modele stworzone po mariażu z Chinami, ale i tak przykuwa uwagę na tle konkurencji. Uboższe warianty trochę odpychają małym rozmiarem kół, które powodują, że sylwetka staje się nieco bardziej „zwalista”, ale większe alufelgi likwidują ten mankament. I to do tego stopnia, że w Volvo S80 za bardzo nie ma do czego się przyczepić. We wnętrzu jest tak samo – surowy styl jest tak przejrzysty i gustowny, że aż chce się pstryknąć zdjęcie deski rozdzielczej i powiesić je w muzeum sztuki współczesnej. Co we wnętrzu cieszy najbardziej? Cienka konsola jest unikatowa, a zaraz za nią znajduje się półka, z której i tak większe przedmioty wypadną na zakręcie. Panel sterowania klimatyzacją jest za to chyba najbardziej intuicyjny na rynku, a majestatycznie wysuwający się ekran z podszybia zachwyci pasażerów. Do całości wystarczy już tylko dodać niezłe wyposażenie, wygodne sterowanie tempomatem z koła kierownicy i świetne materiały, by za kierownicą S80 poczuć się po prostu dobrze. Nico mniej weseli będą za to pasażerowie tylnej kanapy. Po aucie takich gabarytów można spodziewać się więcej miejsca na nogi i głowę. Za to pojemności bagażnika nie ograniczają obudowane zawiasy – klapa otwiera się dzięki siłownikom.
Wnętrze jest świetnie wyciszone, nawet silnik diesla jest słabo słyszalny. Chociaż z drugiej strony wysokoprężnego D5 nie ma sensu uciszać. Ma 2.4l, ładny dźwięk, 5 cylindrów i w zależności od wersji 185-212KM. Nawet najsłabsza wersja dość żwawo radzi sobie z samochodem. Już poniżej 2 000 obr./min. czuć zastrzyk mocy, a motor chętnie wchodzi na obroty. Temperament usypia jednak nieco automatyczna przekładnia – zdecydowanie woli spokojnie przemieszczanie się, niż dynamiczne manewry. Do sportowej jazdy nie zachęca też zawieszenie oraz fotele. Te drugie mają słabe podparcie boczne, ale dawno nie siedziałem w niczym tak wygodnym – na długich trasach są po prostu fenomenalne, aż nie chce wysiadać się człowiekowi z auta. Zawieszenie co prawda jest z tyłu wielowahaczowe (w bogatszych wersjach dodatkowo adaptacyjne) i nie ma większych problemów z utrzymaniem S80 w slalomie, ale zdecydowanie bardziej skupia się na komforcie i wybieraniu nierówności, niż przyklejaniu auta do drogi. Trakcję poprawia też opcjonalny napęd na wszystkie koła AWD, ale tylna oś jest dołączana tylko w awaryjnych sytuacjach.
Wśród diesli, prócz D5, wyboru jest jeszcze 1.6 109-115KM i 2.0l 136-163KM. Ten pierwszy to ponury żart przy takiej masie, ale jednostka 2.0, szczególnie w mocniejszej wersji D3, jest dobrym minimum. Zdecydowanie większy wybór mają za to miłośnicy silników benzynowych. Wolnossące trzeba wkręcać na obroty, by poczuć moc, nie każdemu będzie to odpowiadało. Za to wersje doładowane zachwycają elastycznością i sprawiają mnóstwo przyjemności na drodze. Szczególnie, że większość jest mocna. Już 1.6T 180KM zadziwia, ale optymalny wybór to 2.0T 203-240KM lub 2.5T 200-231KM. To jeszcze nie koniec, bo do dyspozycji są też jednostki 6-cylindrowe 3.0T i 3.2l oraz widlaste monstrum 4.4 V8 315KM zaprojektowane przez koncern Yamaha. Mimo świetnego dźwięku ten silnik jest jednak mało wydajny, podobne osiągi oferuje 3.0T 304KM, ale każe rzadziej odwiedzać stację benzynową. Ciężko jednak nie zgodzić się z faktem, że w S80 każdy znajdzie coś dla siebie.
Jak na Volvo przystało – szwedzka limuzyna otrzymała 5 gwiazdek w testach zderzeniowych EuroNCAP i oferuje wiele dodatków z dziedziny bezpieczeństwa – od systemu BLIS monitorującego martwe pole, poprzez asystenta pasa ruchu, a na aktywnym tempomacie kończąc. Surowy, szwedzki styl potrafi do siebie przekonać i przy zaryzykowaniu przesiadki z niemieckich samochodów do Volvo mimo wszystko w głowie świta myśl: „Nie żałuję, ten wóz też jest naprawdę fajny”.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00