Toyota Supra 3,0 R6 TwinTurbo mk. IV - ostatnia z rodu
Przyglądając się z bliska ofercie modelowej Toyoty dostępnej na polskim rynku trudno jest poczuć jakiś pozytywny dreszczyk emocji połączony z gęsią skórą. Być może jeśli Twój numer PESEL pamięta stare dobre czasy, zalotnie wzdychasz na widok kolejnego wcielenia Corolli, a w firmowym sklepiku z uśmiechem na ustach kupujesz koszulkę z nadrukiem "I love Hybrid". Jeśli jednak w autach cenisz emocje, sport, adrenalinę, a w czterech kołach i karoserii widzisz coś więcej niż tylko blachę, plastik i gumę poskładaną w jedną całość, Toyocie może zabraknąć argumentów, aby zatrzymać Ciebie na dłużej.
Efektowne Celiki pokonujące w niemniej efektowny sposób rajdowe trasy to już przeszłość. Przeszłość, która raczej nie wróci. Zalotne MR2 z centralnie umieszczonym silnikiem? Ich współczesne wydanie także jest mało prawdopodobne. Honoru sportowych Toyot strzeże model GT86. Ale nie oszukujmy się, przy całej frajdzie z jazdy bokiem oraz łatwemu panowaniu nad autem osoby, które chcą szybko jeździć także na wprost od GT86 nie dostaną w prezencie piekielnych osiągów. Przynajmniej do momentu, w którym Japończycy nie zdecydują się na włożenie pod maskę tego fun-cara turbodoładowania.
Szybkie sportowe Toyoty odeszły w zapomnienie. Aby jednak odświeżyć nieco pamięć przyjrzałem się bliżej modelowi Supra z niesamowitą rzędową ”szóstką” pod maską.
Historia modelu Supra zaczęła pisać swój scenariusz w 1978 roku. Właśnie wtedy światło dzienne ujrzała Supra I generacji. Model ten był produkowany krótko, bo tylko do 1981 roku i bazował na oferowanej w tym samym okresie Toyocie Celica. Rok 1981 przyniósł kolejne wcielenie Supry. Wcielenie, które stylistycznie było kontynuacją nurtu zaczerpniętego przez poprzednika. Supra II generacji jako pierwsza była także oficjalnie oferowana w Europie. W 1986 roku Japończycy pokazali kolejne wydanie tego sportowego samochodu i znów od strony designu nikogo nie zaskoczyli. W dalszym ciągu auto posiadało charakterystyczne dla aut sportowych tamtej epoki otwierane przednie światła oraz długą maskę. Supra III generacji mogła się pochwalić silnikami, które seryjnie przekraczały granicę 200 KM mocy. Przełom nastąpił pod koniec 1992 roku. Właśnie wtedy na świat przyszła IV i jak na razie ostatnia generacja Supry. W porównaniu do swojego poprzednika legitymowała się nie tylko większym nastawieniem na sportowe osiągi i agresywne wręcz doznania z jazdy, ale także kompletnie przestylizowano nadwozie samochodu, zastępując kąty proste i ostre linie wszędobylskimi obłościami.
Trudno w to uwierzyć, ale auto, które możecie podziwiać na zdjęciach ma na karku ponad 20 lat. Stylistyka ostatniej generacji Supry okazała się nie tylko bardzo trafiona i udana, ale przede wszystkim ponadczasowa. Odnoszę wrażenie, że po niewielkim retuszu to auto w dalszym ciągu mogłoby być oferowane w sprzedaży i nikt poza ekologami oraz księgowymi nie miałby tego za złe.
Cechą charakterystyczną ostatniego wcielenia Supry jest gigantyczy wręcz tylny spojler, który może rzucać cień na ten sam element stosowany w innym kultowym aucie czyli Subaru Imprezie. Dodatkowo właściciel prezentowanego samochodu i prawdziwy pasjonat motoryzacji dorzucił do kompletu piękne 19-calowe felgi DOTZ Fast Seven. Przedni zderzak także przeszedł małą metamorfozę, a standardowe (4-tłoczkowe z przodu i 2-tłoczkowe z tyłu) hamulce zostały zastąpione tarczami DBA z klockami HAWK oraz przewodami w stalowym oplocie. Zawieszenie? Ono także zostało zmienione za sprawą gwintu ISC Street Sport. W efekcie od strony wizualnej auto prezentuje się rewelacyjnie, a widoczne gołym okiem przeróbki zostały wykonane z gustem i zachowaniem zdrowego rozsądku, co niekoniecznie jest regułą w przypadku innych Supr poddanych domorosłemu tuningowi.
Wnętrze opisywanego egzemplarza także nie ustrzegło się kilku widocznych czy radykalnych wręcz zmian. Już od samego początku Supra nie miała być tylko agresywnym sportowcem pozbawionym krzty luksusu i komfortu. Wygodne oraz mięsiste fotele z elektryczną regulacją, klimatyzacja, porządny system audio czy pojawiająca się w dużych ilościach dobrej jakości skóra bez wątpienia potrafią umilić podróż. W bonusie od właściciela kabina prezentowanego auta zyskała nowe życie. Fabryczne wykończenie w kolorze ”bananowym” zostało zastąpione czarną skórą z czerwonymi wstawkami. Pojawiły się także przeszycia z czerwonej nici, a deska rozdzielcza i konsola środkowa dostały hydrografikę przypominającą strukturę włókna węglowego. Czteroramienna mało sportowa kierownica z AirBagiem została zastąpiona trzyramienną obszytą skórą z dużym logo Toyoty . Z kolei na lewym słupku A pojawiły się trzy dodatkowe zegary obrazujące aktualną temperaturę oleju, temperaturę spalin ( EGT) oraz stopień doładowania. Podobnie jak nadwozie również wnętrze prezentuje się atrakcyjnie, a wprowadzone zmiany tknęły w auto jeszcze więcej sportowego ducha.
Oprócz atrakcyjnego wyglądu i luksusowego jak na ówczesne standardy wnętrza tym, co w Suprach najciekawsze jest silnik. 3-litrowy rzędowy silnik, który zasłynął z olbrzymiej podatności na tuning. Co skrywa pod przednią maską opisywany egzemplarz?
IV generacja Supry dostępna była jedynie z 3-litrowym silnikiem o 6 cylindrach ułożonych w rzędzie oraz 4 zaworach na każdy z cylindrów. Silnik ten oferowany był w dwóch wersjach – wolnossącej oraz turbodoładowanej. Wersja wolnossąca osiągała 220-225 KM (w zależności od rocznika) oraz maksymalny moment obrotowy na poziomie 284 Nm. Mocniejsza odmiana wyposażona w dwie turbosprężarki osiągała moc 280 KM (wersja na rynek japoński) lub nieco ponad 320 KM (wersje eksportowe). Warto dodać, że turbosprężarki pracowały w sposób sekwencyjny. Pierwsza z nich startowała już od 1800 obr./min, natomiast druga wkraczała do akcji w okolicach 4000 obr./min. W efekcie samochód legitymował się mało wyczuwalnym efektem turbodziury oraz olbrzymią chęcią do nabierania co raz to większych prędkości. Prezentowany egzemplarz miał pod maską najmocniejszą z dostępnych jednostek napędowych niemalże w niezmienionej postaci.
Zmiany silnika ograniczyły się praktycznie tylko do wizualnych poprawek. Pokrywa została wykonana z karbonu, a dekle zaworów polakierowano na złoty kolor. Moc pozostała seryjna, czyli 324 dzikie konie mechaniczne rzucone na tylne opony o rozmiarze 265/30 R19. Seryjna pozostała także automatyczna skrzynia biegów o 4 przełożeniach. Osiągi? Około 5 sekund potrzebne do przekroczenia 100 km/h oraz bardzo żywiołowa reakcja na gaz. Gdyby nie system stabilizacji toru jazdy, opanowanie tego auta oraz wykorzystanie jego ogromnego potencjału wymagałoby od kierowcy dużych … umiejętności. Zmienione oraz nieco obniżone zawieszenie oraz olbrzymia dbałość właściciela o auto widoczne na zdjęciach sprawiły, że pomimo ponad 20 lat na karku samochód prowadzi się tak jakby niedawno wyjechał z salonu.
Bez wątpienia Supra jest ostatnią z rodu prawdziwie sportowych, agresywnych i emocjonujących Toyot. Ze względu na wyostrzone normy spalin oraz spadek popularności modelu, ostatnia Supra zjechała z taśmy produkcyjnej w 2002 roku. Od tamtej pory słuch o jej następcy zaginął, a japoński producent motoryzacyjny skupił się na zbawianiu świata za pomocą aut hybrydowych.
Jakie losy czekają egzemplarz, który wziął udział w sesji zdjęciowej? W kolejce do zmian czeka już skrzynia biegów, która zostanie zastąpiona manualną 6-biegową przekładnią, a planowana moc silnika po przeprowadzeniu szeregu modyfikacji ma osiągnąć pułap ok. 550 KM. Powodzenia!