Szczypta luksusu, ale czy warta swojej ceny? - Mercedes Klasa C
Ponoć bez gwiazdy nie ma jazdy. Możliwe, ale szczególnie jedno jest pewne - w Mercedesie ciężko jest wyglądać źle. I nie dość, że człowiek dobrze prezentuje się w takim aucie, to jeszcze taki samochód można w końcu kupić za dużo mniejsze pieniądze, niż jeszcze kilka lat temu. Do tego nie musi być wielki, paliwożerny i utożsamiany z mafią. Klasa C W203 po prostu taka nie jest.
Ponoć bez gwiazdy nie ma jazdy. Możliwe, ale szczególnie jedno jest pewne – w Mercedesie ciężko jest wyglądać źle. I nie dość, że człowiek dobrze prezentuje się w takim aucie, to jeszcze taki samochód można w końcu kupić za dużo mniejsze pieniądze, niż jeszcze kilka lat temu. Do tego nie musi być wielki, paliwożerny i utożsamiany z mafią. Klasa C W203 po prostu taka nie jest.
Pradziadek Klasy C, model 190, nie był ciepło przyjęty. Mercedes musiał być duży i drogi, a nowy samochód był mały i tani. Choć to i tak pojęcia względne, bo za jego równowartość można było wyremontować sobie zamek, a miejskiego auta nie przypominał z żadnej strony. Nie dziwię się, że klienci szybko się ocknęli – w końcu za mniejszą kwotę mogli sobie kupić samochód, w którym mimo wszystko wyglądali jak milion euro. Model 190 zaczął się sprzedawać i w końcu doczekał się następcy – Klasy C.
Pierwsza generacja tego auta z lat 90’ była kanciasta, porządna i odporna na kierowców, dla których słowa „serwis samochodu” brzmiały tak obco, jak język kataloński. Muszę przyznać, że kwadratowe Mercedesy z zeszłego pokolenia miały swój urok, ale ten niemiecki producent jeszcze w latach 80’ był oskarżany o to, że jego samochody są pozbawione finezji. Szczególnie we wnętrzu. Dlatego nadszedł czas zmian.
W 2000 roku na rynek weszła nowa Klasa C. Co tu dużo mówić – była po prostu ładna, choć charakterystyczne „spojrzenie” z nowych reflektorów w kształcie jajecznicy początkowo wydawało się trochę tępe. Mimo wszystko na tle poprzednika stylistyka była prawdziwą rewolucją. Kontrowersyjne elementy na szczęście szybko zdążyły się opatrzyć i ostatecznie coraz więcej osób chciało zasiąść na kierownicą swojej własnej C-Klasy, by patrzeć na innych z pogardą. Do wyboru było kilka linii wyposażenia. Podstawowy Classic wyglądał co prawda jak ubogi krewny, ale sporo klientów i tak wybierało bogatsze wersje Elegance i Avantgarde. Tylko, że ceny tego Mercedesa w salonie zaczynały się tam, gdzie kończył się cennik Forda Mondeo. Teraz ten samochód również nie jest tani na tle konkurencji, w takim razie dlaczego jest sens go kupić?
Wystarczy zadać sobie pytanie: „Czego oczekuję od auta?”. Wszyscy, którzy odpowiedzą, że niczego, powinni rozważyć zakup Fiata Seicento albo biletu miesięcznego na PKP. Jednak na pewno znajdzie się też ktoś, kto powie, że szuka komfortu, dobrego wyposażenia i niezłego silnika. To wszystko oferuje Klasa C, a ponadto dorzuca gwiazdę na masce, która poprawia humor, jak szklanka ginu przed snem. Ostatnio zastanawiałem się jakie auto z segmentu Premium bym wybrał w poszukiwaniu komfortu na naszych chorych drogach i stwierdziłem, że są tylko dwa takie samochody w podobnej cenie – Volvo S60 i właśnie Mercedes C. Ten drugi jest o tyle ciekawy, że przepływa po dziurach jak ponton po falach, ale zarazem nie prowadzi się tragicznie na zakrętach. Wręcz przeciwnie – łatwo pozwala wyczuć na ile można sobie jeszcze pozwolić, chociaż do auta sportowego mu daleko i dobrze mieć to na uwadze. Szczególnie ze względu na to, że w naszym kraju władze mają słabość do sadzenia drzew przy drogach.
Pozostaje jeszcze kwestia silników. Diesel o oznaczeniu 270CDI jest świetny i to nawet mimo tego, że sam za dieslami nie przepadam. Ma 170KM, 2.7l i niezłą kulturę pracy. Dość łatwo można zachować spalanie w okolicach 7-8l/100km i jeszcze ten moment obrotowy… 400Nm pompuje w ten samochód tak dużo lekkości, że jazda jest przyjemnością. Przyspieszanie nawet przy grubo ponad 100km/h nie stanowi żadnego problemu, a dźwięk staje się słyszalny tak naprawdę dopiero powyżej 3000 obr./min. Niestety jednostka jest ciężka co w połączeniu z tylnym napędem zmusza momentami układ kontroli trakcji do ingerencji, bo przód zacieśnia zakręty. Nie trzeba się też bać automatycznych przekładni – są stosunkowo trwałe i dość szybko zmieniają biegi przy zachowaniu odpowiedniej dla Mercedesa delikatności. Dla tych, którzy uważają, że 170KM może ich zabić, producent przygotował też inne silniki. Podstawowy diesel z 2.2l osiąga 115KM i jest w stanie wyprzedzić skuter. Z kolei na drugim końcu znajduje się 3.0CDI z ponad 231KM. Motory benzynowe często można spotkać w konfiguracji z kompresorem, a ich moce wahają się w granicach od 129 do grubo ponad 300KM w wersji AMG. To oznacza, że każdy znajdzie coś dla siebie. Czyżby koncern stworzył auto idealne? Nie.
Mercedes miał podczas swojego istnienia taki okres, w którym to dostrzegł jak bogaci są jego klienci. Mało tego – zorientował się nawet ile są w stanie zostawić w serwisie, by dalej mogli jeździć swoim ulubionym autem pomimo olbrzymiej usterkowości. Fakt, potrafili wydać naprawdę dużo, ale później raz w tygodniu chodzili do cygańskiej znachorki, żeby rzucić klątwę na tego niemieckiego producenta. Na koniec odkochali się w Mercedesie, bo legenda nieśmiertelnych aut z czasów W124 upadła. Marka szybko zrozumiała swój ogromny błąd, ale jego owoce dalej jeżdżą jeszcze po drogach i nazywają się między innymi Klasą C W203. W takim razie na co uważać? Na wszystko…
Szczególnie niebezpieczne są egzemplarze z lat 2000-2003. Sam bym chętnie kupił któryś z nich, bo na słowo: „promocja” puls mi przyspiesza i skusiłaby mnie cena. A to błąd, bo w autach z początku produkcji ciężko ogarnąć temat zawieszenia. Samochód prowadzi się bardzo przewidywalnie, ale tylko wtedy, gdy wszystko jest sprawne. W praktyce potrafi budzić odczucia podobne do jazdy poduszkowcem – myszkuje po drodze i momentami nie wiadomo nawet dlaczego, bo ciężko cokolwiek zdiagnozować. Problem był tak duży, że po liftingu w 2003 koncern nieco zmienił konstrukcję zawieszenia i przy okazji poprawił zabezpieczenie antykorozyjne – pierwsze egzemplarze gniją w oczach. Z silnikami też nie jest najlepiej.
O ile wersje benzynowe są dość niezawodne, to diesle mogą okazać się bardziej emocjonujące od rosyjskiej ruletki – nigdy nie wiadomo kiedy coś się zepsuje i jak drogie będzie tym razem w naprawie. Szczególnie zawodny jest układ zasilania paliwem, CommonRail oraz wtryskiwacze, pompy i uszczelniacze. Co z turbosprężarką? Jej naprawę najlepiej już na dzień dobry doliczyć do ceny. W203 jest tak naprawdę jeżdżącym komputerem i dobrze jest mieć tego świadomość – elektronika potrafi szaleć jak studenci na praktykach, w komputerze pojawiają się błędy, klimatyzacja często jest zawodna i czasami nawet pozbycie się kilkuset złotych na podpięcie złącza diagnostycznego nie potrafi rozwiązać problemu. Jednak jest też druga strona medalu.
To Mercedes – kosztuje nieprzyzwoite pieniądze i przez chwilę zastanawiałem się nawet dlaczego, skoro bliżej mu do bubla niż legendarnego W124. Zrozumiałem to, gdy wsiadłem do środka – wnętrze z tyłu jest trochę ciasne, ale za to kierowca nie ma na co narzekać. Ponadto ciężko jest znaleźć na rynku inne auto z tak dobrymi materiałami i wykończeniem. Ze spasowaniem materiałów jest już różnie, ponieważ potrafią skrzypieć, jednak Klasa C oferuje większość dodatków, których oczekuje się od auta Premium – niezłe wyposażenie, miły dla oka projekt, komfort i cisza… Trzeba się tylko przyzwyczaić do dziwnej ergonomii niektórych elementów – tradycyjnie za kierownicą nie ma prawej dźwigni, ulokowanie przycisków do sterowania szybami jest niewygodne, a regulacja fotela przy zamkniętych drzwiach jest tak karkołomna, jak drapanie się ręką po plecach.
Czy to wszystko oznacza, że Klasę C W203 trzeba omijać szerokim łukiem? Niezupełnie. Ten samochód ma naprawdę bardzo dużo do zaoferowania, a przy tym nie jest wulgarny. Ponadto poliftingowe wersje są dużo trwalsze. To ciekawa propozycja dla wszystkich, który szukają komfortu i aury klasy Premium. A że całość nie jest tania ani w zakupie, ani w eksploatacji? Cóż – jest jeszcze Fiat Seicento. Albo bilet miesięczny na PKP.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00