Subaru Legacy - na przekór Niemcom
Można być jak wszyscy i myśląc: "Chcę niedużą limuzynę" kupić Volkswagena Passata. Bardziej wymagający kierowcy zaczną też szukać w segmencie Premium, a indywidualiści - mogą skusić się na markę z rajdowymi korzeniami i silnikami z przeciwsobnym układem cylindrów. Jakie jest Subaru Legacy III?
Młodzi gniewni bez większego namysłu wybiorą pewnie coś pokroju Mitsubishi Lancera EVO, albo Subaru Imprezy STI. A co jeśli człowiek ma słabość do tych marek, ale wolałby poruszać się bez nadmiaru adrenaliny we krwi? W sumie jest kilka wyjść - kupić zwykłą wersję Imprezy, czy Lancera, albo choćby skusić się na inny model marki w nadziei, że zachował pikantny charakter, ale dawkuje go w delikatniejszy sposób. Pod tym względem Subaru Legacy III nieco rozczarowuje, ale za to pod wieloma innymi względami i tak intryguje na tle konkurencji.
SUBARU LEGACY - SPOKÓJ PONAD WSZYSTKO
Nadwozie auta nie porywa designem. Można nawet powiedzieć, że wręcz nudzi. Do wyboru jest za to kilka wariantów - 4-drzwiowy, kombi i uterenowione kombi Outback. Obecnie na rynku panuje moda na ten ostatni typ i jakby nie patrzeć - to właśnie Legacy jest jego podwaliną. Ale i tak prawie nikt już tego nie docenia. Nudne nadwozie niesie ze sobą też nudną eksploatację - tylko w tym przypadku to wbrew pozorom już duża zaleta.
Nuda dotyczy awaryjności auta – ciężko o niej mówić, bo choć Legacy III do najmłodszych już nie należy, to jest naprawdę trwałe. Co psuje się najczęściej? W silnikach trzeba regulować luzy zaworowe i choć nie jest to usterka, tylko zwykła czynność serwisowa, to przy odbiorze rachunku można się rozpłakać. Instalacja gazowa skraca dodatkowo czas pomiędzy regulacjami, co podwyższa koszty obsługi silników. Same w sobie są za to trwałe, choć zdarzają się problemy z uszczelką pod głowicą i drobnymi wyciekami.
Na polskich drogach można też obawiać się zawieszenia - szczególnie, że w Legacy został wykorzystany układ wielowahaczowy. Fakt, nasze drogi zabijają podwozie aut jak polskie podatki większość firm, ale w Subaru o dziwo nie ma z tym większego problemu. Wymiany wymagają głównie elementy gumowo-metalowe, a w samych kołach - łożyska. Warto wiedzieć też o jednym - w uterenowionym Outback dostępne jest tylne zawieszenie samopoziomujące i jak wszystko co egzotyczne, w serwisie potrafi zwalić z nóg.
Inne usterki są już rzadkością. Niekiedy drobne problemy sprawia elektronika lub sprzęgło, które wymaga wymiany. Ale to wina zbyt nerwowych kierowców – czasem ciężko oprzeć się dźwiękowi silnika. A są też przypadki, że i on wymaga wymiany dzięki swojemu kierowcy. Nie przeszkodziło to jednak Legacy w utrzymywaniu czołowych pozycji w rankingach niezawodności.
MIMO WSZYSTKO FLAGOWY
Każdy, kto oczekuje od limuzyny lanserskiego ekranu dotykowego, gadżetów w stylu elektrycznie składanych lusterek, rolet i innych tego typu dodatków, to będzie zawiedziony - w Legacy ich nie ma. To jednak nie znaczy, że trzeba przez to zapomnieć o odpowiednio bogatym wyposażeniu. Legacy był tak naprawdę flagowym modelem marki, dlatego lista komfortowych udogodnień przeważnie jest dość spora. W jej skład zwykle wchodzi klimatyzacja, "elektryka" szyb oraz lusterek, czy skórzana tapicerka. Szczególnie w przypadku mocniejszych wersji na pokładzie znajduje się również automatyczna przekładnia. Zabytkowa i wolna – ale przynajmniej nie trzeba nadwyrężać lewej nogi. A jak auto sprawdza się na co dzień?
528-litrowy bagażnik w wersji kombi powinien wystarczyć na rodzinne wakacje. Nieco gorzej jest z ilością miejsca w okolicach kolan na tylnej kanapie. Auto nadrabia jednak przestrzenią nad głową i na przednich fotelach. Kierowca naprawdę nie ma powodów do narzekania i choć kokpit wygląda już trochę topornie, to jest intuicyjny. I jeszcze te szyby bez ramek… miły akcent. Prawdziwy rozkwit Subaru Legacy przeżywa jednak dopiero na drodze.
TO, CO W SUBARU NAJLEPSZE
W aucie nie można było mieć diesla pod maską. Patrząc na to, że współczesny bokser diesel szczególnie na początku kariery budził skrajne emocje, to może i ta informacja jest dobra. Tak czy owak - trzeba zadowolić się silnikami benzynowymi, wszystkie pracują w układzie przeciwsobnym i są spore. W takim razie co jest do wyboru?
Najmniejszy silnik o pojemności 2.0 jest trochę za słaby do samochodu o sportowych aspiracjach, ale za to gwarantuje dobre minimum. 2.5l to już niezła propozycja - osiąga 156KM. Co prawda nie generuje ani nadzwyczajnej mocy, ani porażających osiągów, ale za to 4 cylindry wyrzucają z układu wydechowego przyjemny, basowy dźwięk, a auto chętnie zaczyna przyspieszać od 2500 obr./min. i dalej jest już tylko lepiej. Jednostka zadowala się średnio około 11l/100km benzyny podczas normalnej eksploatacji i posiada niewielką rezerwę mocy, którą chętnie wykorzystuje. Jednak Legacy dalej pozostaje dość ciężkim autem z napędem 4x4, gdyby tak włożyć pod maskę coś jeszcze mocniejszego?
Do dyspozycji jest również motor 6-cylindrowy o pojemności 3.0l. Jego moc sięga już 220KM. Nie spodziewajcie się po nim jednak osiągów z Imprezy, choć trzeba przyznać, że auto onieśmiela na drodze i brzmi fenomenalnie. Najlepsze jest jednak to, że na trasie bez problemu można osiągnąć spalanie podobne do wersji 2.5l. Dużą różnicę widać dopiero w mieście, przez co średnie zużycie paliwa jednostki kształtuje się na poziomie około 12l/100km. Zapomina się o nim jednak po wyjechaniu na drogę.
Układ typu bokser obniża środek ciężkości auta, co w połączeniu z napędem na wszystkie koła czyni cuda. O ile w Imprezie całość idealnie sprawdza się w sportowej jeździe, to w przypadku Legacy warto spojrzeć na temat z nieco innej strony. Samochód nie stawia wszystkiego na osiągi, dlatego w codziennym użytkowaniu nie czuć wszystkich zalet napędu. Wszystko zmienia się, gdy spadnie śnieg lub deszcz. Auto staje się niesamowicie przewidywalne na drodze i można tylko współczuć kierowcom innych modeli. Mocny silnik tylko polepsza wrażenia z jazdy, a przy okazji pozwala na szczyptę szaleństwa.
Choć po Legacy można spodziewać się nieustannej adrenaliny, to już po kilku kilometrach szybko okazuje się, że auto jest dużo spokojnie, niż się początkowo wydaje. Czy to źle? Absolutnie nie - producent po prostu udowodnił, że jest w stanie zaserwować swoje sportowe technologie w prawdziwie delikatny sposób. Co ważne – dalej niepozbawiony emocji na drodze.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00