Skoda Fabia II - dziedzic sukcesu
W życiu każdego bestsellera przychodzi w końcu czas, że zamiast nowej promocji w cenniku producenta, dostaje błogosławieństwo od prezesa zarządu i schodzi z linii produkcyjnej. Do tego każdy bestseller ma też swojego następcę, który zazwyczaj nie wnosi nic nowego i jest dwa razy droższy. Jak jest w przypadku Fabii drugiej generacji?
To zabawne, ale Fabia I krytykowana za śnięty „wyraz twarzy", brzydkie wnętrze i szpecący tył w wersji sedan bezkonkurencyjnie podbiła serca Polaków, namieszała w segmencie aut miejskich i na koniec się zestarzała. Dlatego przyszedł czas na następcę i to nie byle jakiego – musiał trzymać fason. Producent się przejął, wziął sobie o dziwo do serca uwagi użytkowników i stworzył samochód praktyczny jak poprzednik, a do tego dość stylowy. Śnięty „wyraz twarzy" zastąpił ciepło przyjętym przodem od Roomstera, szpecący tył sedana całkiem wyrzucił z oferty, a wnętrze – no cóż. Tu ludzie z Volkswagena będą jeszcze długo nudni i bez „jaj".
Konsola także została przejęta z Roomstera, a to oznacza, że jest bezpłciowa i prawie idealna pod względem ergonomii. Z resztą nie można powiedzieć, że jest brzydka – raczej poprawna. Na rynku warto szukać Fabii z oryginalnym radiem 2DIN, które ładnie komponuje się z kokpitem i wypełnia dziurę, która straszy w większości egzemplarzy. To prawda, że sporo użytkowników traktuje ją jako półkę na długopisy i ściereczki do szyb, ale spokojnie – schowków w Fabii II jest dużo. Zaczynając od tych standardowych we wszystkich drzwiach, oparciach i tunelu środkowym, a kończąc na bardziej zmyślnym pod prawym, przednim fotelem. Zresztą jego pasażer ma również przed sobą nie jeden, a dwa schowki w konsoli. Żeby nie było jednak za dobrze – górny nie jest zamykany we wszystkich wersjach i aż prosi o to, żeby położyć na nim coś drogiego, iść do domu na drzemkę, a następnego ranka się zdziwić. Spasowanie materiałów jest dobre, nawet wyglądają ciekawie, ale wystarczy je dotknąć, by dostać drgawek – są twarde jak ściana na lekcjach wychowania fizycznego. Jeszcze bardziej przytłacza fakt, że w poprzedniku konsolę pokrywało połacie dziwnego plastiku bliżej nie określonego pochodzenia, które jakość miało bądź, co bądź wyższą. Podobnie sprawa ma się, jeśli chodzi o wykładziny, którymi wyłożona jest podłoga – ten materiał ma zdolności do magazynowania w sobie wszystkiego, co na niego spadnie, dlatego jest ciężki do wyczyszczenia. Ładne, w miarę czytelne zegary w stylu retro i parę srebrnych dodatków to w sumie jedyne szaleństwo stylistów, na jakie można liczyć w tym aucie, ale w bogatszych wersjach jest jeszcze dostępne jasne wykończenie dolnej części kokpitu, które wnosi sporo świeżości. Z kolei z tyłu jest naprawdę ciekawie, bo ilość miejsca zaskakuje. Dzięki temu, że pasażerowie siedzą w pozycji niewiele odbiegającej od pionu, na kanapie jest sporo miejsca na nogi. Do tego dach jest płaski jak twarz Dariusza Michalczewskiego i nad głową też jest trochę luzu. Bagażnik tak jak i w pierwszej generacji można otworzyć z zewnątrz przyciskiem, który blokuje się automatycznie podczas jazdy. Pojemność kufra w hatchbacku to 300l, a po złożeniu oparć kanapy podłoga niestety nie jest idealnie płaska. No cóż, nie można mieć wszystkiego, ale w zamian cała przestrzeń jest ustawna i można wyposażyć ją w różne dodatki – od siatek przytrzymujących zakupy na zakrętach, po kieszonki na drobiazgi.
Niewiele osób potraktuje ten wóz, jako auto „z pazurem", ale to nieznaczny, że temat prowadzenia trzeba pominąć. Tym bardziej, że Fabia II nie ma się czego wstydzić. Zawieszenie jest sprężyste, ale twardsze od tego w poprzedniku, a układ kierowniczy działa bezpośrednio i śmiało można powiedzieć, że przyjemnie dla kierowcy. Na szczęście nie zachowuje się tak, jakby pochodził z „psychiatryka" – reaguje szybko, ale spokojnie i w połączeniu z pewnym resorowaniem, jazda tym autem na zakrętach jest fajna. A podczas spokojnej podróży na prostej? Na równiej drodze też jest fajna, ale niewiele takich u nas jest – większość dziur i nierówności niestety wyraźnie czuć.
Podczas wyboru silnika zazwyczaj wyodrębnia się dwie kategorie warte zainteresowania – dla wariatów i dla rozsądnych. W tej pierwszej można przyspieszać do setki szybciej od dzieci, które wybiegły z budynku przedszkola na plac zabaw, a w drugiej – poruszać się kulturalnie, ale żwawo. W Fabii II odpada ten problem, bo nie ma w niej tej drugiej kategorii – tu najmocniejsze jednostki są zarazem godne polecenia wszystkim, bo auto jest dość ciężkie i potrzebuje trochę KM, by jazda była przyjemna. Wśród silników benzynowych tym najlepszym wyborem jest 1.6l, a wśród diesli – 1.9l TDI. Oba mają po 105KM, są zrywne i relatywnie oszczędne. Aha – i niestety dość drogie, dlatego to nie one królują w rankingach sprzedaży. Jest mnóstwo tańszych i słabszych jednostek. Podstawowa „benzyna" ma 1.2l i 60 lub 70KM. W praktyce różnica mocy pomiędzy nimi nie jest specjalnie odczuwalna, obie w mieście spiszą się wyśmienicie. Wyprzedzanie, gwałtowne przyspieszenia, wysokie prędkości – to nie ta bajka. W takich wypadkach trzeba zarzynać je pedałem „gazu", a efekty i tak są takie sobie – po prostu są stworzone do aglomeracji i dla spokojnych kierowców, dlatego właśnie takie osoby powinny je wybierać. No, ewentualnie też firmy handlowe, bo 1.2l jest tani w zakupie, choć „handlowcy", którzy połykają ogromne ilości kilometrów pewnie nie będą nim zachwyceni. 1.4l 85KM nie jest o dziwo tak dobry, jak by się mogło wydawać, dlatego nawet można się zastanowić, czy nie lepiej jest zaoszczędzić i wybrać po prostu 70-konny 1.2l lub spłukać się na 1.6l. Wśród diesli oprócz 1.9TDI jest jeszcze mały 1.4TDI liczący 70 i 80KM. Ma 3 cylindry, pracuje dość specyficznie i stosunkowo głośno, ale szczególnie ten mocniejszy nie dość, że całkiem nieźle jeździ, jak na tak znikomą pojemność, to jeszcze mało pali. Oszczędnym się spodoba, ale zakup zwróci się po dużym przebiegu.
Fabia II faktycznie jest następcą bestsellera i w pewnym sensie potwierdza regułę – jej ceny w salonie jak zwykle skoczyły, ale za to wniosła coś nowego – styl. Już sam wygląd i takie dodatki, jak choćby biały dach spowodowały, że flagowe wersje tego auta były porównywane do Mini. I co? Przegrywały. Fabia nie jest life stylowym wozem, który tak jak Mini ma przyciągać przeciwną płeć pod klubem – dziwnym trafem dużo dziennikarzy się na to nabrało. Ten wóz dalej ma być tanim i praktycznym samochodem, a że można sobie tak skonfigurować dodatki, że całość naprawdę może się podobać – no cóż, kto powiedział, że skutki uboczne zawsze muszą być negatywne?
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00