Saab 9-3 II - zabrakło do stypendium?
Podczas ścieżki edukacyjnej od podstawówki po studia można zaobserwować jedną zależność - niektórzy uczniowie najchętniej wydrapaliby sobie oczy w walce o oceny. Jakby nie było - taka rywalizacja jest warta swojej ceny, bo za zdobyte stypendium można wydać więcej na imprezy w weekendy. A jaką ocenę wywalczył sobie Saab 9-3?
Klasa, do której Saab uczęszcza ma naprawdę wysoki poziom. Ilość jej członków przytłacza, przez co jest z kim rywalizować. W końcu można w niej spotkać zarówno „plebejskie” modele w stylu VW Passata, jak i te bardziej szlacheckie – z Jaguarem X-Type, czy Mercedesem Klasy C na czele. Swoją drogą w klasach zawsze tworzą się grupy. Przyczyna takiego stanu jest różna, choć w klasie Saaba chodzi akurat o pieniądze. I tu pojawia się pierwszy problem szwedzkiej limuzyny.
PLEBEJSKIE KORZENIE
Saab chciałby należeć do klasowych arystokratów, ale w Europie na szczycie tej grupy błyszczą Mercedes Klasy C, Audi A4 i BMW Serii 3. Co ważniejsze – nie lubią intruzów. 9-3 niestety wywodzi się z prowincji i ma sporo wspólnego z Oplem Vectrą. Głównie chodzi tu o płytę podłogową oraz diesla. Swoją drogą w ofercie znajdował się jeszcze jeden motor wysokoprężny – od Fiata. Swoją drogą - bardzo udany. W praktyce wspólne części z Oplem mają sporo plusów podczas eksploatacji – są tańsze i łatwiej dostępne. Mimo tego 9-3 nie poddaje się i walczy o miejsce na półce Premium. W salonie był drogi, a autoryzowany serwis żądał za naprawy takich kwot, że człowiek przez kilka dni dochodził później do siebie. Czy taki zabieg opłacił się?
Cóż, kupując nowe auto za grubo ponad 100 tys. zł klient oczekuje czegoś więcej niż twardych plastików, które pieszczą dotykiem jak asfalt. A tak się składa, że 9-3 pod tym względem wypada przeciętnie. Tworzywa mają tendencję do skrzypienia oraz w większości są twarde. Ponadto wyciszenie wnętrza jest kiepskie, a przy wyższych prędkościach wszelkie szumy potrafią zirytować – szczególnie, gdy ktoś przesiadł się choćby z BMW Serii 3 do Saaba. Od auta z półki Premium po prostu można więcej wymagać. Niektórych trochę odpycha również sam projekt kokpitu. Fakt, jest surowy, ale dzięki temu jego obsługa jest wręcz banalna. Nawet mimo tego, że początkowo ilość przycisków może przerazić. Wszystkie są za to tak duże, że bez problemu można je naciskać nawet w rękawiczkach z merynosa – w końcu skandynawski rodowód zobowiązuje. Nie zabrakło oczywiście typowych dla Saaba smaczków.
SAAB 9-3: JAK ZA STARYCH LAT
Zielone podświetlenie wskaźników jest trochę passe, choć ma swój urok. A jeśli kogoś w nocy drażni, to można je wyłączyć. Poważnie – po kliknięciu w odpowiedni przycisk gaśnie wszystko prócz prędkościomierza, dzięki czemu nocna jazda staje się wyjątkowo klimatyczna, a oświetlenie nie męczy. Nie wspomnę nawet o stacyjce umieszczonej pomiędzy fotelami – zupełnie jak za starych, dobrych czasów. Temat przeszłości marki nasuwa jeszcze jedną ciekawostkę. Poszukajcie w domu jakiegoś starego katalogu, znajdźcie w nim Saaba oraz odszukajcie zdjęcie jego wnętrza. I co? 20 lat wcześniej, czy później – żadna różnica. Ciągle wygląda tak samo, przez co każdy właściciel Saaba poczuje się jak w domu. Producent odnosi się do swojej przeszłości związanej z samolotami. Sam kokpit był również wzorowany na awionice. Podobny jest też klimat. W 9-3 siedzi się nisko, sportowo oraz wygodnie, najważniejszymi funkcjami można sterować z koła kierownicy, a kokpit zwrócony jest ku kierowcy – coś pięknego! A to nie wszystko co auto ma do zaoferowania.
ORYGINALNOŚĆ KARTĄ PRZETARGOWĄ
O ile w zwykłej klasie szkolnej oceny przyznaje profesor, to w tej, do której uczęszczał Saab, oceniającymi są kierowcy. Skoro profesora można przekupić głębokim dekoltem, to na kierowców też musi się znaleźć jakiś sposób. 9-3 zaczął od nadwozia. Smukłe, ale zarazem klasyczne i gustowne linie mogą się podobać. Wyglądają oryginalniej od niemieckiej konkurencji, a przez brak fajerwerków trudno do czegoś się przyczepić. Szczególnie po faceliftingu. To jednak dopiero początek propozycji Saaba, które miały przekupić kierowców. Szwedzki producent uznał, że prawdziwym nadwoziem z półki Premium jest sedan, dlatego poświęcił swoją tradycję, by wyjść użytkownikom naprzeciw – druga generacja 9-3 po raz pierwszy miała 4 drzwi zamiast 5. A to nie koniec propozycji nadwoziowych – do wyboru był jeszcze gustowny kabriolet oraz lifestylowe combi, które prócz lansu nie nadawało się właściwie do niczego więcej niż sedan – 440-litrowy bagażnik to naprawdę mało. Za to auto przykuwało uwagę.
Pod względem jakości wykonania druga generacja Saaba 9-3 wypada znacznie lepiej od poprzednika, ale to nie oznacza, że jest bezawaryjna. W dieslach szwankuje zawór EGR i filtr cząstek stałych, a w motorach benzynowych łańcuchy rozrządu mają tendencje do rozciągania się. We wszystkich wersjach doładowanych również turbosprężarka może wymagać uwagi. Słabym punktem jest też zawieszenie – od łożysk przednich kolumn resorujących po łączniki stabilizatora i wahacze. Czasami problemy sprawia jeszcze elektronika, głównie alternator i komputer. Skoro jasne są już główne wady auta, to pozostaje jeszcze zapytać o jego największą zaletę. W tym celu trzeba zasiąść w środku.
Po przekręceniu kluczyka w stacyjce spod maski zaczyna dobiegać mało emocjonujący dźwięk 4-cylindrowego silnika benzynowego. Chwila manewrowania by wyjechać na kawałek prostej drogi, pedał gazu w podłogę, by sprawdzić jak silnik sobie radzi i… ten samochód wręcz lata! Nic dziwnego, że Saab podkreśla swój związek z samolotami. 2-litrowy motor osiąga 175-210KM i zmienia to auto w startującą awionetkę. Turbosprężarka pompuje wigor w ten silnik już od najniższych obrotów – auto bardzo chętnie wchodzi na obroty i przyspiesza wręcz bez końca. W parze idzie świetne zawieszenie, choć do spokojnej jazdy na co dzień jest zbyt twarde. Pozwala za to wchodzić w zakręty z dużą prędkością, a nadwozie nie wychyla się na boki. To nie jest samochód dla przeciętnego człowieka. Powinni go kupić wszyscy, który w aucie szukają przede wszystkim przyjemności z jazdy. Motory i frajda z prowadzenia to największa zaleta tego auta. Prawie wszystkie jednostki są doładowane, a obok benzynowego 2.0l turbo dostępne były jeszcze inne o oznaczeniu 2.8t V6 i 1.8t o dwóch mocach. Tylko tego ostatniego w najsłabszej odmianie lepiej omijać – nie pasuje do tego samochodu. Jeśli chodzi o diesle – stary silnik 2.2TiD od Isuzu został na szczęście zastąpiony nowoczesną jednostką z koncernu Fiata z pojedynczym i podwójnym doładowaniem. Jak widać zamiłowanie Saaba do montowania turbosprężarek przekroczyło wszystkie granice. I słusznie.
9-3 jest szalenie oryginalną propozycją w swoim segmencie i zarazem ciekawą alternatywą dla niemieckiej konkurencji. Ma charakter oraz historię, a to się ceni. Jednak w każdej klasie szkolnej są lepsi i gorsi uczniowie, jakie oceny zebrał Saab? Dobre, ponieważ ma mnóstwo fanów. Jednak do studiowania potrzebne są jeszcze pieniądze, a na wywalczenie stypendium Saabowi trochę zabrakło. Marka ogłosiła upadłość w 2011 roku i pogrzebała dalszy rozwój swojej intrygującej historii. Patrząc na ogromne aspiracje i ciekawe pomysły koncernu można powiedzieć już tylko jedno – naprawdę szkoda…
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00