Peugeot 307 CC - okazja czy mina?
Istnieje spora grupa osób, która chciałyby mieć nietypowe auto. Wszystko przez to, że nasz gatunek dość często lubi wzbudzać zazdrość u swoich pobratymców - najlepiej sąsiadów i znajomych z pracy. Jeśli chodzi o auta - często jest to trudne, bo nie każdy ma odpowiednio potężne konto bankowe. Ale przecież można kupić też samochód, który tylko drogo wygląda. Jaki jest Peugeot 307 CC?
Peugeot 307 rozpoczął swoją karierę na początku tego stulecia w prawdziwie spektakularny sposób. Ładna i wtedy nieco kontrowersyjna stylistyka w połączeniu z akceptowalną ceną i przeważnie oszczędnymi silnikami spowodowały, że producent przeliczył się i nie nadążał z produkcją. Auto otrzymało tytuł Car od the Year 2002, a chwilę później zaczęło płonąć na parkingach pod domami kierowców z powodu konstrukcyjnego błędu i samozapłonu. Ot scenariusz bardziej dramatyczny, niż w książkach Tolkiena.
W późniejszym czasie producent przemyślał wszystko jeszcze raz i rozpoczął zamazywanie złego wrażenia. W wadliwych egzemplarzach wymienił bezpłatnie instalację układu wspomagania kierownicy i ABS, które powodowały zwarcie, a wersje wyprodukowane po 2003 roku poprawił. Właśnie wtedy do oferty dołączył też wariant inny niż wszystkie – stylowe cabrio 307 CC z twardym dachem. Krótko mówiąc – coupe i kabriolet w jednym. Dziś 307 CC jest idealną przepustką do awangardowego świata nieszablonowych ludzi. Głównie dzięki temu, że wygląda szałowo, a jest tani w zakupie.
PEUGEOT 307 CC – BUDZI POŻĄDANIE?
307CC łączy w sobie wiele zalet. Też opatrzył się już trochę, podobnie jak zwykły wariant, ale mimo wszystko dalej prezentuje się intrygująco. Drapieżne rysy nadwozia w połączeniu z kompaktowymi rozmiarami, możliwością zabrania 4 osób na pokład i gołym niebem nad głową naprawdę kuszą. Co prawda na tylnej kanapie nawet dzieci rozpłaczą się z powodu panującej ciasnoty, ale mi kiedyś przy wzroście 190cm udało się przetrwać podróż w mniejszym 206CC na tylnej „kanapie”. Tak więc wszystko jest możliwe w awaryjnych przypadkach – przynajmniej policja nie zarzuci nadwyżki pasażerów.
Metalowy, zdalnie składany dach chowa się w bagażniku przygniatając zakupy z Tesco, ale za to po jego zamknięciu kufer jest naprawdę spory. W zupełności wystarczy nawet na 2-osobowy wyjazd wakacyjny. Szyku dodają również zmysłowe i nieco karykaturalne lampy diodowe z tyłu. Mało kompaktów z tamtych lat mogło pochwalić się takim rozwiązaniem. Niestety z boku pojazdu ich światło jest praktycznie niewidoczne. A jak 307CC prezentuje się lepiej – z dachem, czy bez? Cóż – bez dachu każde cabrio wygląda dobrze. Z zamkniętym kompaktowy Peugeot trochę przypomina coś w rodzaju kijanki – maska i kabina tworzą jedną bryłę jak w hatchbacku, a tył wyraźnie odcina się od reszty. Mimo tego nisko poprowadzona linia oraz opływowe kształty sprawiają, że samochód naprawdę może się podobać i zwraca na siebie uwagę. Tylko dalej niejasne jest jedno – skąd ta niska cena?
TRZEBA GO KOCHAĆ
Plotki mówią, że ładni ludzie często mogą mieć zepsute wnętrze i w przypadku 307CC zasada jest podobna – pod intrygującym nadwoziem kryje się awaryjna technologia. Auto potrafi sprawiać sporo problemów, a samozapłon pierwszych egzemplarzy to początek góry lodowej. Cała elektronika jest w tym samochodzie nietrwała. Konkretniej chodzi o skomplikowane oprogramowanie sterujące wszystkimi funkcjami samochodu. Przez to nie każda stacja diagnostyczna jest w stanie serwisować ten wóz, a same naprawy mogą być wręcz nieskuteczne. Namierzenie elektronicznej usterki momentami przypomina trochę strzelanie do bażantów z zasłoniętymi oczami. Dużo łatwiej jest pod względem mechanicznym. Zawieszenie jest dość trwałe – drążki w końcu zostały zastąpione dużo bardziej pancerną belką skrętną, przez co w zawieszeniu kapitulują głównie elementy gumowo-metalowe. Swoją drogą - tanie w naprawie. Dziwią jednak problemy z układem hamulcowym – często zdarza się, że tarcze są nietrwałe. Układ kierowniczy również – na naszych drogach pojawiają się w nim luzy. Tak naprawdę najbezpieczniejsze wersje to te podstawowe – mniej elektroniki, to mnie problemów. Jednak 307CC z zasady nie jest zwykłym autem, dlatego w kwestii wyposażenia można liczyć praktycznie na wszystko – włącznie ze skórzaną tapicerką w kontrastowych kolorach. Ona jednak na szczęście się nie psuje.
Wnętrze na zdjęciach wygląda naprawdę świetnie, nieco gorzej jest przy bliższym kontakcie. Po latach plastiki skrzypią, w wielu miejscach są twarde i starają się imitować materiały, którymi nie są. Ale za to oczy się cieszą. Do tego łatwo można sobie znaleźć wygodną pozycję za kierownicą. Fotele są obszerne jak łóżka w Hiltonie, kierownica regulowana jest w dwóch płaszczyznach, a siedzisko można ustawić sobie naprawdę nisko, by poczuć sportowy klimat. Sam przedział pasażerski jest też całkiem nieźle wyciszony, choć przy wyższych prędkościach wiatr staje się lepiej słyszalny za sprawą uszczelek dachu. Dźwięk silnika za to nie przeszkadza. W zwykłych wersjach można przebierać spośród benzynowych 1.4l, 1.6l i 2.0l oraz diesli 1.4HDi, 1.6HDi oraz 2.0HDi. Warianty wysokoprężne są bardziej awaryjne – problemy sprawia szczególnie koło dwumasowe, koło pasowe, czasem też wtryskiwacze i doładowanie. Niektóre egzemplarze są dodatkowo wyposażone w filtr cząstek stałych. Nie dość, że przeważnie wymaga wymiany między 100-150 tys. km, to jeszcze trzeba w nim uzupełniać co jakiś czas specjalny płyn. Jak można się łatwo domyślić – pracownicy serwisu Peugeota dzięki temu szybko zarobią na wakacje, bo obie czynności są drogie. 307CC jednak nie ma tego problemu, ponieważ gama silników jest w nim okrojona, a ten najpopularniejszy jest zasilany benzyną i osiąga 136KM z 2.0l. Czy to wystarcza?
Wszyscy, którzy jeździli ciągle spokojnymi, kompaktowymi autami nie powinni nic tej jednostce zarzucać. Da się wyprzedzać inne samochody, jest dość zrywna i nie zmusza do częstych redukcji – ale tak jest tylko w rękach mało wymagających osób. Pozostali kierowcy pewnie zaczną doszukiwać się drobnych zgrzytów. 307CC waży około 1.6t, czyli naprawdę sporo. A to oznacza, że w połączeniu ze 136KM na więcej emocji można liczyć w sejmie. Mocy nie czuć, a jednostka odżywa przy około 3500-4000 obr./min. co przekłada się też na spalanie – najłatwiej uzyskać średni wynik na poziomie 9l/100km. Mimo tego auto potrafi dostarczyć sporo przyjemności z jazdy. Zresztą z otwartym dachem prędkości przekraczające 100km/h stają się po prostu nieprzyjemne i to właśnie spokojna przejażdżka jest w tym przypadku najlepszym relaksem.
307CC tak naprawdę nie jest żadnym, nadzwyczajnym samochodem. Najpiękniejsze jest w nim jednak to, że w ciepły, letni wieczór można do niego wsiąść i obserwować gwiazdy na niebie podczas spokojnego przemieszczania się uliczkami. I o ile sam samochód może i u każdego zazdrości nie wzbudzi, to w głębi serca wiele osób skusiłoby się na taką wieczorną przejażdżkę bez dachu po dniu ciężkim pracy. I właśnie tak najlepiej go odbierać – w zimie coupe, a w lecie lifestylowe auto, które dobrze wygląda zarówno pod operą jak i klubem Go Go.