Peugeot 206CC - sezon czas zacząć
Lato jest beznadziejnym okresem na zakup kabrioletu. Są wtedy drogie, wymyte ładnie wyglądają, a kupcy nie myślą trzeźwo, gdy słońce świeci im w twarz i widzą wóz bez dachu... . Do tego sprzedawcy chętnie to wszystko wykorzystują. Ale co tam - raz się żyje.
W zakupie każdego cabrio są dwa zasadnicze problemy. Rodzina i własna psychika. Dlaczego? Bo jeśli zakup zależy od decyzji rodziny to będzie ciężko – przecież cabrio są niepraktycznie, ciasne, projektowane dla Paris Hilton, koszty ich miesięcznego utrzymania przekraczają zarobek brutto całego życia, w zimie wnętrze pokrywa się metrową warstwą lodu i jedyne miejsce, w którym się sprawdzą to Sahara – bo jest tam w miarę ciepło. A dlaczego własna psychika? Bo większość z nas widziała kabriolety wyłącznie w gazetach pornograficznych i słowa: „kupię sobie wóz bez dachu" brzmią co najmniej tak irracjonalnie jak: „skoczę sobie helikopterem do sklepu po chleb". W ogóle tak naprawdę Polacy są narodem, który egzystuje na świecie wyłącznie dzięki rekomendacji. „Kup pastę do zębów z czyszczącymi granulkami – jest zaje.ista!" – i kupujemy. „Weź Vokswagena, to dobre auto" – i bierzemy. A ilu macie znajomych, którzy jeżdżą kabrioletem i mogą wam powiedzieć: „stary, kupuj, fajnie się jeździ!"? No właśnie.
Wszystko trochę zmieniło się na początku drugiej połowy lat 90’, kiedy to Mercedes wypuścił szalone cabrio z twardym dachem, który przygniata walizki i chowa się w bagażniku – Klasę SLK. Z kabrioletem w sumie miała ona wspólną tylko nazwę i fakt, że była nim dopiero po naciśnięciu czerwonego przycisku. I właśnie wtedy do akcji wkroczyli jeszcze panowie z Peugeota – dlaczego by nie wypuścić coupe-cabrio dla ludzi, którzy nie mają układów z sycylijską mafią i za taki wóz chcą zapłacić dużo mniej? I to właśnie był strzał w dziesiątkę.
W 2000 roku producent pokazał nietypową wersję swojego bestsellera – modelu 206. Była ona kabrioletem, który leczył strach społeczeństwa przed cabrio i horrendalnymi kosztami utrzymania. Dach został wykonany z metalu, podobnie jak w SLK – czyli wyobrażenie o zamarzających deskach rozdzielczych w zimie również zostało pokonane. Z kolei w lecie można go było schować w bagażniku i tryskać sex appealem, a to oznacza, że ogólny zamysł wozu z otwieranym dachem pozostał – idealnie. Tym bardziej, że cena była kusząca jak na tak zaawansowane technicznie auto. Jest jednak kilka drobnych „ale".
Mam olbrzymią słabość do samochodów typu Gran Tourismo i cabrio, bo mają w sobie coś, co sprawia, że nie mogę im odmówić podczas zakupu. Ale 206CC mógłbym. I to z bardzo prostego powodu – ciężko wyobrazić sobie w nim kogoś innego niż kobietę. Do tego jego boczna linia jest bardzo dziwna. 206 jest niezłym, niedużym wozem jednobryłowym, a CC przez to, że dach po złożeniu musi się gdzieś zmieścić - dwubryłowym. I właśnie dlatego z boku wygląda tak, jakby jego tył był przodem i na odwrót – choć mimo wszystko brzydki nie jest. Zresztą widać, że to przerobiony hatchback, bo linia tylnych okien brutalnie wcina się w nadwozie i w okolicach tylnej klapy straszy wyraźny uskok, który przypomina o tym, że projektant miał zły dzień. Jednak znacznie gorsza jest kwestia rozkładanego dachu. Fakt, steruje się nim elektrycznie, ale żeby go otworzyć, trzeba odblokować 2 zaczepy – jeden koło kierowcy, a drugi – tak, na drugim końcu auta – koło pasażera. Raz, że podczas takiego manewru wśród ludzi będzie się wyglądało co najmniej idiotycznie, a dwa – zaczepy udowadniają, że kobiecie czasem potrzebny jest facet. Albo, że to jednak nie jest wóz dla kobiet. Założę się o każde pieniądze, że nie jedna przedstawicielka płci pięknej złamała paznokieć podczas odblokowywania dachu, bo siłowanie się z tymi dźwigniami to żart - pracują dość ciężko. Pozostaje jeszcze kwestia miejsca z tyłu. Jeśli można to tak nazwać. Też mam cabrio i też z metalowym dachem, jednak mimo tego, że jest większe od 206CC, to za przednimi fotelami nie zmieści się nawet paczka chipsów. Peugeot, mimo że nieduży, ma kanapę. Brzmi nieźle, ale sama kanapa to nie wszystko – przydałoby się też trochę miejsca wokół niej, a o tym drobnym szczególe panowie z Peugeota przypomnieli sobie pewnie dopiero po tym, gdy ją przykręcili. No i teraz pytanie, co jest lepsze – dwa dodatkowe miejsca siedzące, które w takim przypadku wyglądają tak żałośnie, jak użytkownik 206CC, który podczas oczekiwania na „czerwonym" fruwa po całej kabinie i siłuje się z zaczepami, czy zmarnowana przez plastikową zabudowę przestrzeń? No cóż, na te małe siedzenia przynajmniej można posadzić dziecko, ale najlepszym rozwiązaniem byłaby po prostu zwykła, tania półka. Jednak tak naprawdę to tyle z poważniejszych zarzutów.
Wnętrze faktycznie jest ciasne, ale głównie z tyłu – nawet wysoki kierowca zasiądzie całkiem z przodu całkiem wygodnie. Materiały są gorszym tematem, bo przy nacisku palcem ugina się pół kokpitu. Za to często brutalna wręcz kolorystyka tapicerki wnosi bardzo dużo świeżości do wnętrza. Sama deska rozdzielcza co prawda nie ma akcentów sportowych w stylu aluminiowych wstawek i praktycznie niczym nie różni się od tej ze zwykłej 206, ale jest dzięki temu bardzo przejrzysta i intuicyjnie zaprojektowana. Niektórym może przeszkadzać sterowanie szybami umieszczone pomiędzy fotelami, ale ja nigdy nie miałem nic przeciwko temu rozwiązaniu. Po dłuższym przytrzymaniu przycisków opuszczają się również nieduże, tylne szybki, a pomiędzy dwoma tylnymi oparciami umieszczono też całkiem sprytny uchwyt na butelkę. Dodatkową zaletą tego typu kabrioletów jest ich bagażnik - przy zamkniętym dachu można w nim zmieścić Łuk Triumfalny. Przy otwartym jest co prawda znacznie gorzej, ale i o tym panowie z Peugeota pomyśleli – na klapie są zamontowane dodatkowe relingi do montażu zewnętrznego bagażnika.
Ludzie są niechętni w stosunku do francuskich aut, bo obawiają się ich usterkowości. Owszem – 206CC ma parę słabych punktów, ale bez przesady, nie trzeba go od razu skreślać. Bardzo często problemy sprawia pompa wspomagania kierownicy, która głośno pracuje i cieknie. Zresztą silnikom i przekładniom również zdarza się gubić płyny ustrojowe – cóż, nie wszystko musi być idealne. Poza tym czasami szwankuje wentylator chłodnicy, mechanizm przechylania foteli, a w zawieszeniu oprócz łączników stabilizatora, największej uwagi będzie wymagała tylna belka – jest do kitu.
Co do silników – nie spodziewajcie się po nich cudów, ale i tak wszystkie można śmiało polecić. Najsłabsza „benzyna" ma 1.6l i 110KM, czyli dokładnie tyle, co diesel HDI, który jest najświeższą konstrukcją. Trochę rezonuje we wnętrzu, ale dzięki temu, że ma 260Nm momentu obrotowego, nieco lepiej przyspiesza i łatwiej się nim jeździ - nie wymaga wysokich obrotów. Jednak do takiego typu auta zdecydowanie najlepiej wziąć 2.0-litrowy motor benzynowy o mocy 138KM. Świetnie się wkręca i „setkę" pozwala ujrzeć już poniżej 9 sekund - a to plus otwarty dach i trochę słońca jest lepsze od wakacji na Teneryfie. Zabawę może trochę zepsuć skrzynia biegów - trochę haczy. Z kolei zawieszenie auta radzi sobie z takimi osiągami, bo jest sztywne - właściwie to nawet za sztywne, przynajmniej jak na nasze drogi. Choć trzeba przyznać, że dzięki temu wóz prowadzi się zaskakująco dobrze, nawet pomimo tego, że to zwykły 206 z odciętym dachem i można by się raczej spodziewać, że całość będzie „gumowata" jak bujający się okręt wypełniony bladymi pasażerami. A tymczasem tak nie jest. Pozostaje jeszcze jedna kwestia – jeśli myślicie, że metalowy dach jest równoznaczny z ciszą w kabinie, to się zdziwicie. To dalej cabrio, a szalejący wiatr da o sobie znać przy każdej, możliwej uszczelce.
Teraz używane 206CC można mieć już za kilkanaście tys. zł – jak na szałowe cabrio, które może jeździć cały rok cena jest świetna. No i nawet części są łatwo dostępne, a w przypadku nietypowych aut to dość rzadkie zjawisko. Samochód odniósł bardzo duży sukces, ale u nas dalej musi walczyć z mentalnością – może nie wygląda, ale to cabrio. I ma to magiczne oraz złowrogie słowo w swojej nazwie.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00