Panda - wizytówka Fiata
Prawie wszystkie marki mają już swoją tradycję. Mercedes kojarzy się z grubymi rybami, Jaguar z prawnikami, BMW z mafią, Rolls-Royce z golfistami... można tak bez końca. A Fiat? Awaryjność i auta miejskie. O ile pierwsza kwestia jest dyskusyjna, to w przypadku drugiej nie ma żadnych wątpliwości - producent jest w tym świetny.
W latach 90’ głównym problemem Fiata było Daewoo. Miało to oczywiście związek z konkurencją – najmniejsze modele włoskiej marki zawsze walczyły z koreańskimi odpowiednikami i również zawsze przegrywały pod względem ilości drzwi. „Skośnoocy" mieli ich o 2 więcej. Niestety - Bóg czasem daje znać o swoich złych dniach i Daewoo upadło tak szybko jak zyskało uznanie w Polsce, a na Fiata „usiadła skarbówka". Szansą wyjścia z opresji często jest nowy model. Problem w tym, że rzadko udaje się skonstruować coś fajnego, gdy inżynierowie są podglądani przez monitoring podłączony do telewizora w pokoju głównej księgowej. Jedno jest pewne – albo księgowa wyskoczyła na zakupy podczas pracy, albo dostała od projektantów koniak „w prezencie", bo pomimo trudnego dla firmy okresu przedsięwzięcie się udało. Nie obyło się jednak bez problemów. Oficjalnie nowy model miał się nazywać „Gingo", ale ludzie z koncernu Renault postanowili błysnąć poczuciem humoru i zagrozili Fiatowi sądem - stwierdzili, że nowa nazwa jest zbyt podobna do „Twingo". Zazdrość? Pierwszy raz zrobię wyjątek i powstrzymam się od komentarza. Na Fiacie nie zrobiło to jednak większego wrażenia – skorzystali ze starej i sprawdzonej nazwy, która od lat kryła za sobą auta, które na większej części rynku cieszyły się uznaniem. Mowa o Pandzie.
Następca kwadratowego poprzednika został wprowadzony do oferty w 2003 roku. W ostatnim czasie ciężko znaleźć brzydkie auto pochodzące z Włoch. Panda II nie dość, że jest ładnie skrojona, to jeszcze praktyczna – w końcu miejski maluch Fiata doczekał się drugiej pary drzwi. Wysokie tylne reflektory i mała szybka przy słupku C, która wygląda tak, jakby projektant zakrztusił się własną śliną podczas jej rysowania, niewątpliwie dodają modelowi indywidualizmu. Konstrukcja została doceniona w 2004 roku, kiedy to samochód otrzymał pożądany tytuł „Car of the Year". Całe to przedsięwzięcie ma jeszcze jedną zaletę – auto produkowane jest w Polsce, a dokładniej w Tychach. Do tego sprzedaje się tak dobrze, że producent zdecydował się wprowadzić różne wariacje na temat modelu. Pojawiła się Panda 4x4, jak sama nazwa wskazuje – z napędem na wszystkie koła. Podobne wersje to Climbing oraz Cross z blokadą mechanizmu różnicowego i zmienioną stylistyką nadwozia. Dla aktywnych przewidziano 100HP. Oprócz usportowionego zawieszenia i układu hamulcowego cieszy 100-konnym silnikiem, a obok niego jeszcze ogromną atrapą chłodnicy. Gdyby zdrapać z niej emblemat, to pewnie znalazłby się ktoś, kto dopatrzyłby się w Pandzie trochę Audi. Powstały również rzadsze wersje – wiele z modnymi rozwiązaniami proekologicznymi, a na rynku brytyjskim Alessi z dwukolorowym nadwoziem i unikatowym wykończeniem wnętrza. Dlaczego nie ma jej u nas? Tego sam Fiat pewnie nie wie.
Podsumowując - każdy znajdzie coś dla siebie nawet na rynku aut używanych, ale pod warunkiem, że szuka zwykłych wersji. Za perełkami trzeba się zdrowo najeździć. Awaryjność wszystkich modeli nie jest duża, bo era psujących się Fiatów z końcówki lat 80’ już dawno minęła – podobnie jak cyfrowe deski rozdzielcze z Tipo i Tempry, które po kilkunastu latach zamiast informacji wyświetlały wulgaryzmy. Żeby było ciekawiej - zła opinia o samochodach przetrwała. Nie znaczy to, że Panda jest niezawodna. Faktycznie, poważne awarie zdarzają się rzadko, ale męczą drobne usterki. Często uszkodzeniu ulega centralny zamek i „elektryka" szyb. Zawieszenie nie przepada za naszymi drogami i najlepiej nastawić się na wymianę amortyzatorów i wahaczy przy większych przebiegach. Wadliwe są również alternatory i silniczki elektryczne sterujące elementami wyposażenia. W jednostkach benzynowych może zawieść pompa wody, przepustnica i wentylator chłodnicy. Warto również sprawdzać stan paska rozrządu. Diesel jest trwały, ale szkodzi mu zła jakość paliwa.
Gama silników nie poraża, ale wystarcza. Benzynowy 1.4 o mocy 100KM rozpędza auto do „setki" w 9,5 sekundy i zadowoli większość osób, ale zdecydowanie popularniejsze są jednostki 1.1 i 1.2 o mocach 54 i 60KM. Nie powiem nic na temat osiągów, bo to nie ma sensu. W mieście wóz się sprawdzi, no może wersja 4x4 okaże się trochę męcząca, bo dodatkowe mechanizmy przy tylnej osi skutecznie ją spowalniają. Diesle rzadko łączą idealne osiągi z ekonomicznością, ale u Pandy znowu stanowią wyjątek. Jednostka generuje 70KM z pojemności 1.3l. Jest naprawdę dynamiczna i oszczędna w przeciwieństwie do motorów benzynowych. O ile na trasie nie palą za wiele, to w mieście mogą zużyć nawet 9l benzyny na 100km.
Oceniając wnętrze pod kątem zwykłego samochodu można stwierdzić jedno – jest tandetne. Jednak wszystko się zmieni, gdy weźmiecie do ręki cennik nowego auta i jeszcze raz zaglądniecie do środka. Za kwotę poniżej 30 tys. złotych na drzwiach nie straszy goła blacha, projekt jest ładny, a miejsca sporo – oczywiście nie licząc bagażnika, który ma tylko 206l pojemności. W kabinie nie można mówić o wyjątkowych luksusach, ale przestrzeni nad głową wystarczy wszędzie każdemu. Trochę gorzej może być z nogami wysokich osób. Z przodu przeszkadza duża konsola centralna, która zmusza do sposobu siedzenia za jakim przepada pani Jaworowicz. Z tyłu – ciasno jak na samochód osobowy, a wygodnie jak na samochód miejski. Kokpit szokował w momencie debiutu. Wygląda jak karmnik dla ptaków i zajmuje sporo przestrzeni życiowej, ale okazuje się wyjątkowo praktyczny. Dźwignia zmiany biegów jest w idealnym miejscu, a wszelkie przyciski są duże, czytelne i bardzo dobrze dostępne.
O tym, że auto stworzone jest do miasta mówi klika rzeczy. Foteli nie projektował ktoś, kto wiedział czym są prawa fizyki podczas długiej podróży i jazdy na zakrętach. W ogóle nie trzymają ciała, a w dolnej części oparcia znajduje się metalowy drąg, który wrzyna się w kręgosłup - szczególnie odczuwalny przy dosunięciu się do oparcia. Możliwe, że to przypadłość testowanego egzemplarza, ale fotel pasażera miał podobny problem. Projektant może i nie znał się na fizyce, ale na pewno mieszkał w mieście. Funkcja „city" wyczuwalnie wzmacnia siłę wspomagania podczas manewrowania, schowki i półki z łatwością pochłoną drobne przedmioty, a pod klapą bagażnika spokojnie można się wyprostować, bo unosi się wysoko i nie meczy podczas rozładunku sklepowego wózka. Niestety są też drobne wpadki – schowek pasażera w tej wersji auta nie jest zamykany, a klapę bagażnika można otworzyć tylko na dwa sposoby: kluczykiem z zewnątrz samochodu lub poprzez wybicie tylnej szyby. Również sprzęgło jest zestrojone dość twardo. Mięśnie zawsze były i będą modne, ale tu rozwiną się tylko w lewej nodze, szczególnie jeśli jeździcie dużo po mieście. Na kanapę, która nie jest dzielona można jeszcze przymknąć oko, bo auto jest po prostu tanie. Swoją drogą szczerze wątpię, że rozcięcie oparcia na pół jest tak kosztowne, że koncern mógłby z tego powodu zbankrutować. Jednak zbyt małych lusterek zewnętrznych niska cena wozu nie zrekompensuje. Praktyczność auta podnosi regulowana kierownica – co prawda w jednej płaszczyźnie, ale wyższym osobom to naprawdę ratuje życie. Miejsca na puszki to konieczność w samochodzie do miasta, dlatego także tu o nich pomyślano. Niestety to pomiędzy przednimi fotelami nie wygląda zbyt wiarygodnie – jest tylko ubitą wykładziną na tunelu środkowym. W końcu gdzieś koszty trzeba ciąć.
Zbudowanie auta, którego objętość jest nie większa od butelki Coli i który jest proporcjonalny z zewnątrz, a pojemny wewnątrz graniczy z cudem. To nie przypadek, że Fiatowi się to udało. Marki od lat pracują na swój wizerunek. Każdy myśli takim samym schematem: „chcę się zabić – kupię McLarena F1! Chcę małe auto – wezmę Fiata!". Ten koncern opanował produkcje niewielkich samochodów do perfekcji, a ponadto wyjątkowo rozsądnie ją ceni. Panda jest idealnym przykładem.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00