Nissan Navara - dwie twarze
Do niedawna na słowo "pickup" spora grupa osób wyobrażała sobie wąsatego faceta w kożuchu i trepach, który ma auto do wożenia drewna na opał oraz transportu leśnych zdobyczy na obiad. A metropolia jest dla niego tak obca jak wysokie emerytury dla Polaków. Tymczasem okazuje się, że do pickupa może pasować też marynarka. Jaki jest używany Nissan Navara?
Europejczycy nie przepadają za dużymi autami, ale nawet w Polsce na Nissana Navarę można łatwo trafić. Jakim cudem? Auto ma mocne silniki, nieźle wygląda i przede wszystkim idealnie wstrzeliło się w ustawę o podatku VAT, dzięki czemu jego zakup przez przedsiębiorców był po prostu opłacalny. Ale czy dobry?
Navarę szybko pokochali "VATowcy", dzięki czemu łatwo można natknąć się na nią na drodze. Wóz został skonstruowany na płycie podłogowej f-alpha i na innych rynkach jest znany jako Nissan Frontier. Tak naprawdę został skonstruowany głównie z myślą o USA – w końcu to właśnie tam ludzie kochają pickupy, choć często większe od Navary. Samochód został zaprezentowany w 2004 roku i przebrnął przez dwa faceliftingi. W 2007 roku producent zainwestował w drobne zmiany kosmetyczne, a w 2010 – głównie w nowe silniki. I choć mogłoby się wydawać, że Pickup jest autem pancernym, to w praktyce nie jest wcale tak kolorowo.
Usterki
Wóz uczestniczył w kilku akcjach serwisowych. Miał problemy z wałem napędowym, łożyskami kół, alufelgami oraz kolumną kierowniczą i pedałem hamulca. Przed zakupem warto skontrolować, czy egzemplarz pochodzi z wadliwej serii oraz odwiedził serwis.
Mimo tego warto też pamiętać o awariach, które mogą się przydarzyć na bieżąco. Na rynku wtórnym bardzo łatwo o diesla – swojego czasu Navara była jednym z najmocniejszych wysokoprężnych pickupów, więc kierowcy chętnie wykładali pieniądze na taką wersję. Ale to zarazem mocny jak i słaby punkt tego auta. Zdarzają się uszkodzenia tłoków, głowicy, korbowodu i problemy z zatartymi panewkami – koszty napraw są ogromne. Serwis i tak częściej trzeba będzie odwiedzać z powodu niskiej trwałości przedniego zawieszenia. Standardem są też drobne awarie elektroniki, wycieki chłodziwa, oleju silnikowego oraz o dziwo rdza. Niezbyt trwałe są dodatkowo zawiasy tylnej klapy, a to przecież auto użytkowe - powinno wyjść nietknięte nawet z pościgów Jamesa Bonda. Ale czy Navara nadaje się do codziennego użytku?
Na co dzień czy w teren?
Jakby nie patrzeć - auto występowało w wersji z kabiną 2-drzwiową i 4-drzwiową. Ta druga całkiem nieźle sprawdza się w roli osobowej – w każdych drzwiach jest kieszeń, przestrzeni nie brakuje, a pasażer ma przed sobą podwójny schowek. Jednak trudno nie dostrzec garści niedociągnięć. Wszystkie plastiki są twarde i łatwo można je zarysować. Tonacja kolorów jest ciemna, a design „męski” i toporny, co w gruncie rzeczy pasuje do charakteru auta. Wnętrze starają się ożywiać lakierowane wstawki udające aluminium i wszystko byłoby OK, gdyby w niektórych egzemplarzach nie schodziła z nich farba.
Przy okazji szkoda, że sporo samochodów ma przeciętne wyposażenie - wiele dodatków wymagało w salonie dopłaty i nawet poziom bezpieczeństwa jest marny. Warto mieć też na uwadze, że długie podróże mogą okazać się męczące. Na postoju silnik diesla przenosi dość mocno odczuwalne wibracje, a na trasie jest głośny. Jednak Navarze można to wybaczyć, bo każdy, kto kupuje taki samochód, jest raczej świadomy jego surowości. Zresztą ona ma też swój urok.
Na drodze
Na pierwszy rzut oka Nissan Navara jest dość mocno spokrewniony z Pathfinderem. Coś w tym jest, ale nie do końca - wystarczy przejechać się jednym i drugim. Pathfinder ma z tyłu zawieszenie oparte na wahaczach, a Navara – resory piórowe. Efekt? Pickup Nissana zniesie znacznie cięższe ładunki, ale za to na drodze prowadzi się wyraźnie gorzej. Na nierównościach wszystko trzęsie się, tył podskakuje, a pokonywanie zakrętów przy wyższych prędkościach nie jest niczym przyjemnym. Swoją drogą - auto nie przepada za autostradowymi prędkościami, choć na wszystko znajdzie się sposób. Na polepszenie prowadzenia również - niektórzy wrzucają na pakę worki z piaskiem, by ją dociążyć. Ponoć czynią cuda. Zresztą auto znacznie lepiej sprawdza się w terenie. Na pokładzie jest reduktor oraz opcja załączenia napędu na 2 lub 4 koła. Co może trafić pod maskę?
Motory benzynowe są trwałe, ale niestety rzadkie na rynku wtórnym. Wersja 2.5 190KM jest paliwożerna ale mało elastyczna. Znacznie lepszy okazuje się wariant 4.0 V6 269KM. Nie był oferowany w Europie, dlatego trudno o niego. Do tego ogromne zużycie paliwa zniechęci wiele osób, choć samochód zyskuje na lekkości. Mimo tego Navara nie została stworzona do bicia rekordów prędkości, dlatego niezłym wyborem są diesle. Trzeba tylko mieć na uwadze ich problemy. Wariant 2.5 170-190KM to popularny gość w tym wozie. Po takiej mocy można oczekiwać lepszej dynamiki, ale Navara jest ciężka, a jej elastyczność w tej wersji i tak zadowala. W razie czego jest też dostępny wariant widlasty 3.0 V6 231KM, choć ten słabszy i tak jest optymalny - zarówno w terenie, jak i na co dzień.
Pickup tylko do pracy? Okazuje się, że nie. Navara nie boi się zadań fizycznych, choć momentami wydaje się zbyt delikatna. Właśnie wtedy zaczyna przebłyskiwać jej mieszczański charakter. Udowadnia, że nawet pickup ładnie wygląda i potrafi być zrywny. Chyba właśnie dzięki temu tak wiele osób polubiło propozycję Nissana. Marynarka, czy kożuch i trepy – w tym wozie każdy wygląda dobrze.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00