Nissan Almera Tino - francuski Japończyk
Rodziny nie lubią nieprzewidzianych wydatków, dlatego auto uzależnione od warsztatów to kiepski pomysł. Nawet jeżeli jest piękne i pakowne. Z niezawodnością kojarzy się Japonia, a rodzinny Nissan Almera Tino kusi ceną na rynku wtórnym. Czy warto go kupić?
W latach 90’ Nissan był postrzegany jako marka produkująca trwałe samochody, w których księgowi ucięli pensję designerom. Efekt? Modele nie porywały wyglądem, ale jeździły przez całe lata. Później marka miała chwilę finansowej słabości, a że Renault posiadało nadmiar gotówki, to postanowiło przejąć produkcję japońskich aut. W praktyce mariaż miał dobre i złe strony.
Co tu dużo mówić – Nissan nieco wyładniał i doczekał się garstki nowych modeli. Prócz Qashqai’a, który odniósł wielki sukces, uwagę zwracała Almera Tino. Dlaczego? Powstała na bazie Renault Scenic, który bądź co bądź jest królem kompaktowych minivanów. Jego awangardowy design jednak nie wszystkim przypadł do gustu, dzięki czemu stonowana stylistyka Almery Tino mogła uratować sytuację i odzyskać klientów. Niestety część kierowców wręcz do siebie zraziła.
TRZEBA DOBRZE WYBRAĆ
Problem Nissana polega na tym, że po połączeniu z Renault, jego jakość wyraźnie spadła. I chyba najbardziej widać to po jednostkach napędowych Almery Tino. W samochodach najczęściej silnikom benzynowym zwykle nie można niczego zarzucić, tymczasem w rodzinnym Nissanie bezpieczniejszy wybór stanowią diesle.
Pod maską można często spotkać benzynowy silnik 1.8l 114/116KM, który niestety cierpi na szereg problemów. Psuje się czujnik położenia wału korbowego, a łańcuch rozrządu jest nietrwały. Rozciąga się i hałasuje, wymiana nie jest tania. Najpoważniejsza usterka jest jednak zupełnie inna i zapowiada się bardzo niewinnie. Jednostka zaczyna zużywać olej silnikowy. Z czasem trzeba go dolewać naprawdę sporo – nawet 1l na każde 1000km. I należy to robić naprawdę często, ponieważ w silniku mieści się mało środka smarnego. Nawet niewielki ubytek skutecznie przybliża ryzyko zatarcia silnika oraz znacznego uszczuplenia konta bankowego. Jak można to naprawić? Pomoże tylko remont jednostki napędowej. Pierścienie tłokowe bardzo szybko zużywają się i trzeba wymienić je na nowe. A przecież zamiast płacić za remont, można kupić dzieciom wycieczkę do Disneylandu.
Diesle też nie są nieśmiertelne. Dość powszechne są awarie pompy wtryskowej oraz wtryskiwaczy. Te ostatnie są po prostu wrażliwe na jakość paliwa. Po zakupie, uwagi będzie też prawdopodobnie wymagało zawieszenie - często szwankują w nim elementy gumowo-metalowe. Nieco rzadziej zdarzają się awarie sondy lambda oraz przypływomierza, ale chyba najbardziej irytuje postępująca korozja. Jednak gdyby tak przymknąć oko na wpadki jakościowe Almery Tino, to szybko okaże się, że to auto ma rodzinie całkiem sporo do zaoferowania.
PO JAPOŃSKU
Jak przystało na azjatyckie samochody z początku obecnego wieku, we wnętrzu nie ma sensu spodziewać się wyszukanych wstawek z tropikalnych drzew oraz skórzanych elementów z zagrożonych gatunków. Plastiki są twarde i skrzypią podczas nacisku. Sam projekt kokpitu jest za to dość ciekawy – szczególnie na tle podobnych aut z Niemiec. Niektórych mogą tylko drażnić nieco krótkie siedziska foteli oraz ich kiepskie wyprofilowanie – są płaskie jak ściana.
Mimo wszystko Nissan Almera Tino zaskakuje praktycznością. Bagażnik ma w najbardziej pesymistycznej wersji rozsądne 440l, choć ogranicza go stosunkowo niewielka ładowność, jak na kompaktowego minivana. Ponadto trzy, tylne, niezależne fotele można regulować, składać, a w razie potrzeby całkiem wyciągnąć. Przez to możliwości aranżacji wnętrza są całkiem spore. Powala też potężna liczba schowków – kilka w drzwiach, konsoli, podłodze… są dosłownie wszędzie. Choć większość z nich nie jest zbyt pojemna. Pasażerom z tyłu spodobają się też praktyczne stoliki, wieszaki i płaska podłoga. Projektanci byli bardzo kreatywni. A co spodoba się kierowcy?
RODZINNY CHARAKTER
Auto praktycznie w każdej konfiguracji ma raczej spokojne usposobienie. Zapewnia przeciętne prowadzenie, przeciętne osiągi i przeciętny komfort – co nie znaczy, że to źle. Nawet dłuższe trasy są w tym samochodzie całkiem przyjemne, a podczas codziennych zadań Almera Tino spisuje się naprawdę nieźle.
Kierowcę co prawda może nieco denerwować jasna deska rozdzielcza, która odbija się w przedniej szybie, ale niezła widoczność trochę to zrekompensuje. Co z silnikami? Benzynowy 1.8l to ryzykowny wybór, lepiej skusić się na 2.0l 136KM. Lubi wysokie obroty i to właśnie na nich trzeba szukać mocy, ale całkiem nieźle radzi sobie z napędzaniem tego auta. Jego możliwości można docenić szczególnie po zabraniu kompletu pasażerów – 1.8l jest wtedy za słaby.
Oszczędni powinni rozglądnąć się za dieslami. 2.2l 112/114KM jest dość zrywny tylko przy niższych prędkościach. Na autostradzie i po zabraniu bagażu brakuje mu werwy, ale przynajmniej nie obciąża budżetu na stacji. Mocniejszy, 136-konny wariant zrekompensuje niedostatki mocy.
Poziom zadowolenia z Nissana Almery Tino tak naprawdę zależy od wybranej wersji i konkretnego egzemplarza. Mimo problemów, to naprawdę ciekawy i przemyślany samochód, który odnajdzie się w rękach niejednej rodziny. Trzeba tylko pamiętać o jednym – stereotypy nie zawsze działają, dlatego nawet do japońskiej motoryzacji trzeba podejść z dystansem przed zakupem.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00