Neon - na złamanie monotonii?
Jest środek lata, asfalt ma konsystencję masła, a wszyscy ludzie wyglądają tak samo - mają koszule z krótkim rękawem oraz mokre czoło. I jak tu podkreślić swój styl? Można wydać tysiąc złotych na wyszukane okulary. Albo garść drobniaków na równie gustowną chińszczyznę. Kwestia Neona wygląda bardzo podobnie.
Można powiedzieć, że model Neon jest tak naprawdę dzieckiem kilku ojców. Występował pod marką Chrysler, Dodge oraz Plymouth i choć od kilku lat nie jest już produkowany, to nie ma większego problemu z tym, by znaleźć go na rynku wtórnym. Testowy egzemplarz z bliżej nieznanych przyczyn jest co prawda mieszanką dwóch pierwszych marek, ale w naszym kraju najłatwiej natknąć się z reguły na Chryslera… Czy trzeba obawiać się Neona ze względu na amerykańskie korzenie?
Neon – potulny Amerykanin
Na początku najlepiej zastanowić się jakie panuje wyobrażenie na temat większości amerykańskich aut w Europie. Wiele osób boi się ich, ponieważ uważają, że na utrzymanie będą musieli dać w zastaw własną rodzinę. Tymczasem nie każde auto z USA jest SUVem, który pożera paliwo szybciej niż jeździ. Ot, choćby Neon nim nie jest.
Auto jest samochodem kompaktowym, który bez problemu może służyć zarówno rodzinie, jak i singlowi. To jednak nie znaczy, że jest bezkonkurencyjny – na tylnej kanapie brakuje miejsca, bagażnik jest przeciętny, a archaiczną automatyczną skrzynię Neona wynalazł Fred Flinstone. Na tym wady się nie kończą. Powyżej 120km/h w środku panuje pogłos startującego Concorde’a, a nadkola są tak słabo wygłuszone, że rodzaj nawierzchni można rozpoznawać na słuch. Ponadto pojawiają się problemy z dostępnością niektórych części, a deska rozdzielcza prawdopodobnie została wytopiona ze zużytych nakrętek po coli. Brzmi źle? Tak, ale Neon ma jedną, sporą zaletę, która spycha te wady na dalszy plan.
Dobry interes to podstawa
Niektórzy ludzie lubią podkreślać swoją osobowość, ale nie wszystkich na to stać. Można zapłacić za jakiś dodatek grube tysiące, albo sięgnąć po coś oryginalnego, ale taniego i mało renomowanego. Tak się składa, że Neonowi do Bentley’a daleko, a przez swoje korzenie potrafi wydać się na europejskiej drodze interesujący z jednego względu – ciężko natknąć się na niego.
Uroda auta jest zawsze kwestią gustu. Ponoć najlepiej jest zrobić sobie tatuaż na plecach, bo przez to, że pozostanie niewidoczny dla właściciela, to się nie znudzi. Neon jest właśnie takim tatuażem - nie zdążył opatrzyć się w Europie, ponieważ był bardzo mało popularny. To jednak nie znaczy, że większość osób mdleje z wrażenie na jego widok – ten kompakt jest po prostu zwyczajny. Jedyną kontrowersją wydają się być charakterystyczne lampy przednie – przypominają oczy podduszonego chomika. Poza tym ciężko do czegoś się przyczepić – linia jest klasyczna i nie ma żadnych fajerwerków.
Wnętrze Neona jest kwintesencją ameryki. Plastiki skrzypią, a projekt prawdopodobnie wykonało 7-letnie dziecko prezesa koncernu. Ma to jednak swoje plusy – wszystko jest do bólu czytelne i intuicyjne. Można również liczyć na bogate wyposażenie – od elektrycznych gadżetów po klimatyzację. Jednak jedną z najlepszych rzeczy we wnętrzu są chyba przednie fotele – obszerne, wygodne i nieźle wyprofilowane. Dokładnie takie, jakie Amerykanie lubią. Oczywiście nie zabrakło także podstawek pod colę z fastfooda.
Cena – jednak gra rolę
Z modnymi dodatkami jest zwykle tak, że te drogie i ładne są dobrze wykonane, a ich tańsze odpowiedniki nadają się tylko do aportowania psu. Główną zaletą Neona jest jego cena. Pomimo dobrego wyposażenia to naprawdę tani wóz. A przez to za niewielkie pieniądze można stać się posiadaczem dość egzotycznego auta i podbudować swój indywidualizm - przynajmniej w Europie. Czy okazyjna cena oznacza, że auto jest tandetne? Niezupełnie.
Nie licząc kiepskich materiałów we wnętrzu, samochód jest dość starannie wykonany. Nawet sprzęgło często wytrzymuje ponad 200 tys. km, a większość awarii związana jest z wyeksploatowaniem. W silnikach pojawiają się wycieki oleju, w starszych egzemplarzach można zaobserwować korozję, elektryka niekiedy szwankuje, a w zawieszeniu zużywają się głównie elementy gumowo-metalowe. W przypadku tego ostatniego trzeba również uważać na amortyzatory – są drogie. Dostęp do niektórych części zamiennych bywa również kłopotliwy. Nie zmienia to jednak faktu, że stosunek ceny do jakości jest świetny, a auto mimo wszystko jest trwałe.
Neon nie miał pod maską silników wysokoprężnych. Za to bardzo często można spotkać na rynku ten samochód z benzynowym motorem 2.0 133KM. Mało tego – nie trudno w nim o instalację gazową. Zużycie mieszanki średnio nie powinno przekroczyć 10l/100km nawet podczas nieco bardziej dynamiczniejszej jazdy. Czego można się spodziewać po 133KM? W sumie w większości aut niczego, ale nie można zapominać, że Neon jest tylko samochodem kompaktowym. I to z zeszłego stulecia, czyli waży tyle, co pudełko po butach dzięki nikłej ilości elektroniki oraz banalnej konstrukcji. Przy pierwszym zetknięciu motor nie zapowiada żadnych nadzwyczajnych doznań, ale wystarczy wyjechać na kawałek prostej drogi i wcisnąć pedał gazu w podłogę – to jedzie! I to jak! Auto jest naprawdę zrywne i nie ma problemów z wyprzedzaniem. Szybko się zbiera i wyraźnie lubi wysokie obroty - odwdzięcza się wtedy świetną dynamiką, ale mści wyciem i spalaniem. Jednostka ma za to też drugą twarz – potrafi być spokojnym silnikiem, który nie zdradza swoich możliwości.
Neon jest tanim i nietypowym autem, a to oznacza, że wychodzi naprzeciw indywidualistom, których nie stać na Bentley’a. Trochę obraźliwie można powiedzieć, że to auto jest takim „Diorem” z tureckiego straganu. Czy wszystko co tanie jest złe? Zwykle tak. Ale w tym przypadku ta zasada nie działa – amerykanie stworzyli ciekawą alternatywę dla monotonnego rynku europejskich kompaktów. Trzeba tylko po prostu odważyć się ją kupić.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00