Mitsubishi Galant VII - budżetowo, ale czy rozsądnie?
Zakup taniego, dużego i jeżdżącego auta wcale nie jest taki prosty. Zresztą nawet wtedy do głowy często w pierwszej kolejności dziwnym trafem wpada Volkswagen. A przecież na świecie jest tyle innych krajów ładniejszych niż Niemcy - choćby Japonia. Jaki jest Mitsubishi Galant VII?
W sieci często poruszany jest temat około 10-letnich aut używanych, a tymczasem istnieje również zapotrzebowanie na starsze samochody za niewielkie pieniądze – choćby dla studentów. Mitsubishi Galant VII jest dość egzotyczną propozycją na tle niemieckiej konkurencji z podobnych lat. Najwyraźniej odległość z Japonii do Polski była jednak zbyt duża, a Galant tak naprawdę jest jednym z najpopularniejszych i najdłużej produkowanych Mitsubishi. Jego historia sięga 1969 roku, a VII generacja ujrzała światło dzienne w 1993. Nowy model zastąpił ją w 1997 roku.
Dziś każdy zna Galanta jako limuzynę klasy średniej, ale tak nie było od samego początku. Model zrobił trik podobny do tego, na jaki pokusiła się ostatnio Skoda Octavia III - urósł i zmienił segment. Początkowo był kojarzony jako 4-drzwiowy kompakt, aż w końcu znacznie przybyło w nim miejsca i zaczął walczyć z większymi autami. I to na wielu rynkach, bo był sprzedawany nawet w USA, Rosji i na Ukrainie. Jednak czy po tylu latach Mitsubishi Galant VII ma coś jeszcze do zaoferowania?
WSZYSTKO SIĘ MOŻE ZDARZYĆ
Auto ma już swoje lata, dlatego wszystkiego można się po nim spodziewać. Jednak jak na swój wiek zaskakuje niezłą trwałością. Czego można się obawiać podczas eksploatacji?
Przede wszystkim zużytego zawieszenia, co nie jest niczym nadzwyczajnym. Układ jest wielowahaczowy, dlatego ciężko ustrzelić Galanta, w którym „nic nie puka, nic nie stuka”. Najczęściej do wymiany nadają się wahacze, amortyzatory, tuleje i drążki kierownicze. Często problemy pojawiają się też z łożyskami kół – te jak na złość są wymieniane z całą piastą i koszty nie są niestety niskie.
Awarie przytrafiają się również skrzyni biegów, która po prostu kapituluje od wyeksploatowania. Zdecydowanie większym problemem jest za to delikatny lakier i korozja, która wyjątkowo chętnie atakuje choćby nadkola. Pozostałe usterki wynikają głównie z wieku samochodu i często wysokiej liczby przejechanych kilometrów. Pęka uszczelka pod głowicą, silniki benzynowe przegrzewają się, zawodzi różnoraki osprzęt jednostek napędowych, sprzęgło i centralny zamek. Mimo tego trwałość Mitsubishi Galant zasługuje na oklaski. Jednak czy faktycznie warto kupić go zamiast niemieckiej konkurencji?
WNĘTRZE BEZ NIESPODZIANEK
Nie jest żadnym zaskoczeniem, że wnętrze Mitsubishi Galanta jest po prostu mdłe. To flagowy przykład poprzedniego pokolenia japońskich projektantów, którzy bezpłciowym projektem konkurowali z Niemcami. Materiały są kiepskie, twarde i ponure. Całość wygląda nieciekawie, ale mimo wszystko nie można wiele zarzucić ergonomii. Praktycznie wszystko jest tam, gdzie powinno być. Obsługa też jest banalna – szczególnie na tle współczesnych samochodów, do których instrukcje obsługi coraz częściej mają grubość Biblii. Zresztą pomimo powiewu zeszłej epoki, Mitsubishi Galant potrafi zainteresować.
Jego największy atut to wielkość i niska cena. W aucie jest całkiem sporo miejsca zarówno z przodu jak i z tyłu, przynajmniej jak na auto z tamtych lat. Dzięki temu sprawdzi się nawet w roli rodzinnych czterech kółek, ale i jako pierwsze, studenckie auto dla maniaków wielkiego gabarytu. W końcu nie każdy student lubi stuningowane Hondy Civic. Jest jeszcze coś – Galant często ma całkiem niezłe wyposażenie, które obejmuje elektrycznie sterowane szyby i lusterka, klimatyzację oraz parę innych dodatków.
NA TRASĘ W SAM RAZ
Auto może i nie jest mistrzem wiraży, ale wielowahaczowe zawieszenie zapewnia niezłe prowadzenie, dzięki czemu Galant jest przewidywalny na drodze. Podwozie mimo wszystko kładzie jednak nacisk na komfort podróży. To dobrze, bo właśnie tego głównie oczekuje się od limuzyny. Skrzyni biegów lepiej szukać manualnej – mułowaty automat jest okropny. Co z silnikami?
Diesel ma 2.0l, 90KM i kiepskie osiągi. Jedyne czym kusi, to niskie zużycie paliwa. O jakiejkolwiek dynamice można mówić tylko w przypadku silników benzynowych i już najsłabszy motor 1.8 116KM o dziwo radzi sobie z samochodem. Nie czuć żadnej rezerwy mocy, ale po wejściu na obroty da się wykrzesać z auta nieco werwy. Jest też wariant 126-konny, jednak najlepiej znaleźć wersję 2-litrową. Moc 137KM zapewnia już całkiem przyjemną podróż, choć też ciężko uniknąć wysokich obrotów podczas dynamicznych manewrów. Co ciekawe – są też silniki V6. Flagowy ma 2.5, serwuje 170KM oraz zaskakuje chęcią do pracy, ale i tak wszystko trzeba odpokutować na stacji paliw.
Mitsubishi Galant ma świetną relację ceny do jakości. Ze względu na wiek nie zapewni już bezusterkowej eksploatacji, ale i tak jego trwałość jest godna podziwu. Alternatywa dla konkurentów z Niemiec? Czemu nie!
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00