Hyundai i10 - w azjatyckim sosie
Duży czy mały? Z samochodami wcale nie jest tak prosto, jakby się mogło wydawać. W zadanym budżecie większe auta są zwykle starsze, ale i lepiej wyposażone. Choć z drugiej strony młody i mały samochód też potrafi się bronić. Jaki jest Hyundai i10 z drugiej ręki?
Hyundai swojego czasu wprowadził małą rewolucję. Nazwy aut, które nie budziły barwnych skojarzeń zastąpił modnie wyglądającą literką „i” z przypiętym numerkiem. Podobnie jak u Apple, choć docelowy klient jest nieco inny, ale Hyundai i tak jakiś czas temu zapowiedział, że nie chce być postrzegany jako tania marka. Więc może to wszystko ma sens. Koreański koncern przy okazji zmienił w swoim postępowaniu coś jeszcze. Marka zamiast produkować auta dla azjatyckich sąsiadów z ulicy obok, wycelowała w Europę. I co? Osiągnęła spory sukces.
Po Hyundaiu i30 przyszedł czas na wprowadzenie i10 – małego, na oko ciasnego samochodu o linii kostki żółtego sera. Tymczasem w praktyce auto okazało się całkiem pojemne i praktyczne. Jego europejska premiera miała miejsce w Bolonii, a najstarsze egzemplarze pochodzą z 2008 roku. Czyli nie są jeszcze wcale takie stare. A że w małym i tanim aucie liczy się przede wszystkim niska cena, to produkcja i10 została ulokowana w indyjskim Madras – chyba nikt nie był w stanie taniej skręcić ze sobą części niż Hindusi. Mały Hyundai co prawda nie zalał naszego rynku w ogromnej ilości, ale był za to jednym z najtańszych, nowych aut, które można było wtedy kupić. A teraz jest jeszcze tańszy, bo stoi w komisach.
Póki co ciężko jest powiedzieć cokolwiek na temat usterkowości samochodu, bo jest po prostu zbyt „nowy”. Ale za to pojawia się w nim już kilka charakterystycznych usterek. Auto z drugiej ręki może cierpieć na niewielkie wycieki płynów i zapocenia. Dużo częstsze są za to stuki w zawieszeniu – przeważnie zawodzą elementy gumowo-metalowe. Jednak najbardziej niepokoi fakt, że zdarzają się awarie układu kierowniczego, który w ASO można naprawić za równowartość kopalni złota. Ale czy jest sens kupować małe i młode auto zamiast dużego i starszego? Cóż – Koreańczyk ma kilka niezłych kart przetargowych.
Tak naprawdę osoba, która co jakiś czas przewozi samochodem ćwierć tony worków z cementem nawet nie spojrzy na i10, bo tego typu samochód nie będzie miał żadnego sensu. Ale jeśli w grę wchodzi tylko przemieszczanie, to sprawa robi się już bardziej skomplikowana. Duże auta są wygodniejsze, ale i10 kocha przeciskanie się przez wąskie uliczki centrum i dowożenie ludzi z jednego punktu w drugi. Swoja drogą – nawet fotele ma całkiem wygodne, choć na wyszukane podparcie w zakrętach i tak lepiej nie liczyć. A co do wypadów za miasto – tu wszystko zależy od silnika.
Podstawowy silnik Hyundaia i10 ma 1.1l pojemności i 65KM. Po faceliftingu jego moc wzrosła do 69KM, co i tak nie przekłada się na wrażenia z Ferrari Enzo. Tylko w tym aucie nie o prędkość chodzi. Nie spodziewałem się wiele po tym motorze, ale wcale nie jest źle. Auto jest całkiem dynamiczne przy miejskich prędkościach, ponadto dość chętnie przyspiesza już na niskich obrotach. Ciężko oprzeć się jednak wrażeniu, że jednostka odżywa dopiero na wysokich obrotach, a wtedy staje się naprawdę głośna. W mieście ten silnik radzi sobie mimo wszystko naprawdę świetnie, a mocy zaczyna brakować dopiero na 4 i 5 biegu. Auto staje się wtedy ospałe, właśnie dlatego podczas wyprzedzania TIRa człowiek zaczyna rozumieć, że życie jest naprawdę piękne i lepiej go nie stracić wciskając pedał gazu w podłogę i10. Do częstych wypadów za miasto lepiej wziąć mocniejszy silnik benzynowy – 1.2l 78-85KM. W ofercie znajdował się również miniaturowy diesel 1.1 CRDi 75KM, ale cieszył się słabym zainteresowaniem. Zresztą – nie dziwię się. Benzynowe silniki w mieście i tak spokojnie potrafią zmieścić się w 6l/100km.
Zanim otworzyłem drzwi do auta, trochę bałem się tego, co zastanę w środku. Nie pomyliłem się co do jednego – wnętrze było ponure, a Ozzy Osbourne byłby nim pewnie zachwycony. Odrzuciłyby go tylko plastiki – twarde, tanie i w dotyku przypominające nocnik, ale to w końcu tylko budżetowe auto. Zostały za to całkiem nieźle spasowane, konsola ma naprawdę przejrzysty projekt, a na drzwiach nie straszy goła blacha. W przeciwieństwie do konkurencyjnego VW Up!, czy Skody Citigo. Co ciekawe – w aucie jest o dziwo sporo miejsca. Z przodu nawet wysokie osoby dość wygodnie usadowią się za kierownicą. Niektórym może tylko przeszkadzać wystająca obudowa skrzyni biegów - zabiera trochę miejsca prawej nodze na wysokości kolana. Z kolei z tyłu w dość komfortowych warunkach będą podróżowały hobbity, dzieci i osoby o średnim wzroście. Jak na miniaturowe auto segmentu A jest naprawdę dobrze. Do tego do dyspozycji jest 225l przestrzeni bagażowej. Niewiele – ale na kilka siatek z jedzeniem wystarczy.
Po takich gabarytach nadwozia można spodziewać się klaustrofobicznych doznań, ale wysokie nadwozie i duże okna pozwalają tego uniknąć. Widoczność jest po prostu świetna, a manewrowanie to sama przyjemność – i10 jest wyjątkowo zwinny. Tylko zawieszenie nie przepada za naszymi drogami, albo raczej poligonem, bo asfaltu na nich coraz mniej. Większość nierówności wyraźnie czuć wewnątrz, a koła wielkości dojrzałego pomidora z łatwością wpadają w dosłownie każdą szczelinę w jezdni. Zresztą i10 najlepiej czuje się podczas spokojnej jazdy w mieście. Szybko pokonywane zakręty nie są dla niego, bo nadwozie wychyla się, a wąskie koła powodują, że auto wpada w sporą podsterowność. Na pokładzie nie ma też systemu kontroli trakcji i stabilizacji toru jazdy, dlatego z poślizgami trzeba walczyć samemu bez pomocy elektroniki. Wąskie uliczki, zawracanie, i poruszanie się tanim kosztem – to jest to, co i10 kocha najbardziej.
Duży i starszy, czy mały i nowszy? Tak naprawdę każdy sam powinien sobie odpowiedzieć na to pytanie, ale istnieje już jedna, słuszna odpowiedź – trzeba kupić oba auta. Duży i starszy na trasę – bo jest wygodny i pojemny. A i10 do miasta – przynajmniej nie trzeba męczyć się z parkowaniem i przepłacać za paliwo.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00