Honda CRX DelSol - szczypta szaleństwa
Z czym kojarzą się wam Japońskie auta? Z niezawodnością? No tak, z tym najczęściej. Poza tym pewnie ze stosunkowo niewielką utratą wartości, drogimi częściami, orientalną drapieżnością, no i silnikami, które wkręcają się na takie obroty, że pasażerom robi się słabo, a kierowcy zaczynają się oczy błyszczeć. Tylko, że prawie wszystkie "Japończyki", pomimo swojej zaczepności, są dość mocno wyważone. No właśnie - prawie wszystkie.
Podaj nazwę japońskiego producenta, który wypuszcza sportowe auta spod swoich skrzydeł. Honda – tak odpowie większość. Dlaczego? Bo Toyota w oczach społeczeństwa jest tak szałowa, jak stypa – głównie dlatego, że takie modele jak Celica czy Supra większości nic nie mówią. Nissan? On akurat z Japonią ma coraz mniej wspólnego - teraz to nic innego jak romans Japonki z napalonym Francuzem, którym w tym wypadku jest Renault. Owoc? Ani to rasa biała, ani żółta – metys. Suzuki? Dziwne, ale nie wszyscy są świadomi, że ta marka w ogóle jest japońska, a Mazda, Lexus, Mitsubishi, czy Subaru są na razie dość egzotyczne i dopiero zaczynają się wpisywać w nasz rynek. W takim razie co takiego ma w sobie Honda?
W sumie to samo, co cała reszta, tylko dodatkowo wygląda drapieżnie. I dlatego kochają ją młodzi ludzie, którzy kupują choćby model Civic V i VI generacji z lat 90’. Właśnie te są obecnie szczególnie przez nich lubiane, bo mają genialną linię i nie są aż tak stare. W VII generacji nadwozie stało się jednobryłowe i zaczęło przypominać coś w rodzaju koziego bobka, dlatego idea zaczepnego Civic’a niestety upadła. Jednak mimo wszystko to nie on jest tym „niewyważonym” modelem – istną papryczką chilli jest CRX.
Zadebiutował na początku lat 80’. W 1987 roku przyszła pora na II generację, która dzięki obłędnym silnikom spowodowała, że faceci zaczęli porzucać swoje kobiety, bo tak bardzo uzależnili się od jazdy tym wozem. Z kolei w 1992 roku pojawiła się już jego ostatnia odsłona z przydomkiem DelSol. Swoim fanom dorzuciła coś naprawdę „hot” – zdejmowany dach.
Najlepsze jest też to, że wóz, choć rzadki, jest łatwy w serwisowaniu i jak przystało na typowego „Japończyka” – trwały. Jego główny problem to rdza, szczególnie w okolicach nadkoli. Poza tym od czasu do czasu trzeba będzie wymienić łączniki stabilizatora, czy sworznie wahaczy. Rzadziej – tuleje. Większość części pasuje z Hondy Civic, dlatego nie ma z nimi żadnego problemu. Ceny? Są delikatnie mówiąc różne, ale na rynku jest dużo tańszych zamienników. Co do stylistyki - teraz DelSol nie powala jak kiedyś, bo się po prostu zestarzał. To jednak nie znaczy, że gubi się w tłumie – o nie! Gdzieniegdzie trochę przypomina ówczesnego Civic’a, szczególnie z przodu, ale reszta to już całkiem unikatowa, proporcjonalna i dość krzykliwa sylwetka. No i ta tylna szyba – gdyby pstryknąć jej zdjęcie i pokazać kumplom, to uwierzyliby, że macie w garażu Ferrari. I z zazdrości pewnie chcieliby was zabić. Jednak nie o sam wygląd chodzi, bo to dopiero wnętrze świadczy o tym, jak bardzo to auto jest „niewyważone”.
Przede wszystkim, szczególnie na parkingach, wsiada się do niego źle, bo drzwi są dość długie, a nadwozie niskie. Jakby tego było mało – progi projektował ktoś z manią wielkości, zapewne nieduży Japończyk, który dojeżdżał do pracy Lincolnem Navigatorem. Są na tyle wysokie, żeby skutecznie utrudnić wysiadanie z CRX, ale za razem na tyle w sam raz, żeby posiadacze Lotusa Elise mogli wam zazdrościć. A jak jest we wnętrzu? Bardzo łatwo można to określić trzema słowami – jak w bolidzie. Trochę przyciasno, do tego takie pojęcie jak „schowek” w tym samochodzie praktycznie nie istnieje. Jeden jest w podłokietniku, drugi przed pasażerem… i tyle. Gąbkę do wycierania szyb trzeba nosić w zębach, bo kieszeni w drzwiach niestety nie ma. Co do samej wygody - duży ze mnie facet, mam ponad 190cm wzrostu, ale mimo to mogę powiedzieć, że zmieściłem się w środku i czułem się całkiem nieźle. Jeśli chodzi o wykończenie – do spasowania i użytych materiałów w sumie nie można się przyczepić, szczególnie biorąc pod uwagę wiek konstrukcji. Za to projekt… aż ciśnie się na usta: „a co to jest w ogóle projekt?!”. W CRX są tylko zegary, kratki wentylacyjne i panel sterowania nawiewem podprowadzony z koparki. Poza tym nie ma dosłownie nic, nawet radio jest ukryte pod plastikową klapką. Kolorystyka pochodzi raczej z „bogatej” palety barw stosowanej przez firmy pogrzebowe, ale mimo wszystko projektanci pozwolili sobie na jedno, drobne szaleństwo – skalowanie zegarów rozpoczyna się od godziny dziewiątej na okręgu. Prawda jest taka, że we wnętrzu wcale nie ma sportowych akcentów, ale z drugiej strony – po co komu one. Ten wóz tryska adrenaliną, bo jest mały, dwumiejscowy, niepraktyczny, tunel centralny poprowadzony jest bardzo wysoko, a w fotelu siedzi się prawie z wyprostowanymi nogami. Tu nie ma żadnych wątpliwości, że CRX nie jest zwykłym, osobowym wozidełkiem. Do tego można w nim liczyć na takie dodatki, jak wspomaganie kierownicy, „elektryczne” szyby i lusterka, czy centralny zamek. Co ciekawe - nawet tylną szybę można opuścić przyciskając jeden guzik, żeby poczuć się jak w pełni otwartym kabriolecie i przewiać sobie kark. A bezpieczeństwo? No, tu będzie gorzej, wtedy nikomu nie chciało się leczyć ludzi po wypadkach samochodowych, dlatego w złych rękach CRX będzie jednym z lepszych kluczy do bram piekła. Ale jak to jest właściwie z tym otwieranym dachem?
CRX DelSol nie jest tak naprawdę 100% kabrioletem – ma dach typu targa, czyli kawałek blachy, który można odpiąć i wyrzucić. Jednak spece z Hondy przewidzieli, że może się jeszcze kiedyś przydać, dlatego wymyślili coś naprawdę niezłego – w bagażniku są zamontowane specjalne mocowania. Zdjęty dach idealnie do nich pasuje i najzwyczajniej w świecie można go wozić sobie za swoimi plecami. Fakt, trzeba go zdejmować ręcznie, ale zdarzają się wersje z dachem elektrycznym i tzw. „windą”. No i ten bagażnik… jego wykończenie może i nie powala, ale dwie, wielkie torby kierowcy i pasażera spokojnie się w nim zmieszczą. A w takim wozie to praktycznie cud.
Samo auto nie lubi jednak kompromisów. Z tym bagażnikiem może i idzie trochę na rękę swojemu właścicielowi, ale z całą resztą już nie. I o to właśnie chodzi! Jest niemiłosiernie twarde, a wygłuszenie wnętrza jest tak beznadziejne, że słychać nawet kamyki rozkruszające się pod kołami. Zresztą przy mocniejszym wdepnięciu „gazu” i tak wszystko zagłuszy ryk silnika. Do samego prowadzenia, zestopniowania skrzyni, czy „wskakiwania” poszczególnych biegów nie można się przyczepić, choć wspomaganie układu kierowniczego jest silne i nie każdemu będzie to pasowało. Wóz po prostu czasem trudno wyczuć, a napęd ma niestety przekazywany na przednie koła, dlatego czasami przydałoby się wiedzieć, co się z nimi właściwie dzieje.
Nie można pominąć jeszcze jednego – silniki. Diesli Bogu dzięki nie ma, jest tylko jeden motor benzynowy o pojemności 1.6l. W słabszym zestawieniu ma 125KM – niby nie dużo, ale DelSol nie waży tyle, co współczesne auta, pod którymi niedługo zaczną się mosty walić. Już tak niewielka moc wystarcza, by CRX osiągnął „setkę” w niewiele ponad 9 sekund! Ale to nie wszystko – można też kupić wersję VTi podkręconą do bagatela 160KM! Zaoszczędza kolejną sekundę podczas przyspieszania i nie uwierzycie na jakie obroty potrafi się wkręcać. Działa jak jednostka z bolidu, do tego jego moment obrotowy to tylko 150Nm, dlatego podczas gwałtowniejszych manewrów wręcz trzeba wspinać się po obrotomierzu, żeby wspomóc się mocą. Znienawidzicie go, jeśli nie lubicie tego robić. Jednak jeśli czujecie w sobie choć trochę młodzieńczego szaleństwa, to go pokochacie. I nie tylko za to – podczas naprawdę szalonej jazdy dość trudno przekroczyć w nim 12-13l/100km. Nie zmienia to jednak faktu, że ciężko chwalić to auto w codziennej eksploatacji, choć z drugiej strony na upartego i tak da sobie w niej radę. Tu chodzi o to, że CRX jest tym „niewyważonym”, sportowym wozem, który można kupić w dość rozsądnej cenie i czerpać z niego sporo radości. Do tego to właśnie Honda go ma. Pomyłka – miała… .
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00