Ford StreetKa - druga twarz
Ford Ka pierwszej generacji był, jest i będzie kontrowersyjny. Ale mimo wszystko trochę się już opatrzył i nie budzi takiego szoku na drogach jak kiedyś. Ma za to ciekawego brata - bez dachu i z dwoma fotelami. Czy warto kupić Forda StreetKa?
„Kaczucha”, bo takiego przezwiska dorobił się Ford Ka Mk I, zaistniał na targach w Genewie. Teraz przechodzimy do ciekawej kwestii - daty tych targów. Auto dalej wygląda dość świeżo, a zostało zaprezentowane… bagatela - 20 lat temu! To idealnie obrazuje jak ponadczasową sylwetkę stworzył Ford. Ale czy ładną? Tu zdania są podzielone. Forda Ka jest albo „cudowny", albo „paskudny" - budzi skrajności. Nie przeszkodziło mu to jednak w podbiciu motoryzacyjnego rynku - zarówno pod względem sprzedaży, jak i stażu, bo zszedł ze sceny dopiero w 2008 roku. Wraz z kilkoma faceliftingami doczekał się też intersujących odmian.
Słowo „ka” według egipskich wierzeń oznacza duszę. Można powiedzieć, że mały Ford ma przez to odzwierciedlać wnętrze swojego właściciela, ale indywidualizm tego miejskiego auta i tak blednie przy odmianie StreetKa. Cóż to takiego? Auto wkroczyło do salonów w 2003 roku i jest prawdziwym ewenementem na naszych drogach. W praktyce to nic innego jak zwykły Ford Ka, ale bez dachu i tylnej kanapy. Teoretycznie to nic wielkiego, choć ta „drobna” zmiana zupełnie odmieniła charakter auta. Co prawda ten model nie jest produkowany już od 8 lat, ale dalej wygląda jakby dopiero wyjechał z salonu. Czy w dalszym ciągu dobrze wyglądają w nim tylko panie? Na to każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Pininfarina i tak starał się, by nadwozie spodobało się każdemu. A co z mechaniką?
Usterki
StreetKa to nadal Ka , dlatego cierpi na garść charakterystycznych problemów. Na szczęście roadster zwykle jest bardziej zadbany, bo trafia w ręce pasjonatów, a to też wpływa na mniejszą ilość problemów i lepszy stan na rynku wtórnym. Często pokonuje też mniejsze przebiegi od typowo miejskiego odpowiednika. Podczas eksploatacji warto uważać na osprzęt silnika - od cewek, po różne czujniki, termostat i przepustnicę. Może przytrafić się też korozja nadwozia oraz wycieki płynów eksploatacyjnych. Ponadto sporo osób narzeka na problematyczny wysprzęglik oraz trudności podczas zmiany biegów.
W zawieszeniu najwięcej problemów przysporzą łączniki stabilizatora oraz sworznie. Zdarzają się też nieszczelności w układzie kierowniczym i hamulcowym - ten ostatni ma kiepską trwałość. Do pozostałych usterek można zaliczyć: zużyte łożyska, szwankującą nagrzewnicę oraz szalejącą elektronikę. O ile w wielu zwykłych odmianach słowa: „dobre wyposażenie” brzmiały śmiesznie, to w StreetKa przeważnie znajduje się sporo dodatków - włącznie ze skórzaną tapicerką. Niestety, po latach dość bogate wyposażenie elektroniczne prowadzi swoje własne życie - np. centralny zamek, czy elektryczne sterowanie szyb. Usterki przeważnie są bardziej męczące niż groźne, ale ilość zamienników i tanich części jest bardzo duża. Gorzej jest z elementami nadwozia…
Wnętrze
Spece z Forda zadbali o sportowy klimat i… pomalowali niektóre plastiki na szaro. Na tym polot się skończył, a kokpit nie różni się od tego w zwykłej wersji. Co nie znaczy, że jest zły - nawet dzisiaj cieszy oko, jak całe nadwozie, choć nie udało się uniknąć kilku wpadek. Materiały i spasowanie są naprawdę marne, podczas jazdy wszystko potrafi trzeszczeć. Dziwi też umieszczenie włącznika świateł przeciwmgłowych obok radia. Poza tym pasażer nie ma zamykanego schowka, a zestaw wskaźników jest dość ubogi.
Mimo tego producent nie zapomniał o garści praktycznych schowków, a ilość miejsca z przodu jest całkiem spora. Wysokim osobom może jedynie przeszkadzać nisko poprowadzona linia dachu, ale i tak mogło być gorzej. Szkoda tylko, że we wnętrzu miejscami dalej straszy goła blacha - w końcu nie można mieć wszystkiego. Co ze składaniem dachu? Trzeba zjechać na pobocze i zrobić to ręcznie, ale cała procedura na szczęście jest bardzo prosta. Wystarczy odblokować dach, za pomocą przycisku otworzyć schowek za głową i na koniec zamknąć go, gdy mechanizm schowa się w jego wnętrzu. Tak naprawdę auto wygląda nieźle zarówno z dachem, jak i bez. To jedna z najtańszych propozycji w tym przedziale wiekowym, która pozwala się cieszyć niebem nad głową.
Pod maską
Diesle nie znalazły się w ofercie żadnego Forda Ka. W wersji StreetKa producent ograniczył wybór silników jedynie do flagowej wersji benzynowej, choć słowo „flagowa” i tak nie oznacza żadnego widlastego monstrum - to w końcu tylko auto miejskie. Silnik ma 1.6l i 95KM. Jak na roadster może i nie powala mocą, ale wóz jest lekki, dlatego takie stadko koni pozwala zejść poniżej 10s podczas sprintu do 100 km/h. Silnik lubi wysokie obroty, bo na niskich brakuje mu elastyczności, choć nawet przy ponad 2000 obr./min. czuć, jak zaczyna budzić się powoli do życia. Śmiało można powiedzieć, że jest naprawdę zrywny. Niestety chętnie sięga do baku, bo podczas dynamicznej jazdy bez problemu pożre ponad 10l benzyny na każde 100km. Przeważnie, średnio mieści się w około 8l/100km. Auto zachęca do dynamicznej jazdy, bo zawieszenie, choć twarde, pozwala na wiele podczas pokonywania slalomów. StreetKa świetnie się prowadzi, a pomruk z układu wydechowego i niebo nad głową tylko potęgują przyjemne doznania. Przy okazji samochód odnajdzie się w mieście. Łatwo go zaparkować, a bagażnik spokojnie pomieści zakupy z marketu.
Miejski, ale nie dla każdego - StreetKa to propozycja dla pasjonatów. Mimo mało sportowego wnętrza i garści niedociągnięć, mały roadster Forda przyciąga spojrzenia i da się lubić. Otwierany dach, brak tylnej kanapy i kreska Pininfariny, zmieniają naprawdę sporo.