Ford SportKa – ze szczyptą męskości
Czy powabna kobieta odziana w bojówki wygląda męsko? Niekoniecznie, choć Ford swojego czasu uważał, że tak. Właśnie dlatego wziął pod lupę model Ka, dorzucił parę smaczków i stworzył wariant SportKa – mocniejszy i, przynajmniej w teorii, bardziej męski. Czy warto kupić to auto z drugiej ręki?
Ford Ka należy do tych samochodów, które można albo kochać, albo nienawidzić – w jego przypadku nie ma stanów pośrednich. I choć opinie są skrajne, to producentowi nie można odmówić tego, że jego dzieło okazało się sporym sukcesem. Ford Ka zalał ulice i był produkowany od 1996 roku do – bagatela – 2008. Ponadto, większy facelifting został zastosowany tylko raz, na półmetku kariery, choć w międzyczasie wóz przeszedł oczywiście wiele modyfikacji, które pozwoliły dopasować go do obowiązujących standardów. I tak zderzaki zaczęły być lakierowane pod kolor nadwozia, poprawiono zawieszenie, wnętrze oraz przede wszystkim wyposażenie, które w najstarszych wersjach praktycznie nie istniało. W nowszych egzemplarzach przybyło choćby poduszek powietrznych.
Auto upodobała sobie szczególnie płeć piękna, dlatego nawet dzisiaj mężczyzna za kierownicą Ka wygląda mniej więcej tak, jakby sączył przez rurkę piwo z sokiem na zlocie fanów Barbie. Koncern postanowił jednak nieco odmienić to spojrzenie i wykorzystał facelifting do wprowadzenia nowych wersji auta.
Pierwszą z nich był 2-osobowy roadster StreetKa, który faktycznie zaskakiwał – nikomu nawet nie przeszło przez myśl, że auto, przypominające z wyglądu śliwkę węgierkę, może kiedykolwiek nabrać rasowego charakteru. To jednak nie znaczy, że StreetKa stał się autem typowo męskim. Drugi wariant to z kolei SportKa – czyli miejski Ford z dość dużym jak na tę klasę, 1.6-litrowym silnikiem, sportowymi alufelgami oraz kilkoma stylistycznymi smaczkami – choćby spoilerem, ostrzejszymi kształtami, dużymi halogenami na przednim zderzaku oraz centralnym światłem wstecznym, które z jednej strony przypomina końcówkę wydechu, a z drugiej – tylną lampę bolidów F1. Co prawda mężczyzna za kierownicą tego auta dalej nie wygląda jak we wnętrzu Hummera H1, ale SportKa faktycznie zyskał nieco więcej młodzieżowego i uniwersalnego charakteru. Na co zwrócić uwagę podczas zakupu?
Usterki
Mały, usportowiony Ford niestety nie należy do aut, które następne pokolenia będą wykuwały z kamienia jako przetrwały relikt – jest stosunkowo "usterkowy", podobnie jak zwykły Ka. Na szczęście większość problemów bardziej irytuje, niż zmusza do wezwania lawety. I tak od czasu do czasu strajkują cewki zapłonowe, termostat oraz pojawiają się wycieki z silnika i skrzyni biegów. Szwankuje również sonda lambda i silnik krokowy. Jako słaby punkt kierowcy wymieniają również łożyska kół oraz przede wszystkim korozję, która potrafi pojawić się w najróżniejszych miejscach – zabezpieczenie jest fatalne.
Sam silnik, nie licząc osprzętu, potrafi znieść duże przebiegi i zazwyczaj nie nadwyręża portfela wizytami w serwisie. Z kolei zawieszenie nie przepada za naszymi drogami i lepiej nastawić się na częste wymiany łączników stabilizatora, sworzni wahaczy oraz od czasu do czasu amortyzatorów. Poza tym zdarzają się również awarie pompy wspomagania układu kierowniczego, sprzęgła, przegubów półosi napędowych oraz wycieki z układu chłodniczego. Usterki często irytują swoim namnożeniem, ale ich usunięcie na szczęście jest stosunkowo tanie, bo na dostęp do niedrogich części nie można narzekać.
Wnętrze
Nawet dzisiaj design wnętrza zaskakuje. Pasuje do nadwozia, a prawdopodobieństwo znalezienia jakiejkolwiek ostrej linii można porównać do odkopania kontenera ze złotem we własnym ogrodzie. Za kierownicą trudno poczuć sportowe emocje, ponieważ wnętrze specjalnie nie różni się od zwykłego Ka. Na drzwiach straszy "goła" blacha, wyciszenie jest kiepskie, zestaw wskaźników ubogi, a w centrum kokpitu czas odmierza zegarek – prawie jak w Bentley’u… Do tego jakość użytych materiałów oraz ich spasowanie są wręcz podłe. Nie można oprzeć się również wrażeniu, że gdyby deska rozdzielcza była mniej obła, to udałoby się zagospodarować nieco więcej przestrzeni – nawet schowek przed pasażerem jest mało praktyczny, a wysokim osobom trudno będzie znaleźć wygodną pozycję za kierownicą. Z tyłu też jest ciasno, ale to akurat nie dziwi i nie jest wielkim problemem – w końcu to tylko auto miejskie. Gdyby jednak ktoś odważył się podróżować na tylnej kanapie, to do dyspozycji będzie miał podstawkę pod kubek z rozrobionym drinkiem na lepszy humor. I choć wnętrze nie zachwyca, to w trasie można się zdziwić.
Na drodze
Koła umieszczone na skraju nadwozia sprawiają, że Ford SportKa prowadzi się po prostu świetnie. Twarde zawieszenie trochę męczy, ale zarazem dorzuca jeszcze więcej sportowego smaku, dzięki czemu uśmiech na twarzy w slalomach pojawia się sam. Zabawę co prawda psuje mało precyzyjna skrzynia biegów, ale cóż – to mimo wszystko auto budżetowe. 1.6-litrowy silnik benzynowy pozwala ujrzeć pierwszą „setkę” w czasie poniżej 10 s, co jest sporym wyczynem nawet na tle współczesnych małych aut. Lekkie nadwozie strzela przed siebie jak z procy – na niskich obrotach motor ma delikatną zadyszkę, ale na wysokich rozkwita i chętnie kręci się aż do odcięcia. Mina jedynie zrzędnie na stacji benzynowej, ponieważ średnie spalanie potrafi przekroczyć nawet 10l/100km! Jednak mały Ford zapewnia sporo frajdy na drodze – mimo, że wygląda niepozornie.
Czy sportowy charakter sprawił, że Ford Ka stał się bardziej męski? Niezupełnie, choć pewne jest jedno – w porównaniu do zwykłego Ka, to właśnie ta wersja mimo wszystko ma więcej testosteronu.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej.
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00