Czy warto kupić: używany smart fortwo (od 2007)
Świetna propozycja dla mieszkańców wielkich miast. Zwrotna i bajecznie łatwa w parkowaniu. Atutem niemieckiego malucha jest też ponadprzeciętna trwałość. Pachnące nowością egzemplarze były drogie, ale "używkę" dostaniemy za 20-25 tys. złotych. Czy warto kupić używanego smarta fortwo?
Mimo początkowych problemów z przewracaniem się na śliskiej drodze, smart zmienił spojrzenie mieszkańców Europy na miejskie samochody. Był niesamowicie zwinny, mieścił się nawet w najmniejszych lukach parkingowych, a dzięki arcytwardej klatce bezpieczeństwa tridion zapewniał odpowiedni stopień ochrony podczas kolizji.
Pierwszą generację smarta, czyli C450, oferowano w latach 1998-2007. W 2007 roku przyszedł czas na kolejnego smarta. To zupełnie nowa konstrukcja, chociaż bardzo zbliżony wygląd pierwszej i drugiej generacji autka może sugerować coś innego. C451 ma 2,7 metra długości – 19 cm więcej od poprzednika. Rozstaw osi zwiększono o 6 cm. Zmiany korzystnie wpłynęły na ilość miejsca w kabinie, prowadzenie oraz poziom ochrony w przypadku zderzenia.
Podobnie jak poprzednik, smart drugiej generacji ma śladową strefę zgniotu. Trzonem jego konstrukcji jest nieodkształcalna klatka tridion. Podczas zderzenia smart wbija się w strefę zgniotu drugiego auta, gdzie następuje rozproszenie energii. Rozwiązanie jest skuteczne. EuroNCAP przyznał smartowi cztery gwiazdki z pięciu możliwych. Nota z pewnością byłaby niższa, gdyby symulowano zderzenie dwóch smartów lub kolizję z twardą przeszkodą... W mieście trudno uniknąć drobnych kolizji bądź otarć. Konstruktorzy smarta mieli to na uwadze. Poszycie uformowano z tworzywa sztucznego, które po lżejszych uderzeniach powraca do pierwotnego kształtu. Jeżeli pęknie, za rozsądną kwotę można kupić nowy panel. Jego przytwierdzenie do pojazdu nie stanowi problemu.
W 2010 roku smart przeszedł facelifting, który poza nowymi pozycjami na liście wyposażenia i lakierami nadwozia przyniósł silniki spełniające normę Euro 5. Kolejną kurację odmładzającą przeprowadzono w ubiegłym roku. Ponownie zdecydowano się na kosmetykę.
Do wykończenia wnętrza smarta posłużyły przeciętnej jakości materiały. Trzeba jednak podkreślić, że płatne opcje mogły znacząco poprawić atrakcyjność kabiny. Dostępna była nawet deska obszyta... imitacją skóry! Producentowi należy się pochwała za design - kokpit smarta nie jest śmiertelnie poważny. Ożywają go wystające wloty powietrza oraz dodatkowe wskaźniki (obrotomierz i zegarek), które ulokowano na szczycie konsoli środkowej. W kabinie znalazły się dwa pełnowymiarowe fotele. Siedziska osadzono dość wysoko, co ułatwia obserwowanie drogi. Kto cierpi na klaustrofobię, nie powinien spoglądać za siebie. Tylna szyba znajduje się tuż za plecami. Bagażnik ma płaską podłogę, regularny kształt i 220 litrów pojemności. Niewiele, jednak na zakupy w zupełności wystarczy.
Kwestię wyposażenia Daimler AG - właściciel marki smart - potraktował we właściwym sobie stylu. W standardzie nie oferował wiele. Klient musiał dopłacać nawet schowki, prosty radioodtwarzacz i wspomaganie układu kierowniczego. Obfity katalog opcji pozwalał na zbudowanie niepowtarzalnego auta. Oczywiście kosztowało to krocie. Skompletowanie smarta za 60-70 tysięcy złotych nie stanowiło najmniejszego problemu! Klientela marki do ubogich nie należy, dzięki czemu na rynek wtórny trafiło sporo ciekawie skonfigurowanych smartów.
Na rynku wtórnym najbardziej popularny jest smart coupé (C451). Droższe i trudniejsze do znalezienia są smarty cabrio (A451) z brezentowym dachem. W 2009 roku gamę wzmocnił niszowy smart ED z napędem elektrycznym. Dla najbardziej wymagających, a przy okazji świetnie sytuowanych, firma przygotowała wersję sygnowaną przez Brabusa. Oczywiście osiągów na miarę „dopalonych” Mercedesów nie należy się spodziewać, jednak 102 KM i 147 Nm w lekkim aucie wystarcza, by "setka" na liczniku była kwestią 8,9 sekundy. Szkoda, że radość z jazdy skutecznie ogranicza powolne działanie skrzyni biegów.
Brabus, a także inne smarty, otrzymywał zautomatyzowaną przekładnię z pięcioma biegami. Poza ospałością skrzynia drażni szarpnięciami, które pojawiają się, gdy spróbujemy zmusić samochód do dynamicznej jazdy. Skalę zjawiska można ograniczyć poprzez odjęcie gazu w trakcie zmiany przełożenia. Warto wiedzieć, że przekładnia występowała w dwóch wariantach. Podstawowy - softip - zmuszał do ręcznego wybierania biegów. Tryb automatyczny znajdował się w odmianie softouch, która umożliwiała przejście do manualnego softip.
Średnica zawracania smarta to skromne 8,75 m. Dzięki niej wiele manewrów można wykonywać "na raz". Mimo wysokiego nadwozia i krótkiego rozstawu osi smart zaskakująco pewnie czuje się na zakrętach. Odpowiednią trakcję uzyskano poprzez sztywne zestrojenie zawieszenia i zastosowanie kół w rozmiarze 155/60 R15 i 175/55 R15. Niestety na drogach gorszej jakości, a takie dominują w Polsce, smart wstrząsa pasażerami i podskakuje na nierównościach. Kolejny minus za mało komunikatywny układ kierowniczy.
Dla smarta drugiej generacji przewidziano wyłącznie trzycylindrowe silniki. Litrowa "benzyna" - dzieło inżynierów Mitsubishi - występowała w wariantach rozwijających 61, 71, 84, 98 i 102 KM. Dwa najsłabsze doczekały się wersji mhd (od micro hybrid drive). Pod dumnym oznaczeniem kryje się funkcja stop-start. Mimo niskiej masy i niewielkich rozmiarów smart lubi wypić. Dynamiczna jazda po mieście kosztuje 6-8 l/100km. A nawet więcej! Alternatywę dla oszczędnych stanowi turbodiesel o pojemności 0,8 litra, który rozwija 45 lub 54 KM i zamyka się w 5 l/100km.
Ile pali smart fortwo - sprawdź raporty spalania
Najsłabsze smarty wykazują reglamentowany temperament - na sprint do "setki" potrzebują ponad 16 sekund. Przyspieszanie od 0 do 50 km/h odbywa się jednak na tyle sprawnie, że w cyklu miejskim zdaje egzamin nawet 45-konny silnik. Kto chciałby cieszyć się dynamiką, powinien zainwestować w smarta o mocy przynajmniej 71 KM.
Konstrukcja smarta pozwala myśleć o wyjechaniu na trasę. Samochód rozpędza się do 145 km/h. W dieslach ogranicznik prędkości interweniuje przy 135 km/h, a smart Brabus osiąga 155 km/h. Limity nie zostały ustalone z myślą o ekspedycjach nad morze lub w góry. Mają ułatwić korzystanie z podmiejskich autostrad i dróg ekspresowych. Na dłuższych odcinkach szybko daje się we znaki duża sztywność zawieszenia i wysoki poziom hałasu.
Czy rekordowo mały samochód będzie sprawiał niewielką liczbę przykrych niespodzianek? Tak, o ile wybierzemy smarta wyprodukowanego po 2009 roku. ADAC bardzo wysoko ocenia najmłodsze egzemplarze. Jednocześnie ostrzega przed znaczną awaryjnością smartów z pierwszych lat produkcji. Zawodzą w nich rozruszniki, paski klinowe, stacyjki i mechanizmy hamulca postojowego. Problemy ze zmianą biegów bywają następstwem uszkodzonego włącznika świateł hamulcowych lub czujników ABS-u. Z raportów ADAC wynika, że w autach ze wszystkich roczników warto przygotować się na problemy z elektroniką pokładową, sterownikiem silnika, systemem regulacji ciśnienia doładowania i podnośnikami szyb.
W raportach usterkowości Dekra smart uplasował się powyżej średniej dla segmentu najmniejszych samochodów. Przy przebiegach do 100 tysięcy kilometrów (statystyki dla bardziej wyeksploatowanych aut nie są jeszcze dostępne), wykazał się wzorową kondycją zawieszeń, silników, karoserii i układów hamulcowych. Największą liczbę nieprawidłowości Dekra wykrywała w elektronice, elektryce i oświetleniu. Na listę powtarzających się awarii smarta trafiły uszkodzone klaksony i włączniki świateł hamulca, błędy w elektronice oraz nierówno "biorące" hamulce. W wielu egzemplarzach specjaliści Dekra wykrywali także nieprawidłowo ustawione reflektory.
Na koniec zostawiliśmy raporty TUV. Niepozorny smart drugiej generacji wypadł w nich imponująco dobrze. Plasuje się w ścisłej czołówce - najlepszą z uzyskanych lokat jest... czwarte miejsce! Warto również dodać, że smart fortwo jest najwyżej ocenianym przez TUV produktem Mercedesa.
Pocieszające są także doniesienia z forów dyskusyjnych smarta. Jeżeli rozmowa schodzi na tematy awarii, zwykle dotyczą one smartów pierwszej generacji. Użytkownicy drugiej zwracają uwagę na nietrwały zawór EGR, podatne na uszkodzenia czujniki ABS-u, łatwo pękającą tylną szybę wersji cabrio oraz problematyczny układ chłodzenia. W samochodach z doładowanymi silnikami (diesle i jednostki benzynowe od 84 KM) przy wyższych przebiegach możliwe będą problemy z turbosprężarkami. Czas pokaże, czy skok jakościowy faktycznie się dokonał, czy nowy smart jest mniej zmęczony "życiem". Trzeba pamiętać, że najstarsze egzemplarze liczą dopiero sześć wiosen, a "jedynka" może mieć karku już 15 lat.
Typowe części eksploatacyjne - tarcze, klocki, tuleje zawieszenia, itd. - znajdziemy bez trudu, a ich ceny okazują się przystępne. Przy poważniejszych awariach konieczne mogą okazać się zakupy w ASO, gdzie tanio nie jest. Korzystnym finansowo rozwiązaniem pozostają używane podzespoły. Kto nie chce naprawiać smarta w autoryzowanym serwisie, będzie musiał poszukać warsztatu, któremu niemiecki maluch nie jest obcy. Pod niewielką karoserią kryje się duża porcja nowoczesnej techniki i elektroniki, z magistralą CAN na czele. Aby nie popaść w dodatkowe koszty, samochód warto powierzyć mechanikowi, który nie będzie walczył z usterkami metodą prób i błędów.
W Polsce można natknąć się na smarty z deklarowaną masą własną 550 kg. Była to przepustka do prowadzenia pojazdu przez posiadaczy prawa jazdy kategorii B1, o którą można ubiegać się od 16. roku życia. Przestrzegamy przed takimi smartami. W stanie fabrycznym samochód waży 730 kg. Pozbycie się 180 kg bez poważnych modyfikacji jest niemożliwe. Oczywiście teoria nie zawsze przekłada się na praktykę. W dokumentach niektórych smartów z premedytacją zaniżano masę własną. W tym roku ruszyło śledztwo w ich sprawie. W przypadku nabycia takiego egzemplarza trzeba liczyć się z koniecznością „wyprostowania” zapisów w dowodzie rejestracyjnym.
Wady i zalety smarta fortwo - opinie kierowców
W naszych realiach fabrycznie nowe smarty nie miały szans na zaistnienie. Były drogie, niezbyt praktyczne, a potencjalny nabywca nie mógł liczyć na jakiekolwiek ulgi i dotacje. Chłodna kalkulacja dawała do zrozumienia, że lepiej zainwestować w dobrze wyposażone auto segmentu A lub B. Ceny używanych egzemplarzy pozwalają spojrzeć na smarta z innej perspektywy. Auto z krajowego salonu z przebiegiem kilkudziesięciu tysięcy kilometrów można kupić za 20-25 tysięcy złotych. Wciąż nie jest to niska kwota, jednak kto podróżuje samochodem wyłącznie po mieście, będzie zadowolony z niemieckiego mikrosamochodu.
Polecane wersje silnikowe
Benzynowa 1.0:: Producent deklaruje, że 71-konny smart fortwo zużywa tyle samo paliwa, co wersja o mocy 61 KM. Jak by tego było mało, na przyspieszenie od 0 do 100 km/h potrzebuje aż trzech sekund mniej. Wybór wydaje się więc oczywisty. Można pójść krok dalej i postawić na 84-konnego smarta z turbodoładowanym silnikiem, który oferuje jeszcze lepsze osiągi przy niemalże identycznym spalaniu. W dłuższej perspektywie czasu obecność turbiny zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia drogiej awarii. To samo dotyczy turbodiesli, które tylko do pewnego czasu pozwalają cieszyć się oszczędnościami.
Zalety:
+ Zwrotność i łatwość parkowania
+ Niewielka usterkowość
+ Przyzwoite wyposażenie wielu egzemplarzy
Wady:
- Ograniczony komfort
- Powolna skrzynia biegów
- Spore zużycie paliwa
Bezpieczeństwo:
Wynik w teście EuroNCAP: 4/5 (badanie w 2007 r.)
Ceny wybranych części zamiennych - zamienników:
Wahacz (przód, oryginalny): 450 zł
Tarcze i klocki (przód): 250-470 zł
Sprzęgło (komplet): 960-1500 zł
Przykładowe ceny ofertowe:
1.0, 2007 r., 83000 km, 19 tys. zł
1.0, 2010 r., 89000 km, 24 tys. zł
0.8 CDI, 2007 r., 46000 km, 25 tys. zł
1.0, 2008 r., 32000 km, 27 tys. zł