Czy warto kupić: używany Opel Insignia (od 2008 )
Efektowna następczyni Vectry C powoli staje się samochodem na każdą kieszeń. Na rynku wtórnym pojawiają się egzemplarze za niecałe 35 tys. złotych. Czy warto kupić używanego Opla Insignia?
W pierwszej dekadzie XXI wieku Opel musiał przeanalizować swoją sytuację i określić nowe kierunki rozwoju. Produkcja flagowej Omegi została zawieszona, a z biegiem czasu Vectra C coraz bardziej odstawała od konkurentów. Potrzebny był model, który zmieni spojrzenie na markę.
Rewolucji miała dokonać Insignia, która została zaprezentowana w drugiej połowie 2008 roku. Nowość wyglądała znacznie lżej i nowocześniej od pudełkowatej Vectry C. Opel utrzymał w ofercie wersję sedan i liftback. Różnice w ich wyglądzie stały się symboliczne – pięciodrzwiowy wariant ma dłuższą i nieco mniej nachyloną szybę klapy bagażnika.
W marcu 2009 roku gamę wzmocniło kombi, czyli Insignia Sports Tourer z bagażnikiem mieszczącym 540-1530 litrów. Dla porównania dodajmy, że do Vectry C Caravan można było załadować 530-1850 litrów. Suche liczby nie oddają w pełni różnic w możliwościach przewozowych. Bardziej regularny kształt nadwozia Vectry pozwalał na zabranie znacznie większej ilości bagażu przy komplecie osób na pokładzie. W Insigni przestrzeń nad poziomem wyznaczonym przez roletę bagażnika ogranicza kształt klapy bagażnika.
Sporym zaskoczeniem dla osób, które miały kontakt z Vectrą C Caravan lub Oplem Signum, może być też ilość miejsca dla pasażerów drugiego rzędu siedzeń. W Insigni jest mniejsza, gdyż rozstaw osi stopniał z imponujących 2830 mm do 2737 mm. Z kolei opadająca pod większym kątem linia dachu odebrała nieco przestrzeni nad głowami, przy okazji ograniczając widoczność do tyłu.
Coś za coś... Insignia wygląda znacznie bardziej atrakcyjnie od Vectry C. Zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz, gdzie miejsce prostej deski rozdzielczej zajął kokpit płynnie przechodzący w płaszczyznę boczków drzwiowych. Szkoda, że projektanci Opla nie uporali się z nadmiarem przycisków na konsoli środkowej. Kokpit uproszczono dopiero podczas ubiegłorocznej modernizacji.
Paleta jednostek napędowych ewoluowała z roku na rok. Pod maskami Insigni można spotkać wolnossące "benzyny" 1.6 (115 KM) i 1.8 (140 KM) oraz turbodoładowane jednostki 1.4 (140 KM), 1.6 (170 i 180 KM), 2.0 (220 i 250 KM) i 2.8 V6 (260 i 325 KM). Alternatywę stanowi wysokoprężny 2.0 CDTI w wariantach o mocy 110, 120, 131, 140, 160, 163 i 195 KM.
Dodajmy do tego ręczne i automatyczne skrzynie biegów, jak również napęd na przednią oś bądź wszystkie koła (opcja dla diesli i 220-konnego 2.0 Turbo, standard dla najmocniejszych silników benzynowych), a otrzymamy limuzynę, którą każdy klient jest w stanie dopasować do własnych potrzeb.
Tradycyjnie już Opel nie zapomniał o wersjach specjalnych i pakietach. Dla amatorów szybkiej jazdy przygotowano 325-konną Insignię OPC (od 2009 r. ) z zawieszeniem z przekonstruowanymi zwrotnicami oraz napędem na cztery koła. Opcjonalne pakiety OPC Line próbują wizualnie upodobnić słabsze wersje do flagowej Insigni OPC.
Kto chciałby jeździć kombi optycznie nawiązującym do crossoverów, za kilka lat będzie mógł poszukać na rynku wtórnym Insigni Country Tourer (od 2013 r.). Wersje ecoFlex z oponami o obniżonych oporach toczenia, dodatkami zmniejszającymi współczynnik oporu aerodynamicznego, przeprogramowanym sterownikiem silnika czy wydłużonymi przełożeniami skrzyni biegów palą nieco mniej od klasycznych odmian. Ciekawą propozycją dla oszczędnych jest też 140-konna Insignia 1.4 Turbo LPG z fabryczną instalacją gazową. Szkoda, że model pojawił się dopiero w 2012 roku. Na używane egzemplarze trzeba będzie poczekać.
Raporty spalania Opla Insignia - sprawdź, ile wydasz na stacjach paliw
Jeżeli planujemy samodzielny montaż instalacji LPG, warto szukać bazowej wersji 1.6. Relatywnie prostą konstrukcję ma też wolnossące 1.8. Przed podjęciem decyzji o montażu "gazu" trzeba wziąć pod uwagę, że Opel - w przeciwieństwie do Chevroleta - nie oferował silnika 1.8 w wersji ze wzmocnionymi gniazdami zaworowymi. Po dłuższej jeździe na gazie konieczna będzie regeneracja głowicy.
Szukając optymalnej wersji silnikowej warto też pamiętać o znacznej masie własnej limuzyny Opla. Bazowa Insignia 1.6 waży 1,5 tony, a dobrze wyposażone egzemplarze z napędem na cztery koła zbliżają się do progu 1,8 t. By cieszyć się przyzwoitymi osiągami, trzeba wybrać przynajmniej wersję 1.4 Turbo, 1.6 Turbo bądź 140-konnego 2.0 CDTI. Nawet spora moc nie zagwarantuje wybitnych wrażeń z jazdy. Zawieszenie Insigni zostało poprawnie zestrojone, jednak nie osiągnęło perfekcji BMW serii 3 czy Forda Mondeo. Ponarzekać można także na niezbyt komunikatywny układ kierowniczy czy skrzynie biegów o przeciętnej precyzji.
Vectra C nie uchodzi za wzór trwałości. Usterki zawieszenia, przekładni kierowniczej czy kapryśna elektronika podnoszą koszty utrzymania pojazdu. Wiele wskazuje, że Insignia zrobiła krok we właściwym kierunku. Daje kierowcom mniej powodów do narzekania od swojej poprzedniczki. W tegorocznym raporcie TÜV Insignia znalazła się na 50. miejscu - wraz z Mazdą 6 oraz Skodą Roomster. Wynik nie stanowi rozczarowania. Tym bardziej, że liczba wykrywanych w podczas przeglądów nieprawidłowości była niższa niż w Renault Lagunie, Skodzie Superb, Hondzie Accord, Volkswagenach Passatach i Passatach CC, Citroenach C5 czy Fordzie Mondeo.
Należyty stan pojazdów trafiających na obowiązkowe badania techniczne potwierdza raport Dekra. Insignia - bez względu na przebieg - okazała się lepsza od statystycznego samochodu klasy średniej. Najwyżej oceniono zawieszenie, układy kierownicze, zespoły napędowe oraz elektrykę i oświetlenie. Najczęściej stwierdzano usterki układu hamulcowego (nadmiernie zużyte tarcze i klocki) oraz przedniej szyby (odpryski i pęknięcia).
ADAC, który tworzy raport na bazie wezwań pomocy drogowej, nie ma najlepszego zdania na temat największego Opla. Insignia jest jednym z najniżej ocenianych samochodów klasy średniej. Eksperci ADAC najczęściej wykrywali rozładowane akumulatory, zapchane filtry cząstek stałych, problemy z elektroniką sterującą silnikiem, niesprawności układu regulacji ciśnienia doładowania, awarie turbosprężarek oraz obluzowane przewody ciśnieniowe. Znamienny jest fakt, że awarie – poza rozładowaniem akumulatora – dotyczyły wyłącznie samochodów z silnikami Diesla. Czy oznacza to, że kupując benzynową Insignię unikniemy zmartwień? Nie do końca. Ponad 70% wyprodukowanych egzemplarzy kryje pod maską jednostki wysokoprężne, więc siłą rzeczy awarie będą częściej wykrywane. W samochodach z silnikami benzynowymi prawdopodobne są m.in. awarie turbosprężarek, nieprawidłowości w działaniu systemu EGR czy defekty cewek zapłonowych.
We wszystkich wersjach zdarzają się problemy związane z nieprawidłowo działającymi termostatami czy nierówną pracą silników na wolnych obrotach. Dość często trzeba wymieniać mikrowyłącznik pod logotypem Opla, który odpowiada za zwalnianie zamka klapy bagażnika. Niezbyt trwałe są maty grzewcze fotela kierowcy. Pokładowa elektryka i elektronika może utrudnić korzystanie także z innych elementów wyposażenia – przed zakupem warto sprawdzić, czy wszystkie dodatki działają. Obudowy kluczyka niezbyt dobrze znoszą trudy eksploatacji. Podobnie jak tworzywa wykończeniowe, które zaczynają trzeszczeć i skrzypieć. Z niektórymi odgłosami, np. docierającymi z konsoli środkowej, serwisy potrafią się uporać.
Insignia została dobrze zabezpieczona przed korozją, ale lakier jest podatny na powstawanie odprysków i zarysowań. Przyjemność z jazdy potrafią zepsuć detale - wybite łączniki stabilizatora czy stuki docierające z przekładni kierowniczej. Jedną z wielu ciekawych opcji jest adaptacyjne zawieszenie FlexRide z komfortowym, normalnym i sportowym trybem pracy. Przez zakupem samochodu warto dokładnie sprawdzić stan amortyzatorów. Aktywne „teleskopy” są znacznie droższe od klasycznych.
Znalezienie używanego Opla Insignia nie jest specjalnie trudnym zadaniem. Sprawy skomplikują się, jeżeli będzie nam zależało na konkretnej wersji silnikowej, bogatym wyposażeniu oraz niskim przebiegu. Duży odsetek Insigni – zarówno krajowych, jak i importowanych – pochodzi z flot. Zwykle oznacza to wysoki przebieg, diesla pod maską i nieprzesadnie bogate wyposażenie.
Lista dostępnych opcji była długa. Ergonomiczne fotele z mocniejszym wyprofilowaniem i dużym zakresem regulacji podnoszą komfort jazdy. Dodatki mają też wpływ na wygląd samochodu. Standardowe, 17-calowe koła nikną w błotnikach. Felgi większe o cal wyglądają znacznie lepiej, ale nie ograniczają komfortu. Wyposażeniem seryjnym były halogenowe reflektory. Za dopłatą Opel oferował inteligentne „ksenony”, łączone z diodowymi światłami do jazdy dziennej - efektowne i bardziej wydajne od standardowych reflektorów. Za dobrze skompletowaną Insignię warto dopłacić. Eksploatacja samochodu będzie przyjemniejsza, a po kilku latach auto szybciej znajdzie nowego nabywcę. Priorytetem powinien być jednak brak śladów niedbałych napraw powypadkowych czy zaniedbań serwisowych, które mogą stać się przyczyną kosztownych problemów. Do deklarowanych przebiegów warto podchodzić ze znacznym dystansem. W Niemczech niektóre Insignie mają już na licznikach 250-300 tysięcy kilometrów i wciąż nie noszą śladów wyraźnego zużycia. Otwiera to furtkę do ustalenia przebiegu na pożądanym przez rynek poziomie 170-190 tys. km.
AutoRentgen - wady i typowe usterki Opla Insignia
Używany Opel Insignia zasługuje na zainteresowanie. Akcje serwisowe rozwiązały kwestię problemów wieku dziecięcego, a model nie irytuje kierowców dużym natężeniem usterek. Przed zakupem warto odstawić Insignię na szczegółowy przegląd w ASO lub wyspecjalizowanym punkcie obsługi. Samochód jest tak zaawansowany technicznie, że poczynione przy zakupie oszczędności mogą okazać się złudne.
Polecane silniki:
Benzynowy 1.6 Turbo: Insignia jest na tyle dużym i ciężkim samochodem, że do sprawnej i przyjemnej jazdy potrzebuje przynajmniej 140 KM i 200 Nm z silnika 1.4 Turbo. Jednostka została wprowadzona w połowie 2011 roku, co w oczywisty sposób przekłada się na ceny i podaż używanych egzemplarzy. Łatwiejsza do znalezienia będzie wersja 1.6 Turbo. 180 KM i 230 Nm zapewnia ponadprzeciętne osiągi (sprint do "setki" w 8,9 s), a rozsądnie traktowany silnik nie będzie zachłanny na paliwo - zużywa 8,9 l/100km w cyklu mieszanym. Tyle samo, co Insignie z wolnossącymi jednostkami 1.6 i 1.8.
Wysokoprężny 2.0 CDTI: Opel nie eksperymentował z silnikami Diesla - wyposażył Insignię wyłącznie w dwulitrowe motory, które opracowano we współpracy z Fiatem. Silniki 2.0 CDTI są trwałe i dobrze znoszą nawet wysokie przebiegi, co nie oznacza, że nie będą wymagały inwestycji - w skrajnej sytuacji liczonej w tysiącach złotych. Możliwe są m.in. problemy z turbosprężarkami, dwumasowymi kołami zamachowymi i klapami w kolektorze dolotowym. Standardem jest filtr cząstek stałych, więc zakup Insigni z turbodieslem zdecydowanie odradzamy osobom jeżdżącym wyłącznie po mieście. DPF szybko zatka się sadzą.
Zalety:
+ Atrakcyjna linia nadwozia
+ Ograniczona liczba poważnych usterek
+ Szeroka paleta jednostek napędowych
Wady:
- Przeciętne wyposażenie tańszych egzemplarzy
- Kosztowna eksploatacja mocniejszych wersji
- Przeładowana przyciskami konsola środkowa
Bezpieczeństwo:
Wynik w teście EuroNCAP: 5/5 (badanie w 2008 r.)
Ceny wybranych części zamiennych - zamienników:
Wahacz (przód): 220-350 zł
Tarcze i klocki (przód): 300-700 zł
Sprzęgło (komplet): 600-1100 zł
Przykładowe ceny ofertowe:
2.0 CDTI, 2009 r., 220000 km, 33 tys. zł
2.0 CDTI Sports Tourer, 2009 r., 244000 km, 36 tys. zł
1.8, 2009 r., 174000 km, 41 tys. zł
1.6 Turbo, 2009 r., 108000 km, 43 tys. zł