Czy warto kupić: używane Suzuki Ignis (od 2000 do 2007)
Zwiększony prześwit, przestronne nadwozie, napęd na cztery koła i ograniczona awaryjność. Brzmi nieźle, ale przekłada się na wysokie ceny japońskiego crossovera na rynku wtórnym. Czy warto kupić używane Suzuki Ignis?
Od ponad czterech dekad Suzuki wytwarza samochody z napędem na wszystkie koła. Takie rozwiązanie znajdziemy nie tylko w terenowych autach z Hamamatsu. Suzuki jest jedną z marek, która nawet w miejskich autach pozwala wybierać między napędem 2WD i 4WD.
Koncern wielokrotnie udowadniał, że nie boi się eksperymentów. Niektóre okazywały się kompletnymi klęskami - na przykład produkowany przez rok X-90, czyli dwuosobowy SUV z nadwoziem targa. Inne modele przecierały szlaki i tworzyły podwaliny nowych segmentów rynku. Autem, które wyprzedziło swoją epokę był Ignis. 13 lat temu kombinacja pudełkowatego nadwozia, podwyższonej pozycji za kierownicą, 17-centymetrowego prześwitu i napędu na cztery koła dziwiła, jednak zbierała pozytywne recenzje. Obecnie takie samochody są modne – nie może ich zabraknąć w ofercie żadnej szanującej się firmy.
Fabrycznie nowe Ignisy nie były tanie. Rekompensatę stanowiło niezłe wyposażenie – szczególnie aut z ostatnich lat produkcji, kiedy Suzuki, w celu zwiększenia zainteresowania modelem, zaczęło wprowadzać specjalne, lepiej skonfigurowane wersje. W używanych Ignisach można natknąć się na ABS, cztery poduszki powietrzne, aktywne zagłówki, manualną klimatyzację, elektrycznie sterowane szyby, system audio, a nawet podgrzewane fotele.
Suzuki Ignis został zbudowany na płycie podłogowej mikrovana Wagon R+. Takie rozwiązanie obniżyło koszty produkcji, jednak ograniczyło grono potencjalnych nabywców Ignisa. Wszystko przez niewielki, 2360-milimetrowy rozstaw osi, który redukuje ilość przestrzeni na nogi pasażerów drugiego rzędu siedzeń.
Na rynku wtórnym spotkamy dwie generacje Ignisa. Pierwsza była oferowana w latach 2000-2003. Występowała w 3- i 5-drzwiowej wersji. W 2003 roku Suzuki przeprowadziło gruntowny facelifting "miejskiej terenówki". Uruchomiono produkcję Ignisa w węgierskim Esztergom. Samochód doczekał się też bliźniaka - Subaru G3X Justy (2003-2007). Różnice między modelami ograniczały się do detali stylistycznych.
W odświeżonym Ignisie kształt większości elementów nadwoziowych został znacząco zmieniony, a w ofercie pozostała tylko praktyczna, 5-drzwiowa wersja. Poważnych zmian dokonano również we wnętrzu. Materiały pozostały twarde, ale dopracowano wygląd deski rozdzielczej – kokpit jest bardziej spójny, a wskaźniki w tubusach cieszą oko. Przybyło schowków. Udało się też zwiększyć ilość przestrzeni w drugim rzędzie oraz bagażniku.
Wciąż jednak nie można mówić o rewelacji. Ignisy produkowane w latach 2000-2003 mają kufry o pojemności 181 litrów. Wydłużone o 15,5 cm auta z lat 2003-2008 przyjmą na pokład 236 l. To wciąż wynik na poziomie współczesnych samochodów segmentu A. W nadwoziu o długości 3,62 metra, które zostało konstrukcyjnie przystosowane do montowania napędu na cztery koła trudno jednak wymagać większego kufra. Dla lepszego zobrazowania sytuacji warto dodać, że Golf IV z napędem 4Motion ma zaledwie 245-litrowy bagażnik.
Po złożeniu tylnej kanapy daje o sobie znać kanciastość nadwozia Ignisa – całkowita pojemność przedziału bagażowego zaczyna przekraczać 1000 litrów. Miłą niespodzianką jest też ładowność. Prawie 500 kilogramów oznacza, że niewielkie Suzuki upora się ze wszystkim, co uda się wcisnąć na jego pokład.
Ile pali Suzuki Ignis - sprawdź raporty spalania
Dodatkowe kilogramy wyraźnie ograniczają temperament auta. To przypadłość wszystkich samochodów ze słabymi silnikami. W Ignisach spotkamy benzynowe 1.3 (83 i 94 KM), 1.5 (99 i 109 KM) oraz wysokoprężny 1.3 (70 KM). „Benzyny” zapewniają dużo lepsze osiągi od turbodiesla i mają mniej potencjalnie problematycznych elementów.
Drugą stroną medalu jest ograniczona elastyczność. By sprawnie podróżować benzynowym Ignisem, trzeba regularnie korzystać z wysokich obrotów. Samochód zaczyna „jechać” dopiero w okolicach 3500 obr./min. Niestety chwilę później daje się we znaki hałas jednostek napędowych. Amatorom nieco mocniejszych wrażeń Suzuki oferowało Ignisa Sport z pakietem aerodynamicznym, fotelami Recaro, skróconą skrzynią biegów i dopracowanym układem jezdnym. 109 KM może nie wygląda szczególnie zachęcająco, ale wysokoobrotowy silnik i 8,9 sekundy do „setki” dają całkiem sensowną porcję wrażeń.
Jednostki napędowe łączono z 5-biegowymi, ręcznie sterowanymi przekładniami. Skrzynie nie są idealne. Mechanizm wybierania przełożeń działa z oporem, który nie każdemu odpowiada. Opcją był 4-stopniowy automat. Ogranicza osiągi, podnosi zużycie paliwa, a w przypadku awarii mocno uderzy po kieszeni. Jeżeli mimo wszystko marzy nam się miejskie auto bez pedału sprzęgła, podczas jazdy próbnej należy zwrócić uwagę na płynność włączania biegów, sposób ich redukowania oraz obecność dokumentacji potwierdzającej obsługę serwisową skrzyni.
Podczas oględzin samochodu warto zwrócić uwagę na opony. Jeżeli Ignis z napędem na cztery koła ma różne „gumy” z przodu i z tyłu, warto... szukać innego egzemplarza. Zróżnicowanie opon (czyli poziomu przyczepności oraz obwodu kół - potrafi się nieznacznie różnić nawet, gdy opony różnych producentów mają teoretycznie taki sam rozmiar) to przepis na obciążenie sprzęgła wiskotycznego. W Ignisie „wiskoza” zastępuje centralny mechanizm różnicowy. Przerzuca moc na tył, gdy przednie koła zaczynają buksować. Im większy poślizg, tym na tył płynie większa porcja niutonometrów - maksymalnie może zostać przekazana połowa momentu obrotowego.
Nawet tak prosty napęd 4x4 wydatnie ułatwia jazdę po ośnieżonych i oblodzonych nawierzchniach. Kierowca musi mieć jednak świadomość sposobu działania sprzęgła wiskotycznego – nieco opóźnione, ale zdecydowane dołączenie tylnej osi może wywołać głęboki nadsterowny poślizg. W początkowej fazie zakrętu Ignis 4x4 jest zwykle lekko podsterowny. Wystarczy jednak przytrzymać dociśnięty gaz, by tył zaczął uciekać na zewnętrzną. Użytkownicy prezentowanego modelu zwykle chwalą sobie taką charakterystykę. Masa Ignisa nie przekracza tony, dzięki czemu samochód całkiem dobrze radzi sobie w lekkim terenie. Nie grzęźnie w piasku, błocie czy głębokim śniegu równie szybko, co większe SUV-y. Kierowca powinien zachować umiar. Długotrwała jazda po luźnych nawierzchniach może doprowadzić do przegrzania „wiskozy”, co nie wpływa korzystnie na jej żywotność.
Podwozie Ignisa przypomina rozwiązania stosowane w terenówkach. Z przodu pracuje niezależny układ, z tyłu znajdziemy wahacze i sztywną oś na sprężynach śrubowych. Proste rozwiązanie nie zapewnia wysokiego komfortu. Ignis, szczególnie w wersji 4x4, słabo wybiera nierówności – nie pomogły nawet koła w rozmiarze 165/70 R14. Na większych postukuje podwoziem. Podczas szybkiej jazdy dokucza też nerwowe zachowanie w koleinach, jak również ograniczona komunikatywność elektrycznie wspomaganego układu kierowniczego.
Co najczęściej zawodzi w Ignisie? Użytkownicy małego Suzuki narzekają na utrudnione włączanie wstecznego biegu, zgrzyty towarzyszące zmianie przełożeń oraz zatarte górne łożyska przedniego zawieszenia.
Model niezbyt dobrze wypadł w raporcie Dekra, która często wykrywała uszkodzone osłony gumowe przegubów, wytłuczone sworznie i tuleje zawieszenia oraz mankamenty układu hamulcowego – zbyt słabą i nierówno rozłożoną siłę hamowania. Dekra zwraca uwagę na wyższy stopień zużycia aut z napędem na wszystkie koła. Opuszczanie ubitych szlaków daje się we znaki delikatnej mechanice. Znacznie lepsze zdanie na temat Ignisa ma TUV. Model zajmuje czołowe miejsca w tabelach, wyprzedzając słynącego z niezawodności Swifta. Niewielka popularność Ignisa sprawiła, że nie znalazł się on w raportach ADAC. Jest tam natomiast obecny Swift – silnikowo zbliżony do Ignisa. Za największe przypadłości Swifta ADAC uznał świece zapłonowe (relatywnie często zanieczyszczone) oraz rozładowane akumulatory.
Wiele podzespołów Ignisa jest wymiennych z elementami stosowanymi w modelu Wagon R+, który z kolei jest bliźniakiem Opla Agila. Pokrewieństw z bardziej popularnym Swiftem jest mniej – wspólne są np. sprzęgła. Zamienniki części eksploatacyjnych uda się kupić od ręki za rozsądne pieniądze. Dostępne są także elementy używane. Oczywiście elementów trzeba szukać w sieci. Wizyta w przypadkowym sklepie czy szrocie może zakończyć się zdziwionym spojrzeniem personelu.
Wady i typowe usterki Suzuki Ignis - AutoRentgen
Mimo upływu lat używane Suzuki Ignis wciąż są samochodami „na czasie”. Na stylizację czy funkcjonalność aut po faceliftingu trudno narzekać. Nie bez znaczenia jest też niska awaryjność oraz powolna utrata wartości – przy odsprzedaży nie powinno być większych problemów z odzyskaniem dużej części środków zainwestowanych w auto. Na szczególną rekomendację zasługują Ignisy 4WD. Możliwości jakie na ośnieżonych drogach daje napęd na cztery koła ułatwiają przymknięcie oka na mało komfortowe zawieszenie czy spory poziom hałasu w kabinie. Oczywiście 4x4 nie jest wersją dla każdego. Kto podróżuje wyłącznie po mieście, powinien szukać Ignisa z napędem na przednią oś. Nawet dołączany napęd na tył nieznacznie podnosi spalanie oraz ogranicza dynamikę.
Polecane wersje silnikowe
Benzynowa 1.5 VVT: Bazowy Ignis nie grzeszy wgniatającymi w fotele przyspieszeniami oraz wysoką elastycznością. 99-konny 1.5 VVT jeździ nieco sprawniej, a domaga się identycznych porcji paliwa co wersja 1.3 VVT. Oba motory są trwałe – kolejne wizyty w warsztacie ograniczają się zwykle do wymiany oleju, filtrów i świec. Propozycją dla oszczędnych był Ignis 1.3 DDiS z dieslem produkowanym przez bielskie Fiat-GM Powertrain. 70-konny motor pali 4,7 l/100km. Przy wyższych przebiegach może domagać się wymiany turbosprężarki, wtryskiwaczy i rozciągniętego łańcucha rozrządu. Naprawa nie będzie problemem, gdyż silnik jest świetnie znany mechanikom, a na rynku nie brakuje części w rozsądnych cenach.
Zalety:
+ Niska awaryjność
+ Przyzwoite wyposażenie wielu egzemplarzy
+ Możliwość wybrania wersji 4x4
Wady:
- Ciasne wnętrze, mały bagażnik
- Ograniczony komfort jazdy
- Mała podaż części zamiennych
Ceny wybranych części zamiennych - zamienników:
Wahacz (przód): 100-135 zł
Tarcze i klocki (przód): 180-350 zł
Sprzęgło (komplet): 250-600 zł
Przykładowe ceny ofertowe:
1.3 VVT, 2000 r., 242000 km, 8,5 tys. zł
1.5 VVT Sport, 2003 r., 112000 km, 11,9 tys. zł
1.3 DDiS, 2003 r., 182000 km, 15,4 tys. zł
1.3 , 2007 r., 43000 km, 19,5 tys. zł