Citroen C5 II - dla Niemca?
Z czym kojarzą się niemieckie samochody? Z poprawnością, która momentami wręcz boli. A francuskie? Z przeciwieństwem aut niemieckich - i to pod każdym względem. Można za to kupić auto, które łączy te dwa kraje, a raczej chce żeby tak było. Jaki jest Citroen C5 II?
Będę nudny, ale muszę wspomnieć o reklamach tego modelu - koncern przedstawiał swoje dzieło, jako niemieckie auto skonstruowane we Francji. A to oznacza, że w praktyce powinno być niezawodne i zarazem urzekający. Przynajmniej według stereotypów. Jak jest naprawdę?
Koncern bez wątpienia poświęcił sporo czasu na stworzenie Citroena C5 II. Auto trafiło do salonów w 2008 roku, a klienci mieli tak ogromny wybór nowinek technologicznych, jak w NASA. Hydropneumatyczne zawieszenie Hydroactive III+, a w bogatszych wersjach nawet fotele z masażem - auto potrafiło wręcz rozpieszczać. Do tego Citroen wyszedł naprzeciw wszystkim, którzy hydropneumatyczne zawieszenie uważają za dzieło diabła - po raz pierwszy zaoferował też klasyczne. Te same, co w Peugeocie 407. Czy to oznacza, że C5 stał się autem idealnym? Niestety nie.
CITROEN C5 II – WIZJA NOWOCZESNOŚCI
Limuzyna Citroena wypada dużo lepiej pod względem niezawodności w stosunku do poprzedniego wariantu. Jednak do ideału i tak jeszcze sporo brakuje, bo raport TUV klasyfikuje C5 przy końcu tabeli. O ile takim raportom można ufać, bo to też jest inna kwestia. W takim razie jakich usterek można się spodziewać?
Jeśli chodzi o silniki - mogą się w nich pojawiać drobne wycieki, diesel 2.0 HDi jest dość drogi w eksploatacji, benzynowe czasami się przegrzewają, a pierwsze egzemplarze z doładowanym 1.6THP pod maską potrafią sprawiać problemy z rozrządem. Warto również pamiętać, że filtry cząstek stałych występują we wszystkich dieslach i trzeba w nich co jakiś czas uzupełniać płyn Eolys. Niestety nie kosztuje tyle, co zgrzewka wody. Usterki mechaniki dotyczą często z kolei zawieszenia. Sworznie, końcówki drążków - to główne słabe punkty. W wariantach hydropneumatycznych cały układ lubi też się niekiedy rozszczelniać. Same sfery nie są specjalnie drogie, gorzej gdy podda się pompa. Pozostałe usterki dotyczą nietrwałych przednich tarcz, parujących reflektorów, czujników ciśnienia w kołach, a czasami nawet korodującego podwozia. Czy ze względu na ryzyko usterek warto zainteresować się innym samochodem? Cóż - każde auto się psuje, a wystarczy wsiąść do Citroena C5, by szybko dostrzec, że nie jest zwykłym autem.
Z INNEJ BAJKI
Na tle niemieckiej konkurencji C5 jest jak ciuchy Maryli Rodowicz porównane do kreacji prezenterów wiadomości - pełno tu fajerwerków. Projekt deski rozdzielczej jest dość nietypowy, a centralna część kierownicy z asymetrycznym airbagiem pozostaje nieruchoma. Obraca się tylko sam wieniec. Cieszy możliwość wyłączenia zbędnego podświetlenia w nocy, a przeraża ilość użytych przycisków, szczególnie na kierownicy. Na dodatek przyciski od klaksonu są małe – w nerwach można nie trafić. W C5 stosunkowo łatwo za to dobre wyposażenie. To świetna wiadomość, szkoda tylko, że system nawigacji jest tak skomplikowany w obsłudze, a elektrycznie otwierana klapa bagażnika wolno działa. Jakość wnętrza też może i nie przegania niemieckiej konkurencji, ale użyte materiały i spasowanie mimo wszystko są tutaj naprawdę niezłe. I co najważniejsze – wszystko zostało zaprojektowane z polotem, choć moim liderem jest podświetlenie bagażnika. Lampkę można wyciągnąć i wtedy służy za latarkę – hasło „Simply Clever” Skody przy tym usycha. Jedynie obszycie kierownicy i dźwigni zmiany biegów mogłoby być nieco trwalsze. Za to o więcej finezji trudno w jakimkolwiek innym aucie. Najwięcej punktów zbierają detale.
Do wyboru jest wariant kombi oraz sedan. W tym drugim zaskakuje nietypowe rozwiązanie – wklęsła tylna szyba. Nie dość, że powiększa otwór załadunkowy, to jeszcze ponoć mniej się brudzi. Tak przynajmniej twierdzi Citroen. Jednak najwięcej niespodzianek czeka na kierowcę na drodze.
JAZDA INNA NIŻ WSZYSTKIE
Wybór jednostek napędowych jest ogromny. Najsłabszy silnik benzynowy ma 1.8l i 127KM. Do wozu kompaktowego byłby w sam raz, ale w limuzynie może co najwyżej napędzać sprężarkę klimatyzacji. Dużo lepszy wybór to 2.0l 143KM, choć moc jest dostępna tylko na wysokich obrotach. Najlepsze wrażenie sprawia doładowany 1.6THP 156KM zaprojektowany razem z BMW. Uwaga na starsze warianty – mają problem z rozrządem. Co trafiło na szczyt? Widlasty 3.0 215KM. Paliwożerny i leniwy. Diesli jest jeszcze więcej. Najsłabszy 1.6 HDi 110KM to ponury żart inżynierów, najlepiej znaleźć wariant 2.0 HDi 138-163KM (z naciskiem na ten mocniejszy). To idealny kompromis pomiędzy osiągami i spalaniem. Jego mocniejsi bracia to 2.2l 173KM oraz 2.7l 208KM. Największą ciekawostką jest jednak zawieszenie.
Klasyczne ma lekką tendencję do nadsterowności, ale kunszt tej marki stanowi Hydroactive III+. Zawsze zastanawiałem się jak sprawdza się współczesna konstrukcja hydropneumatyczna na naszych drogach. Według legend tylko czołgi i Citroeny sobie z nimi radzą. Coś w tym jest, bo w C5 doznania są zupełnie nowe. Do tej pory zastanawiam się jak udaje mu się przepływać bez większych emocji nawet po większych wyrwach. W zwykłych autach można stracić zęby.
System składa się z 7 modułów ze sferami, które zastępują amortyzatory. W ustawieniach można wybierać spośród 4 różnych wysokości zawieszenia, z tym że podczas wolnej jazdy po nierównej drodze auto automatycznie podwyższa się, a po przekroczenia 110 km/h obniża. Całość aktywnie dostosowuje się również do przechyłów nadwozia, choć przód i tak ma lekką tendencją do nurkowania. Pokusiłem się też o wciśnięcie przycisku „sport”, ale ta opcja i tak niewiele zmienia, bo samochód dalej jest po prostu komfortowy. Nieco wyraźniej reaguje jednak na nierówności. A jak się prowadzi? Układ kierowniczy nie jest majstersztykiem, ale do samego prowadzenia nie można się przyczepić. W slalomy można wchodzić zupełnie zrelaksowanym, a Citroen C5 i tak przewidywalnie się na nich zachowa. Ten samochód jest stworzony do naszych dróg.
Czy Citroen C5 łączy niemiecką solidność z francuską finezją? Nad solidnością można co prawda jeszcze trochę popracować, ale finezją wręcz zachwyca. Naprawdę ciężko jest stworzyć samochód, który ma w sobie tyle smaku, a zarazem nie roztacza wokół siebie aury koncertu Marylina Mansona. Tu wszystko ma takt. I jeśli to on jest najważniejszy, C5 szybko podbije serce swojego właściciela.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00