Citroen C1 - zabawka czy auto?
Każdy z nas ma inną wizję auta dla siebie. Można jeździć Mercedesem S600, jeśli ma się pieniądze, lansując się wśród znajomych. Żeby było śmieszniej - można też go mieć bez pieniędzy i tonąć w kredytach. Oczywiście dalej lansując się wśród znajomych. Jednak na drugim biegunie znajduje się auto, którego właściciele śmieją się z 12-cylindrowych silników - bo wystarczy im 4 razy mniej. Jaki jest Citroen C1?
Miniaturowy Citroen C1 ma tak naprawdę trzy twarze – można go też kupić pod postacią Peugeota 107 i Toyoty Aygo. Jak to możliwe? Koncern PSA wszedł we współpracę z Toyotą i stworzył francusko-japońskie trojaczki produkowane w Czechach na terenie Kolina… Choć całość brzmi dziwnie, to w rzeczywistości pomysł okazał się całkiem niezły. Toyota zarwała noce nad technologią, a koncert PSA zaoferował swoje doświadczenie w tworzeniu małych samochodów. Co z tego wyszło?
Przy pierwszym kontakcie z samochodem ciężko jest powstrzymać jedną myśl – sprawia takie wrażenie, jakby został wykonany przez wolontariuszy, a wszystkie części pochodzą z dobrowolnych datków. Producent ciął koszta na czym tylko się dało, ale w ramach rekompensaty zaoferował za to ciekawą cenę. Gdzie najbardziej czuć despotyzm księgowych? Choćby przed oczami – wycieraczka przedniej szyby jest tylko jedna. Z tyłu można się doszukać smaczków – zamiast klapy otwiera się sama szyba, ale mimo wszystko otwór załadunkowy jest spory. W przypadku cięższych zakupów z marketu może tylko przeszkadzać wysoki próg załadunku, a sam bagażnik swoją pojemnością przypomina walizkę – ma 130-139l w zależności od marki auta. Mało tego – szybę przytrzymuje jeden teleskop, a nie dwa. Zawsze to kolejne parę złotych z wartości samochodu.
Citroen C1, Toyota Aygo oraz Peugeot 107 są dostępne zarówno w wersji 3-drzwiowej jak i 5-drzwiowej, a najciekawsze w tej ostatniej jest to, że tylne szyby nie są otwierane, tylko uchylane. W przypadku elektrycznego sterowania przednich szyb kierowca nie ma też w podłokietniku przycisku od okna pasażera, ale elektronika to i tak niezbyt częsty dodatek w tym samochodzie. Estetów zdecydowanie bardziej mogą odstraszyć gołe blachy na drzwiach, choć Volkswagen stosuje podobny manewr w niektórych modelach i sprytnie go tłumaczy: „strasząca blacha to zabieg stylistyczny”. W sumie to zupełnie tak, jakby powiedzieć: „złamałem nogę, ale gips noszę po to, żeby być bardziej sexy”. Ale przecież wszystko jest kwestią gustu. Marnej jakości materiały we wnętrzu to już domena wszystkich małych samochodów, więc w tym przypadku nie ma sensu się czepiać. Trzeba przyznać, że wnętrze Citroena wygląda za to naprawdę ładnie i świeżo. A w tej jego prostocie tkwi też duża zaleta.
Wyposażenie, a raczej jego brak w sporej ilości egzemplarzy, sprawiają, że w samochodzie tak naprawdę nie ma co się psuć. W rankingach niezawodności model zajmuje dość wysokie pozycje, a użytkownicy na ogół są zadowoleni z eksploatacji. W takim razie, czy coś się w nim w ogóle psuje? Nie ma aut idealnych – u nas najbardziej narażone na zużycie jest zawieszenie, ale tu kapitulują głównie łączniki stabilizatora, a przy okazji też łożyska kół. Silniki są z kolei trwałe, choć czasem szwankuje ich osprzęt – alternator, pompa wody, a także bak paliwa miewa problemy z odpowietrzaniem. Ciężko za to wytłumaczyć korozję, która potrafi się pojawić – auto nie jest przecież jeszcze takie stare. Od częstej jazdy po mieście szybko zużywa się również sprzęgło, a nieustanne podjeżdżanie pod market ostatecznie uszkadza ograniczniki drzwi od częstego wsiadania i wysiadania z samochodu. Pozostałe usterki są raczej kosmetyką – wilgoć w lampach, przeciekające uszczelki drzwi, czy cięższa praca dźwigni zmiany biegów nie sprawiają bolesnych problemów. Warto jednak pamiętać, że C1 jest często używany na krótkich trasach i czasami posiada problem z zamkiem w drzwiach, który wyrabia się od częstego przekręcania w nim kluczyka. Sytuację ratuje za to pilot.
C1 jest jednym z najmniejszych aut w swoim segmencie, dlatego lepiej nie spodziewać się po nim nadmiaru miejsca – są lepsi w tej klasie, szczególnie jeśli chodzi o tylną kanapę i bagażnik. Warto również wiedzieć, że w wariancie 3-drzwiowym fotele trzeba ustawiać za każdym razem od nowa po wpuszczeniu pasażerów na tylną kanapę, bo oparcia nie posiadają pamięci położenia. Jednak z drugiej strony – jak często ktoś będzie jeździł z tyłu? Z przodu dość łatwo można znaleźć sobie wygodną pozycję za kierownicą. Szkoda tylko, że przeważnie bez komfortowych dodatków, bo nawet o klimatyzację jest momentami ciężko. Mimo tego – zdarza się. Niestety wspomaganie układu kierowniczego również nie było standardem, choć obracanie kierownicą nie jest tak wielkim koszmarem, bo C1 bije większość podobnych aut na głowę swoją niską masą własną.
U niektórych trojaczków z Kolina dostępny był diesel 1.4 HDi, jednak nie dość, że jest rzadkim gościem w tym aucie, to jeszcze zupełnie bezsensownym. W salonie był drogi, a obsługa serwisowa dużo bardziej skomplikowana i kosztowna na tle jednostki benzynowej – jego zakup raczej się nie zwraca. Ta ostatnia konstrukcja została za to stworzona przez Toyotę - ma 1.0l i 68KM. Auto jest jednym, wielkim cięciem kosztów, dlatego lepiej zapomnieć o dobrym wygłuszeniu wnętrza – przez nadkola dociera do uszu każdy obrót koła, a silnik wyje niemiłosiernie na wysokich obrotach, jednak do jego pracy ciężko się przyczepić. Co prawda ma tylko 3 cylindry, ale chętnie napędza auto. Lubi pracę na wysokich obrotach, w przeciwieństwie do kierowcy i pasażerów przez panujący wtedy huk. Silnik nie boi się też niskich obrotów - dość szybko zbiera się i nie ma większych problemów z podjeżdżaniem pod większe wzniesienia. Spalanie? Średnio łatwo można zmieścić się w 5.2l/100km. Krótki rozstaw osi i dość twarde, choć sprężyste zawieszenie, zachęcają by zaszaleć małym C1 wśród drogowych serpentyn. Mimo niewielkiej mocy samochód potrafi dostarczyć na nich szczyptę radości, choć z drugiej strony mógłby być zestrojony nieco bardziej miękko, skoro jest tylko miejskim autem do spokojnego przemieszczania się.
Citroen C1 nie chce nawet udawać wyszukanego pojazdu, który zniewala użytymi materiałami oraz wyposażeniem, bo nie o to tutaj chodzi. Przez to jedni kierowcy cieszą się z luksusowych aut, a inni z C1. A co w nim takiego radosnego? Po prostu – jest dobry w tym, do czego został stworzony. Do jazdy po mieście i taniej eksploatacji.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00