BMW Serii 7 E65 - arystokracja pełną parą?
Farmaceuci robili kiedyś eksperymenty na królikach, a BMW postanowiło zaszaleć i zrobiło je na swoich klientach. Dzięki temu powstał samochód o przepychu, jakiego nigdy dotąd w tej marce nie było. I jak na ironię teraz można go kupić z drugiej ręki w cenie budżetowego auta miejskiego z salonu. Jakie jest BMW Serii 7 E65?
Chris Bangle miał zrewolucjonizować samochody BMW i zrobił to, tylko sprawy trochę wymknęły się spod kontroli. Klasyczna Seria 7 E38, którą jeździł James Bond, zmieniła się w zwaliste auto z pajęczym odwłokiem. A najlepsze jest to, że kiedyś budziła mnóstwo kontrowersji, a dziś opatrzyła się i prezentuje się po prostu nowocześnie. To pokazuje jak wizjonerski był ten projekt w swoich czasach. W Europie BMW Serii 7 E65 zostało jednak chłodno przyjęte, ale nie ma sensu rozmawiać o wyglądzie – w końcu to rzecz gustu.
Auto nieźle sprzedawało się w Azji oraz Stanach Zjednoczonych, a miłośnicy nieco bardziej klasycznego projektu mogą pokusić się o znalezienie wersji po liftingu z 2005 roku – wóz został wtedy nieco ugrzeczniony. Co jeszcze oferuje ten samochód? Wielkie gabaryty, bo standardowa wersja mierzyła ponad 5m długości. A jeśli to za mało – jest jeszcze wersja Long, dłuższa o 14cm. Problemy ze znalezieniem miejsca parkingowego oferuje w standardzie podobnie jak mnóstwo innych komfortowych dodatków. Ale z czego wynika tak atrakcyjna cena pierwszych egzemplarzy?
JEST HACZYK
Błędem jest kupowanie BMW Serii 7 E65 za pieniądze uskładane w skarpecie, z których po zakupie nic nie zostanie. Ten samochód jest jak zwierze – można je mieć za niewielkie pieniądze, ale później na karmę i weterynarza pójdzie majątek. We flagowym modelu z Bawarii tą karmą i weterynarzem jest paliwo oraz serwis, które trzeba wziąć pod uwagę. Tak swoją drogą - co konkretnie się psuje?
Chyba najwięcej problemów sprawia elektronika, bo to komputer na kołach. Szwankuje choćby wyposażenie, centralka sterująca silnikiem, podgrzewanie foteli, automatyczna skrzynia biegów (szarpie)… W przypadku tej ostatniej może pomóc zmiana oprogramowania. Jeśli problemy nie znikną, to wydatek będzie już znacznie większy. Drogie w obsłudze jest też zawieszenie. W klasycznym warto zwrócić uwagę na wszystkie elementy gumowo-metalowe i wahacze. Z kolei w pneumatycznym lubią zawodzić amortyzatory, które kosztują krocie. Silniki benzynowe są paliwożerne, ale z reguły trwałe – ich bolączką jest głównie system Velvematic oraz w porywach osprzęt. Temat diesli jest bardziej skomplikowany – we wszystkich serwisu wymaga zwykle układ zasilania, doładowanie i przewody, które lubią pękać. Najtrwalszy jest 6-cylidrowy motor rzędowy o pojemności 3.0l, klasyka gatunku w wykonaniu BMW. Z kolei skrajne opinie budzi wersja V8 o oznaczeniu 740d. Miewa problemy z uszczelką pod głowicą. Warto też pamiętać, że 8 cylindrów w układzie widlastym to 8 wtryskiwaczy, dwie głowice i w tym przypadku również dwie turbosprężarki – koszty serwisu potrafią być gigantyczne. Nieco bardziej dopracowana jest wersja 745d, która trafiła do sprzedaży po liftingu. Choć utrzymanie może przerazić, to nie mogę się oprzeć jednej myśli – nie warto bać się takich aut, bo wtedy wszyscy jeździlibyśmy VW Passatem. A Seria 7 ma całkiem sporo do zaoferowania.
JAK Z BAJKI
BMW Serii 7 jest wulgarne zarówno z wyglądu, jak i w środku. Przepych jest ogromny i dawno nie jeździłem autem, które było tak bezkompromisowe - tu liczy się tylko luksus. Swoją drogą kierowca Serii 7 musi być naprawdę leniwy, bo tu wszystko robi się „samo”. Drzwi automatycznie domykają się, przyciskami można zasłaniać okna roletami, klapa bagażnika zdalnie otwiera się i zamyka, a po zajęciu miejsca na kanapie wysunie się zagłówek... To auto żyje! Nawet nie ma w nim do wyboru manualnych skrzyń biegów, są wyłącznie automaty.
Po zajęciu miejsca za kierownicą do głowy wpada jeszcze jedna myśl - gdzie są wszystkie przyciski? Wnętrze jest tak awangardowe jak nadwozie i przycisków praktycznie wcale nie ma. Jest za to pokrętło iDrive. Steruje systemem multimedialnym, do którego są podpięte wszystkie funkcje samochodu. Jego obsługa podczas jazdy nie ma nic wspólnego z przyjemnością. Ale z drugiej strony - lepsze jedno pokrętło z pokręconym menu, niż konsola przypominająca klawiaturę komputera.
Mimo tego, w środku można poczuć się świetnie. Materiały są doskonałe, miejsca wszędzie pod dostatkiem, a wygłuszenie przepuszcza do uszu tylko przyjemne mruczenie silnika. Jednak czy tak kolos może dawać przyjemność z jazdy?
PRAWDZIWE BMW
Auto stawia na komfort, ale zarazem zapewnia świetne prowadzenie. W slalomie zachowuje się przewidywalnie, a układ kierowniczy pomaga wyczuć zamiary Siódemki na drodze. Prawdziwa radość zależy jednak od silnika.
Bardzo często można spotkać 3-litrowego diesla. Nie wróżyłem 218KM sukcesów pod maską, ale albo ten motor faktycznie jest tak dobry, albo idealnie dogaduje się ze skrzynią biegów, która wyciska z niego wszystkie możliwości. 8s do setki to niezły wynik przy takiej masie, a i średnie spalanie można zamknąć w 10l/100km. Podobne zużycie paliwa pozwala osiągnąć 745d. Generuje jednak dodatkowo genialne osiągi, ale jego serwis jest drogi.
Motory benzynowe idealnie pasują do charakteru tego auta. dość częstym gościem jest wariant V8 - pięknie brzmi, jest elastyczny i ma dużą rezerwę mocy. Nieco oszczędniejszy jest rzędowy silnik 3.0l, ale nawet dla koneserów coś się znajdzie - pod maską może pracować 12 cylindrów.
Ten cały obraz najlepiej podsumować w jeden sposób - BMW Serii 7 po prostu się nie cacka. Auto jest wulgarne, wielkie, świetnie wyposażone i nowoczesne. Łatwo można mu ulec, bo w tej cenie ciężko o drugi taki samochód. Trzeba tylko uważać, żeby… nie przeliczyć się.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00