BMW Serii 5 E60 - czasowstrzymywacz
Współczesny świat jest tak wyluzowany i wszechstronny, że wspiera chyba wszystkie dziedziny, którymi człowiek może się interesować. Przez to jedni fascynują się samochodami, a inni sztuką czy informatyką i technologią. Jest jednak firma, która wpadła na pomysł, by połączyć ze sobą te dziedziny. Jakie jest BMW Serii 5 E60?
Seria 5 została wprowadzona przez Bawarczyków w 1972 roku. A że mamy już 2013, to na przestrzeni lat widać, jaki ten ruch był dobry – auto stało się wyjątkowo popularne w segmencie Premium. Marce zrobiło się jednak gorąco w 2003 roku. Czemu właśnie wtedy? Ponieważ wypuściła na rynek Serię 5 E60, którą stworzył kontrowersyjny designer Chris Bangle. Dziennikarze zmieszali auto z błotem na prezentacji, a klienci… pokochali je za nietypowy charakter! Ale czy faktycznie każdy znajdzie w tym samochodzie coś dla siebie?
Pamiętam, jak jakiś czas temu Chris Bangle skrytykował w wywiadzie designerów motoryzacyjnych za bezpłciowość ich projektów. Mówił, że społeczeństwo przyzwyczajone jest do jakiejś formy, która nie zmienia się, bo wszyscy boją się ją przełamać – przez to świat jest nudny i bazuje na przyzwyczajeniach. Bangle postanowił to zmienić dzięki BMW, przez co jedni zaczęli go uwielbiać, a inni szukali w Internecie numeru do płatnego mordercy. BMW Serii 5 E60 (E61 dla wersji kombi) jest przykładem takiego łamania stereotypów, który na rynku przyjął się i odniósł spory sukces. Dzięki temu miłośnicy sztuki znajdą coś dla siebie, bo ten samochód tak naprawdę jest rzeźbą i symbolem zerwania z konserwatyzmem. Przez ostatni czas BMW produkowało wyważone, sportowe auta i nagle powstało coś takiego – skomplikowane przetłoczenia, przednie lampy głęboko wcinające się w błotniki oraz zderzenie delikatnych krzywizn z ostrymi jak brzytwa liniami. Ten wóz nie przypominał żadnej innej limuzyny. I wcześniejszych dzieł BMW również – był po inny, również w środku. W zależności od wersji – wnętrze może oferować mnóstwo gadżetów lub straszyć niezliczonymi zaślepkami. Jedna cecha pozostaje jednak zawsze niezmienna – klimat panujący w przedziale pasażerskim jest po prostu surowy, ale w przyjemny, modernistyczny sposób. Człowiek wchodzi do auta i pierwsze, co wpada mu do głowy, to myśl: „Wow, coś nowego”. A potem zaczyna zastanawiać się, czy mu się podoba. Dla pasjonatów sztuki w sam raz, bo auto jest naprawdę zastanawiające. A co firma przygotowała dla fanów informatyki?
Odpowiedź na te pytanie również znajduje się we wnętrzu. Wystarczy wsiąść i rozglądnąć się dookoła. Gdzie są wszystkie przyciski? No właśnie – nie ma. Na tle swojego poprzednika, Seria 5 E60 jest jak mała czarna porównana do ciuchów Maryli Rodowicz – ascetyzm auto zawdzięcza jednemu, prostemu rozwiązaniu. Nazywa się iDrive. Ten tajemniczy system jest pokrętłem, które kręci się, wciska i porusza w różne strony. Przy okazji zarządza praktycznie wszystkimi funkcjami samochodu, a dostępne opcje serwuje na ekranie. Dzięki temu na desce rozdzielczej zostały tylko niezbędne przyciski i pokrętła, czyli praktycznie żadne. Mnóstwo osób krytykowało iDrive ze względu na to, że logiką dorównuje ściąganiu spodni przez głowę, ale wystarczy poobcować z autem dłuży czas, by szybko stwierdzić, że iDrive w sumie ma sens. Ba – jest do tego całkiem logiczny. Gdyby go nie było, to kokpit Serii 5 zapewne przypominałby ten z Dreamlinera z powodu miliona przycisków – tak wiele ustawień oferuje to auto. Te wszystkie nowinki szczególnie ucieszą właśnie miłośników technologii, ale to nie wszystko, co marka dla nich przygotowała.
Każdy egzemplarz był konfigurowany w salonie indywidualnie pod klienta, dlatego wątpię, czy kiedykolwiek staną koło siebie na parkingu dwie, identyczne Serie 5 E60. Takie możliwości daje głównie wyszukane wyposażenie. Już najtańsza wersja nie zasługiwała na to, by mówić o niej, że swoim bogactwem dodatków dorównuje bryczce konnej – wręcz przeciwnie. Komplet poduszek powietrznych włącznie z kurtynami, klimatyzacja, odtwarzacz CD z monitorem czy kontrola trakcji – na upartego wcale nie trzeba było jej doposażyć, bo oferowała naprawdę sporo. Ale dodatki kusiły, szczególnie, że dopłaty wymagały też choćby tak prozaiczne rzeczy, jak podstawki pod kubki. Na szczęście na liście opcji znalazły się też te bardziej wyszukane - domykanie drzwi staje się coraz popularniejsze w tej klasie aut, jednak wyświetlacz HUD, który prezentuje hologramy z informacjami na przedniej szybie to dalej rzadki i intrygujący dodatek. Do tego wystarczy dorzucić programowalne przyciski, powalające możliwości elektrycznej regulacji topowych wariantów foteli, czy zapisywanie informacji w kluczyku, by stwierdzić, że Serię 5 E60 szybko pokochają miłośnicy gadżetów. Nie można jednak zapominać, że nie chodzi tutaj o sprawianie radości miłośnikom sztuki i nowoczesnych technologii – dobry samochód ma przede wszystkim cieszyć na co dzień. Czy w tej kwestii limuzyna BMW też się broni?
Zależy w jakim kontekście zadaje się pytanie. Jeśli chodzi o serwis, to bliżej będzie do płaczu niż radości. Nie oznacza to jednak, że wóz jest awaryjny – pod tym względem wypada przeciętnie. Tu chodzi o koszty ewentualnych napraw. Zawieszenie nie dość, że jest wielowahaczowe, co winduje koszty, to jeszcze wykorzystuje aluminium – podobnie jak niektóre elementy nadwozia. Z kolei usuwanie awarii elektroniki czasem przypomina strzelanie harpunem do ryb przy plaży z zawiązanymi oczami – nie dość, że trudno jest trafić, to można jeszcze niechcący uszkodzić coś innego. A zdarzają się awarie zarówno systemu iDrive oraz ekranu na konsoli, jak i problemy z czujnikami skrętu, czujnikami parkowania, kontrolą trakcji i elektroniczną blokadą układu kierowniczego. Łatwo można się domyślić, że ta ostatnia niestety unieruchamia auto. A silniki są trwałe? Diesle cierpią na typowe bolączki – głównie koło dwumasowe i doładowanie. W motorach szwankuje jednak również osprzęt i zdarzają się problemy z napędem rozrządu oraz uszkodzonymi kolektorami. O wszystkim można jednak chociaż na chwilę zapomnieć, gdy odpali się silnik i ruszy z miejsca.
Pod maską BMW Serii 5 mogły pracować motory benzynowe 2.2l - 5.0l o mocach 170-507KM w sportowej wersji M, oraz diesle 2.0l – 3.0l oferujące od 163 do 286KM. Ten ostatni wariant ma podwójne doładowanie. Częstym gościem pod maską jest 6-cylindrowy silnik wysokoprężny o oznaczeniu 530d – ma 218KM i 500Nm momentu obrotowego. Łatwo na niego trafić, podobnie jak na słabsze diesle, dlatego miłośnicy jednostek benzynowych mają nieco bardziej ograniczone pole manewru. Ale czy mogą się zrazić do 530d? Osobiście za dieslami nie przepadam, ale tu po odpaleniu silnika wpadła mi do głowy jedna myśl: „To oby na pewno jest motor wysokoprężny?”. Jednostka pracuje równo i subtelnie, a wnętrze jest tak dobrze wygłuszone, że wręcz można wychodzić z domu, żeby w nim odpoczywać. Klimat jest co prawda surowy, ale fotele pozwalają zapomnieć o bożym świecie. „Jedynka”, trochę „gazu” – silnik zaczął wydawać z siebie delikatny i przyjemny pomruk, a auto ruszyło do przodu. Nieco brutalniejsze operowanie prawą stopą wystarczyło, by Seria 5 z 3-litrowym dieslem pokazała swoje drugie oblicze – jednostka chętnie wkręciła się na obroty i bez namysłu pchnęła auto gwałtownie do przodu. Wskazówka obrotomierza zaczęła szaleć po tarczy, a diesel wyraźnie dawał do zrozumienia: „Masz jeszcze co do mnie jakieś wątpliwości?”. Wielowahaczowe zawieszenie i adaptacyjny układ kierowniczy tylko utwierdzały w tym, że pod względem prowadzenia BMW dopracowuje swoje auta do perfekcji. A trakcję może poprawić dodatkowo napęd na wszystkie koła XDrive, który występuje w niektórych egzemplarzach.
Trochę sztuki nowoczesnej, informatyki i motoryzacji – BMW Serii 5 E60 tak naprawdę jest wybuchową mieszkanką z różnych dziedzin. A jaki jest efekt końcowy? Cóż – auto na rynku przyjęło się i mimo, że ze sceny zeszło w 2010 roku to… dalej mogłoby stać w salonie.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00