Audi S5 - niepozorna adrenalina
Są ludzie, którzy kochają się obnosić. Mogą to robić na kilka sposobów. Paris Hilton przepada za noszeniem swojego psa pod pachą i wożenia go różowym Bentley'em. Ale są i tacy, którzy zadowolą się chodzeniem po mieście w cekinowym płaszczu. Na plecach może przy okazji mrugać LEDowy napis "I love Las Vegas". Druga grupa ludzi ma gdzieś gwiazdorzenie. Dla nich powstało Audi S5, które dużo może, ale zachowuje to dla siebie.
Wśród samochodów szczególnie dobrze widać jedną zależność. Im krótsze jest przyspieszenie od 0 do 100km/h, tym bardziej makabryczna jest cena. Przez to wszystkie auta, które zadowolą się maksymalnie 5-sekundami, kosztują w salonie straszne pieniądze. Sytuacja nieco zmienia się na rynku wtórnym, bo po 3 latach za połowę ceny można postawić sobie wyczynowe auto, które dalej wygląda jak nowe. A to oznacza, że Audi S5 staje się ciekawą i w miarę przystępną propozycją.
Audi kazało długo czekać na współczesne coupe klasy średniej. W końcu w 2007 roku pojawiło się Audi A5. Powstało na platformie MLB i dzisiaj można kupić je w kilku postaciach: 2-drzwiowej, cabrio oraz 5-drzwiowego sportback'a. Model co prawda przeszedł facelifting w 2011 roku, ale nawet pierwsze wersje ciągle prezentują się ładnie i świeżo. Zresztą nic w tym dziwnego - nad designem czuwał znany Walter de Silva. I choć auto w praktycznie każdej wersji jest szybkie, to są też warianty szczególnie pożądane.
I TAK TRZEBA MIEĆ PIENIĄDZE
Producent tak naprawdę stworzył dwie, wyczynowe propozycje - mocną i mocniejszą. RS5 to wyjątkowo rzadki gość na rynku wtórnym, ale już nieco popularniejsza wersja z literką S przy cyfrze potrafi przerazić na pierwszej prostej. I choć egzemplarze z początku produkcji są sporo tańsze niż w salonie, to i tak trzeba mieć pieniądze - na zakup oraz serwis.
Najwięcej problemów mogą spowodować uszkodzenia elektroniki. S5 jest jak komputer NASA, dlatego koszt serwisu jest uzależniony od rodzaju awarii, niektóre nie zawsze łatwo zdiagnozować. Nawet diody LED (szczególnie tylne) potrafią się wypalać, a przecież miały ponoć świecić wiecznie.
Części pasują ze zwykłej wersji, ale nie wszystkie. Wiele z nich jest dedykowanych do tego wariantu i kosztują majątek. Sam serwis widlastej ósemki pod maską potrafi nadszarpnąć budżet, do tego konstrukcja tego silnika nie jest wolna od wad. Czasem zdarzają się usterki układu zapłonowego oraz rozrządu, ale i tak bardziej irytuje zbierający się nagar. Motor traci wtedy moc, czasem przechodzi w tryb awaryjny i wymaga przeczyszczenia.
Ze względu na agresywny tryb jazdy stosunkowo często trzeba będzie zaglądać do układu hamulcowego, choć nasze drogi i tak wyjątkowo bezlitosne są dla zawieszenia. Przy okazji mogą pojawić się też drobne luzy w przekładni kierowniczej.
IDEALIZM RZĄDZI
Urok zakupu Audi S5 polega między innymi na tym, że to jedna z flagowych wersji tego modelu. Dzięki temu można liczyć na naprawdę niezłe wyposażenie – od nawigacji, poprzez climatronic i skórzaną tapicerkę, a na wyszukanych systemach jezdnych kończąc. Szczególnie jedno mocno rzuca się tu w oczy – bez elektroniki ten wóz nie byłby sobą. Multimedialny system MMI przypomina trochę kostkę Rubika – jedni go kochają, a inni nienawidzą. Jednak wystarczy nauczyć się nim posługiwać, by szybko dojść do porozumienia. Niepozorne pokrętło z obstawą kilku przycisków nadzoruje kilkaset funkcji auta, dlatego jest czym zarządzać, a po liftingu system został uproszczony. Przy okazji konsola nie jest nadmiernie obładowana przyciskami, bo bez MMI zapewne przypominałaby kokpit Boeinga.
Samochód ma też jednak drobne wady. Płytki schowek w podłokietniku pewnie nie każdemu będzie przeszkadzał. Podobnie jak marna widoczność do tyłu – są przecież czujniki i kamera. Gorszy temat to za to ilość miejsca na tylnej kanapie. W coupe i cabrio to nieistotne – brak tylnych drzwi sugeruje, że pasażerowie mimo wszystko nie są mile widziani, dlatego nie powinni narzekać na przestrzeń. Jednak w wersji 5-drzwiowej mogłoby być im wygodniej. Również bagażnik nie należy do największych w klasie, ale tak naprawdę wystarczy wcisnąć niepozorny przycisk z napisem „start”, żeby zrozumieć jedno – Audi S5 jest samochodem dla kierowcy, a nie pasażerów.
KOCHA EMOCJE
Wersja sprzed liftingu ma pod maską klasyczną V-ósemkę o pojemności 4.2l. Moc? 354KM. To w zupełności wystarcza, żeby po około 5.0s zobaczyć na liczniku pierwsze 100km/h i przyspieszać z impetem do 250km/h. Wóz oczywiście chętnie jechałby dalej, ale konstruktorzy bali się, że kierowcy z miłości do tego auta zostawią własne rodziny, dlatego ograniczyli prędkość elektronicznie. Tyle w teorii. Jak sprawa wygląda w praktyce?
Audi S5 ma dwie natury i serwuje iście wyczynowe możliwości na drodze - człowiek w ogóle nie czuje się w nim spięty. Podczas spokojnej jazdy do wnętrza dochodzi tylko cichy bulgot silnika, materiały są świetnej jakości, a pozycja za kierownicą wręcz doskonała. Śmiało można się odprężyć, wyruszyć spokojnie na miasto i włączyć swoją ulubioną muzykę, bo jest na czym jej słuchać – system audio pracuje jak sala koncertowa. Jednak wystarczy musnąć mocniej pedał gazu, by samochód pokazał swoją drugą naturę.
Po krótkim namyśle automatycznej skrzyni biegów, motor wskakuje na obroty, a niski bulgot zmienia się w subtelny ryk z układu wydechowego. Nadwyżka mocy jest naprawdę ogromna i auto natychmiast wciska w fotel z takim impetem, że człowiek zapomina, który mamy rok. Nim zrozumie co się dzieje, sportowe Audi szykuje się do przekraczania kolejnej setki na godzinę. A najlepsze jest to, że wóz nie jest wyłącznie mistrzem prostej.
W slalomach czuć, jak człowiek i maszyna potrafią być jednym organizmem. Mało jest aut, które prowadzą się tak pewnie i przewidywalnie. Układ kierowniczy serwuje bezbłędne informacje płynące z drogi, a genialny napęd na wszystkie koła sprawia, że S5 nawet na ostrzejszych łukach sunie pewnie jak Pendolino z Wrocławia do Warszawy. Soczysty dźwięk silnika tylko dodaje całości pikanterii i właśnie wtedy człowiek zdaje sobie sprawę, że kupił prawdziwe dzieło inżynierii.
Duża moc w połączeniu ze świetnymi osiągami sprawia, że niestety coraz więcej egzemplarzy S5 jest po prostu zużyta. Zakup zadbanego auta sprawi jednak sporo radości. Dlaczego? Samochód nie ma problemu z codziennym życiem – pomieści kilku pasażerów i bagaże na dalszy wypad. A po godzinach sprawi mnóstwo frajdy na drodze. To świetny kompromis pomiędzy osiągami i praktycznością. Jego wisienką na torcie jest motor V8, a to coraz rzadsze połączenie, bo do władzy dochodzi mniejszy V6. Dlatego aż żal nie skorzystać.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00