Audi A4 B8 - urzeka, czy odpycha?
Po drogach poruszają się dwa typy kierowców. Pierwszy typ uwielbia, gdy przechodnie pokazują na niego palcami. Dlatego jeżeli ma pieniądze, to kupuje Pagani Zondę, a jeżeli ich nie ma, to zadowala się jaskrawo-zielonymi alufelgami do swojego leciwego auta. I kilkoma spoilerami. Drugi typ jest z kolei dużo spokojniejszy, dlatego wystarczy mu estetyczne auto, które ma klasę i szyk. Ot - choćby takie z półki Premium rodem z Niemiec. Jakie jest Audi A4 B8?
Model A4 został wprowadzony przez Audi jako następca 80-ątki. Generacja o oznaczeniu B8 ujrzała światło dzienne w 2007 roku w nadwoziu sedan zbudowanym na płycie MLB. Kombi Avant dołączyło do gamy rok później, choć jego możliwości przewozowe są słabe ze względu na przeciętny bagażnik o pojemności 490. Jednak w jego przypadku to nie wada – Avant ma mnóstwo stylu, przez co w ogóle nie przypomina naczepy od TIRa. I co tam, że bagażnik jest niewielki – unoszona klapa zawsze jest praktyczniejsza niż niewielka pokrywa sedana. Co ciekawe – nawet ultrasportowa wersja RS4 jest sprzedawana w nadwoziu kombi, a jeśli 450KM to zbyt wiele – wśród sportowych wariantów jest jeszcze słabszy S4. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Choć od premiery minęło już trochę lat, to A4 B8 jest produkowane do dzisiaj. Co prawda w 2011r. przeszło zauważalny face lifting, ale mimo wszystko dalej jest tym samym autem i nie trąci myszką. Ale czy warto rozważyć jego zakup stojąc u bram komisu?
AUDI A4 – STARA SZKOŁA
Jeśli chodzi o stylistykę A4, to da się ją podsumować w kilku słowach – generacja B8 wygląda tak, jakby była zaprojektowana przez dzieci ekipy od B7. Przejęły one dobry gust po tatusiach, ale dorzuciły do projektu szczyptę młodzieńczego szaleństwa. Styl jest ten sam, ale design stał się dużo świeższy, nieco bardziej sportowy i zaczepny. Osoby niezainteresowane motoryzacją pewnie nie zauważą większych różnic pomiędzy A4 B7 oraz B8. Wyraziste tylne światła, ogromny grill, który wygląda tak, jakby spijał kałuże z drogi oraz klasyczna linia – obie generacje są podobne. Jednak B8 mimo wszystko trudno odmówić większej ilości uroku, a jego właściciele cenią go właśnie za wysmakowany oraz stonowany styl.
Pamiętam jak kiedyś poszedłem porozmawiać z dealerem na temat A4 B8, które właśnie weszło do salonów. Dawno nie widziałem w oczach takiego podekscytowania, gdy sprzedawca mówił o dziennych światłach LED, które sprawiają, że inni kierowcy usuwają się z drogi… Fakt, wtedy pomysł był całkiem świeży, a obecnie dość łatwo o A4 z drugiej ręki z tego typu reflektorami. O bogate wyposażenie również nietrudno, choć warto czasem usiąść i pomyśleć chwilę ile to wszystko kosztowało w salonie. Lista dodatków był gruba jak Trylogia Sienkiewicza, a niektóre dodatki dziwią – mimo wysokiej ceny bazowej producent kazał płacić nawet za alarm i multimedialną kierownicę. Ale cóż – w końcu nie każdy może mieć Audi. Jednak, czy dopracowanie modelu sprawia, że się nie psuje?
ZAWSZE JEST RYZYKO
A4 B8 jest jeszcze dość młodym autem, dlatego usterki dopiero zaczynają się w nim pojawiać. Zdarza się, że łożysko przednich kół wymaga wymiany, czasem plastiki skrzypią we wnętrzu, lub multimedialny system MMI zawiesi się – model ma naprawdę sporo elektronicznych gadżetów, jednak takie usterki są tylko kosmetyką. Auto póki co gwarantuje stosunkowo bezproblemową eksploatację o ile wybierze się odpowiedni silnik.
Benzynowe jednostki są trwalsze i tańsze w serwisowaniu od tych wysokoprężnych. Ich słabe punkty to napęd rozrządu, doładowanie i w niektórych przypadkach cewki. Jednak na aukcjach internetowych aż roi się od ogłoszeń dotyczących sprzedaży diesli. 2.7TDI oraz 3.0TDI to dość rzadkie okazy, które miewają głównie problemy z rozciągającym się łańcuchem rozrządu, doładowaniem oraz filtrem cząstek stałych. Mimo tego gwiazdą aukcji jest 2.0 TDI. I tu pojawia się problem – motor świetnie sprawdza się w tym aucie i łatwo go kupić, jednak jest kapryśny. A w jego przypadku wartość takiej kapryśności często można porównać cenowo do wakacji na Teneryfie dla całej rodziny. Jego głowica ma tendencję do pękania i obsiadania, filtr cząstek stałych po 100km potrafi się zapchać, a pompa oleju jest awaryjna. O kapitulacji tej ostatniej informuje kontrolka ciśnienia oleju, tylko często oznacza zarazem zatarcie silnika i przy okazji generalny remont za straszne pieniądze. Wytarte popychacze zaworowe oraz uszkodzone cewki wtryskiwacza tylko dopełniają całości, ale jak to w życiu bywa – na wszystko jest sposób. Filtr cząstek stałych można wyciąć za około 2000zł, a co do reszty przypadłości – w najświeższych modelach zostały usunięte. Tak przynajmniej twierdzi Audi.
KOMFORT PRZEDE WSZYSTKIM
Audi A4 ma jedną, sporą zaletę – jest na tyle duże, że bez problemu można uważać je za reprezentacyjną limuzynę, ale zarazem na tyle małe, że do manewrowania po mieście nie potrzebuje ulic wielkości Sahary. W skrócie – zostało uszyte na miarę. Ma to jednak swoje wady, ponieważ na tylnej kanapie jest ciasno, a o upchnięciu na niech trzech osób lepiej zapomnieć – wysłuchiwanie bluzgania podczas jazdy nie jest przyjemne. Za to kierowca i pasażer przedniego fotela nie mają na co narzekać. Fotele są świetnie wyprofilowane i dobrze trzymają ciało w zakrętach. Nawet długa podróż mija w A4 jak krótki wypad za miasto, a kierowca czuje się przyjemnie obudowany przez kokpit. Początkowo może tylko przerazić spora ilość przycisków i świecących światełek, ale całość jest intuicyjna. Nie licząc multimedialnego systemu MMI. Jego działanie można porównać do przydomowego składziku – wrzuca się do niego wszystko, co jest pod ręką, by w pokoju był większy porządek. Z MMI jest identycznie – zbędne funkcje z kokpitu zostały przeniesione właśnie do niego. Składa się z pokrętła, kolorowego wyświetlacza i kilku przycisków, a dzięki niemu łatwiej można zapanować nad ogromem możliwości samochodu. Przynajmniej w teorii, bo jest ich razem ponad 1000 i słowo „panika” naprawdę tu pasuje. W wersjach po liftingu producent uprościł MMI, ze względu na przerażenie większości kierowców.
Jak to w Audi – na użyte materiały nie można narzekać, choć w niektórych wersjach metalowe wstawki naśladuje tylko lakierowany plastik. Na szczęście został ładnie wykonany. Auto pozwala poczuć się naprawdę komfortowo z kilku względów. W B8 poprawiono zawieszenie w stosunku do B7. Jest wielowahaczowe, ale lepiej wybiera nierówności. Co prawda jego zestrojenie jest dość sztywne, choć w przyjemny sposób łączy komfort ze sportem. I jeszcze te wyciszenie wnętrza… Nawet silniki diesla nie męczą. Najłatwiej trafić na 2.0TDI, który pomimo awaryjności świetnie radzi sobie w tym aucie. Wariant 140/143-konny łączy niezłe osiągi z niskim spalaniem, a jeśli 9.3s do „setki” to zbyt dużo – jest też wersja 170-konna. O wariant 2.7TDI oraz 3.0TDI już trudniej, a po słabsze moce lepiej nie sięgać, ponieważ samochód staje się ospały. Z kolei benzynowe silniki oferują genialną kulturę pracy i niezłą elastyczność. Można wybierać spośród pojemności 1.8, 2.0, 3.0 i 3.2l, większość jest doładowana.
Audi A4 opakowuje nowoczesne rozwiązania technologiczne rodem z Niemiec w klasykę. Co prawda nie wszystkie są trafione, ale przy odpowiednim podejściu do zakupu i omijaniu ryzykownych wersji, samochód odwdzięczy się luksusem z półki Premium i trwałością. Co do designu - jedni wolą patrzeć na złote sukienki wysadzane kłującymi w oczy cekinami, a inni – zwykłą, „małą czarną”. I A4 B8 właśnie nią jest. Pasuje do każdej okazji.