Alfa Romeo Brera - pasja na pokaz?
Pozory mogą mylić. To zupełnie jak z dziennikarzami motoryzacyjnymi. Odbierają jakąś ciekawszą testówkę z parku prasowego i pod hipermarketem są uważani za milionerów - a do tego większości daleko. Ale nie trzeba jeździć rzadkim samochodem testowym, żeby zostać przypisanym do elity, wystarczy kupić sobie auto, które tylko drogo wygląda. Jaka jest Alfa Romeo Brera?
Włosi mają w sobie coś, co pozwala im projektować piękne samochody. Gdyby mogły nosić ubrania, to większość trafiłaby na okładkę Vogue’a. Brera też zalicza się do takich aut – to rzeźba na kołach. Jest w tym wszystkim tylko jeden zgrzyt. Sportowa Alfa wcale wysoko się nie ceni. Mimo, że by pewnie chciała.
To zabawne, ale w cenie urzekającej Brery można kupić zwykły, nudny i brzydki kompakt z podobnego rocznika, który w salonie był dużo tańszy. Z czego to wynika? Z obawy. I w pewnym sensie to nie jest głupie.
ALFA ROMEO BRERA – NIC NIE JEST DOSKONAŁE
Wiele osób po prostu boi się włoskiej motoryzacji, a szczególnie Alfy Romeo, wokół której krążą skrajne opinie. Nie ma bezawaryjnych samochodów, ale zarazem sama Brera nie jest jeżdżącą awarią. Trzeba tylko oswoić się z kilkoma charakterystycznymi usterkami.
Awarie elektroniki nie są niczym nowym we współczesnych samochodach. W Alfie szwankują różnorakie czujniki, np. ten od poduszek powietrznych. Niektóre z nich mogą być niestety bardzo kosztowne. Zdarzają się też problemy z pękającymi przewodami hamulcowymi, wyciekami z układu kierowniczego, wahaczami, amortyzatorami i łożyskami. Na co cierpią silniki? Benzynowe, prócz wysokiego spalania, mają problem ze zbierającym się nagarem (1.75l). Pojawiają się też awarie rozrządu (2.2l), z kolei w dieslach szwankuje doładowanie, koło dwumasowe i klapy w kolektorze dolotowym.
To wszystko jednak nie przeszkadza w tym, by w Alfie Romeo Brera wyglądać jak milioner. Zresztą za projekt odpowiada studio Giugiaro, co mówi samo za siebie. Ale czy warto w ogóle kupić ten samochód?
TRZEBA COŚ POCZUĆ
Nie będę pisał, że Alfa Romeo Brera jest kapryśna ale piękna i kupuje się ją sercem. Nie zrobię tego, bo wszyscy tak piszą i do tego to nieprawda. Żeby zainteresować się nią, trzeba po prostu lubić takie auta i to jest podstawa. To wóz dla ludzi, którzy przekładają szał na drodze ponad rozsądną eksploatację. I to się ceni – bo oni po prostu kochają auta, a Brera i inne jej podobne wręcz krzyczą: „Za moją kierownicą siedzi ktoś, kto docenia ponad 100-letnią historię motoryzacji”. Dlatego wady schodzą na dalszy plan. Tylna kanapa jest, ale najlepiej żeby jej pasażerowie nie mieli głów i nóg. Jak na ironię do zajęcia na niej miejsca zachęca wolne, elektrycznie składane oparcie przedniego fotela – zbędny gadżet.
Praktyczne rozwiązania to również słaba strona Brery. Bagażnik ma 300l pojemności i nie można otworzyć go przyciskiem z zewnętrz. Pewnie jest gdzieś w środku? Owszem – ale trzeba się go zdrowo naszukać, znajduje się w schowku… Do całości dochodzą jeszcze wysokie ceny fabrycznych części. Więc co w Alfie urzeka?
Ten samochód gwarantuje świetny klimat. Ilość miejsca z przodu jest wystarczająca, sportowe fotele są świetne, konsola została skierowana ku kierowcy, a użyte materiały zniewalają – czuć sportowy szyk. A to jeszcze nie koniec.
Alfa Romeo Brera jest na tyle elitarnym samochodem w swojej rodzinie, że nie trudno o bogato wyposażony egzemplarz z drugiej ręki. A co, jeśli ktoś jest uprzedzony do przedniego napędu w sportowym samochodzie? Na to też znajdzie się lekarstwo – wystarczy znaleźć wersję z napędem Q4. Jest oparty o samoblokujący mechanizm Torsen (podobnie jak w niektórych Audi) i działa świetnie. Mimo tego lekki niedosyt pozostaje, gdy autem wyruszy się w trasę.
MOGŁO BYĆ LEPIEJ
Do emocji, które budzi Brera najlepiej pasuje benzynowy motor 3.2l V6, który oferuje 260KM. Jego dźwięk to prawdziwa symfonia, ale mimo wszystko po tak dużej mocy w niewielkim samochodzie można spodziewać się lepszych osiągów. Jednak ta jednostka i tak gwarantuje mnóstwo zabawy, moc rozwija równomiernie. Mina zrzędnie tylko na stacji benzynowej.
Alfa z ciężkim V6 jest lekko podsterowna na łukach, choć prowadzi się przewidywalnie, resorowanie jest dość sztywne. Nieco łatwiej okiełznać lżejsze, rzędowe motory – doładowany 1.75 200KM i 2.2 185KM. Oba są niestety mniej trwałe od widlastego brata, ale wariant 200-konny szybko można polubić. Spontanicznie reaguje na polecenia kierowcy szczególnie na wyższych obrotach. Jednak w Brerę można wyposażyć też w diesla.
Nie jestem fanem jednostek wysokoprężnych w sportowym aucie, ale JTDm to całkiem udana i żwawa konstrukcja. Mniejszy 2.0l ma 4 cylindry i 170KM, a większy – 5 cylindrów i 200/210KM. Jest też przy okazji wyraźnie droższy w obsłudze. Oba motory są zrywne i mimo wszystko pasują do charakteru auta. Nie kręcą się jak warianty benzynowe, ale lubią pracę na obrotach i mają rezerwę mocy. Zabawę psuje tylko nieco zbyt brutalna kontrola trakcji i skrzynia biegów, która mogłaby być precyzyjniejsza.
Alfa Romeo Brera nie jest doskonała, ale za to stanowi odzwierciedlenie samochodu stworzonego z pasją, którego można bez problemów używać na co dzień. Jest na tyle praktyczna, że nie trzeba posiadać w garażu drugiego auta i wygląda na dużo droższą, niż jest w rzeczywistości. Dzięki temu sąsiedzi wezmą was za milionerów – a to spory komplement w czasach kryzysu.
Niniejszy artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy TopCar, która użyczyła auto ze swojej aktualnej oferty do testu i sesji zdjęciowej
http://topcarwroclaw.otomoto.pl/
ul. Królewiecka 70
54-117 Wrocław
e-mail: top-car@neo.pl
tel: 71 799 85 00