Z Warszawy do Paryża bez tankowania!
Któż z nas nie lubi wyzwań? My stanęliśmy przed twardym orzechem do zgryzienia. Skromne 55 litrów oleju napędowego w baku i... 1600 kilometrów do pokonania! Z prostej kalkulacji wynika, że podczas próby średnie spalanie nie będzie mogło przekroczyć 3,43 l/100km. Czy ambitny plan uda się zrealizować?
Kierowcy marzą o oszczędnych samochodach. Marzą o nich również producenci aut, którzy w folderach reklamowych nadużywają słów „oszczędność”, „efektywność”, „wydajność” i „ekologia”. Życie pokazuje, że nie zawsze deklaracje przekładają się na stan faktyczny. Zdarzają się też miłe niespodzianki.
Czynnik ludzki
Kluczowy wpływ na zużycie paliwa ma oczywiście kierowca. Od jego poczynań zależy, czy w zbiorniku powstanie wir, czy też do wtryskiwaczy będą tłoczone śladowe porcje paliwa. Niskiemu zużyciu sprzyjają zmiany biegów przy niskich obrotach, umiarkowane tempo podróżowania oraz płynna jazda, która jest nierozerwanie związania z koniecznością uważnego obserwowania sytuacji na drodze.
Czy każdy samochód nadaje się do oszczędzania? Nie każdym pojedziemy o kropelce, ale w każdym odpowiednim stylem jazdy możemy zbić spalanie nawet o 20-30%. Czy każdy kierowca może jeździć oszczędnie? Jak najbardziej. Trzeba przede wszystkim chcieć. Kilka tygodni temu sprawdziliśmy, jak z oszczędzaniem paliwa radzi sobie 170-konna Skoda Superb Combi 2.0 TDI. Duże i ciężkie auto ze zautomatyzowaną skrzynią DSG teoretycznie niezbyt dobrze nadaje się do tego typu eksperymentów. Z tym większym uznaniem przyjęliśmy wyniki poniżej 4 l/100km.
Teraz postanowiliśmy pójść krok dalej – zweryfikujemy ile można zyskać, mając do dyspozycji mniejszy i lżejszy samochód z dużo słabszym silnikiem oraz ręczną skrzynią. Na tapetę trafiła Skoda Octavia Combi 1.6 TDI z pakietem Green tec. Również ten samochód nie jest idealny do oszczędzania paliwa. Aerodynamika nadwozia typu kombi jest mniej doskonała niż w wersji liftback. Zabrakło także pakietu Green Line, czyli ogumienia o obniżonych oporach toczenia, systemu odzyskiwania energii, obniżonego zawieszenia, elementów poprawiających aerodynamikę oraz wydłużonego piątego biegu do oszczędnej jazdy w trasie. Obecny na pokładzie Octavii Green tec składa się „tylko” z systemów start – stop oraz odzyskiwania energii podczas hamowania, jak również opon o obniżonych oporach toczenia. Niewiele, ale musi wystarczyć.
Czas próby
Celem jest sprawdzenie, czy popularny model samochodu w często wybieranej wersji silnikowej będzie w stanie pokonać 1600 kilometrów bez konieczności uzupełniania paliwa. Dokładnie tyle dzieli Warszawę i Paryż. Zadanie na pozór wydaje się łatwe. W końcu to niemal wyłącznie jazda autostradami. W przypadku testowanego samochodu deklarowana średnia w cyklu pozamiejskim wynosi jednak 3,6 l/100km – jeżeli okaże się zgodna z prawdą, paliwa zabraknie na opłotkach stolicy Francji. Do tego zakładamy, że podczas próby nie będziemy podróżowali w tempie utrudniającym życie innym kierowcom. Uprzedzając fakty możemy napisać, że drugi cel został w pełni zrealizowany. Podczas wyprawy nikt nie próbował ponaglać Octavii światłami bądź sygnałem dźwiękowym, a za czeskim kombi ani razu nie uformował się kondukt poirytowanych kierowców.
Fatalne prognozy
Przed rozpoczęciem próby tankujemy Octavię pod korek. Do samochodu będącego na „głębokiej” rezerwie udaje się wlać 53,5 litra oleju napędowego. Oznacza to, że na dnie zbiornika musiało więc chlupotać jeszcze kilka litrów paliwa. Zbiornik Octavii ma 55 litrów pojemności, a kolejne kilka można wcisnąć do systemu odpowietrzenia oraz rury nalewowej. W najbardziej optymistycznym wariancie na pokładzie samochodu możemy więc mieć nawet 58-60 litrów ropy. Cóż z tego, skoro prognozowany zasięg wynosi zaledwie 720 kilometrów. Aby zrealizować plan, trzeba będzie „wyczarować” brakujące 880 kilometrów. Oszczędzania paliwa nie ułatwiają korki na trasie wylotowej ze stolicy. Podjeżdżamy kilkanaście metrów, by po chwili znów się zatrzymać. System Start - Stop dwoi się i troi, ale średnia z pierwszych kilometrów to i tak 5,6 l/100km.
A ja rosnę i rosnę
Wreszcie udaje się przebić na autostradę A2. Zajmujemy prawy pas, a komputer pokładowy prosimy o wyświetlanie chwilowego zapotrzebowania na paliwo. Rozpoczynamy badanie, przy jakich prędkościach Octavia jest najbardziej oszczędna. Gwoli ścisłości dodajmy, że test rozpoczęliśmy w dniu odebrania samochodu, więc czasu na zapoznanie się z jego charakterystyką było jak na lekarstwo. Podczas przyspieszania staramy się nie wkręcać silnika powyżej 1750 obr./min. Najkorzystniejszy stosunek zużycia paliwa do prędkości jazdy stwierdzamy w przedziale 80-90 km/h. Ze zbiornika ubywa wówczas 2,8-4,0 l/100km. Oczywiście wszystko zależy od kąta nachylenia drogi. Zdarza się, że na podjazdach chwilowe spalanie skacze do 6 l/100km. Na szczęście na Mazowszu teren nie jest nadmiernie pofałdowany, więc średnie spalanie spada z każdym kilometrem, a zasięg wzrasta. Po 20 kilometrach od startu z wyświetlacza na desce rozdzielczej odczytujemy 4,2 l/100km i 950 km.
1310, 1390, 1400, 1430, 1450... Imponujące wartości, jednak wciąż zbyt niskie, by marzyć o zrealizowaniu planu. Pocieszający jest jednak fakt, że przewidywany zasięg rośnie wraz ze wskazaniami drogomierza. Po dwóch godzinach od startu mamy powód do radości. Pokonaliśmy 138 km, a komputer Octavii twierdzi, że na paliwie znajdującym się w baku powinniśmy być w stanie pokonać kolejne 1470 km. Daje to łącznie 1608 km. Wystarczy na dotarcie do Paryża bez tankowania!
Coraz lepiej
Średnie zużycie paliwa ustabilizowało się na poziomie 3,3 l/100km. Prognozowany zasięg staje się coraz bardziej optymistyczny. Po 145 km od startu widzimy już imponującą wartość 1500. Komputer pokładowy chyba oszalał... 1550, 1570, 1580... Po dwustu kilometrach przebiegu widzimy obłędne 1600 km zasięgu. A to jeszcze nie koniec. Szczytową wartością okazuje się 1620 km zasięgu! Szczerze powiedziawszy nie spodziewaliśmy się, że oprogramowanie komputerów pokładowych przewiduje możliwość wyświetlenia takiej wartości. W końcu zasięg zaczął topnieć. Najważniejsze, że ilość paliwa w zbiorniku powinna z nawiązką wystarczyć do zrealizowania planu. Udało się wypracować bufor na blisko 230 ponadplanowych kilometrów.
Oszczędzanie za dnia
Test maksymalnego zasięgu rozpoczęliśmy w późnych godzinach popołudniowych. Do Niemiec docieramy w środku nocy. Musicie uwierzyć na słowo, że zadanie nie należało do łatwych. Jazda w tempie 80-90 km/h opustoszałymi autostradami dłuży się niemiłosiernie. Do tego równie wolno jadący samochód wygląda po prostu dziwnie. Za dnia wtopienie się w tłum okazało się dużo łatwiejsze. Mało tego, poranny tłok na niemieckich autostradach pozwolił na obniżenie średniego spalania do 3,1 l/100km przy średniej prędkości 80 km/h. Po wjechaniu na odcinek o mniejszym natężeniu ruchu wracamy do wyjściowych 3,3 l/100km.
Poważny kryzys
Nawigacja postanawia przeprowadzić nas do Paryża przez teren Holandii i Belgii. Na przedmieściach Maastricht wiemy, że była to najgorsza z możliwych decyzji. Droga w przebudowie i koszmarny korek w piątkowe popołudnie błyskawicznie konsumują z trudem wypracowaną nadwyżkę zasięgu. Na granicy holendersko-belgijskiej pozostało nam 38 kilometrów zapasu. Jest źle. Jeden większy korek przed Paryżem może oznaczać, że cała wyprawa pójdzie na marne. Na szczęście mamy jeszcze 1/4 zbiornika i prawie 400 km drogi, więc zostało sporo czasu na walkę o podniesienie zasięgu. Ustawiamy się za wolno jadącą ciężarówką, która z prędkością 80 km/h prowadzi nas niemal do granicy z Francją. Teraz dosłownie każde muśnięcie pedału gazu musi być przemyślane. Szczególnie irytujące są sytuacje, w których inni kierowcy zmuszają nad do naciśnięcia na hamulec. Przecież to strata energii! Naszym sprzymierzeńcem okazały się długie i liczne zjazdy na autostradzie do Paryża. Lekko rozpędzając samochód tw początkowej fazie wzniesienia, a następnie wysprzęglając i wykorzystując pęd oszczędzamy cenne krople paliwa. Po kilku takich manewrach wskazania zasięgu wzrosły o 15 kilometrów. Jazda dłuży się, ale cierpliwość została wynagrodzona - bufor zasięgu wzrósł do 70 km. Ruch na dalszej drodze do Paryża jest duży, więc "spacerowe" tempo udaje się utrzymać praktycznie do samej stolicy Francji.
Do Paryża docieramy po 20 godzinach i 32 minutach. Pokonaliśmy 1600 km ze średnią prędkością 77 km/h. Na tym dystansie Octavia spaliła średnio 3,3 l/100km. Po dotarciu do celu komputer twierdzi, że w baku mamy paliwa na kolejne 70 km. 1670 km zasięgu robi wrażenie. Najprawdopodobniej udałoby się pojechać jeszcze dalej. Przy ponownym tankowaniu pod korek do baku Octavii udaje się wlać 52 litry. Oznacza to, że komputer z dużym wyprzedzeniem informował o kończącym się zasięgu. Skoda Octavia Combi 1.6 TDI spisała się na medal. Samochód wykazał się nie tylko imponującą oszczędnością. Złego słowa nie możemy powiedzieć również o ergonomii, funkcjonalności, przestronności czy chociażby wyprofilowaniu foteli - nawet na tak długiej trasie nie są w stanie wywołać bólu w plecach.
Cel wyprawy trudno uznać za wymarzone miejsce do jazdy samochodem. Na wąskich ulicach Paryża panuje kompletny chaos. Każdy jeździ w sposób, jaki uznaje za stosowny, a przepisy są tylko pobieżnie respektowane. Paryżanie są natomiast mistrzami parkowania. Bez pomocy czujników parkowania i kamer cofania z łatwością wpasowują swoje auta w luki między innymi samochodami. Wbrew obiegowym opiniom odległość nie zawsze jest szacowana metodą kontaktową, czego najlepszym dowodem są zderzaki Octavii – paryską przygodę zakończyły bez najmniejszej nawet rysy. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie pełnego widoku Wieży Eiffla. Niestety mglisty i deszczowy dzień nie pozwolił na ujrzenie 324-metrowego symbolu Francji w pełnej okazałości.
Czy warto oszczędzać?
Trasę z Warszawy do Paryża pokonaliśmy bez tankowania. Skoda Octavia 1.6 TDI zużyła na niej średnio 3,3 l/100km. W drodze powrotnej zmieniamy strategię. Na autostradach Francji oraz Belgii utrzymujemy – o ile to możliwe i bezpieczne – maksymalną dozwoloną prędkość. Po przekroczeniu niemieckiej granicy wykorzystujemy okazję do dalszego zwiększenia prędkości, jak również solidnego oczyszczenia filtra DPF, który nie znosi mało dynamicznej jazdy z wykorzystaniem niskich obrotów.
Podkręcamy tempo, celując przynajmniej w 140-160 km/h. Na odcinku bez ograniczenia prędkości stwierdzamy, że 105-konna Skoda względnie żwawo przyspiesza do 180 km/h. Według GPS-u samochód osiąga 196 km/h, czyli nieco więcej niż deklaruje producent. Czas zdjąć nogę z gazu – przy jeździe z gazem w podłodze komputer informuje o chwilowym spalaniu na poziomie 15 l/100km.
1000 kilometrów między Paryżem i Berlinem udało się pokonać ze średnią prędkością 109 km/h. Samochód spalił 5,6 l/100km. Na wysokości stolicy Niemiec kolejny raz zmieniamy strategię. Sprawdzamy, ile paliwa można zaoszczędzić, a ile czasu stracić, jadąc z ustaloną na tempomacie prędkością 110 km/h. Na pokonanie 580 km Octavia potrzebowała sześciu godzin. Ze zbiornika ubywało średnio 4,8 l/100km. Mimo próby utrzymywania 110 km/h średnia prędkość wyniosła 98 km/h. To następstwo korka, który po wypadku powstał na niemieckiej autostradzie oraz obecności punktów poboru opłat za przejazd w Polsce – na jednym z nich tracimy kilka minut. Niestety operator autostrady uznał, że do obsługi klientów wystarczą dwie czynne bramki na siedem możliwych. Do sprawnej obsługi nie wystarczą...
Śpiesz się powoli
Jazda z umiarkowanymi prędkościami po autostradach stwarza świetne warunki do obserwowania wydarzeń wokół samochodu oraz przemyśleń. Na odcinku kilkuset kilometrów byliśmy trzykrotnie wyprzedzani - z dużą różnicą prędkości - przez białą S-klasę z Rosji oraz Lexusa GS z białoruskimi tablicami rejestracyjnymi. Dwukrotnie mijały nas nowy Focus ST z Wrocławia oraz czarne Camaro. Z pewnością doszło do większej liczy „spotkań”, ale wymienione samochody były dosyć charakterystyczne, a co za tym idzie – łatwe do zapamiętania. Ich kierowcy jechali z prędkościami znacznie przekraczającymi nasze 110 km/h. Przez postoje – na tankowanie lub z innych powodów – tracili jednak wypracowaną przewagę. Wniosek? Na autostradzie dużo bardziej korzystne od jazdy z wysokimi prędkościami okazuje się umiarkowane tempo i brak postojów, a także także utrzymywanie prędkości, która wyeliminuje konieczność odwiedzenia stacji paliw w drodze do celu.
Różnicę w spalaniu między superoszczędną jazdą i płynnym, ale względnie szybkim podróżowaniem trudno uznać za kolosalną. Walcząc o każdą kroplę zredukowaliśmy spalanie do 3,3 l/100km, co było okupione niską średnią prędkością - 78 km/h. Zwiększenie średniej do 98 km/h „kosztowało” 1,5 litra paliwa więcej na każdych stu kilometrach. To naprawdę uczciwa cena.