Z polskim akcentem - Peugeot 508
Ostatnio moja rodzina poprosiła mnie o pomoc w znalezieniu nowego samochodu. Opel Insignia? Nie, za dużo ostatnio jej wszędzie jeździ. BMW Serii 3? Trochę drogie. Klasyczny Volkswagen Passat? Rodzinka się skrzywiła... To może Lexus IS?? Nie, bo sąsiad takiego ma... Wśród sterty katalogów zawieruszył się jeszcze ten z Peugeotem 508. Tym razem padło pytanie: "A co to jest?".
No właśnie… Peugeot 508 wszystko zrobił nagle. Nagle pojawił się na rynku, nagle zaczął się sprzedawać i nagle przybywa go na drogach. A czym jest? Samochodem, chciałoby się powiedzieć, ale w rzeczywistości można stwierdzić, że 508 to owoc romansu modelu 407 i 607, stanowi zupełnie nową konstrukcję. Jego gabaryty są jednak dość nietypowe. Przy BMW Serii 3 wygląda jak Robert Burneika stojący obok Edyty Herbuś, a na tle Mercedesa Klasy E… chciałoby się powiedzieć, że jest odwrotnie, ale to nieprawda. 508 jest od niego niewiele mniejszy.
W klasie średniej do niedawna Ford Mondeo był nienaturalnie wielki, tymczasem 508 przerósł wersję hatchback i niewiele zabrakło mu do sedana. Oczywiście przełożyło się to na ilość przestrzeni wewnątrz. Z tyłu można siedzieć w kasku, a i tak miejsce na głowę jeszcze zostanie. Nogi na nogę co prawda już założyć nie można, ale przynajmniej żadna z nich nie ścierpnie podczas podkulania, bo pomiędzy kanapą a oparciem fotela odległość również jest spora. I to nie dlatego, że kierowca jest dzieckiem i ma fotel przysunięty do samej kierownicy. Z tyłu jest wygodnie nawet wtedy, gdy z przodu siedzi ktoś pokroju Tomasza Kota. A gdy zamiast 4 przyjdzie przewieźć 5 osób? Zmieszczą się! W tylnej części auta podłoga jest prawie płaska, a na środkowym miejscu kanapy musiałby usiąść ktoś naprawdę duży, żeby skrajni pasażerowie zaczęli złośliwie sapać.
Zaskoczyło mnie podejście Peugeota do projektu wnętrza. Deska rozdzielcza modelu 407 wyglądała jak ciastko oblepione mrówkami, bo tyle było na niej drobnych przycisków. Dla odmiany w 508 na kokpicie nie ma praktycznie nic. Można popstrykać sobie radiem i panelem klimatyzacji. Zarówno jedno jak i drugie jest bardzo proste w obsłudze, choć pokrętła od sterowania temperaturą wnętrza są trochę zbyt czułe. W takim razie co stało się z resztą funkcji samochodu? Zostały „zamknięte” w pokrętle sterującym przy podłokietniku, które jest połączone z ekranem. Całość trochę przypomina iDrive z BMW, bo pokrętło obraca się i przesuwa w przeróżnych kierunkach, przerażając tym samym każdego, dla kogo słowo „komputer” zostało wymyślone przez czorta rogatego. Co z pakownością? Bagażnik jest szeroki i płaski, ma 515l. Fakt, mógłby być trochę większy, ale coś za coś - przynajmniej ilość miejsca w kabinie zachwyca.
Materiały i ich spasowanie naprawdę zasługują na oklaski – są porządne i miłe w dotyku, ponadto wyglądają jak milion euro. To niesamowite jak bardzo ten samochód został dopieszczony i to nie przez byle kogo – nad designem czuwał… Adam Bazydło – Polak! Ciężko jest mi się jednak powstrzymać od myśli, że projektem wnętrza rządzą skrajności. O ile sam kokpit jest pusty i czytelny, to ilość przycisków na kierownicy wręcz zadziwia. Do tego sterują różnymi funkcjami i początkowo można się trochę pogubić. Po czasie okazuje się jednak, że ich rozmieszenie jest dość logiczne. Swoją drogą – Francuzi mają to do siebie, że chcą być oryginalni. Choćby dlatego mówią na komputer „ordinadeur” w odróżnieniu do większości innych narodów. Dlatego oryginalne rozwiązania można zaleźć także we wnętrzu 508 – gdzie są przełączniki do sterowania wysokością świateł, czy systemami jezdnymi? W schowku koło lewej nogi kierowcy. Poważnie! Nietypowo został również zaprojektowany zestaw wskaźników. U niektórych producentów można wśród nich znaleźć tylko obrotomierz, prędkościomierz i wskaźnik ilości paliwa. Chociaż z tego ostatniego też najchętniej by zrezygnowali. W 508 nie dość, że jest wskaźnik temperatury oleju, to jeszcze został on uzupełniony o miernik temperatury chłodziwa. Jednak do uruchamiania czujnika deszczu trzeba się przyzwyczaić – w wielu samochodach przyciśnięcie prawej dźwigni w dół uruchamia jednorazowy cykl wycieraczek, a w 508 włącza się sensor. Jednak czy 508 jest ładny?
407 miał zaczepny wygląd z ogromną „lwią paszczą”. Była na tyle kontrowersyjna, że jedni uważali, że służy do połykania innych samochodów, a inni – że idealnie nadaje się do zlizywania kałuż z drogi. W 508 pozostał duży grill, ale z dyskretnym napisem „Peugeot” wygląda co najmniej jak biżuteria z metką Swarovskiego. Dlatego ciężko tutaj o złośliwości, bo całe auto z drapieżnego samochodu zmieniło się w klasyczną i zgrabną limuzynę. Zresztą są na to dowody – ostatnio 508 obsługiwał spotkania Rady Unii Europejskiej, a teraz będzie służył Komitetowi Olimpijskiemu. Gdyby nie wyglądał dobrze, to zamiast przewozić dostojników, byłby nagrodą w teleturnieju.
Gdy odbierałem samochód i dowiedziałem się, że ma pod maską 1.6-litrowego diesla, to chciałem wrócić do domu. 112KM w 1,5-tonowym aucie? To śmieszne. Jednak później zacząłem się śmiać z siebie, a nie z 508. Nie wiem jakim cudem, ale on naprawdę jedzie z tym silnikiem. 240Nm momentu obrotowego wchodzi do akcji już od 1500 obr./min. jednak wyraźny zastrzyk mocy czuć od około 1700-1800 obr./min. Do 100km/h samochód chętnie przyspiesza nawet na niskich przełożeniach i ciężko mieć do niego jakiekolwiek pretensje. Słabnie powyżej około 120km/h i właśnie wtedy czuć niewielką moc. Wyprzedzanie staje się wtedy po prostu trudne. Ale z drugiej strony w Polsce i tak jeździ się wolniej, bo taka prędkość na naszych drogach jest czymś w rodzaju skoku na bungee bez liny. Sam dźwięk silnika nie jest co prawda powalający, ale za to kabina jest tak dobrze wyciszona, że aż można zacząć słyszeć w niej głosy. Dzięki temu podróżowanie tym autem jest naprawdę przyjemne. Komfort tylko podkreśla podwozie.
Drobne nierówności nie docierają do kabiny, bo zawieszenie tak dobrze je wybiera. Mało tego – nawet jazda po kostce brukowej nie zmusza to zażycia leków psychotropowych po kilku minutach jazdy, bo również nie męczy. Czy to oznacza, że auto jest komfortowe, ale niestety prowadzi się jak tratwa na morzu? Nie, bo wielowahaczowe zawieszenie tylne dba o dobry kontakt z drogą i na łukach wbrew pozorom można sobie pozwolić na wiele. Jednak to nie jest samochód sportowy i nie łamie praw grawitacji – dobrze o tym pamiętać.
Ceny 508 zaczynają się od 78 800zł. Testowy egzemplarz był jednak wart już ponad 96 000zł. Czy to dużo? Zależy od budżetu, ale na tle konkurencji to rozsądna propozycja. Zresztą w przypadku Peugeota można również liczyć na rabaty w zamian za ładny uśmiech. Auto ma 6 poduszek powietrznych, ABS, ASR i ESP, a także dwustrefową klimatyzację automatyczną i wiele innych dodatków. Za dopłatą można mieć nawet skrętne reflektory oraz wyświetlacz Head-Up Display rodem z myśliwca. Niestety zestaw nie obejmuje karabinu maszynowego na kierowców wymuszających pierwszeństwo. Mimo wszystko zakup nowego samochodu zawsze jest trudną decyzją, bo na rynku jest ich po prostu za dużo. Moja rodzinka dalej nie wie co kupić, choć 508 ma jedną, naprawdę dobrą kartę przetargową – styl z wyższej półki.
Artykuł powstał dzięki uprzejmości salonu KIM Sp. z o. o. we Wrocławiu, Autoryzowanego Dealera marki Peugeot, który udostępnił samochód ze swojej kolekcji do testu i sesji zdjęciowej.
Peugeot KIM Sp. z o. o.
ul. Łagiewnicka 13
50-512 Wrocław
e-mail: kim@kim.wroc.pl
Tel. 71/ 33 66 000