Wysyp nowości Hyundaia w Paryżu. Naszym faworytem jest i30 Fastback N
Hyundai w ostatnich latach przyzwyczaił nas do tego, że na targach i pokazach ekscytujących nowości z jego logo nie brakuje. Nie zawiódł też podczas Paris Motor Show 2018. Co zaprezentował?
Dobra passa Hyundaia zaczęła się kilka lat temu wraz z debiutem trzeciej generacji modelu i30. To wtedy producenci największych europejskich marek zaczęli spoglądać na Hyundaia z nieukrywaną obawą. Dzisiaj sytuacja wygląda tak, że koreańska marka nie tylko depcze po piętach Europejczykom w najważniejszych segmentach, ale także w wielu z nich wyznacza standardy.
Na targach w Paryżu nie było inaczej. Pomimo tego, że wielu znaczących producentów zrezygnowało z wystawiania się w stolicy Francji, to Hyundai po raz kolejny nie przepuścił okazji, aby zademonstrować motoryzacyjnemu światu swoją siłę. Czym – po raz kolejny – nas zaskoczył?
Dobrze znane nowości na poważnie
Trudno wybrać najbardziej interesującą nowość na stoisku koreańskiej marki, bo było ich kilka, a każda imponuje w zupełnie inny sposób. Na części wystawienniczej nazwanej Performance mogliśmy oglądać najnowsze wcielenie sportowej linii modelowej N – tym razem to i30 N w wersji Fastback. Ten oczywisty konkurent dla Skody Octavii RS prawdopodobnie zaskoczy nawet tych, którzy jeździli N-ką w wersji hatchback. Dlaczego? Cywilny Fastback prezentuje inną charakterystykę jazdy i prowadzenia względem hatchbacka, ma twardsze zawieszenie, zmodyfikowaną pracę układu kierowniczego oraz inne zachowanie w ciasnych łukach – po prostu jest bardziej nastawiony na przyjemność z jazdy niż komfort, choć tego drugiego nie brakuje.
Skoro więc i30 N hatchback został okrzyknięty przez znawców jednym z najlepszych hot hatchy na rynku, to odmiana Fastback może rzucić na ten obraz nowe, ostrzejsze światło. Na to właśnie liczymy i już nie możemy doczekać się testu w redakcji!
Litera N dla wszystkich
Nowości spod znaku sportowej litery Hyundaia było więcej. Niedługo cywilna odmiana i30 może przestać taka być poprzez doposażenie jej w specjalny pakiet N Line. Nie chodzi tu jednak jedynie o wizualne uatrakcyjnienie, tak jak w przypadku linii S line w Audi. U Hyundaia pakiet oznacza: zmianę zderzaków na większe, ze spoilerami i dyfuzorami, podwójną końcówkę układu wydechowego, ale także agresywniejszą reakcję silnika na gaz i twardsze zawieszenie, a także lepszą trakcję dzięki oponom Michelin Pilot Sport. Nas ciekawi, kiedy N Line dostępny będzie w innych modelach tej marki, może na przykład w Tusconie?
Jutro dostępne już dziś – modele z napędami alternatywnymi
W strefie Progress postawiono samochody związane z najbliższą przyszłością motoryzacji, a więc zasilane alternatywnymi źródłami energii. Oczywiście, znalazł się tutaj dobrze znany wszystkim pionier Hyundaia w dziedzinie elektryfikacji, czyli Ioniq. Jednak był on jedynie tłem dla dwóch nowości z segmentu crossoverów. Jakich?
Pierwszą z nich był model Kona Electric – co prawda na tegorocznych targach w Poznaniu mieliśmy już pierwszy kontakt z tym pojazdem, tym razem jednak został zaprezentowany w wersji produkcyjnej. Elektryczna odmiana crossovera Hyundaia różni się od wersji spalinowej sporą ilością detali, stąd też na ulicy łatwo będzie rozróżnić wersję EV od tej z konwencjonalnym napędem. Najbardziej w oczy rzuca się „zaklejony” grill, malowany w kolorze nadwozia oraz pełniejsze felgi, które powodują mniejszy opór aerodynamczny. Wewnątrz nie znajdziemy lewarka skrzyni biegów, a jedynie pokrętło trybów jazdy. Również zegary są właściwe dla wersji elektrycznej.
Kona Electric będzie dostępna w dwóch wariantach mocy silnika, z czym związany jest również maksymalny zasięg. Podstawowa wersja będzie miała 135 KM mocy oraz zasięg na poziomie 300 km. Jeśli to dla nas za mało, można wybrać wersję o mocy aż 204 KM i z realnym zasięgiem 470 km. Prędkość maksymalna została w obu odmianach ograniczona do 170 km/h, a maksymalny moment obrotowy również jest identyczny i wynosi 395 Nm. Zwłaszcza biorąc pod uwagę mocniejszy wariant, są to naprawdę imponujące wyniki, porównywalne z mocnymi dieslami, niedostępnymi w tym segmencie samochodów.
Kolejną nowością w wersji produkcyjnej był w Paryżu Hyundai Nexo. Nigdy o nim nie słyszeliście? Nic dziwnego. To samochód zasilany ogniwami paliwowymi na wodór, a jak pewnie dobrze wiecie, w Polsce wodoru zatankować się nie da. Stąd też Nexo nie będzie oferowany w sprzedaży w naszym kraju – na razie. A na jakim etapie są aktualnie samochody wodorowe?
Nexo, podobnie jak Kona, jest crossoverem. Pomimo podobnych gabarytów, znacznie różni się od Kony wyglądem, który jest zdecydowanie bardziej futurystyczny – ten efekt podbijają światła do jazdy dziennej LED poprowadzone przez całą dolną krawędź maski oraz trójkątne lampy tylne z transparentnymi kloszami. Wnętrze Nexo łudząco przypomina to zastosowane w elektrycznej Konie.
Silnik Nexo – zasilany ogniwami paliwowymi – osiąga moc 163 KM i maksymalny moment obrotowy na poziomie 395 Nm. Jaka jest przewaga samochodu wodorowego nad ładowanym z gniazdka? Po pierwsze zasięg – maksymalnie Nexo z pełnymi zbiornikami wodoru może pokonać aż 666 km według normy WLTP, to znacznie więcej niż Kona Electric w mocniejszej wersji z wydłużonym zasięgiem. Ładowanie elektrycznego crossovera Hyundaia ze stacji szybkiego ładowania zajmuje około godziny (od 0-80%), a zbiorniki z wodorem da się zapełnić w kilka minut. Jednak jest parametr, w którym elektryki są górą – przyspieszenie. Hyundaiowi Kona sprint od 0 do 100 km/h zajmuje 7,6 sekundy, a modelowi Nexo – aż 9,2 sekundy.
W Polsce nie będziemy mieli alternatywy i z tych dwóch kupić będziemy mogli tylko elektryczną Konę, jednak w innych krajach Europy to właśnie różnica w tych parametrach będzie najpewniej decydowała o ostatecznym wyborze jednego z dwóch crossoverów.
Koncept gotowy do wyjazdu na drogi
Ucztą dla oczu w ostatniej części stoiska Hyundaia był oczywiście concept car Le Fil Rouge, który był popisem możliwości designerów koreańskiej marki. Model ten nie odnosi się ani nie zapowiada żadnego modelu, jest jedynie drogowskazem dla odbiorców w kwestii kierunku podążania stylistyki aut Hyundaia w kolejnych latach. Trzeba przyznać, że wizja ta jest bardzo ekscytująca. I choć samochody koncepcyjne są często mocno oderwane od rzeczywistości, w tym przypadku Le Fil Rouge wydaje się być wyjątkowo bliski realiom jazdy po publicznych drogach. Może powstanie konkurent dla Stingera?
Nowy znaczy prawdziwy
Choć w Paryżu Hyundai nie zdecydował się na pokazanie żadnego zupełnie premierowego modelu, co byłoby adekwatne do rangi imprezy, to jednak – prezentując aktualną gamę nadchodzących gotowych modeli – pokazał, że po pierwsze nie zamierza zwalniać tempa w kwestii rozwoju oferty, a jednocześnie będzie atakował segmenty przez niektórych producentów zaniedbane, zapomniane czy niezauważone. Zarówno elektryczna Kona, jak i i30 N Fastback nie będą sprzedawane tak często jak Tuscon czy cywilna odmiana i30, to jednak koreański producent udowodnił w Paryżu, że dysponuje ciekawymi propozycjami dla na prawdę bardzo szerokiego grona odbiorców.