Wysokoprężna dynamika miejska
Getz to przykład klasyki miejskiego samochodu. Spokojna, stonowana linia nadwozia (po liftingu sprzed roku) raczej nie przyciąga uwagi, ale z drugiej strony nie można odmówić jej swoistej, miejskiej elegancji i funkcjonalności. Spore lustra wsteczne, dobra widoczność z wnętrza i szerokie listwy boczne oraz czarne wstawki plastiku w zderzakach przydadzą się w miejskiej dżungli, podobnie zresztą jak niewielki promień skrętu.
We wnętrzu funkcjonalnie, ale trochę smutnawo i miejscami nieco tandetnie. Jednak to co najciekawsze w tym modelu kryje się pod maską. Sercem niewielkiego miejskiego auta Hyundaia jest 1,5-litrowy turbodiesel z układem common rail i turbosprężarką o zmiennej geometrii łopatek. Dysponuje on mocą 88 KM i momentem obrotowym 215 Nm. Silnik ten występuje również w mocniejszej wersji 110 KM i 235 Nm maksymalnego momentu obrotowego.
Jak w dość niewielkim aucie sprawuje się całkiem spora i wydajna jednostka? Jednym zdaniem można to podsumować słowami – niemal wyśmienicie. Z pewnością nie można narzekać na brak dynamiki już w słabszej wersji, którą jeździliśmy. Napęd ochoczo wyrywa do przodu. Moment obrotowy uzyskuje wysoką wartość już niemal od obrotów jałowych, dzięki czemu ruszanie nawet bez użycia pedału gazu, czy manewrowanie na parkingu przebiega sprawnie i bezproblemowo. Stosunkowo długie przełożenia skrzyni biegów (zarówno na I i II biegu, jak i wyżej) pozwalają na bardzo sprawne rozpędzenie autka w miejskich warunkach, nierzadko wprawiając w zdziwienie równie szybko rozpędzających się posiadaczy aut klasy średniej. Również i w wyższym zakresie prędkości Getz nie ma się czego wstydzić i to zarówno pod względem przyspieszenia, jak i elastyczności. Nieco ponad 12 sekund do setki i ponad 170 km/h maksymalnej prędkości to w tej klasie aut wynik więcej niż przyzwoity (komu byłoby jednak mało, może zawsze wybrać mocniejszą, 110 konną jednostkę), tym bardziej że Getz nawet nie próbuje aspirować do roli małego, miejskiego ścigacza. Pod względem napędu Getz to po prostu dobrze zestrojone auto klasy miejskiej, pozwalające jednak na zdecydowanie dynamiczną, a przy tym oszczędną jazdę.
W zimowych warunkach i mieszanej, szosowo-miejskiej jeździe średnie spalanie oscylowało w granicach 5,1-5,3 litra oleju napędowego, przy czym zwykle korzystaliśmy w rozsądnym stopniu z dynamiki oferowanej przez silnik małego autka. Przy spokojnej jeździe można jednak bez większych trudów osiągnąć spalanie poniżej 5 litrów, nawet w lekkim ruchu miejskim i to przy ujemnych temperaturach zewnętrznych.
Chęć do ekonomicznej jazdy ze stałą prędkością i na niskich obrotach silnika redukuje dość przykra dla ucha dolegliwość. O ile ogólnie silnik CRDi pracuje cicho i kulturalnie, to przy utrzymywaniu silnika w zakresie poniżej 1500 obrotów na minutę plastikowe elementy wykończenia wnętrza, jak i samo nadwozie wpadają w wyraźnie odczuwalny rezonans, w efekcie czego auto dość dokuczliwie buczy. Sam silnik pracuje przy tym równomiernie i absolutnie nie objawia szarpania czy przyduszania – zatem gdyby nie ów rezonans, można by śmiało podróżować z niskimi obrotami silnika i osiągać naprawdę niewielkie spalania, a tak trzeba jednak zredukować bieg i w trosce o komfort akustyczny zużyć nieco więcej paliwa.
Więcej niż zadowalające osiągi wysokoprężnego Getza idą w parze z dobrze zestrojonym zawieszeniem. Dość twarda charakterystyka zapewnia stabilne trzymanie auta na nierównościach czy w koleinach, jednocześnie sprężystość zawieszenia nie pogarsza komfortu jazdy po nierównościach. Klasyczny układ niezależnych kolumn przednich i belki skrętnej z tyłu pracuje cicho i odznacza się neutralną charakterystyką. W szybciej przejeżdżanych zakrętach Getz podąża obranym torem jazdy, bez żadnych zaskakujących reakcji. Stosunkowo wysokie nadwozie nie ma przy tym skłonności do wyraźnie odczuwalnych czy nieprzyjemnych dla pasażerów przechyłów. Bez zastrzeżeń pracuje układ hamulcowy. Wersję wysokoprężną wyposażono w hamulce tarczowe na wszystkich kołach, które bardzo skutecznie wyhamowują niezbyt ciężkie przecież auto. Dozowanie siły hamowania jest odpowiednio płynne, a w zimowych warunkach ABS załączał się wtedy, kiedy powinien – ani za wcześnie, ani za późno.
Pewne rozczarowanie przynosi wnętrze Getza. Choć i ono zaprojektowane zostało z rozsądkiem i podporządkowane jest funkcjonalności, to jednak nie uzasadnia to ponurego wystroju wnętrza i niezbyt przyjemnych w dotyku i wyglądzie materiałów. Dominuje szarość, do tego plastiki, choć pozornie sprawiające wrażenie solidnych i trwałych, to jednak okazują się być wrażliwymi na widoczne zarysowania. Główna część deski rozdzielczej przywodzi nieco na myśl konstrukcje minionej epoki – prosta, twarda, niezbyt urodziwa i bez funkcjonalnych dodatków. Jest co prawda płytkie zagłębienie spełniające nawet swoją rolę, ale ogólne wrażenie jest jednym słowem dość przytłaczające. Także gumowata, szorstka kierownica w podstawowym wykonaniu nie jest zbyt przyjemnym akcentem – naszym zdaniem warto zainwestować w może niezbyt dopasowane do wnętrza, ale jednak funkcjonalne i miłe, skórzane obszycie.
Samo koło kierownicy regulowane jest tylko w jednej płaszczyźnie, ale w połączeniu z szerokim zakresem regulacji fotela (m.in. podwójna regulacja wysokości – oddzielnie przedniej i tylnej części) kierowca nie będzie miał problemu z dopasowaniem ustawień do swojej sylwetki. Fotele są dość twarde, ale zapewniają dobry komfort jazdy i trzymanie boczne. Pomimo kompaktowych rozmiarów auta, kierowca i pasażer nie będą narzekać na zbytnią ciasnotę. Z tyłu też nie jest najgorzej – zwłaszcza nad głowami pasażerów miejsca jest dość sporo. W normalnym położeniu siedzeń bagażnik pomieści 254 litry ładunku. Jednak kilkoma szybkimi ruchami, bez konieczności wyjmowania zagłówków tylną kanapę (w opcji dzieloną) można złożyć, uzyskując płaską powierzchnię ładowni, zabierającej 977 litry towaru. Mniejsze towary można schować pod siatkę mocowaną do podłogi bagażnika. Na obiciach bocznych wygospodarowano małe półeczki, np. na apteczkę czy gaśnicę. Sporą półkę na drobiazgi ulokowano też z przodu, pod kierownicą. Jednak w zimowych warunkach można zahaczyć o nią grubym obuwiem – przy szybkim wysiadaniu z auta czubkiem zimowego buda niechcący udało nam się nawet otworzyć pokrywę silnika, bowiem jej uchwyt ulokowano dość nisko i blisko podpórki na lewą nogę. Również odległość pedału hamulca i przyspieszenia nie jest zbyt duża, jak na zimowo-obuwnicze warunki.
Przed oczami kierowcy znajdują się proste, ale czytelne wskaźniki. Standardem dla wersji Style jest prosty komputer pokładowy, wskazujący przebieg całkowity i dzienny, średnie spalanie i możliwy do pokonania dystans. Przełączanie funkcji ulokowano jednak w niezbyt wygodnej pozycji, bo wprost na desce rozdzielczej, tuż obok samych wskaźników. Jeszcze mniej udanie zlokalizowano włącznik światła przeciwmgłowego. Nie umieszczono go w klasyczny dla „azjatów" sposób w dźwigni kierunkowskazów, lecz również i on znalazł się na desce rozdzielczej – po prawej stronie, bardzo blisko kolumny kierownicy. W efekcie tego wyłącznik pozostaje niemal niewidoczny dla kierowcy, bowiem zasłania go ramię kierownicy i dodatkowo dźwignia wycieraczek. Co gorsze, jedyna kontrolka tylnej lampy przeciwmgłowej znajduje się właśnie na wyłączniku – nie trudno zatem zapomnieć o tym, że nie wyłączyliśmy jej po ostatniej jeździe we mgle. To szczęśliwie jedyne niefortunnie ulokowane przyciski we wnętrzu. Pozostałe guziki i pokrętła ulokowano intuicyjnie i czytelnie.
Poziom wyposażenia, jak na auto klasy miejskiej tego segmentu cenowego jest całkiem okazałe, choć obecnie dostępne specyfikacje różnią się nieco od testowanego egzemplarza. Ten miał cztery elektrycznie sterowane szyby oraz elektrycznie regulowane i podgrzewane lusterka. Wyposażenie bezpieczeństwa obejmuje ABS i czołowe oraz boczne poduszki powietrzne, jak też aktywne zagłówki foteli.
Podsumowując, Getz to przykład auta, w którym walory użytkowe biorą górę nad ekstrawagancją czy stylem i modą. Poprawnie zaprojektowany, „rozsądny" Getz, nie wyróżnia się z tłumu i nie zachwyca wyglądem, ale za to bardzo dobrze spełnia rolę miejskiego, użytecznego samochodu – a do tego ma trzyletnią gwarancję bez limitu kilometrów. Jego walory dodatkowo wzmacnia silnik Diesla, który w tym modelu jest naprawdę bardzo dobrym rozwiązaniem dla osób poszukujących auta głównie poruszającego się po mieście, ale przemierzającego nim spore odległości, gdzie liczy się dynamika i zarazem oszczędność. Może to być ciekawe auto np. dla osób wykorzystujących samochód miejski zawodowo – tym bardziej, że 12. lutego br. Hyundai wprowadził na rynek Getza w wersji Van – dwuosobowej, z ciężarową homologacją (dopłata 1 tys. zł) i możliwością odliczania pełnego VAT-u przy zakupie pojazdu, jak i wlewanego do niego paliwa.
Oczywiście za wysokoprężną jednostkę trzeba będzie dopłacić i to niemało – w stosunku do podstawowej jednostki benzynowej 1.1 60 KM to dokładnie 9 tys. zł więcej. Za najtańszego Getza z silnikiem wysokoprężnym i wyposażeniem w specyfikacji Comfort (wersja 3-drzwiowa) trzeba zatem zapłacić 45 400 zł (obecnie można liczyć na 5 tys. zł rabatu). Model 5-drzwiowy to kolejnych 1500 zł dopłaty, a wyposażenie Style (takie jak w testowanej wersji) wymagać będzie jeszcze 3 tys. zł – co w sumie daje 49 900 zł.