Widmo oszczędzania - Volkswagen Polo Bluemotion
Lejąc paliwo do baku w cenie za litr, która dawno przegoniła już kwotę jaką należy wydać za kilogram cukru, już nie modą lecz koniecznością stają się wszelkie działania mające ograniczyć apetyty naszych aut.
Małe jest tym piękniejsze im droższe jest paliwo. Poruszając się w miejskiej dżungli naturalnym wyborem jest nieduże, łatwe do zaparkowania auto zapewniające odpowiedni komfort jazdy i nie drenujące zbytnio kieszeni właściciela.
Dobrym wyborem będzie niewielki Volkswagen Polo. Wersja BlueMotion to ekologiczna odmiana wysoko ocenianej i nie gorzej jeżdżącej „polówki” Pięciodrzwiowe auto napędza malutki trzycylindrowy silniczek 1,2 TDI o mocy 75 KM. Mogłoby się wydawać, że w pięciodrzwiowym samochodzie ważącym 1150 kg. wystarczy to jedynie do wyjazdu z zapchanego parkingu pod supermarketem. Tymczasem w realnych warunkach okazuje się, że małe, ekologiczne Polo naprawdę ma sens. Jednostka napędowa Polo BlueMotion to w istocie pozbawiona jednego cylindra dobrze znany silnik 1,6 TDI występujący w szerokiej gamie aut koncernu VW. Maksymalny moment obrotowy to całe 180 Nm.
Auto zostało gruntownie przygotowane do bicia rekordów ekonomii, którymi potem możemy chwalić się niedowiarkom. Wyróżniki wersji BlueMotion to między innymi: przeprogramowany sterownik silnika, który ponadto potrafi odzyskiwać energię z hamowania, opony o niskim oporze toczenia, system start/stop i wydłużone przełożenia 5-biegowej skrzyni biegów. W walce o każdą kropelkę paliwa swój głos ma również specjalny pakiet aerodynamiczny zmniejszający opory powietrza. Łatwo zauważyć specjalne nakładki na progi i zderzaki, tylny spoiler, osłony pod podwoziem czy dość dziwaczne aluminiowo-plastikowe 15-calowe felgi o wzorze zarezerwowanym dla tej wersji.
W porównaniu do poprzednika wyposażonego w jednostkę 1,4 TDI, silnik nowego Polo BlueMotion cechuje zdecydowanie mniejszy poziom wibracji, wyższa kultura pracy i lepsze wyciszenie. Jednak jak mawiają Amerykanie niczym nie da się zastąpić pojemności. Od razu zaznaczmy – Polo zdecydowanie nie jest typem sprintera. I nie chodzi tu jedynie o przyspieszenia do 100, czy 130 km/h trwające w tym przypadku odpowiednio 13,5 i aż 23,8 sekund. W tym samochodzie nie to jest najważniejsze. Bowiem już po kilku kilometrach od startu silnik osiąga roboczą temperaturę pracy i efektywnie zaczyna działać układ start/stop.
Ten montowany w przyjaznym planecie Polo należy do najlepszych z jakimi miałem do czynienia. System bezbłędnie „rozpoznaje” czy chodzi o dłuższy postój, np. na światłach czy o krótkotrwałe zatrzymanie, kiedy nie dopuszcza do zgaśnięcia silnika. Kierowca jest na bieżąco informowany o stanie aktywności sytemu poprzez komunikaty komputera pokładowego. Po unieruchomieniu silnika wystarczy wcisnąć sprzęgło by znów zaczął pracować. Warto zaznaczyć, że cały proces przebiega niemal nieodczuwalnie i bez zbędnych opóźnień, z którymi miałem ostatnio do czynienia choćby we Fiacie 500 czy Hyundaiu ix20 Blue Drive.
Oszczędna jazda z niskimi prędkościami obrotowymi i zmiany kolejnych przełożeń zgodnie z podpowiedziami komputera pokładowego, wynagradzają nasz trud i dziecinnie ławo pozwalają osiągnąć średnią rzędu 4-4,5 l/100km. Dodam tylko, że powyższe wartości odnoszą się do jazdy w miejskich korkach przy średniej prędkości oscylującej wokół 30 km/h! Jazda ze stałą prędkością rzędu 75-80 km/h szybko zbliża Polo do rewelacyjnego wyniku deklarowanego przez producenta na poziomie trzech i pół litra na sto kilometrów. Przy jego 45-litrowym baku daje to zasięg ponad 900 kilometrów.
Jak przystało na klasowego prymusa komfort i prowadzenie to pierwsza liga wśród segmentu B. Kolejne atuty Polo to doskonale wykończona przedział pasażerski, należący do jednego z najbardziej przestronnych w swojej klasie. Ekologiczny trend podkreślają błękitne wstawki na wygodnych fotelach. Tutaj mała uwaga. Gdyby tylko jeszcze nie były tak twardo wyściełane i miały dłuższe siedziska byłoby niemal idealnie. Pozycja za kierownica i dostęp do najpotrzebniejszych funkcji w typowym dla Volkswagena wysokim poziomie. Bagażnik mieszczący 280 litrów ma regularne kształty i nisko umieszczony próg załadunkowy.
Na drodze „Eco-Polo” zachowuje wszystkie zalety jego „normalnych” wersji. Tłumienie niedoskonałości dróg przebiega sprawnie i w większości przypadków nie naraża jego pasażerów na niemiłe doznania. Szybko pokonywane zakręty na oponach o wysokim profilu 55 powodują co prawda znaczne przechyły karoserii, ale nie wpływają na utratę stabilności prowadzenia. Na plus zasługuje też doskonałe wyciszenie pracy zawieszenia.
Pora na małe wyjaśnienie. Otóż owe tytułowe widmo jest w przypadku Polo BlueMotion określeniem jak najbardziej na miejscu. Auto w testowanej wersji z trzycylindrowym silnikiem nie jest oferowane w Polsce. Fakt ten polska centrala Volkswagena tłumaczy zwiększonym popytem w innych krajach Europy. Czyli wszędzie tam gdzie ekologiczne pojazdy są odpowiednio traktowane przez rząd, co ma odzwierciedlenie choćby w niższych stawkach podatkowych, czy dodatkowych bonusach przy ich ubezpieczeniu.
Z drugiej nietrudno przewidzieć że 67 090 złotych jakie należałoby wyłożyć na przedstawioną wersję spowodowałoby społeczne kolejki klientów do salonów Volkswagena w naszym kraju. Jeśli jednak koniecznie zapragniecie zamanifestować swoją gotowość do ratowania planety w polskim cenniku Polo znajdziecie wersję BlueMotion, tyle że wyposażoną w czterocylindrowy silnik o tej samej pojemności i mocy 90 KM. Pięciodrzwiową wersję Comfortline wyceniono na 61 810 złotych.