W służbie Jej Cesarskiej Mości
W skostniałym segmencie klasy premium dominują trzej niemieccy producenci. Dotychczas jeśli ktoś chciał być oryginalny, zamiast Audi, BMW czy Mercedesa wybierał Lexusa lub Jaguara. Teraz pojawiła się kolejna możliwość - Infiniti.
Luksusowa marka stworzona przez Nissana, po zdobyciu popularności w Stanach Zjednoczonych, w zeszłym roku rozpoczęła desant na Europę. Modelem M37 S z powodzeniem może stawić czoła BMW Serii 5 czy Audi A6.
M37, nowy symbol luksusu
Testowane przez nas Inifniti, mimo prawie 5 metrów długości, dzięki płynnym liniom nadwozia nie wygląda ociężale. Charakterystyczny grill dodaje sylwetce elegancji, a reflektory oraz 20-calowe felgi – sportowego sznytu. Samochód wyróżnia się z tłumu, choć niektórzy uważają, że jego linia jest nazbyt charakterystyczna i przez to budzi skrajne emocje. Nam jednak auto się podoba.
W środku jest równie dobrze. Rozbudowana deska rozdzielcza otacza kierowcę. Mimo gąszczu przycisków, w obsłudze łatwo się połapać. Wykończenie jest na najwyższym poziomie, a przestrzeni nie brakuje. Cieszą takie detale, jak analogowy zegarek. W bogatym wyposażeniu znajduje się m.in. system audio od Bose. Konkurencja może pozazdrościć M37 S klimatyzacji, która odtwarza powiew… leśnego wiatru. Jest ergonomicznie i ładnie. Wszystko zdaje się być na swoim miejscu.
Pod maską moc
Testowe Infinti miało pod maską benzynową v-szóstkę o pojemności 3,7 l o mocy 320 KM. Samochód do setki potrafi się rozpędzić w 6 sekund. W model M37 S Premium dostajemy do dyspozycji system zmieniający charakterystykę motoru i podwozia. Niestety, nawet w trybie Eco japoński sedan potrafi spalać ponad 15 l/100 km. Zawieszenie jest dość twarde, ale dobrze wybiera nierówności mimo 20-calowych felg. Za to układ kierowniczy mógłby dawać większą pewność w prowadzeniu na zakrętach. Czasami nieco nas z nich wyrzuca i mamy wrażenie, że samochód nie potrafi utrzymać swojej mocy w ryzach.
Ceny Infiniti M37 S Premium ruszają od 280 tys. zł. W tej kwocie dostaniemy świetnie wyglądające auto ze rasowym silnikiem i wyposażeniem tak bogatym, że można do niego dokupić jedynie pełnowymiarowe koło zapasowe za 900 zł. Co na to rywale? Infiniti może mieć trudność z przekonaniem do siebie fanów BMW czy Audi, ale nie jest wcale samochodem gorszym. Jest bez wątpienia świeżym powiewem w segmencie, niczym ten leśny wiatr w kabinie auta.