W sam raz do polskiej dżungli
Fusion jest praktyczny i funkcjonalny i przez pryzmat tych dwóch cech najlepiej na niego patrzeć. Nie jest to z pewnością auto dla koneserów dizajnu, ani miłośników świetnych materiałów w kabinie. Ale poza drobnymi problemami z korozją dobrze znosi eksploatację w trudnych polskich warunkach. Aha, jeszcze jedno, niestety wersje benzynowe sporo palą, a diesli jest mało i bywają kłopotliwe.
Fusion powstał jako rozwinięcie poprzedniej generacji Fiesty, całkiem udanego miejskiego auta, o którym niestety nie da się wiele więcej napisać ponad to, że jest przeciętne. W porównaniu ze swoją protoplastką, która dała z siebie płytę podłogową i silniki, Fusion ma jednak dużo większe nadwozie. To samo jednak da się powiedzieć o jego konkurentach, również powstałych na bazie aut klasy B – np. Oplu Merivie, Renaulcie Modusie, czy też Toyocie Yaris Verso. Oczywiście samochody ocenia się między innymi oczami i tutaj konkurencja zdaje się mieć więcej do zaoferowania. Nie ma się co oszukiwać Fusionem to my raczej szyku nie zadamy. Napompowane nadwozie Fiesty (żeby to chociaż była obecna, ładna generacja) nie ma w sobie nic szczególnego, ba spotkaliśmy się z opiniami, że auto jest brzydkie. Czy to problem, skoro podróżuje się w środku? W pewnym sensie tak, bowiem minivany (a Fusion jakby na to nie patrzeć, należy do tego segmentu) kupują rodziny, a w tych o wyborze decydują często panie, które lubią ładne nadwozia (i bardzo dobrze). Możemy więc sobie wyobrazić sytuację, że za jakiś czas Fusion może być autem nieco trudniejszym do sprzedania niż np. wymieniona wcześniej Meriva. Niestety to nie koniec narzekań z naszej strony, Fordowi zdarzyły się bowiem także wpadki z jakością zabezpieczenia antykorozyjnego, wiemy przecież, że nie tylko w tym modelu. W Fusionie korodują tylne boczne drzwi i pokrywa bagażnika. Gdy więc trafimy na auto, które ma wymienione, bądź też polakierowane te elementy, wcale nie musi to oznaczać, że w swojej historii miało wypadek lub stłuczkę. Warto jeszcze na chwilę zatrzymać się przy zabezpieczeniu antykorozyjnym. Najstarsze egzemplarze auta mają w tej chwili osiem lat, tymczasem Ford udziela 12-letniej gwarancji na zabezpieczenie antykorozyjne, jest jednak małe „ale”. Otóż, aby gwarancja obowiązywała należy regularnie stawiać się na serwisy nadwoziowe w ASO. To fakt, że nie są one drogie, ale kto po zakończeniu ogólnej gwarancji o tym pamięta? Przed ewentualnym zakupem egzemplarza, który nie miał jeszcze problemów z korozją warto więc zweryfikować zapisy w książce serwisowej i tym samym sprawdzić, czy auto jest jeszcze objęte gwarancją na karoserię.
Tak jak już wspomnieliśmy Fusion posiada sporej wielkości wnętrze – dość napisać, że w aucie powstałym na płycie podłogowej pojazdu segmentu B dość wygodnie mogą podróżować cztery osoby. Sporo jest w nim schowków – np. szuflada pod siedzeniem pasażera, czy też otwierany schowek na środku deski rozdzielczej. Niestety jakość wykończenie wnętrza i użyte do tego materiały są marne. O ile samą ciemno-burą kolorystykę da się jakoś przeżyć, o tyle już niedoróbki wykończeniowe trudniej. Oczywiście po czasie okazuje się, że plastik jest nie tylko tandetny, ale także ma sporo do „powiedzenia”, o czym można przekonać się jeżdżąc po naszych dziurawych drogach. To nie koniec oszczędności – zdarza się, że łuszczy się poszycie kierownicy i poduszki powietrznej kierowcy. Nam w tym modelu przeszkadzała także regulowana tylko w jednej płaszczyźnie kierownica oraz fakt, że okrągłe nawiewy nie mają regulacji natężenia i co najwyżej można je zamknąć, gdy nie chcemy, aby nam dmuchały do wnętrza. Na osłodę pozostaje za to wysoka pozycja za kierownicą, dzięki której widzi się więcej, co ma znaczenie, gdy przewozimy dzieci (a do takich celów m. in. służą minivany). Same fotele, mimo tandetnego wyglądu, również okazują się całkiem komfortowe i dobrze znoszą próbę czasu oraz pokonane dystanse. Lekko pracuje lewarek skrzyni biegów, chociaż w niektórych egzemplarzach wyczucia wymaga wrzucenie wstecznego. Kolejnym plusem modelu jest spory bagażnik, który ma pojemność 335 litrów. W łatwy sposób da się złożyć tylną kanapę (ale nie aż tak łatwy jak w Merivie) i uzyskać pojemność 1175 litrów oraz płaską podłogę. Wyposażenie pojazdu jest słabe (męczy częsty brak elektrycznych szyb i komputera pokładowego), ale nie dotyczy to niektórych polskich egzemplarzy doposażony pakietami Silver i przede wszystkim Gold X.
Ponarzekaliśmy na Fusiona, no to trzeba go także pochwalić. A chwalić będziemy przede wszystkim za podwozie. Auto ma wysoki prześwit, prostą i wytrzymałą konstrukcję zawieszenia, jakby specjalnie przystosowano je na drogi krajów rozwijających się. Właściwości jezdne nie są co prawda takie jak w Focusie (nieważne, której generacji), ale w sumie do miasta w zupełności wystarczą. Mały jest promień skrętu. Pierwsze naprawy zawieszenie wykonywać trzeba zwykle po przebiegu rzędu 120-140 tys. km, co jak na stan naszych dróg jest świetnym wynikiem. Nieco szybciej trzeba się jednak liczyć z awariami łożysk tylnych kół.
Wszystkie silniki Fusiona mają paski rozrządu. Odporny jest najpopularniejszy z silników o pojemności 1.4 i mocy 80 KM, ale jego osiągi są słabe. Głośna praca przy prędkościach autostradowych jest jeszcze do przełknięcia, w końcu ile w Polsce mamy autostrad, gorzej, że auto sporo pali – średnia 8 litrów na 100 km, jak na wielkość pojazdu nie jest najlepsza. Jeżeli zależy nam na osiągach warto poszukać silnika 1.6 o mocy 100 KM, który do sprzedaży trafił w 2004 roku. Spala co prawda jeszcze więcej, ale przynajmniej oferuje już jako-takie osiągi. W najnowszych pojazdach znajdziemy także jednostkę 1.25 o mocy 70 KM, która również sporo pali i czyni z Fusiona zawalidrogę. Są jeszcze oszczędne i drogie w zakupie także na rynku wtórnym diesle, rodem z koncernu PSA, o pojemności 1.4 (68 KM) i 1.6 (90 KM). W tym wypadku jednak ryzyko drogich awarii jest zdecydowanie wyższe (silnik 1.4 ma np. problemy z uszczelnieniem głowicy). Drugi z motorów nie był także nigdy oficjalnie oferowany w Polsce, co przekłada się na sporą liczbę aut „przygotowanych do sprzedaży”, które przeszły „korekcję licznika”.