VW Tiguan - pogromca miejskiej dżungli
Kompaktowe rozmiary i podwyższone zawieszenie to bardzo przydatne cechy w miejskiej dżungli. Znakomicie odnajduje się w niej Volkswagen Tiguan, który nawet w bazowej wersji CityLine dodatkowo odznacza się przestronną kabiną i komfortem. Idealny SUV... do miasta.
Moda na SUV-y już dawno wymknęła się pojęciu „moda”. Przerodziła się w globalny trend, światową tendencję, które trwają w najlepsze. Obecnie żaden z producentów samochodów nie może sobie pozwolić na brak już nie jednego, ale dwóch – mniejszego i większego – pseudo terenowych modeli. To właśnie SUV-y często podtrzymują sprzedaż całej marki i są najpopularniejszymi modelami w ofercie wielu producentów.
Może nie jest do to końca prawdą w przypadku Volkswagen, ale warto zauważyć, że w pierwszych siedmiu miesiącach tego roku sprzedaż Tiguana wzrosła o 119 proc. w porównaniu do tego samego okresu z roku poprzedniego. Tym samym Tiguan odnotował największy wzrost sprzedaży spośród wszystkich aut na polskim rynku, i jest czwartym najczęściej wybieranym SUV-em w Polsce. SUV-y chyba bardziej niż inne auta kupuje się oczami, bo ich specyfika zawiera w sobie tyle sprzeczności, że po głębszym zastanowieniu wybór takiego samochodu przestaje mieć logiczne podstawy.
Tym bardziej może dziwić powodzenie Tiguana, którego stylizacja na tle konkurentów (Kii Sportage, Nissana Qashqaia) zdaje się równie powściągliwa jak kreacje Angeli Merkel. Facelifting, któremu Tiguan został poddany w połowie zeszłego roku wyostrzył rysy przodu i upodobniły go do reszty odmłodzonej rodziny, ale standardowa bryła nadwozia raczej nie emanuje dynamizmem. Mimo to Tiguan posiada wszelkie cechy świadczące o jego przynależności do segmentu SUV-ów. Jak widać, w tym braku szaleństwa jest metoda i to skuteczna, a magia okrągłego znaku z literkami "V" i "W" potrafi zdziałać cuda.
I chyba właśnie dzięki tej magii projektanci VW odpowiedzialni za wnętrze Tiguana – w przeciwieństwie do swoich kolegów po fachu z Korei – nie muszą tworzyć cudów. Kabina Tiguana do złudzenia przypomina tę z Golfa (VI generacji). Nuda? Raczej konsekwencja. Wnętrze bazowej wersji CityLine może początkowo przytłaczać ilością czarnego tworzywa, ale – jak przystało na VW – staranność spasowania oraz jakość samych materiałów nie może budzić żadnych zastrzeżeń.
Położenie kierownicy jak i fotela odznacza się bardzo dużym zakresem regulacji i trudno wyobrazić sobie posturę kierowcy, który w Tiguanie nie mógłby znaleźć optymalnej pozycji za kierownicą. Po zajęciu miejsca można docenić doskonałą widoczność z kabiny i łatwość obsługi wszystkich podstawowych urządzeń, za wyjątkiem nawigacji, której po prostu nie ma (w wersji CityLine wymaga dopłaty 2850 zł).
W standardzie otrzymujemy za to przestronną kabinę oraz przesuwane w zakresie 16 cm siedzisko tylnej kanapy. To bardzo sprytny dodatek, dzięki któremu płynnie możemy regulować przestrzeń dostępną dla bagaży i pasażerów. Sam bagażnik o foremnych kształtach i niskim progu załadunku imponuje swoimi 470-litrami pojemności (lub 1510 litrami przy złożonych oparciach) i tym wynikiem bije na głowę chociażby Ford Kugę (360 l), Nissana Qashqaia (405 l) czy Skodę Yeti (416 l).
Nasz Tiguan napędzany był przez mocniejszą, 160-konną wersję benzynowej jednostki 1,4 TSI. Silnik utrzymany w duchu downsizignu wspomaga się kompresorem oraz turbosprężarką. Kompresor zapewnia błyskawiczne reakcje na gaz jeszcze zanim przekroczymy 2 tys. obrotów, a potem za „doładowanie” zabiera się turbina. Moment 240 Nm w bazowej wersji Tiguana przenoszony jest jedynie na przednią oś przez manualną skrzynię o 6 przełożeniach.
Jednostka zapewnia osiągi w zupełności wystarczające do sprawnego poruszania się w mieście. Przekładając te odczucia na konkretne wartości to niecałe 10 s potrzebne na osiągnięcie 100 km/h. Poza miastem, gdzie Tiguan sprawdza się równie dobrze, 240 Nm dostępne w szerokim zakresie obrotów (od 1500 do 4000 obr./min) zwalnia nas z konieczności nadgorliwego operowania lewarkiem skrzyni. Kompaktowy SUV sprawnie zbiera się do wyprzedzania w środkowym zakresie obrotów, pozwalając pozostać na pozornie zbyt wysokich biegach. Tak, elastyczność to jedna z zalet podwójnie doładowanej jednostki 1.4.
Teoretycznie do zalet powinno należeć również niewielkie zapotrzebowanie na paliwo. Niestety w tej kwestii 1.4 TSI mimo etykiety BlueMotion wypada dosyć przeciętnie. Motor o skromnej pojemności wspomagany system start-stop w mieście potrafi pochłonąć 12 l/100 km. W trasie, przy oszczędnej jeździe, 7,8 litra na wyświetlaczu komputera pokładowego raczej nikogo nie zachwyci.
A jak jeździ SUV stworzony do przepraw przez miejską dżunglę? Tiguan w najtańszej wersji CityLine pozbawiony jest możliwości regulacji siły tłumienia amortyzatorów. Zwiększony prześwit nie pozostał bez wpływu na zachowanie w zakrętach. Ostrzej prowadzony Tiguan ugina się bez skrępowania, a mało bezpośredni układ kierowniczy pogłębia odczucia mało precyzyjnego prowadzenia nieco „rozlazłego” samochodu. W zamian za to Tiguan oferuje znakomity komfort i bez najmniejszych problemów radzi sobie ze zniszczonymi ulicami polskich miast. Jak w każdym VW pasażerowie są doskonale izolowani od walki jaka rozgrywa się na styku opon z nierównościami nawierzchni, a w kabinie panuje cisza i spokój.
Tiguan w każdym aspekcie potwierdza, że jest dojrzałym i dopracowanym SUV-em, któremu trudno cokolwiek zarzucić (poza standardową dla VW powściągliwością w stylizacji). Nic więc dziwnego, że mały SUV Volkswagena notuje ogromne przyrosty sprzedaży, mimo niespecjalnie konkurencyjnej ceny, która w przypadku testowanego modelu wynosi ponad 110 tys. zł.