Volvo XC60 – powrót króla
Model XC60 to jedna z bardziej wyczekiwanych premier tego roku. Poprzednia, pierwsza generacja, była z nami od 2008 roku, jednak mimo słusznego wieku, nie straciła zainteresowania klientów. 2016 rok był „ostatnim dzwonkiem” na kupienie poprzedniego XC60 i Volvo odnotowało jego rekordową sprzedaż. A mówimy przecież o 9-letnim aucie! Czy nowa generacja powtórzy sukces poprzednika?
Nowa generacja Volvo XC60 zadebiutowała podczas targów w Genewie w marcu tego roku. Mamy lipiec, a auta już wyjeżdżają na drogi i jedną nogą są już w salonach. Jako jedni z pierwszych mieliśmy okazję zabrać nowe dziecko szwedzkiej marki na wycieczkę wokół Warszawy.
XC90 w rozmiarze S
Z wyglądu XC-sześćdziesiątka przypomina model XC90, ale w bardziej „życiowym” rozmiarze. Podobno duzi mogą więcej, jednak przemieszczanie się po mieście czołgiem z „90” w nazwie, nie należy do najłatwiejszych. XC60 jest bardziej kompaktowe, przy zachowaniu masywnych genów większego brata. Szczególne podobieństwo widać z przodu, gdzie znajdziemy takie same reflektory z LED-owymi światłami do jazdy dziennej, układającymi się w kształt leżącej na boku litery T. Z kolei tylne lampy mocno przypominają te, które znamy z flagowego kombi szwedzkiej marki – modelu V90.
Szarość nie musi być nudna!
Do testów przypadła nam grafitowa wersja w kolorze Osmium Gray (wymagającym dopłaty 3 700 zł), który świetnie podkreśla wszystkie dynamiczne przetłoczenia. W czerni (takie auto też było obecne na prezentacji) XC60 wygląda nieco smutno, a wszystkie ostre linie giną, zamiast podkreślać to, co powinny. Jednak w metalicznym graficie auto prezentuje się świetnie. Masywność potęgują aluminiowe felgi, które mogą mieć nawet 22 cale! Jednak wówczas dostojne Volvo zaczyna przypominać wóz amerykańskiego czarnoskórego rapera, a o komforcie podróżowania możemy raczej zapomnieć. Nasz testowy egzemplarz wyposażony był w mniejsze felgi, choć trzeba przyznać, że określenie „mniejsze” w odniesieniu do 20 cali brzmi dziwnie. I chyba była to najlepsza możliwa konfiguracja. Co by nie mówić, „osiemnastka” nie bardzo chce dobrze wyglądać w tak dużym aucie, a z kolei 22 wydaje się przerostem formy nad treścią i może skutkować koniecznością odwiedzenia stomatologa. 20-calowe alufelgi to idealny kompromis między świetnym wyglądem a praktycznością.
Witaj w skandynawskim świecie
Gdy wsiadamy do wnętrza, to jedyne, co przychodzi na myśl, to niewymuszona perfekcja. W Volvo nie znajdziemy wielu zbędnych ozdobników, a marka po raz kolejny pokazuje, że elegancja zawsze jest w cenie. Kokpit jest nieznacznie zorientowany na kierowcę, przez co mamy łatwy dostęp do wszystkich funkcji. Większością opcji sterujemy za pomocą centralnego dotykowego wyświetlacza o przekątnej 9 cali, w którym znalazł się system Car Play, umożliwiający podłączenie smartfona. W centrum dowodzenia opcji jest dużo i trzeba poświęcić nieco czasu, aby przywyknąć do interfejsu. Klikanie „po omacku” może być utrudnione ze względu na niezbyt duże rozmiary wirtualnych przycisków. System jednak działa dość szybko, pod warunkiem, że nie wymagamy od niego zbyt wiele. Oczekując od niego wszystkiego „na już”, możemy lekko przywiesić system. Wówczas odczujemy również wzrost temperatury samego wyświetlacza.
Zamiast tradycyjnej tablicy wskaźników, przed oczami kierowcy znalazł się wyświetlacz o przekątnej 8 bądź 12,3 cali (w zależności od wersji wyposażenia), który wizualnie można dostosować do swoich preferencji. Dodatkowo za dopłatą możemy mieć także wyświetlacz head-up, który wyświetli nam najistotniejsze informacje na przedniej szybie.
Wnętrze nowego Volvo XC60 jest świetnie wykonane, a dbałość Szwedów o detale mogłaby być wzorem dla wielu innych marek. W środku nic nie trzeszczy i nie skrzypi, a elementy są ze sobą bardzo ładnie spasowane. Nawet zwykła, tekstylna tapicerka ma w sobie coś eleganckiego. Szwedzka flaga subtelnie zdobi metalową listwę przed pasażerem oraz bok prawego fotela – mała rzecz, a efekt cieszy oko. W testowym egzemplarzu deskę rozdzielczą zdobiła fikuśnie poprowadzona aluminiowa wstawka. Jednak w niektórych wersjach wyposażenia może ona być wykonana z drewna. Co ciekawe, ów drewniany panel jest wykonany z jednego kawałka drewna, poddanego odpowiednim procesom, umożliwiającym wygięcie go w takie „chińskie osiem”.
Wnętrze naszego testowego egzemplarza było w kolorze czarnym, przez co wyglądało nieco smutno. Jednak w ofercie znajduje się także jasnobeżowa tapicerka, która w połączeniu z monstrualnym panoramicznym dachem sprawia, że wnętrze wydaje się jeszcze większe niż jest w rzeczywistości. O tym, ile światła musi wpuszczać do kabiny okno dachowe, świadczy fakt, że jest ono dokładnie takich samych rozmiarów, jak w modelu XC90. Warto jednak wspomnieć, że XC60 jest krótsze o aż 25 centymetrów.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Kto pamięta starą „cegłę” szwedzkiej marki? Mimo, że 850-tka nie grzeszyła urodą, przypominając babciny kredens, 20 lat temu trudno było o bezpieczniejsze auto. Dziś samochody ze stajni Volvo nie mają nic wspólnego z mało finezyjnymi nadwoziami, ale bezpieczeństwo to nadal ich konik. Marka obiecuje, że po 2020 roku nikt nie zginie w szwedzkich autach, oczywiście przy założeniu rozsądnej i przepisowej jazdy.
Pomóc dbać o bezpieczeństwo kierowcy i pasażerów ma system IntelliSafe. Jego głównym filarem jest City Safety – układ wspomagania hamowania dla różnicy prędkości pomiędzy pojazdami wynoszącej do 60 km/h. Korzystając radaru i algorytmu ruchu, wykrywa nie tylko inne pojazdy, ale także pieszych, rowerzystów czy duże zwierzęta (również w nocy). Jedyny problem stanowią... kangury. Poruszają się w sposób tak nieskoordynowany, że marka otwarcie przyznaje, że praca nad tym algorytmem zajmie im jeszcze trochę czasu. Tak więc lepiej nie jeździć tam, gdzie grasują kangury.
System City Safety jest dostępny w każdej, nawet najbardziej bazowej wersji wyposażenia Momentum. W podstawie otrzymamy też układ rozpoznawania znaków drogowych i system ostrzegający o nieplanowanej zmianie pasa ruchu.
Prowadzenie
Zasiadając za kierownicą tego, bądź co bądź, dużego auta, można być zaskoczonym lekkością prowadzenia. Kierownica stawia minimalny opór, przez co manewrowanie nie stanowi żadnego problemu. Podczas szybszej jazdy auto prowadzi się płynnie i pewnie, choć trudno mówić o sportowej charakterystyce pracy układu kierowniczego. Przy prędkościach rzędu 120 kilometrów na godzinę w kabinie jest dość cicho, jedynie szum powietrza opływającego dość duże lusterka daje o sobie znać.
Mamy do dyspozycji system Drive mode oferujący pięć trybów jazdy. Dzięki temu możemy dostosować charakter auta do naszych aktualnych preferencji. Faktycznie, po przełączeniu w tryb Dynamic, auto staje się sztywniejsze (co szczególnie da się odczuć w wariantach z pneumatycznym zawieszeniem) i skore to dynamicznej jazdy. Niestety po wyłączeniu samochodu, tryb automatycznie powraca do opcji Comfort.
Volvo XC60 opcjonalnie może być wyposażone w pełni pneumatyczne zawieszenie (za dopłatą 10 200 zł), które jeszcze lepiej radzi sobie z nierównościami, a także sprzyja bardziej dynamicznej jeździe. Dostosowując prześwit i sztywność zawieszenia do aktualnej prędkości bądź wybranego przez kierowcę trybu jazdy, uzyskujemy najbardziej optymalną charakterystykę pracy zawieszenia – od sportowej po wygodny dywan Alladyna.
Pięć razy 2.0
Gamę silników z zapłonem iskrowym otwiera podstawowa wersja T5 AWD z dwulitrowym turbodoładowanym silnikiem o mocy 254 koni mechanicznych i maksymalnym momencie obrotowym wynoszącym 350 Nm, dostępnym bardzo wcześnie, bo już od 1500 obr./min.
Podczas jazd testowych mieliśmy okazję przetestować nieco mocniejszą propozycję, dwulitrowe T6 AWD, które może pochwalić się mocą 320 KM i maksymalnym momentem 400 Nm, dostępnym przy 2200 obr./min. Sprint od zera do setki zajmuje takiej XC-sześćdziesiątce zaledwie 5,9 sekundy. Topowa wersja benzynowa to pożądana hybryda plug-in T8 Twin Engine, generująca łączną moc 407 koni mechanicznych i 640 Nm momentu obrotowego.
W ofercie silnikowej dużego SUV-a nie mogło zabraknąć diesli, także dwulitrowych. Mamy do dyspozycji dwa – słabszy D4 o mocy 190 koni mechanicznych i mocniejszy D5, który może pochwalić się stadkiem 235 koni.
Niezależnie od konfiguracji czy wybranej wersji silnikowej, każde Volvo XC60 wyposażone jest w napęd na cztery koła, realizowany przez sprzęgło Haldex 5. generacji oraz 8-stopniową automatyczną skrzynię biegów Geartronic.
Płacić złotem?
Najtańsze Volvo XC60 możemy kupić za 184 500 zł. W tej cenie dostaniemy podstawowego 190-konnego diesla, w wersji wyposażenia Momentum. Najtańszy wariant benzynowy, T5 AWD, to wydatek 199 tysięcy złotych. Decydując się na wyższą wersję wyposażenia Inscription, cennik otworzy kwota 218 400 zł. Topowa odmiana R Design dla silnika T5, to wydatek co najmniej 211 400 zł.
Cena testowanego przez nas egzemplarza T6 w wersji wyposażenia R Design, startuje od 238 800 zł. Jednak po doliczeniu wszystkich gadżetów okazało się, że same bajery wyceniono na przeszło 100 tysięcy złotych. Zagłębiając się w cennik, łatwo znaleźć „winowajców” tej rozrzutności. Zawieszenie pneumatyczne to wydatek 10 200 zł, sam system audio to kolejne 13 320 zł. Do tego deska rozdzielcza za 8 530 zł, system Intellisafe Pro za 7 600 zł, Volvo OnCall za ponad 5 000 zł czy laminowane szyby za niecałe 4 500 zł. Do tego kilka „tańszych” gadżetów i końcowe 335 500 zł gotowe.
Jak na standard nowego Volvo XC60, kwota otwierająca cennik wydaje się akceptowalna. Trzeba jednak przyznać, że zagłębiając się w szczegóły, można się złapać za głowę... Sama kamera cofania to wydatek 4 660 zł. Dziwi też kontrast miedzy bezpieczeństwem a bajerami – regulowany elektrycznie fotel kierowcy będzie nas kosztował 3 470 zł, ale za automatyczne światła drogowe zapłacimy sporo mniej – 2 670 zł.
XC60 już od swoich narodzin było świetnym autem, które ludzie chętnie kupowali jeszcze kilka miesięcy temu. W ciągu 9 lat produkcji poddano go zaledwie jednemu faceliftingowi, a mimo to nikt nie narzekał. Nowe wcielenie szwedzkiego króla jest jeszcze lepsze. Dynamiczny wygląd, przykuwająca wzrok sylwetka, wykonanie wnętrza jak na premium przystało, a do tego bardzo zaawansowane systemy bezpieczeństwa, które radzą sobie ze wszystkim poza kangurami. Brzmi jak przepis na auto idealne. Czas pokaże, czy druga generacja powtórzy sukces poprzednika.