Volvo S90 T8 Inscription – hybrydy to najlepsze limuzyny!
Chociaż dostojnej limuzynie przystoi mieć pod maską dostojny, duży silnik, to jednak w dzisiejszych czasach nie musi tak być. Volvo S90 w wersji hybrydowej idealnie to udowadnia. Jak?
Volvo S90 jest już na rynku ponad 3 lata i tak, jak chyba większości osób się ten samochód podoba, tak większość nie mogła się z początku przyzwyczaić do tych tylnych świateł. Ale teraz?
Nie przeszkadzają. Są już normą. I to pomimo tego, że S90 wcale nie jest tak popularnym samochodem, jak na przykład BMW Serii 5. Nie spotykamy go codziennie w drodze do pracy. Chyba, że mijacie po drodze salon Volvo.
Wersja Inscription jest bardziej elegancka niż bazowe. A elegancja w motoryzacji to oczywiście chrom, więc chrom mamy na grillu, w dolnej części wlotów w przednim zderzaku i na obramowaniach okien.
Testowany samochód został też wyposażony w 20-calowe felgi, które może nie podkreślają eleganckiego charakteru, ale dodają dynamiki – albo po prostu dobrze wyglądają.
Limuzyna, chociaż gadżetów niewiele
Volvo tak zaprojektowało S90, że na zdjęciach wydaje się, jakby była to wielka limuzyna pokroju BMW Serii 7. Rzut oka na dane techniczne Volvo S90 i paru modeli, np. BMW i okazuje się, że S90 to jednak rozmiar Serii 5 – jest od niej dłuższy o niecałe 3 centymetry.
To jednak nadal limuzyna, w której tak samo dobrze będzie spędzać czas na fotelu kierowcy, jak i z tyłu.
Jeśli jednak nie weźmiemy ze sobą książki, komputera, czy nie będziemy zabawiać rozmową kierowcy, możemy się zanudzić. Nie mamy tu tych wszystkich gadżetów, tabletów i ekranów w zagłówkach, które możemy mieć w BMW. Volvo podchodzi do tematu bardziej tradycyjnie – daje bardzo dużo miejsca na nogi, bardzo dobre wykończenie wnętrza, ewentualnie dodatkowe strefy klimatyzacji i na tym koniec.
We wnętrzu wersji Inscription zobaczymy bardzo szlachetne materiały. Skóra to wysokiej jakości nappa, naturalne drewno to Orzech Amerykański, który cechuje się charakterystycznymi pasami, ale w tej akurat konfiguracji mamy wykończenie Aluminium Mesh. Też wygląda nieźle.
W samochodach z wyposażeniem Inscription największe wrażenie robi chyba szkło Orrefors, czyli szwedzkiego producenta. W ten sposób wykończono gałkę skrzyni biegów i pokrętło służące do odpalania silnika.
Na pokładzie znajdziemy dość bogate wyposażenie. To na przykład fotele z podgrzewaniem, regulacją zaciśnięcia boków i masażem. Są też wirtualne zegary i 12-calowy ekran systemu Sensus z mnóstwem technologii. Nie zmienił się jednak przez ostatnie lata na tyle, byśmy mogli dodać coś ponad powszechnie znaną opinię – to jeden z najlepszych systemów na rynku. Świetnie reaguje na dotyk, chociaż niektóre przyciski mogłyby być minimalnie większe.
Bagażnik mieści 500 litrów i to też jest takie „akurat” dla rozmiarów tego samochodu. Cztery osoby spokojnie się spakują na wakacje czy delegację.
„Setka” w pięć sekund
Volvo S90 T8 technicznie nie różni się od braci. Ma 2-litrowy silnik benzynowy o mocy 303 KM i 87-konny silnik elektryczny. Silnik spalinowy rozwija 400 Nm i przekazuje je na przednią oś, a silnik elektryczny podaje 240 Nm na oś tylną.
Za przeniesienie napędu odpowiada 8-biegowa skrzynia biegów i chociaż ten samochód waży aż 2115 kg, nie daje tego po sobie poznać. Przyspiesza do 100 km/h w zaledwie 5,1 sekundy.
W cyklu mieszanym, według WLTP, Volvo S90 T8 ma zużywać od 1,9 do 2,3 l/100 km.
Na silniku elektrycznym możemy przejechać od 25 do 45 km, a ładowanie baterii trwa tu od 4 do 10 godzin, w zależności od natężenia prądu.
Ten hybrydowy charakter idealnie pasuje do tego samochodu. Z pneumatycznym zawieszeniem płynie nad nierównościami, jest dobrze wyciszony i jeśli będziemy poruszać się w mieście, to jedyne, co będziemy słyszeć, to samochody wokół nas.
Do limuzyny jeszcze bardziej pasuje płynność pracy napędu. Przyspieszenie jest mocne, ale też bardzo liniowe. W zakorkowanych miastach z kolei docenimy bardzo płynne ruszanie w korkach – zresztą prowadzenie w korkach możemy też oddać w ręce Volvo i jedynie trzymać rękę na kierownicy, by samochód jechał sam za poprzedzającym pojazdem.
Czy będziemy więc tęsknić za dużymi silnikami w takim samochodzie? Wbrew pozorom tak. Na autostradach pojawia się zadyszka, a ta przyjemność z jazdy Volvo S90 T8 trochę spada. Mimo dużej mocy na papierze, czuć lekki spadek dynamiki.
Nie sądzę, by dyskwalifikowało to S90 przy zakupie, ale na pewno trzeba to wziąć pod uwagę, jeśli mamy zamiar często jeździć niemieckimi autostradami ze sporymi prędkościami.
Hybryda? Tak!
Hybryda bardzo dobrze pasuje do charakteru Volvo S90. Dzięki temu samochód jeździ bardzo cicho i przede wszystkim płynnie, co w przypadku komfortowej limuzyny jest chyba najważniejsze. Jednocześnie S90, jako reprezentacyjna limuzyna, ma zapas mocy, który pozwala nie mieć kompleksów, gdy trzeba będzie mocniej przyspieszyć.
Sprawdza się też jako samochód elektryczny, bo jeśli mamy, gdzie go ładować, możemy jeździć wyłącznie na prądzie – powiedzmy, że podczas dojazdów do pracy. Jeśli jednak do ładowarki jest daleko, korzystamy z silnika spalinowego i nie ryzykujemy, że zostaniemy uziemieni na zbyt długo.
Taka limuzyna może się naprawdę dobrze sprawdzić. Tylko cenę ma też „limuzynową” – ta konfiguracja kosztuje 419 tys. zł.
Redaktor