Volvo jak wino
Kolejny już lifting w karierze flagowego modelu Volvo udowadnia, że ta już niemłoda szwedzka limuzyna nic sobie nie robi z upływu czasu i podobnie jak wino, wraz z dojrzewaniem nabiera wyjątkowego smaku.
Brak zegarka z prostokątną tarczą, który był charakterystycznym elementem wkomponowanym w listwę ozdobną na desce rozdzielczej modelu sprzed liftingu, to nie jedyna różnica w luksusowym wnętrzu Volvo S80. Tym razem zmian nie ograniczono jedynie do kosmetyki. Pomijając centralny głośnik systemu audio z wysuwanym ekranem nawigacji, kształt kokpitu i układ zegarów pozostał niemal taki sam. Ale im dłużej i bardziej wnikliwie przyjrzymy się i porównamy najnowszy model z poprzednikiem, tym łatwiej wychwycimy szereg modyfikacji.
Oprócz nowych wzorów kierownicy całkowicie zmieniono układ i rozplanowanie przycisków na konsoli środkowej, tym samym upodabniając flagowe S80 (podobnie jak zmodyfikowane Volvo V/XC70) do najnowszych modeli w ofercie marki, a więc serii S/V60 oraz SUV-a XC60. Zyskała na tym ergonomia, a obsługa układu nawigacji stała się znacznie prostsza.
Ekran nawigacji umieszczono teraz nieco niżej, a górna część kokpitu pełniąca również funkcję „daszka” nad nim, czyni wskazania doskonale widocznymi bez względu na porę dnia i stopień nasłonecznienia. W menu komputera pokładowego znajdziemy nowe funkcje pozwalające łatwiej wybrać żądaną trasę, ustawić parametry wyświetlacza, osobiste preferencję czy w końcu zarządzać wieloma systemami bezpieczeństwa auta zgrupowanymi w podmenu „My Car”.
Wszystkie dotychczasowe funkcję montowanego pod kierownicą joysticka obsługującego nawigację przejęło jedno okrągłe pokrętło na konsoli środkowej. Przekręcając je wybieramy żądane opcje, przybliżamy i oddalamy mapę, czy wpisujemy adres, z kolei przyciśnięciem zatwierdzamy. Prościej chyba już się nie da!
Tradycyjnie jakość, spasowanie i dobór materiałów w szwedzkiej limuzynie należy do światowej czołówki. Nawiasem mówiąc, mnogość wszelakich kombinacji kolorystycznych, daje nawet Volvo przewagę nad z gruntu czarnymi lub szarymi kabinami niemieckich konkurentów. Wnętrze w jasnym zestawieniu, takim, jak to w testowanym egzemplarzu S80, prezentuje się wyjątkowo nobliwie i reprezentacyjnie.
Do takiego charakteru auta doskonale pasuje najmocniejszy w ofercie silnik diesla oznaczony jako D5. Pięciocylindrowa jednostka z pojemności 2400 cm3 osiąga moc 215 KM. Układ dwóch sekwencyjnie pracujących turbosprężarek i piezoelektrycznych wtryskiwaczy pozwala na uzyskanie imponującego momentu obrotowego wynoszącego 420 Nm, dostępnego w najbardziej optymalnym zakresie obrotów 1500-3000 obr./min. Wersja z opcjonalną automatyczną skrzynią biegów Geartronic z sześcioma przełożeniami ma go o dodatkowe 20 niutonometrów więcej.
W zasadzie od momentu ruszenia silnik Volvo S80 D5 wręcz kipi werwą. Do żwawego przemieszczania się w mieście wystarcza jedynie lekki nacisk na pedał gazu, kiedy skrzynia Geartronic szybko i bez szarpnięć żongluje kolejnymi przełożeniami. Prowadząc to Volvo poza obszarem zabudowanym niezwykle łatwo wejść w konflikt z prawem.
Bardzo dobra elastyczność silnika i charakterystyczny dźwięk pięciocylindrowej jednostki sprzyja osiąganiu prędkości znacznie wyższych od tych dopuszczalnych. Towarzyszący temu bardzo wysoki komfort jazdy oraz sposób w jaki zawieszenie izoluje pasażerów od niedoskonałości dróg powoduje, że niezwykle trudno oszacować aktualne tempo jazdy nie kontrolując wskazań prędkościomierza.
W tej wersji jego wskazówka bez trudu wychyla się do skali 225 km/h, zaś podziałkę z liczbą 100 mija już po 8,5 sekundach od startu. Przy czym średnie spalanie sporej limuzyny ważącej ponad 1700 kg nie przekracza siedmiu litrów. Na dłuższych dystansach bez jakichkolwiek wyrzeczeń na rzecz dynamiki jazdy możliwe jest uzyskanie wskazań na poziomie pięciu litrów po 100 kilometrach jazdy! Przy baku mieszczącym 70 litrów oleju napędowego zasięg 1000 kilometrów nie jest dla tego Volvo niczym wyjątkowym.
Oprócz typowej dla szwedzkiej marki małej armii wszelakich systemów i asystentów kierowcy stale monitorujących otoczenie przed i wokół auta, warto zdecydować się na opcjonalny napęd na cztery koła, który w modelu S80 oprócz 215-konnego modelu D5, oferowany jest także w dwóch odmianach z silnikami benzynowymi o mocach 243 i 304 KM.
Ten sterowany elektronicznie układ typu Haldex współpracuje z systemem Instant Traction Control. Na bieżąco monitoruje on prędkość obrotową kół, silnika, wartość aktualnie przekazywanego momentu oraz pracę układu hamulcowego. Jeżeli któreś z kół utraci przyczepność natychmiast zmniejszany jest moment obrotowy przekazywany na nie, a powstała w ten sposób nadwyżka momentu przekazywana jest do tego o lepszej przyczepności. W praktyce działa to niezauważalnie dla kierowcy i pozwala na optymalne wykorzystanie rezerw mocy auta bez względu na stopień przyczepności nawierzchni.
Niestety tak jak przypadku szlachetnego wina, prestiżowa limuzyna Volvo ceni się wysoko. Pewnym usprawiedliwieniem może być kompletne wyposażenie najbogatszej wersji wyposażeniowej Summum, oraz fakt że 224 000 złotych które trzeba zapłacić za Volvo S80 D5 AWD Geartronic to wciąż o dobre kilkadziesiąt tysięcy mniej od podobnie wyposażonego Mercedesa Klasy E 4Matic czy Audi A6 Quattro. Wybór to jak zwykle kwestia gustu i smaku.