Volkswagen Vento - Golf z "zadkiem"
Swego czasu zdobyłem się na szczyptę ułańskiej fantazji (lub jak kto woli, najzwyklejszej w świecie głupoty) i w sposób daleki od delikatnego wypowiedziałem się na temat stylistyki auta mojego przyjaciela. Po dziś dzień żałuję tego posunięcia i z cała odpowiedzialnością przyznaję mu rację, iż nie powinienem był tego czynić. W zasadzie urody, czy to samochodów, czy też czegokolwiek innego, nie powinno się komentować.
Bo każdy ma swoje indywidualne poczucie estetyki i każdy inaczej postrzega otoczenie. Dlatego przy opisie tego auta postaram się nie wspomnieć ani słowem o jego powierzchowności.
Gdzieś kiedyś zasłyszałem, że Volkswagen Vento, bo o tym aucie mowa, to samochód idealny dla osób przeżywających jesień życia. I w zasadzie im dłużej o tym myślę, tym bardziej stwierdzenie to do mnie przemawia.
Volkswagen to jedna z tych marek, która przez lata wyrobiła sobie renomę producenta aut przemawiających do klienta nie tyle finezją wykończenia detali, co praktycznością. Stonowana stylistyka zewnętrzna, praktyczne wnętrza, trwałe podzespoły i w miarę bezproblemowa eksploatacja sprawiały, że na auto z logiem VW na masce zwykle decydowały się osoby poszukujące w motoryzacji spokoju i harmonii. Vento, którego produkcja rozpoczęła się w 1992 roku, zdaje się być najdoskonalszym przykładem tego typu auta.
Idea kompaktowego sedana na bazie Golfa narodziła się w 1979 roku. Wówczas na drogach zadebiutowała Jetta – niewielki sedan o bardzo charakterystycznej linii nadwozia, który mógł występować z dwu- lub czterodrzwiowym nadwoziem. Od Golfa Jetta odróżniała się między innymi charakterystycznymi prostokątnymi reflektorami z przodu, które stały się znakiem charakterystycznym wszystkich następnych generacji modelu.
Niespełna pięć lat później, w 1984 roku, na drogach pojawia się druga generacja modelu. Auto sprzedawane zarówno w Europie, jak i na kontynencie amerykańskim, osiągnęło niemały sukces komercyjny. Praktyczne i przestronne nadwozie, w połączeniu z dobrze dobraną paletą jednostek napędowych, sprawiły, że Jetta II bez problemu trafiła w gusta spokojnej klienteli.
W 1992 roku przyszedł czas na opisywanego następcę. Jednak zamiast napisu „Jetta”, na klapie bagażnika pojawiło się słowo „Vento”, co w tłumaczeniu z języka włoskiego oznacza „wiatr”. Jednak nie taki zwykły wiatr, ale bardzo specyficzny wietrzyk wiejący wczesnym rankiem i zaskakujący… swą siłą.
Jednak siła włosko brzmiącego Vento bynajmniej nie tkwiła w wyzywającej stylistyce nadwozia. To raczej względy praktyczne zadecydowały o fenomenie modelu. Wystarczy wspomnieć chociażby o przeogromnym bagażniku, którego pojemność, 550 l, biła na głowę nie kogo innego, tylko… Passata (niespełna 500 l)! Szeroki luk załadunku, regularny kształt przestrzeni bagażowej i zmyślnie przemyślane, niezawadzające zawiasy sprawiały, że wyjazd wakacyjny z rodzinką w przypadku Vento nie stanowił najmniejszego problemu.
Wnętrze, wykończone w sposób typowy dla aut koncernu z Wolfsburga, urzekało przyzwoitą jakością materiałów wykończeniowych i przestronnością… na przednich siedzeniach. Tylna kanapa reprezentowała typowy wówczas standard – rozstaw osi 2 475 mm sprawiał, że nieco brakowało miejsca na nogi. Ogólnie, wnętrze doskonale współgra z projektem nadwozia – wyważone, by nie powiedzieć nudne, ale poprawne i dalekie od spartańskiego. Co innego poziom wyposażenia – w latach świetności Vento lepiej wyposażone bywały nawet auta pozycjonowane o klasę niżej. Widać polityka cenowa VW od lat się nie zmienia – chcesz mieć więcej, to zapłać.
Volkswagen Vento to samochód, który doskonale sprawdza się w roli bezbarwnego auta, które mimo wszystko, w miarę bezproblematyczną eksploatacją wynagradza niedostatki natury estetycznej. Z rzadka pojawiają się nieprzewidziane usterki, a jeżeli już takowe się pojawią, koszt ich usunięcia zwykle jest śmiesznie niski (choć jak wszędzie, także i tu, zdarzają się wyjątki).
Niemal wszystkie jednostki napędowe zaskakują trwałością, przy czym wolnossący diesel SDI o pojemności 1.9 l to rekordzista, któremu przebiegi rzędu 400 – 500 tys. km niestraszne. Szkoda tylko, że dynamiką zachwyci co najwyżej niedzielnego kierowcę. No cóż – w takiej cenie nie można mieć wszystkiego.
Era Vento dobiegła końca w 1998 roku. Wówczas, na początku 1999 roku, pojawił się następca, tym razem ochrzczony mianem Bora. Także i ta nazwa nie zagościła w Wolfsburgu nazbyt długo, bo już w 2005 roku powrócono do legendarnej Jetty. I tak już pozostało.