Volkswagen T6.1 – wysoko podniósł poprzeczkę
Jak widać po nazwie, Volkswagen postanowił odświeżyć Transportera. Baza pozostaje niemal bez zmian, ale na pokład wjeżdża dziewięć zupełnie nowych systemów czyniąc z VW T6.1 jeden z najnowocześniejszych samochodów dostawczych na rynku.
Najnowsza generacja Multivana otrzymała specjalną wersję limitowaną o nazwie Bulli. To jasny przekaz, że firma Volkswagen za wszelką ceną próbuje odciąć kupony od popularności całej swojej serii Transporterów, a zwłaszcza najbardziej sentymentalnej pierwszej generacji, zwanej właśnie Bulli. Szkoda jedynie, że pokazany w 2001 roku prototyp o nazwie Microbus, mocno czerpiący ze stylistyki pierwszych dostawczaków VW, nie doczekał się realizacji. Szkoda też, że najnowsze wcielenie Transportera wciąż korzysta z platformy modelu T5 z 2003 roku. Ale czy wobec „digitalizacji” najnowszego wcielenia ma to jakieś znaczenie?
Nowy Volkswagen Transporter – poprawki u krawca
Klasycznie skrojony ubiór roboczy piątej generacji przetrwał 12 lat. W połowie cyklu produkcyjnego przeprowadzono zmiany, z zewnątrz ograniczone do nowego przedniego pasa z reflektorami nawiązującymi do osobowej gamy Volkswagena. Poprawiono zatem niebieski kołnierzyk, całą resztę kroju pozostawiając bez zmian. W 2016 roku, kiedy świat lekkich pojazdów dostawczych oczekiwał nowej konstrukcji, Niemcy pochwalili się mocno zmodernizowanym poprzednikiem. Zmian było bardzo dużo, stąd oznaczenie T6, które sugeruje, że faktycznie mamy do czynienia z nową generacją, ale zasadnicza konstrukcja pozostała nieruszona. Miało i do dziś ma to te zalety, że rozwiązania specjalistycznych zabudów stworzone dla T5 pasują bez żadnych zmian w T6. Identyczna jest też paleta nadwoziowa, czyli warianty długości, wysokości, czy podwozia do zabudowy. Główne różnice kryją się pod spodem. To dobra wiadomość, bo dziś konstrukcje nadwozi są już tak mocno zaawansowane, że możliwości ich rozwoju znacząco się skurczyły. A w przypadku pojazdów użytkowych efekt nowości nie jest tak istotny, jak w samochodach osobowych.
Na pierwszy rzut oka Volkswagen T6.1 niewiele różni się od wersji sprzed liftingu. Na przednim błotniku wyrosła ozdobna listwa z nazwą wersji, więc w tym miejscu znajdziemy skromny czarny napis Transporter lub dumny i chromowany: Multivan, Caravelle, California czy wspomniany Bulli. Oczywiście przedni pas zaprojektowano od podstaw, kolejny raz goniąc aktualną politykę stylistyczną firmy. Nowe reflektory wciąż korzystają z żarówek halogenowych, ale w opcji dostępne są przednie i tylne światła LED. Znacznie więcej zmian zauważymy po otwarciu drzwi.
Niezależnie od tego, czy wybieramy podstawowego Transportera do zadań ciężkich, czy np. Californię do turystyki, wnętrze otrzymało zupełnie nową deskę rozdzielczą. Od strony praktycznej zadbano o pozostawienie praktycznych półek przed fotelem pasażera, miejsca na kubki usytuowano na górze przy słupkach przednich, zaś na podszybiu jest duża półka z gniazdem ładowania. Gniazda USB-C umieszczono też w pobliżu półeczki sąsiadującej z dźwignią zmiany biegów.
Zorientowana poziomo, sprawiająca wrażenie jeszcze bardziej spłaszczonej deska rozdzielcza czy mniejsza i podcięta od spodu kierownica, tak jak zabiegi zewnętrzne próbują oddać styl charakterystyczny dla najnowszych modeli marki. Wszechobecne ostre krawędzie w połączeniu z dużymi ekranami sprawiają wrażenie obcowania z nowoczesną konstrukcją. I tak jest w istocie, bowiem wyróżnikiem nowoczesności nie jest już wiek platformy, a zaawansowanie systemów pokładowych, w tym tych dbających o nasze bezpieczeństwo.
Volkswagen Transporter – generacja 6.1
Koncern Volkswagena dysponuje najnowszymi zdobyczami techniki i pod tym względem jest w ścisłej czołówce światowej. Pomijając wymogi prawne, tylko od pozycjonowania modelu i oczekiwań klientów zależy, jak wiele „wodotrysków” znajdzie swoją drogę na listę wyposażenia, czy to standardowego czy opcjonalnego. I choć w Polsce Transportery zamawiane są głównie jako „golasy”, to możliwości wyjścia poza schemat są całkiem spore. Ale to wcale nie oznacza, że baza oznacza cztery koła i kierownicę.
Volkswagen zdecydował się wprowadzić Transportera w erę cyfrową. Po raz pierwszy można zamówić Digital Cockpit, czyli wyświetlacz pełniący rolę podstawowych wskaźników. Moim zdaniem już nawet w samochodach użytkowych powinny one być wyposażeniem standardowym. Tajemnicą Poliszynela jest bowiem, że są one tańsze w produkcji od klasycznych zegarów oferowanych bez dopłaty.
Na środku deski znajdziemy wbudowany ekran multimedialny w dwóch odmianach. Są one wyposażone w łączność z siecią za pomocą karty eSIM. W wersjach osobowych użytkowanych prywatnie pozwoli to np. na dostęp do muzyki poprzez odpowiednie aplikacje, zaś w dostawczych umożliwia łatwe zarządzanie flotą. Niezależnie od przeznaczenia pojazdu można oczywiście korzystać z usług nawigacyjnych wzbogaconych o dodatkowe informacje związane z korkami czy parkingami.
Nowy Volkswagen Transporter – najwyższy poziom ochrony
Jedną z najważniejszych modyfikacji mechanicznych w Volkswagenie T6.1 jest zastosowanie elektromechanicznego wspomagania układu kierowniczego. Ma to szereg zalet, jak choćby mniejszy pobór energii przekładający się na niższe zużycie paliwa czy łatwiejsza adaptacja systemów wspomagających prowadzenie pojazdu. Dwa podstawowe udogodnienia, jakie dzięki temu mogły trafić na pokład Transportera, to asystent utrzymania pasa ruchu, który za pomocą silnika elektrycznego realizującego wspomagania potrafi korygować tor jazdy, unikając nieplanowanej zmiany pasa oraz asystent parkowania. Ten ostatni potrafi już nie tylko samodzielnie kręcić kierownicą podczas wjazdy na miejsce parkingowe, ale także z niego wyjechać. To też nie koniec ułatwień, bowiem T6.1 dysponuje jeszcze asystentem manewrowania przyczepą. Za pomocą pokrętła do sterowania lusterkami bocznymi można ustawić kąt, czy raczej trajektorię, po której poruszać ma się zestaw, a system samodzielnie nim pokieruje. Maksymalna masa przyczepy to całkiem imponujące 2,5 tony. Nowością jest też asystent bocznego wiatru pomagający stabilizować auto przy silnych podmuchach.
To oczywiście nie koniec, systemów bezpieczeństwa jest całkiem sporo, ale skupmy się jedynie na nowościach, bo lista tych jeszcze się nie wyczerpała. Prosto z Craftera przeszczepiono ochronę boczną pojazdu dbającą o unikanie drobnych wgnieceń i zarysowań. Wyjątkowo przydatny w warunkach miejskich w wersjach typu furgon jest też Rear Traffic Alert, ostrzegający podczas cofania o nadjeżdżających z boku pojazdach.
Tylko diesle, potem elektryk
Po raz pierwszy od rozpoczęcia produkcji Volkswagena Transportera w 1950 roku, w ofercie zabraknie silników benzynowych. Z czasem ich popularność zmalała do tego stopnia, że osiągnęła około 1%. Stąd decyzja VW, by T6.1 oferowany był wyłącznie z silnikami wysokoprężnymi. Jest to jednostka 2.0 TDI oferowana w czterech wariantach mocy: 90, 110, 150 i 199 KM (Bi TDI). Dwie słabsze współpracują z pięciobiegową skrzynią ręczną, 150-ka z sześciobiegową lub z siedmiobiegowym DSG. Najmocniejsza odmiana łączona jest wyłącznie ze skrzynią dwusprzęgłową, która oprócz wygody użytkowania daje możliwość zamówienia adaptacyjnego tempomatu. Miłośnicy napędu 4Motion mogą zamówić go z dwoma mocniejszymi wariantami napędowymi.
Krótkie jazdy testowe Volkswagenem Transporterem zorganizowane w Amsterdamie pozwoliły jedynie na bardzo ograniczone spostrzeżenia. Nowy układ wspomagania zestrojono już tak, by trudno było zorientować się, że straciliśmy bardziej bezpośrednią kontrolę nad kołami. Wnętrze robi dobre wrażenie, wykończeniu nie można niczego zarzucić, Digital Cockpit nie odstaje jakością od tego, co VW oferuje w pojazdach osobowych. Jedyne zastrzeżenia mam do asystenta zmiany biegów. Gdy go słuchamy, dostajemy do dyspozycji niskie obroty, tak niskie że jednostka wpada w poważne drgania. Spostrzeżenia kolegów dziennikarzy okazały się identyczne. W praktyce, jeżdżąc po terenie zabudowanym, w trosce o własny komfort i trwałość układu napędowego niemal zawsze wybierałem bieg niższy od sugerowanego.
Nie jest to z pewnością informacja, na którą czekają polscy odbiorcy, ale portfolio T6.1 w niedalekiej przyszłości wzbogaci się o wersję elektryczną. Akumulatory o pojemności 37,4 kWh będą dostarczać energię do silnika elektrycznego o mocy 112 KM. Samochód rozpędzi się do 90 km/h, opcjonalnie (w ograniczonym zakresie) do 120 km/h, ale jego zasięg nie będzie imponujący. Volkswagen jeszcze go nie ujawnił, lecz pojemność baterii sugeruje praktyczny zasięg około 150 km, który wg normy WLTP z pewnością będzie o około 20% większy. Będzie to wprawka przed kolejną generacją, która prawdopodobnie będzie już w dużo większym stopniu zelektryfikowana.
Sprzedaż nowego Volkswagena Trasportera rozpocznie się jesienią, mniej więcej na przełomie października i listopada. Wtedy też poznamy cennik i zobaczymy, jaką ofertę dokładnie przygotowano na polski rynek. Póki co wiemy jedynie, że poprawiony T6.1 jest wyjątkowo nowoczesnym i bezpiecznym pojazdem dostawczym, wyraźnie podnoszącym poprzeczkę konkurencji.