Volkswagen T-Roc R. Dla tych, którzy znudzili się Golfem
Volkswagen stworzył świetnego Golfa R. Jest tak szybki, że potrafi nawiązywać walkę z dużo szybszymi samochodami. Tak dobry samochód stał się jednak jednym z najpopularniejszych hot hatchy – a niektórzy oczekują trochę wyjątkowości. I co teraz?
A więc chcesz bardzo szybkiego hot hatcha, który będzie miał też walory praktyczne na co dzień. Ma być jednocześnie sportowy i w miarę komfortowy. Ford Focus RS w takim razie odpada. Audi RS3 może być dla wielu zbyt drogie, a S3 to właściwie Golf w ładniejszym przebraniu. Jest jeszcze AMG, ale to też już dość wysoki pułap cenowy.
Co masz więc wybrać, jeśli nie chcesz Golfa? Może Golfa-crossovera, czyli T-Roca?
Tak się składa, że właśnie na rynek wszedł Volkswagen T-Roc R.
Volkswagen T-Roc R. Co to za samochód?
Testowaliśmy już dla Was T-Roca, który zaskoczył nas świetnym, angażującym prowadzeniem. Czym więc różni się wersja R od „zwykłej”?
Do tego prowadzenia może dodać komponenty Golfa R. To więc 2-litrowy silnik TSI, który osiąga 300 KM i 400 Nm momentu obrotowego w bardzo szerokim zakresie od 2000 do 5200 obr./min. Z napędem 4MOTION i 7-biegowym DSG pozwala to napędzić T-Roca R do 100 km/h w 4,8 sekundy – o 0,1 sekundy wolniej niż w Golfie. A trzeba pamiętać, że T-Roc jest tylko o 20 kg cięższy. Prędkość maksymalna wynosi tu 250 km/h i nie jest to żadna blokada. Na prezentacji usłyszeliśmy, że ten samochód po prostu tyle pojedzie – i ani kilometra na godzinę więcej. Nie sprawdzaliśmy.
W porównaniu do Volkswagena Golfa R, sprzęgło Haldex jest tutaj bardziej agresywnie ustawione, ma wcześniej i częściej dołączać tylną oś. Przestrojono też układ ESP, by lepiej współgrał z podwyższonym samochodem. Inaczej przy dużych przeciążeniach mógłby wcześnie reagować, by zapobiegać dachowaniu. Oczywiście musi też pozwalać na bardziej sportową jazdę z lekkimi uślizgami.
Do tego dodajemy układ hamulcowy Performance z 17-calowymi tarczami, który w Golfie występuje za dopłatą, a w T-Rocu jest w standardzie. Podobnie, jak w Golfie, tak też i tutaj możemy zamówić fabryczny tytanowy układ wydechowy Akrapovic, który grzmi jak powinien, ale kosztuje około 16 tys. zł.
W Golfie zdania co do tego wydechu są podzielone, bo taniej da się zamontować głośniejszy, bardziej sportowy, ale wtedy stracimy gwarancję. Z Akrapovicem dostajemy układ wydechowy wysokiej jakości, za który nie stracimy gwarancji. I który jest o jakieś 7 kg lżejszy od standardowego.
Volkswagen T-Roc R – różnice są też w wyglądzie
W standardzie dostajemy 18-calowe felgi, a za dopłatą niecałych 4 tys. zł możemy kupić 19-calowe felgi Pretoria. Warto dodać, że to bardzo lekkie felgi, ważące około 7-8 kg każda.
Inne są oczywiście zderzaki Volkswagena T-Roc R z dużymi wlotami powietrza i grill z logo R. Z tyłu zobaczymy – zupełnie jak w Golfie – cztery duże końcówki układu wydechowego. Aha, pionowe światła do jazdy dziennej w zderzaku są typowe dla wersji R.
Wewnątrz dostaniemy kierownicę z logo R z łopatkami, specjalną grafikę na cyfrowych zegarach i oczywiście kubełkowe fotele, stosowne do modelu. Możemy je zamówić w dwóch wariantach tapicerki – szaro-czarną materiałową i czarną skórzaną.
Do wyboru mamy też 8 kolorów lakieru ze specjalnym niebieskim i to na tyle zmian – reszta wyposażenia jest podobna do standardowych T-Roców. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę fakt, że T-Roc R jest najdroższy.
Jak jeździ Volkswagen T-Roc R?
T-Roc startował z wysokiego pułapu. W teście bardzo przypadł nam do gustu jego żywy, angażujący charakter. Wcześniej jeździliśmy wersją z 2-litrowym silnikiem benzynowym o mocy 190 KM. Chętnie wkręcał się na obroty, reagował na odjęcia gazu i nie przechylał się w zakrętach. Na plus zasługiwał też układ kierowniczy, który pozwalał na bardzo precyzyjną jazdę.
Tutaj było podobnie. Jeździliśmy po krętych, alepejskich drogach i wzdłuż Lazurowego Wybrzeża. T-Roc R ani razu nie złapał zadyszki. ESP praktycznie też nie reagowało, co sugeruje, że podwozie zostało dobrze zestrojone.
Wrażenia z jazdy Volkswagenem T-Roc R są szalenie przyjemne. Z jednej strony mamy modny kształt crossovera, ale z drugiej – 300 chętnych do zabawy mechanicznych koni, duży moment i układ wydechowy, który cały czas przypomina o sportowym charakterze samochodu. Robi tzw. „popcorn” po odjęciu nogi z gazu, strzela podczas zmian biegu na wyższy i basowo mruczy na niskich obrotach.
Golfowi R można zarzucić aż zbytnią stabilność i na to samo „cierpi” T-Roc R. Bardzo ciężko jest ten samochód, na suchym asfalcie, wytrącić z równowagi. Dla niego prawie zawsze jest za wolno. Ma lekką tendencję do podsterowności, ale pojawia się ona dopiero w bardzo ciasnych zakrętach. W innych sytuacjach nie ma po niej śladu.
Dlatego też na wspomnianych wcześniej krętych drogach, za kierownicą Volkswagena T-Roca R bawiliśmy się świetnie. Wykonywał wszystkie polecenia bez zająknięcia. W zakrętach praktycznie się nie przechylał i zawsze chętnie zmieniał kierunek jazdy. Nie jest przy tym przesadnie sztywny.
Fakt, trzeba jechać naprawdę szybko, żeby czuć więcej emocji, ale to chyba dobrze, że samochód potrafi tak wiele? Może nie będzie idealny do zabawy w drift, ale jeśli chcemy pojechać szybko, sprawdzi się bardzo dobrze.
Dla kogo jest Volkswagen T-Roc R?
Można się zastanawiać, dla kogo właściwie taki samochód jest. Kosztuje tyle, co Golf R, według obecnego konfiguratora ceny Volkswagena T-Roc R zaczynają się od 171 tys. zł. Myślę, że T-Roc R spodoba się przede wszystkim tym, którzy znudzili się już trochę Golfem i jego pochodnymi, a chcieliby równie szybkiego samochodu.
Ten jest odrobinę wolniejszy, ale za to ciekawiej wygląda. A jako samochód rodzinny, będzie się przede wszystkim wyróżniał bardziej agresywną stylistyką i rasowym brzmieniem. No i spod szkoły nikt nie wystartuje tak szybko.
Nie mamy jednak pewności, więc na dokładniejszy test tego samochodu umówimy się jeszcze w Krakowie. Wtedy zobaczymy, jak sprawdziłby się na co dzień.
Redaktor