Volkswagen Golf FL - zmiany pod skórą
Volkswagen Golf to jeden z prekursorów segmentu C. To on tworzył obraz samochodu dla każdego i pokazał, że pozornie zwyczajny samochód może dawać mnóstwo radości z jazdy. Poszczególne generacje Golfa wyznaczały standardy i kierunki rozwoju kompaktów. Czy tak jest i dzisiaj? Sprawdziliśmy to na Majorce, gdzie testowaliśmy jego odświeżoną wersję.
Jest takie hasło, „War never changes” - „Wojna nigdy się nie zmienia”. Wojna, która oznacza działania militarne - owszem. Jeśli jednak uznamy, że wojnę toczą też producenci samochodów, okazuje się, że ta konkurencja ewoluuje - i to w całkiem szybkim tempie.
30 czy 40 lat temu, kiedy na ulicach królował Golf, a jego konkurentami były takie samochody, jak Renault 5 i Peugeot 104, liczyło się to, który producent stworzy lepszy samochód - pod każdym względem. Samochód miał dobrze się prowadzić, prosto hamować, przewidywalnie się zachowywać i oferować jak najwięcej przestrzeni wewnątrz. Wszystko, co dało się w jakiś sposób zmierzyć i porównać liczby. Liczyły się też silniki - który mógł pochwalić się lepszą kulturą pracy i zapewniał lepsze osiągi.
Wydawałoby się, że tak jest też dzisiaj, ale lifting Golfa pokazuje, że niekoniecznie. Prawie wszystkie samochody produkowane współcześnie prowadzą się tak, jak samochody sportowe 10-20 lat temu. To znaczy „dobrze”. Startując z bardzo wysokiego pułapu, trudno jest producentom dokonać większego skoku jakościowego pod względem prowadzenia. Pojemność bagażnika czy przestrzeń wewnątrz nadal się liczy, ale w większości przypadków jest zbliżona.
Okazuje się, że klientów równie mocno, jak wymiar praktyczny interesuje teraz coś innego - technologia, która znajduje się na pokładzie. Począwszy od systemów bezpieczeństwa po te, które służą tylko i wyłącznie rozrywce. Wybór samochodu zaczyna więc przypominać wybór smartfona czy tabletu.
Wygląd schodzi na dalszy plan
Facelifting Golfa nie jest szczególnie rewolucyjny pod względem wyglądu zewnętrznego. Trudno się zresztą temu dziwić, skoro na przykład zmiany stylistyczne pomiędzy szóstą a siódmą generacją były raczej małe. Golf ewoluuje i dorasta, nie rodzi się na nowo co parę lat, jak robi to np. Renault Megane.
W modelach z 2017 roku zobaczymy nowe zderzaki, lampy LED do jazdy dziennej zostały nieco przeprojektowane i będą dostępne w standardzie, podobnie, jak tylne, które teraz identyfikują się poziomymi pasami. Osoby, które niedawno kupiły Golfa „siódemkę” nie będą żałować, że ich samochód nie wygląda już nowocześnie.
Wewnątrz zmian jest jeszcze mniej. Volkswagen ujął to słowami „aktualizacja Golfa jest szczególnie dystyngowana wewnątrz”. Dostaniemy nową tapicerkę i nowe rodzaje wykończenia na drzwiach, wokół dźwigni zmiany biegów czy na konsoli centralnej.
To dlatego, że najwięcej pracy mieli tym razem programiści. To oni odświeżyli systemy multimedialne na pokładzie. Ekran Discover Pro, czyli najwyższej z wersji, mierzy 9,2 cala i pozbawiony został pokręteł, i fizycznych przycisków. Od teraz wszystkim sterujemy dotykowo, choć panel klimatyzacji nadal składa się z fizycznych pokręteł, które pamiętają jeszcze Golfa V.
Najbardziej widowiskową funkcją tego systemu jest kontrola gestami. Równie widowiskowa jest możliwość połączenia z systemem domofonowym DoorBird, który pozwala zdalnie otwierać drzwi gościom. Widowiskowa, ale wątpię, byśmy byli na to gotowi. Niekoniecznie w Polsce.
Choć nazwy systemów nie zmieniły się, to zmieniło się to, co się pod nimi kryje. Teraz, nawet z najniższymi wersjami wyposażenia, dostaniemy przynajmniej 6,5-calowy ekran dotykowy.
W oczy rzuca się też system Active Info Display, czyli 12,3-calowy ekran, który zastępuje tradycyjne zegary. Pierwszym samochodem w tym segmencie, który zaadaptował takie rozwiązanie było Audi A3 - Golf jedynie idzie w jego ślady. Zwolennicy analogowych rozwiązań będą jednak zadowoleni - AID jest opcją, także w wersji Highline. Podobnie, jak w przypadku analogowych zegarów, wirtualne są poddawane odpowiedniej stylizacji, w zależności od wersji - przykładowo, w GTI znajdziemy więcej czerwonych akcentów.
Pojawiła się też nowa wersja systemu Lane Assist, który już nie tylko utrzymuje pas ruchu, odbijając się od linii na jezdni, ale pozwala określić, w jakim miejscu pasa ma się utrzymywać - na środku, bliżej lewej strony, czy może bliżej prawej. Zaraz obok Lane Assist działa Emergency Assist, który w przypadku zbyt długiego braku reakcji ze strony kierowcy, próbuje go obudzić sygnałem dźwiękowym lub krótkim, mocnym hamowaniem, a jeśli i to nie skutkuje - włącza światła awaryjne, wykonuje delikatne ruchy na boki, powoli zatrzymuje samochód i odryglowuje drzwi. W ten sposób osoba, która dostanie zawału za kierownicą, ma znacznie większe szanse na uzyskanie pomocy i przeżycie.
Bezpieczniejsi mogą czuć się też piesi. Front Assist rozpoznaje teraz pieszych, którzy próbują wejść na ulicę. Jeśli poruszamy się w mieście z dozwoloną prędkością, nasz Golf jest w stanie zahamować awaryjnie z pełną siłą.
Upsizing? Right-sizing?
Dużo mówi się o sensowności ciągłego pomniejszania pojemności silników. Im mniejsza pojemność, tym mniejsze zużycie paliwa w warunkach laboratoryjnych, ale w rzeczywistych warunkach może być już nieco inaczej. Wszyscy pamiętamy chyba o takich samochodach, jak pierwsze BMW X3, które z silnikiem 3.0d było w stanie zużywać podobne, jeśli nie mniejsze ilości paliwa, aniżeli 2.0d. Oczywiście w normalnych warunkach drogowych.
Volkswagen idzie więc teraz drogą, która ma na celu zwiększenie pojemności silników, ale też nie do końca. Przy okazji faceliftingu Golfa, swoją premierę miał nowy silnik grupy Volkswagena - 1.5 TSI Evo. To platforma, która ujednolici ofertę silnikową tego producenta. 1.4 TSI będzie stopniowo wygaszany, by wreszcie całkiem ustąpić miejsca 1.5 TSI. Docelowo w ofercie mają zostać silniki 1.0 TSI, 1.5 TSI. 2.0 TSI i znane nam dobrze diesle. Wątpię, by VAG porzucił też produkcję mocniejszych silników, z których korzysta m.in. Audi - V6 i V8.
Na początku 1.5 TSI Evo wystąpi w dwóch wariantach - 150 KM i BlueMotion z filtrem cząstek stałych o mocy 130 KM. W przypadku tego drugiego silnika zastosowano sporo ciekawych rozwiązań - cykl spalania to pochodna cyklu Millera. Dzięki temu stopień sprężania jest dość wysoki, na poziomie 12:1. Z manualną skrzynią biegów 1.5 TSI zadowoli się średnio 5,1 l/100 km, a z 7-biegowym DSG 5,0 l/100 km.
Szczerze mówiąc, ciężko powiedzieć, czy czuć jakieś różnice pomiędzy 1.4 a 1.5 TSI. Na pewno będziemy mieli okazję jeszcze to sprawdzić - 1.4 TSI nie zostanie wycofany z oferty od razu, więc być może będziemy mogli porównać samochody z tymi silnikami bezpośrednio.
Co więcej? Volkswagen Golf GTI będzie teraz podstawowo osiągał 230 KM, a wersja Performance 245 KM. Ten słabszy wariant nie będzie nas już jednak zbyt mocno interesował - niemal wszystkie Golfy GTI, sprzedawane w Polsce, to Performance. W ofercie zostanie więc tylko taki model. A skoro jesteśmy już przy tych bardziej sportowych odmianach, Golf R również odczuje zastrzyk mocy - dokładnie 10 KM.
Mały duży lifting
Volkswagen Golf ewoluuje, dzięki czemu stale staje się jeszcze lepszy. Wielu konkurentów jest z generacji na generację dość poważnie zmieniana stylistycznie, a to, choć wprowadza świeżość, może też rodzić obawy - skoro za każdym razem zmiany mają iść daleko, można zapomnieć o detalach. Być może ta dokładna praca nad każdym elementem jest kluczem do sukcesu Golfa, ale ciężko tu mówić o jego jednoznacznej przewadze, czy też stracie do lidera.
Lifting wydawał się raczej niewielki, ale okazuje się, że lista nowych i zaktualizowanych systemów, i premiera nowej rodziny silników to całkiem sporo, jak na odświeżenie modelu. Na tyle dużo, by przyjrzeć się temu wszystkiemu z bliska jeszcze raz - kiedy będziemy testować Golfa w Krakowie.
Redaktor
Volkswagen Golf, 2017 - pierwszy test AutoCentrum.pl
Wyświetlenia: 6 619Tym razem zapraszamy na Majorkę, na pierwszy test odświeżonego Volkswagena Golfa. Jakie zmiany zafundował niemiecki producent?