Ucieczka do tradycji - Skoda Citigo
Kilka dni temu dostałem w redakcji kluczyki do naszej długodystansowej Skody Citigo i polecenie, abym wymyślił jakiś ciekawy test. Po czym szef dodał: może połącz test z czymś, co wszyscy lubią? Nie miałem więc wyboru - musiałem pojechać do browaru. Może przesadzam, że wszyscy lubią piwo, ale statystyki nie kłamią - Polacy lubią złocisty trunek, podobnie zresztą jak nasi południowi sąsiedzi, którzy produkują Skodę. Nad browarem długo nie myślałem - w Małopolsce znam tylko jeden taki, który będzie pasował.
Parę kilometrów na wschód od Nowego Sącza jest miejscowość Grybów, a w niej jedyny regionalny zakład piwowarski w Małopolsce - Browar Pilsweiser. Nie wiem, czy o nim słyszałeś, ale jeśli jeszcze nie, to posłuchaj, bo warto znać parę faktów i się nimi z dumą podzielić, kiedy kolejny Twój kumpel powie: „Stary, gdzieś ty kupił to zaj*** piwo?”
Do Grybowa z Krakowa można dojechać na kilka sposobów. Autostradą? To nie jest optymalny teren dla Citigo. Zakopianką? Nie zachęca mnie wizja korków. Wybrałem lokalne drogi - będę miał możliwość podziwiania widoków, a i Citigo będzie się tu czuło dobrze. Podróż zajęła 2 godziny i oto jestem. Szczerze powiedziawszy znałem wcześniej tylko produkcje tego browaru i nigdy nie byłem w środku. Wygląda on… tak sobie… no wiecie, nie ma szkła ani aluminium… może jednak ten klimat zaniedbanego miejsca sprawia, że tutejsze wyroby tak smakują?
Pierwsze wzmianki o browarze pochodzą z 1804 r, a pierwsze sprecyzowane dane na temat tego miejsca dopiero z 1830 r. - wówczas znajdowało się tu aż 7 małych browarów. W 1887 r. właścicielem został Czech Franciszek Paschek, który podjął się modernizacji i rozbudowy zakładu. Człowiek ten okazał się świetnym fachowcem, a za jego sprawą piwo z tego browaru stało się sławne w C.K. Monarchii. Nawet mieszkańcy Wiednia i Budapesztu smakowali wówczas piwo z Grybowa. Dzieło swojego ojca kontynuował Franciszek Paschek II, a następnie wdowa po Franciszku II wraz z synem.
Sprzedaż piwa utrzymywała się na znakomitym poziomie aż do wybuchu drugiej wojny światowej. W czasie działań wojennych ucierpiały budynki warzelni oraz słodowni. Nie przeszkadzało to jednak okupantowi przykazać produkcji piwa. Produkowano dwa rodzaje piwa „Marcowego”, jeden dla Polaków, a drugi dla Niemców. Po wojnie browar nie odzyskał już swojej świetności. Przechodził z rąk do rąk, budynki niszczały, zyskując jednak w ten sposób specyficzny klimat. W obecnej formie funkcjonuje od 2004 r.
I jak im idzie? No właśnie dlatego tu się wybrałem. Produkuje się tutaj piwo wedle tradycyjnych receptur. Nie używa się żadnych konserwantów. Byłem szczególnie pod wrażeniem tanków chłodzących piwo umieszczonych w litej skale. Piwo spędza w nich od jednego do dwóch tygodni, by nabrać „mocy”. Zapamiętaj, bo to ciekawy fakt! Skalne tanki są ewenementem na skale europejską. Dodam, że kusi jeszcze wyjątkowy smak piwa, produkowanego w tych zakładach.
Tu niestety wyszedł brak logiki w planowaniu tej podróży. Tak, nie zabrałem sobie kierowcy. Jednak może to i dobrze - mogłem spędzić więcej czasu za kierownicą Citigo i lepiej poczuć co wspólnego mają proste receptury na dobry browar z recepturą na dobre auto.
Tak naprawdę tajemnica piwa tkwi w jego prostocie. Sprawdzony proces produkcji i jakość składników – od chmielu po drożdże i źródlaną wodę. I otrzymujemy niepowtarzalny smak. Dla kontrastu spróbuje stworzyć tradycyjny przepis na samochód.
Zacznijmy od składników. Proces produkcji dopracujemy później. Bierzemy karoserię. Proponuje coś niedużego, zgrabnego, z odpowiednią ilością miejsca dla kierowcy. Kolor w sumie obojętny, kształt też. Skłamałem. Karoseria musi wykazywać choć odrobinę urody. Potem wkładamy więcej smaku – czas na napęd. Silnik powinien być prosty w budowie, łatwy w naprawie, wystarczająco mocny i nie pić za dużo. Pięciobiegowa skrzynia w zupełności wystarcza. Czy takie zestawy jeszcze istnieją? Na pewno gdzieś taki znajdę. Będzie „oldschoolowy”, a więc tani i sprawdzony. Zawieszenie - koniecznie jędrne, lecz nie twarde. Przecież nie szukam auta na tor. Wnętrze? Poproszę wygodne fotele, kierownicę i prostą tablicę rozdzielczą. Nie lubię przepychu. Na koniec stawiam całość na kołach. Poproszę maksymalnie 15 –sto calowe, w zupełności mi wystarczą, do tego opony będą tańsze w zakupie. Przepis gotowy. Czesi nawarzyli z tych składników Citigo - sprawdźmy jak spełni moje wymagania.
Karoseria. Ma 5 drzwi, bagażnik, sporo miejsca dla kierowcy i pasażera. Miejsce z tyłu, jakieś tam jest. Naprawdę tak często jeździcie w komplecie? Karoseria jednobryłowa, ciekawe proporcje, ładny pas przedni. Idealnie! Silnik? Litrowy, trzycylindrowy, 75 KM brzmi nieźle na papierze, na ucho trochę jak kosiarka, ale da się przeżyć. Autko lekkie, a więc mocy wystarczy. Wnętrze? Proste, funkcjonalne, fotele wygodne. Niestety twarde plastiki wywołałem na własne życzenie. Zawieszenie? Takie jak chciałem. Lubię, gdy ktoś spełnia moje życzenia. Na koniec rzut oka na koła… 15 cali. Tak o to za sprawą sprawdzonych receptur powstała nowa Skoda. Samochód ze wszech miar zaskakujący. Silnik dzielnie broni się swoimi trzema cylindrami. Dzielnie broni się przed pytaniami malkontentów: przepraszam, czemu tu brakuje jednego cylindra? Ochoczo wkręca się na obroty, ciekawie przy tym mrucząc z wydechu. Jedynie w trasie czasami brakuje mu oddechu, ale w mieście nigdy nie złapie zadyszki. Pije bardzo niewiele. W trasie bez mała dwa razy mniej niż przeciętny Polak piwa miesięcznie (4,5 litra benzyny vs. 8 litrów piwa). Przyspiesza do 100 km/h w 13,4 s. Potrafi pojechać ponad 160 km/h. Po co więcej? Prosta deska rozdzielcza, tylko niezbędne wskaźniki, intuicyjna obsługa. To lubię! Przestrzeń wystarczająca nawet dla rosłego mężczyzny. Zawieszenie zaskakujące. Jak każdy samochód z małym rozstawem osi podskakuje na poprzecznych nierównościach, ale jestem mu gotów to wybaczyć. Zyskał w moich oczach za komfort i pokonywanie zakrętów. Nadwozie potrafi się dość mocno przechylić, ale kółka Czeszki dzielnie wgryzają się w asfalt.
Klimatu prostoty nie popsuły nawet takie dodatki wypasionego testowego auta, jak panoramiczny dach, nawigacja, podgrzewane fotele czy czujniki parkowania.
Wiesz już, czemu pojechałem do Grybowa Skodą Citigo. Podobnie jak piwo, Skoda wykonana jest wedle tradycyjnej receptury. Bałem się nieco o swoje męskie ego podczas jazdy malutkim samochodem postrzeganym jako kobiecy. Uprzedzenie szybko minęło, zachwyciłem się mechanicznością i lekkością prowadzenia tego auta.
Nie jestem przeciwnikiem rozwoju. Mam po prostu nostalgię po tradycyjnych rozwiązaniach. Po klasycznie robionym piwie, po zdrowej żywności, po nie „przekombinowanych” samochodach. Tradycyjne receptury nadal się sprawdzają, a do tego wcale nie są drogie. Wspomnij moja słowa gdy będziesz szukać kolejnego wozu, który nie przytłoczy Cię ilością opcji i wyposażenia, kosztami podstawowych napraw czy wymianą dziwnych filtrów. Postaw na prostotę, mechaniczność i skuteczność, a prowadząc samochód z radością i lekkością poczujesz ten tradycyjny smak.