Typ na bulwar
Kiedyś zawodowiec w terenie, obecnie najlepiej czuje się na bulwarze. Amerykański w każdym calu, ale kochany w Europie - Jeepie Grand Cherokee.
Poprzednia wersja ,,Granda" cieszyła się dużym powodzeniem na europejskim rynku. Także w Polsce nie trudno spotkać masywnego Jeepa. Nowa generacja, produkowana od 2004 roku, różni się od swojego poprzednika. Teraz jest to pojazd z całą pewnością luksusowy, a nie terenowy.
Jeep stał się bardziej kwadratowy. Gdy popatrzeć na jego linie nadwozia, może kojarzyć się ona nawet z zawodowym pojazdem wojskowym. Przód auta jest potężny, z tradycyjnie już chromowanym grillem. Dominują cięte kształty karoserii. Wyzbyto się krągłości na rzecz pewnych i zdecydowanych linii. Przednia szyba pochylona jest pod dość dużym kątem, a boczne wydają się jak by były nieco spłaszczone. Dodaje to dynamiki i pasuje do kanciastej stylistyki nadwozia. Potężne nadkola dodają masywności całej karoserii.
Wnętrze jest proste i ładne. Dominują tu także cięte, nieco ostre kształty. Jeep postawił na funkcjonalność. Jakość wykończenia nie jest najlepsza. Widać tu standardy zza oceanu. Chociaż wszystko spasowane jest nieźle. Ergonomia zasługuje na pochwałę. Obsługa klimatyzacji, czy komputera pokładowego nie stanowi problemu. Trochę przyzwyczajenia będzie wymagała obsługa radia i nawigacji, które są zintegrowane. Wszystkie informacje odczytujemy na wyświetlaczu LCD umieszczonym na centralnej konsoli. Duży plus radia to obsługa muzycznych plików MP3. Fotele, oczywiście obszyte skórą, są dość dobre, chociaż mogłyby mieć lepsze trzymanie boczne. Zakres regulacji jest wystarczający. Lekkie niedopatrzenie stanowi brak elektrycznej regulacji położenia kierownicy, ale w zamian elektrycznie możemy regulować położenie pedałów przyciskiem umieszczonym na konsoli środkowej. Gustownie i elegancko wyglądają chromowane zegary. W nocy szyku dodaje im błękitne podświetlenie. Na dwóch wyświetlaczach możemy odczytać informację o położeniu skrzyni biegów oraz dane z komputera pokładowego (średnie spalanie, prędkość, ciśnienie w oponach, itp.). W Cherokee miejsca jest sporo. Na tylnej kanapie wygodnie będą podróżować dwie osoby. Jednak rozmiary siedziska trochę rozczarowują, bo bardziej krojone są dla dzieci. Bagażnik robi wrażenie, bo ma pojemność 978 litrów, a kosztem tylnej kanapy możemy go powiększyć do 1909 litrów. To jak mała ciężarówka. Do dyspozycji mamy tu także kilka przydatnych zaczepów i schowków, które ułatwią przewóz i mocowanie bagażu. W podłodze bagażnika umieszczono trzy płytkie schowki. Pokrywę największego z nich można odwrócić i wtedy do dyspozycji będziemy mieli ,,kuwetę" na drobiazgi. Oprócz otwieranej tylnej klapy, jak to w amerykańskich samochodach, uchylana jest też sama szyba przez którą wrzucać możemy mniejsze rzeczy.
Przyszła pora na silnik, który robi największe wrażenie. Zacny, 8-cylindrowy motor o pojemności 5,7 l HEMI i o mocy 326 KM, jak żaden inny pasuje do mocarnego Jeepa. Współpracuje z nim pięciobiegowy automat z możliwością sekwencyjnej zmiany biegów. Mocarny silnik pasuje do potężnego Jeepa. Dźwięk tej widlastej ósemki to muzyka dla uszu, ale także wąż dla kieszeni. Mimo systemu HEMI, czyli systemu MDS wyłączającego cztery cylindry podczas spokojnej jazdy, silnik ma spory apetyt na paliwo. Podczas całego testu średnie spalanie wyniosło 20,2 l na 100 km. Ale udowodniliśmy, że duża pojemność nie musi równać się dużemu spalaniu. Przy spokojnej jeździe z prędkością 60-70 km/h zapotrzebowanie wyniosło 12,5-13 litrów na 100 km. Po części wynik taki udało się nam osiągnąć dzięki wspomnianemu wyżej systemowi HEMI. Pięciobiegowy automat pracował precyzyjnie, a zmiany biegów nie były odczuwalne. Jego praca nastawiona jest raczej na spokojną, ,,bulwarową" jazdę. Do setki Jeep przyśpieszał w 8,6 sekundy (według naszych pomiarów). Jak na auto ciężkie o pokaźnych rozmiarach, to dobry wynik.
Zawieszenie tego amerykańskiego krążownika, ważącego 2250 kg, to całkowicie niezależny przód, a tył zbudowano na sztywnej osi zawieszonej na pięciu wahaczach. Konstrukcja taka pozwala prowadzić auto komfortowo. Dodatkowo Grand nie był zbyt podatny na przechyły podczas ostrzejszych manewrów skrętu. Jazda nim to przyjemność, nie tylko dlatego, że wnętrze jest dobrze wyciszone, a pod maską mamy zapas 326 KM. Zawieszenie dobrze sprawuje się także w terenie. Pozwala na pokonanie wzniesień, choć prześwit auta mógłby być trochę większy. Odradzamy jednak wyprawy Jeepem na ciężki teren, ponieważ jest to auto przeznaczone głównie na utwardzone nawierzchnie, a o bezdrożach pomyślano ,,przy okazji".
Napęd jest przekazywany stale na cztery koła. Nad całym napędem działa system Quadra-Drive II, z elektronicznie sterowanymi mechanizmami różnicowymi obu osi ELSD. Skutecznie niweluje on zmiany przyczepności na różnych nawierzchniach. Jak na Jeepa przystało, Grand ma także reduktor terenowy, który uruchamia się przez pociągnięcie dźwigienki obok skrzyni biegów.
Zakup Grand Cherokee to wydatek ponad 270 tys. zł. Za tę cenę otrzymujemy amerykańskiego krążownika z przyzwoitym wyposażeniem i masywnym wyglądem. Na drodze czuć będziemy się bezpiecznie i trochę inaczej. Na pewno nasz samochód będzie wyróżniał się na drodze, a w terenie pozwoli nam upuścić trochę wodzy fantazji. Czy warto? Na pewno warto się zastanowić, bo cena Jeepa, w jego segmencie, nie jest wygórowana. Dla mnie Jeep stał się bardziej luksusowym SUV-em, który pozwala cieszyć się z jazdy. Marudni nabywcy mogą zawsze wybrać oszczędniejszego diesla i tańsze opcje wyposażenia.