Toyota Yaris - Kolejny krok w dorosłość
Z każdą generacją Yaris rośnie i stylistycznie oddala się od obłej zabawki, na jaką wyglądała pierwsza generacja. Obecnie na rynek wchodzi trzecia. Może nie najpiękniejsza, ale najlepiej przemyślana pod względem funkcjonalnym.
Yaris był pierwszym samochodem, którym Toyota postanowiła wyjść poza dość surową i w Europie odbieraną jako prymitywna stylistykę swoich aut. Ciekawie, nieco zabawkowo stylizowane krągłości pierwszej generacji bronią się do dziś. Druga była bardziej stonowana i jakoś szybciej się postarzała. Trzecia jest prostsza, ale bardziej przemyślana i lepiej zaprojektowana pod względem funkcjonalności i przestrzeni w samochodzie. Co do stylizacji nadwozia, to nie ma żadnych fajerwerków – można znaleźć po trochu z wielu modeli Toyoty, ze starym Yarisem i iQ na czele. Od wewnątrz jednak auto wygląda znacznie ciekawiej.
Choć Yaris przy długości 388,5 cm należy do segmentowych maluchów, to rozstaw osi 251 cm zapewnia mu sporo miejsca wewnątrz. Styliści także poszli w stronę maksymalnej pakowności kabiny. Zrezygnowano z masywnej i wypukłej deski rozdzielczej, z jaką spotykaliśmy się w obu poprzednich generacjach. Deska rozdzielcza wydaje się teraz maksymalnie zmniejszona, podobnie jak urządzenia na centralnej konsoli. Deska ma teraz pas w innym kolorze, co zdaje się przestrzennie rozbudowywać ten element. Nie ma natomiast wypukłej centralnej konsoli, którą zastąpiły niewielkie, zwarte moduły zestawu audio i klimatyzacji. Tablicę rozdzielczą i umieszczone po jej bokach wloty powietrza połączono wspólnym grzbietem, tworząc wyraźnie wyznaczoną strefę dla kierowcy.
Czułem się w tej strefie całkiem dobrze. Miałem wokół siebie dużo wolnej przestrzeni i kilka praktycznych schowków. Dużą półkę stworzono pod konsolą. Za pomocą ruchomej przegrody można ją podzielić na małą półkę i dwa uchwyty na kubki. Ciekawostką jest półka nad schowkiem przed pasażerem – jest tak wąska, że w zasadzie wygląda bardziej na ozdobę, niż praktyczne rozwiązanie. W przednich drzwiach mamy kieszenie z miejscem na butelki, ale w tylnych nie ma nic.
Jedną z najmocniej promowanych nowości jest zestaw audio Toyota Touch, z dotykowym ekranem. W samochodzie, którym jechałem miałem wyższy poziom tego urządzenia – Toyota Touch & Go, wyposażone w nawigację opartą o Google Maps. Podczas jazdy drogami Dolnego Śląska z Międzygórza pod Bystrzycą Kłodzką do Wrocławia kilkakrotnie zmieniałem drogę, szukając widokowych tras. Sieć asfaltowych dróg jest na tym obszarze zadziwiająco gęsta, biorąc pod uwagę, że prowadzą one między niewielkimi wioskami. Nawigacja błyskawicznie kalkulowała w tym gąszczu nowe trasy. Urządzenie ma przy tym wyraźną, atrakcyjną grafikę. Oczywiście nawigacja ostrzega przed fotoradarami. Robi to dwukrotnie – kiedy do urządzenia mamy jeszcze kilkaset metrów i tuż przed wjazdem przed obiektyw. Nawigacja może mieć połączenie z Internetem, co pozwala na otrzymywanie informacji o aktualnej sytuacji na drogach czy sprawdzanie prognoz pogody. Kolejny plus takiego połączenia jest możliwość planowania trasy w domu, przed komputerem i wysyłanie jej do samochodu. Ułatwia to sprawdzanie i wybieranie drogi zależnie np. od planowanych atrakcji.
Testowany samochód miał benzynowy silnik 1,3 l o mocy 99 KM (maksymalny moment obrotowy 125 Nm) i manualną skrzynię biegów. Zastosowane w nowej generacji silniki są już znane z poprzedniej, ale tu trochę nowego życia tchnęło w nie odchudzenie nowego Yarisa o 20 kg. Z silnikiem 1, 33 niespełna czterometrowe auto przyspiesza do 100 km/h w 11,7 sekundy, a jego maksymalna prędkość to 175 km/h. Kiedy jeździliśmy po wąskich drogach między dolnośląskimi wsiami z prędkościami do 60 – 70 km/h silnik miał zadowalającą dynamikę i pracował na tyle dyskretnie, że bez problemu i podnoszenia głosu mogliśmy komentować urodę krajobrazu. Strome podjazdy sprawiały mu już jednak nieco problemów, a i na dalszej trasie wyprzedzanie przy dużych prędkościach także wymagało znacznej redukcji biegów. W sumie byłem jednak z niego zadowolony, bo momentów, w których o dynamikę trzeba było walczyć było niewiele. Średnie zużycie paliwa samochodu to według fabrycznych danych 5,2 l/100 km.
Podobało mi się także zawieszenie. Na wąskich i krętych drogach zachowywało się pewnie i było raczej sztywne, a na dziurach zachowywało wystarczający margines komfort, a przy tym pracowało dość cicho.
Prowadzenie nowego Yarisa dało mi sporo przyjemności. Nieco gorzej było, kiedy wsiadłem na tylną kanapę. Fotele mają cienkie oparcia, a rozstaw osi zwiększył się w porównaniu z poprzednią generacją o 5 cm, ale w aucie segmentu B cudów nie można się spodziewać – wysokim pasażerom jest dość ciasno. Do kompletu mamy jeszcze bagażnik o przyzwoitej pojemności – 286 l.
Prawdę mówiąc najbardziej rozczarowała mnie cena. Co prawda zaczyna się bardzo dobrze, od 39 900 złotych, ale biorąc pod uwagę wyposażenie, z atrakcyjnym systemem audio Toyota Touch, warte kupienia wersje zaczynają się od 47 800 złotych, a to już nie tak mało.