Toyota Yaris Hybrid – hybrydowy zawrót głowy
Auta hybrydowe stają się coraz bardziej popularne. Swego rodzaju modę na dwuźródłowe zasilanie pojazdów osobowych zapoczątkowała 20 lat temu Toyota Prius. Dziś niemal wszystkie auta z gamy japońskiej marki występują nie tylko z konwencjonalnym napędem, ale także jako warianty hybrydowe. Ostatnio testowaliśmy nową Toyotę Yaris Hybrid.
Obecny Yaris to już drugi facelifting 3. generacji. Mimo wszystko trudno go nazwać subtelną metamorfozą, ponieważ dokonano blisko 900 zmian, które uszczupliły budżet Toyoty o 90 milionów euro.
Udana operacja plastyczna
Zmiany wizualne objęły przede wszystkim przód i tył pojazdu. Teraz Toyotę Yaris zdobi więcej ostrych linii i przetłoczeń, przez co małe nadwozie zyskało na agresywności. Z przodu w oczy rzucają się przede wszystkim reflektory, które wyposażono w światła do jazdy dziennej o ciekawym kształcie. W wyższych wersjach wyposażenia mogą się nawet pojawić światłowody. Chromowana listwa po ich wewnętrznej stronie zmierza w kierunku znaczka, co potęguje „groźny” wyraz twarzy małej Toyoty.
Z boku zmian jest mniej, aczkolwiek uwagę przykuwa listwa progowa, dostępna w wyższych wersjach wyposażenia. W testowanej odmianie Selection była w kolorze fortepianowej czerni, podobnie jak górna część nadwozia – dach, słupki i lusterka. Dodatkowo przyciemniono tylne szyby, co w połączeniu z aluminiowymi felgami stworzyło ładną czarno-niebieską całość.
Z tyłu nowy Yaris wizualnie nieco przytył. Zderzak jest teraz bardziej masywny, a tylne lampy zajmują więcej miejsca. Do tej pory klosze grzecznie trzymały się zarysu nadkoli, a teraz „wepchnęły się” także na klapę bagażnika, który - jak na miejskie auto - pomieści całkiem sporo, bo 286 litrów. Co ciekawe, wybór hybrydowego Yarisa nie odbije się kosztem zmniejszenia przestrzeni bagażowej, jak to bywa w większości tego typu aut. 286 litrów to pojemność, którą zaoferuje nam każda wersja miejskiej Toyoty, również hybrydowa.
Coraz bardziej udane wnętrze
Do tej pory w Toyocie Yaris dominowała prostota. Próżno było w środku szukać dobrych materiałów. Jednak również w tej kwestii facelifting wyszedł Yarisowi na dobre. Przedni panel deski rozdzielczej został wykonany z miękkiego i przyjemnego w dotyku tworzywa. W topowej odmianie Selection jest on w kolorze nawiązującym do barwy nadwozia. Podobnym materiałem wykończono boczki drzwi, ale… jedynie przednich. W okolicach łokci kierowcy i pasażera pierwszego rzędu siedzeń, znalazł się ten sam miły w dotyku, miękki materiał, którym wykończono deskę rozdzielczą. Jednak spoglądając w te same okolice drzwi drugiego rzędu siedzeń, napotkamy na twardy, wręcz „ordynarny” plastik. Dla zmyłki jest on jednak w tym samym kolorze.
Tylna kanapa jest wygodna, mimo dość wysoko umieszczonego siedziska. Bez problemu pomieści dwie dorosłe osoby, jednak trójce mogłoby być trochę ciasno. Minusem jest niestety brak jakichkolwiek schowków w drugim rzędzie siedzeń – nie znajdziemy tam nawet standardowej kieszeni w drzwiach, np. na butelkę. Pasażerowie będą musieli korzystać z jednego wspólnego cupholdera, umieszczonego pomiędzy oparciami przednich foteli.
Mimo poprawy jakości wykończenia wnętrza, w wielu miejscach wciąż natrafimy na nieprzyjemny „tani” plastik. Jednak w ogólnym podsumowaniu, wnętrze Yarisa zyskało na nowoczesności. Pomiędzy zegarami zainstalowano wyświetlacz komputera pokładowego o przekątnej 4,2-cali (który zaczerpnięto z modelu RAV-4) ze znanym z innych modeli Toyoty systemem multimedialnym Toyota Touch 2.
Pod ekranem umieszczono dość prosty panel obsługi klimatyzacji. Niespodzianką w tym segmencie jest fakt, że na pokładzie poliftingowego Yarisa znalazła się dwustrefowa klimatyzacja.
Zaskakujący jest również system nagłośnieniowy, który gra bardzo przyzwoicie. Dźwięk płynący z sześciu głośników jest czysty i miły dla ucha. Jedynym minusem jest drgające do rytmu lusterko. Po przekroczeniu pewnego poziomu głośności, wsteczne lusterko zaczyna podrygiwać zgodnie z muzycznymi uderzeniami basu.
Negatywnym zaskoczeniem jest… brak potrójnego kierunkowskazu. Niby nie jest to funkcja pierwszej potrzeby, jednak w miejskim ruchu jest dość przydatna. Niestety nawet przedstawiciele marki nie umieli odpowiedzieć na pytanie, dlaczego zabrakło jej na pokładzie nowego Yarisa.
Toyota liderem wśród hybryd?
W gamie silnikowej zabrakło obecnego dotychczas silnika 1.33 i zastąpiono go półtoralitrową jednostką. Pod maską hybrydowego Yarisa również spoczywa benzynowe 1.5 litra, które w duecie z silnikiem elektrycznym generuje łączną moc okrągłych 100 koni mechanicznych. Do 100 kilometrów na godzinę rozpędzimy się w 12 sekund, co może nie sprawi, że ktokolwiek nazwie małą Toyotę demonem prędkości, ale do miejskiej jazdy w zupełności wystarcza. Zwłaszcza że w zakresie właśnie miejskich prędkości, Yaris jest całkiem dynamicznym autkiem.
Bezstopniowa skrzynia e-CVT
Niestety, auta hybrydowe w większości przypadków wyposażone są w bezstopniowe przekładnie typu CVT. Nie inaczej jest w przypadku nowego Yarisa. Zmuszając małą Toyotę do szybkiej i dynamicznej jazdy, do naszych uszu dotrze nieprzyjemny jazgot, przypominający dźwięk wydawany przez skutery dostawców pizzy. Jednak zdejmując nogę z gazu i obchodząc się z Yarisem delikatniej, niemal nie zauważymy dyskomfortu płynącego z pracy bezstopniowej przekładni. Silnik pracuje cicho i równo, a zmiany fikcyjnych biegów są niemal niezauważalne. Dzięki temu możemy podróżować płynnie i spokojnie.
Nie sposób nazwać Yarisa autem sportowym i całe szczęście nikt z japońskiej marki nie postanowił nam tego wmówić. Tym autem dosłownie nie chce się jeździć szybko. Trudno określić, czy wynika to z przyjemności płynącej z patrolowego tempa czy raczej nieznośnego jęku bezstopniowej przekładni na wysokich obrotach. Jednak nowy Yaris szybko odwdzięczy nam się za ekonomiczną jazdę. Podczas spokojnej, ale nie ślamazarnej jazdy po mieście w trybie ECO, średnie zużycie paliwa wyniosło 4.4 litra. Producent deklaruje 3,1 litra, jednak nawet jeśli postanowimy zostać królem ecodrivingu, to realnie uda się nam zejść do około 4 litrów. Przy nieco bardziej dynamicznej jeździe komputer pokładowy wskazał średnie zużycie paliwa na poziomie 5 litrów. Zbiornik pomieści 36 litrów (o 6 litrów mniej w stosunku do Yarisa z konwencjonalnym napędem), jednak łatwo przeliczyć, że po zatankowaniu „pod korek” przejedziemy tym autem ładnych kilkaset kilometrów.
Co ciekawe, hybrydowy Yaris całkiem dobrze sprawdza się w trasie, o ile omijamy autostrady (chyba, że zaopatrzymy się w stopery do uszu). Utrzymując średnią prędkość na poziomie 90-100 kilometrów na godzinę, średnie zużycie paliwa wyniosło ciut mniej niż w mieście – 4,3 litra. Prawda, że przyjemny wynik? Przy tym auto nie jest zbyt natarczywe. Silnik oraz szum powietrza nieco dają o sobie znać, jednak nie jest to w żadnym wypadku uciążliwe.
Choć Toyota Yaris wydaje się idealną propozycją do miasta, a także do dalszych wypraw, jej cena nie jest już tak optymistyczna. Za testowany wariant hybrydowy w wersji wyposażenia Selection, przyjdzie nam zapłacić bagatela 75 900 złotych. Najtańsza hybryda (w wersji Active) to wydatek 66 900 zł, a topowa Dynamic – 77 900 zł. To zdecydowanie duże kwoty, jak na małe auto segmentu B. Czy niskie zużycie paliwa i kolorowe nadwozie okażą się wystarczającą zachętą dla klientów?
Toyota Yaris 1.5 Hybrid 100 KM, 2017 - test AutoCentrum.pl
Wyświetlenia: 8 641Zapraszamy na test odświeżonej Toyoty Yaris z napędem hybrydowym 1.5 Hybrid o mocy 100 KM.