Toyota Verso - dojrzała i bardzo rodzinna
Kiedyś Corolla Verso, dziś po prostu Verso - to już trzecia odsłona kompaktowego minivana Toyoty. Tym razem jednak zadanie stawiane przed nim jest poważniejsze - ma bowiem zastąpić również większego brata, Avensisa Verso.
Jak miałby tego dokonać? Przede wszystkim jest dłuższy od swojego kompaktowego poprzednika, chociaż niewiele, bo o 7 cm. Bardziej istotna jest tu baza techniczna, za którą posłużyła obecna generacja Avensisa. Dzięki temu znacząco zwiększył się rozstaw osi – aż o 18 cm! Pomimo tych wyraźnych aspiracji, aby być czymś więcej, niż zaledwie kompaktowym minivanem, auto wizualnie do złudzenia przypomina Corollę Verso. Najwięcej zmian zauważymy z przodu – reflektory, choć nadal duże, mają teraz bardziej zadziorny wygląd, a zderzak jest masywniejszy, co nadaje autu bardziej wyrazisty charakter. Mniej różnic znajdziemy za to z tyłu – ponownie zastosowano tam lampy typu Lexus look, przez co łatwo pomylić Verso z poprzednikiem.
Znacznie więcej zmian zauważymy za to po zajęciu miejsca za kierownicą. Zestaw zegarów powędrował teraz na środek deski rozdzielczej, z której zniknęły przy okazji elementy wykończone dyskusyjnym, morskozielonym plastikiem. O ile drugą zmianę niewątpliwie zaliczyć możemy na plus, to pierwsza może nie przypaść do gustu wielu potencjalnym nabywcom. Na pocieszenie warto jednak dodać, że zegary są mocno zwrócone w stronę kierowcy, dzięki czemu zerkanie na nie, wbrew pozorom, nie jest uciążliwe. Czy fakt, że przez to nie widzi ich pasażer, jest wadą czy zaletą, musimy zadecydować sami. Elementem, który dla odmiany nawiązuje do Corolli Verso, jest natomiast umiejscowienie dźwigni zmiany biegów w dolnej części deski rozdzielczej. Ponieważ jednak Verso oferuje sporo miejsca dla kierowcy i pasażera, nikt nie powinien obijać o nią kolanem.
Skoro o przestronności mowa, to nie będą na nią narzekać również podróżujący w drugim rzędzie siedzeń. Znajdziemy tam trzy siedziska z osobną regulacją wzdłużną i pochylenia oparcia. Wygodnie rozsiądą się na nich nawet wysocy pasażerowie, chociaż pamiętać musimy, że ktoś siedzący na środkowym miejscu będzie trochę poszkodowany. Jest ono węższe od siedzisk zewnętrznych, a ponadto podsufitka zauważalnie obniża się właśnie nad głową piątego pasażera.
Niezłą, choć nierozpieszczającą, ilość miejsca oferuje również bagażnik – w testowanej 5-osobowej wersji jego podstawowa pojemność to 484 litry. Jeśli to za mało możemy złożyć tylne siedzenia (nie ma możliwości ich wymontowania) uzyskując w ten sposób równą powierzchnię o pojemności 1689 l.
Ogólnie auto to, jak na minivana przystało, wydaje się być na wskroś rodzinne i nastawione na przewożenie swoich pasażerów w komfortowych warunkach. Najlepiej przekonamy się o tym podczas krótkiej przejażdżki – zawieszenie Verso świetnie radzi sobie z niedoskonałościami polskich dróg i auto zdaje się wręcz płynąć ponad mniejszymi wybojami. Co ważne, nie cierpi na tym stabilność samochodu na zakrętach. Oczywiście nie zachęca on do dynamicznego pokonywania górskich serpentyn – mocno wspomagany układ kierowniczy nie daje dostatecznego wyczucia drogi – ale nastawy zawieszenia, choć komfortowe, zapewniają zadowalający margines bezpieczeństwa.
Lekko działający układ kierowniczy docenimy za to podczas przemierzania miejskiej dżungli, gdzie często trzeba się zdrowo nakręcić kierownicą. Manewrując po ciasnych uliczkach docenimy bardzo dobrą widoczność, jaką zapewnia Verso – przeszklone słupki A i C, duża powierzchnia okien i lusterek bocznych bywają nieocenione. Podobnie jak czujniki parkowania (z bardzo niewygodną i nieczytelną wizualizacją w postaci mikroskopijnego obrazka samochodu umieszczonego w dolnej części deski rozdzielczej, wokół którego świecą się czerwone lampki) i kamera cofania, w które wyposażony był testowany egzemplarz.
Słowa krytyki należą się za to duetowi silnik-skrzynia biegów. Testowaliśmy mocniejszą z dwóch odmian benzynowych (1.8 l dające 147 KM), sprzęgniętą z bezstopniową automatyczną skrzynią biegów, które to rozwiązanie nie należy do idealnych. Największą jego wadą jest to, że tego typu przekładnia podczas przyspieszania utrzymuje silnik na stałych obrotach co bywa bardzo irytujące i obnaża inną wadę Verso, jaką jest niezbyt dobre wyciszenie wnętrza. Jeśli chcemy dynamicznie ruszyć spod świateł, wskazówka obrotomierza chętnie wskakuje na 4 tys. obr./min, czego efektem jest bardzo głośny i nieprzyjemny dźwięk męczonego silnika. Na szczęście, kiedy już osiągniemy zadowalającą nas prędkość, obroty spadają do 2 tys. i w aucie robi się przyjemnie cicho. Rekompensatą, za ten irytujący, jednostajny warkot silnika podczas przyspieszania, mają być osiągi zbliżone do wersji ze skrzynią manualną. Niestety, są one gorsze – sprint 0-100 km/h wydłużył się z 10,4 s do 11,1. Optymizmem nie napawa również spalanie – producent obiecuje zużycie 6 l/100 km w ruchu pozamiejskim oraz 8,9 l w mieście. Osiągnięty przez nas wynik „w trasie” wyniósł jednak ponad litr więcej, zaś podczas jazd po Krakowie, niebezpiecznie zbliżył się do 12 l/100 km.
Pisałem wcześniej, że Verso jest autem typowo rodzinnym, ale brakuje mu niestety paru elementów charakterystycznych dla tego segmentu, z których najważniejszym jest brak schowków. Mamy dwa przed pasażerem z przodu, pod przednim podłokietnikiem, kieszenie w drzwiach i… to wszystko. Prekursor tej klasy, Renault Scenic, oferuje na polu znacznie więcej. Miłym dodatkiem byłoby również lusterko w podsufitce pozwalające kontrolować to, co robią dzieci siedzące z tyłu. Nierówne jest również wykończenie wnętrza – tworzywo, jakim pokryto deskę rozdzielczą jest miękkie i miłe w dotyku. Z drugiej jednak strony na konsoli środkowej znajdziemy nie najlepszej jakości plastiki, które, miejscami bardzo nieudolnie, próbują naśladować aluminium. Najbardziej chyba jednak zaskoczyło mnie to, że nie mogłem znaleźć dla siebie optymalnej pozycji za kierownicą. Fotel, pomimo tego, że był maksymalnie obniżony, wydawał mi się ustawiony zbyt wysoko, a kierownica, choć podniesiona do góry i wysunięta do przodu, wciąż była za daleko. W efekcie odnosiłem wrażenie siedzenia na krześle z nogami zgiętymi pod kątem niemal 90 stopni, co nie jest wygodnym rozwiązaniem. Niestety, jedyną alternatywą było trzymanie kierownicy jak najdalej wyciągniętymi rękami, co również nie jest wygodne, a do tego niebezpieczne.
W ogólnym rozrachunku jednak, Toyocie wyszło na zdrowie to scalenie dwóch modeli. Otrzymaliśmy auto bardziej przestronne i dojrzałe, niż Corolla Verso, ale znacznie poręczniejsze, niż Avensis Verso. Co ważne, cennik pozostał na poziomie kompaktowego minivana i najtańsze Verso otrzymamy już za niecałe 74 tys. zł. Testowana odmiana Sol z pakietem Business kosztuje 90 tys. zł. Jeśli do tego dodamy automatyczną skrzynię biegów, lakier metalizowany oraz system nawigacji, otrzymamy cenę niemal 100 tys. zł. To dość sporo, ale w zamian otrzymamy 7 poduszek, automatyczną klimatyzację, czujniki parkowania z kamerą cofania, panoramiczny szklany dach, 16” alufelgi oraz skórzaną kierownicę. Konkurencja nie obejdzie się delikatniej z naszym portfelem, ani nie będzie bardziej hojna jeśli chodzi o wyposażenie. Jeśli zatem szukamy rodzinnego minivana, Verso powinno znaleźć się na naszej liście.