Toyota Starlet - mała/wielka gwiazdeczka
Rzadko się zdarza, by przy opisie auta w rubryce "Typowe usterki" nie było czego umieścić. Długo "grzebałem" w sieci i szukałem powtarzających się nagminnie usterek w tym aucie. I co? I nic! Drobne oznaki korozji na elementach układu wydechowego i... mało wydajny układ hamulcowy (droga hamowania ze 100 km/h to ponad 45 m). I to na tyle. Niesamowite, pomyślałem. Zatem co takiego sprawia, że te "gwiazdeczki" tak sporadycznie pojawiają się na ulicach polskich miast?
Starlet to najmniejszy model Toyoty, który w 1999 roku został zastąpiony przez legendarnego już Yarisa. Jednak zanim nastała „yarisera”, to właśnie Starlet była jedną z najjaśniejszych gwiazd w dorobku japońskiego producenta.
Starlet pojawił się na rynku na początku lat 70-tych. W zasadzie to data debiutu rynkowego auta bywa różnie interpretowana, bo model z 1973 roku nosił nazwę Publica Starlet. Dopiero jego następca, debiutujący w 1978 roku, nosił jednoczłonową nazwę Starlet. Sześć lat później, w 1984 roku, zaprezentowano kolejną generację malucha z Japonii. Cztery lata później, w 1988 roku, pojawiła się czwarta (lub jak kto woli, trzecia) generacja modelu, która ze wszystkich „Starletek” była najdłużej produkowaną, bo aż do 1996 roku. Wówczas na rynku pojawiła się piąta (lub jak kto woli, czwarta), ostatnia, generacja legendarnego modelu.
Starlet V stylistyką zdecydowanie odcinała się od poprzednich, kanciastych, generacji auta. Liczne krągłości w połączeniu z całkiem przyjemną dla oka linią nadwozia sprawiały, że auto nie tylko zachwycało trwałością i jakością wykonania, ale w końcu miało też jakiś „look”. Niestety, kariera Starlet V trwała bardzo krótko, bo już w 1999 roku pojawił się Yaris, nowy maluch w rodzinie Toyoty, który miał zastąpić „Gwiazdeczkę”.
O jakości wykonania tego samochodu i trwałości w zasadzie nie ma się nadto co rozpisywać. Dość powiedzieć, iż prawidłowo eksploatowane auto nie ma prawa się popsuć. Zawieszenie, układ napędowy, wyposażenie wnętrza, elektronika pokładowa – wszystko w tym modelu potrafi posłusznie służyć przez lata i dziesiątki tysięcy kilometrów. Przeglądając opinie użytkowników oraz rozmawiając z mechanikami zaznajomionymi z autem wyraźnie krystalizuje się obraz Starletki, jako auta praktycznie niezniszczalnego. Co ciekawe, nawet polskie dziurawe drogi jej niestraszne, bo konstrukcja zawieszenia została tak uproszczona, że niemal nie ma w nim elementów, które mogłyby poddać się polskim drogom.
Zwykle jest tak, że jak auto może pochwalić się doskonałą jakością wykonania i znikomą awaryjnością, to jest rozchwytywane na rynku. Jednak w przypadku małej Toyoty nie do końca tak jest. Po pierwsze, z racji legendarnej trwałości niemal żaden właściciel zadbanego auta nie decyduje się na jego sprzedaż. Jeżeli już Starletka na rynku wtórnym się pojawia, to zwykle jest z nią coś nie tak. Zadbane i naprawdę godne polecenia auta praktycznie na rynku wtórnym się nie pojawiają, bo ich życie upływa na przechodzeniu z pokolenia na pokolenia w tych samych rodzinach (z ojca na syna lub córkę, z dziadka na wnuka, itp.).
Druga sprawa to cena auta. Starlet V to samochód produkowany w Japonii, zatem jego import do Europy obłożony był dość wysokim cłem, które w sposób znaczący stłumiło popularność auta na Starym Kontynencie. W dużej mierze na zakup Toyoty Starlet decydowali się majętni klienci, dla których wysoka cena auta nie stanowiła problemu. Niestety, takich zagorzałych fanów marki i modelu aż wielu się nie znalazło.
Kolejne czynniki decydujące o niskim popycie na auto w Europie to ograniczona przestronność, poziom bezpieczeństwa i wyposażenia. Toyota Starlet V konstrukcyjnie niewiele różniła się od poprzedniej generacji modelu, która konstrukcyjnie zakorzeniona była jeszcze w latach 80-tych XX wieku. Konkurenci, w tym Opel Corsa, VW Polo i Ford Fiesta, oferowali zdecydowanie bardziej przestronne wnętrza i lepsze wyposażenie w zdecydowanie bardziej atrakcyjnej cenie. Co więcej, pod maską Starlet mógł pracować tylko jeden motor (plus wersja turbodoładowana tejże jednostki), legendarnie trwały i bardzo dynamiczny, jednak w opinii wielu, niezbyt oszczędny. 75-konna jednostka o pojemności 1.3 l zapewniała lekkiemu autu doskonałą dynamikę (nieco ponad 11 s w sprincie do 100 km/h i prędkość maksymalna, w zależności od źródła, 170 – 180 km/h), jednak zużywała przy tym średnio ponad 7 l benzyny na każde 100 km. W ruchu miejskim maluch Toyoty potrafił spalić nawet 8 – 8.5 l benzyny na każde 100 km, co sprawiało, że bardziej logicznym wydawał się zakup… większej Corolli napędzanej tym samym silnikiem i tylko nieznacznie droższej. A przy tym porównywalnie trwałej i niezawodnej.
Toyota Starlet odeszła w 1999 roku. Na szczęście pozostawiła po sobie godnego następcę. Yaris, bo o nim mowa, doskonale kontynuuje tradycję niewielkiego i niezwykle dopracowanego autka, któremu trudy miejskiej eksploatacji niestraszne.